IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 11:55 am

- 13 -

Jakoś tak ostatnio nie mógł nadążyć za tymi babami. Jak to możliwe, że kiedyś nie miał z tym najmniejszego problemu, bo wszystko szło jak z płatka, bez żadnych zmartwień i poważniejszych konsekwencji, a teraz, jak już przynajmniej z jedną miał problemy, tak natychmiast udzielało się to drugiej, trzeciej i pewnie jeszcze czwartej. Nie żeby ze wszystkimi łączyły go identyczne relacje, bo mowa też była o najzwyklejszych w świecie koleżankach, ale mimo wszystko, komplikacje lubiły za sobą ciągnąć kolejne, czego właśnie doświadczał.
Po nieudanej nierandce z Kariną, nie sądził, że dziewczyna odezwie się tak szybko. Sęk w tym, że wcale przyjemne te wiadomości nie były, bo nawiązujące do jego relacji z Marysią, którą też był zmuszony w pewnym sensie wytłumaczyć, choć dziwniejsze były jeszcze te, w których blondynka spytała, czy Szopen nie miałby nic przeciwko, gdyby spędziła u niego kolejną noc. Dokończając kolację przygotowaną przez babcię, którą w następnej minucie żegnał już buziakiem w czółko na dobranoc (taki był z niego rodzinny gość) i załączał na jej małym telewizorku ulubiony turecki serial, odpisał Karinie, że spoko, niech wpada, byleby nie dzwoniła dzwonkiem, a dała znać, że jest pod drzwiami, plątając się jeszcze po domu bez sensu, bo co niby miał robić w międzyczasie, z matmy się uczyć, skoro ferie zbliżały się wielkimi krokami? Wolne żarty.
Kiedy dziewczyna poinformowała, że już jest, otworzył szeroko drzwi frontowe, nieznacznie się uśmiechając i zapraszając ją ruchem dłoni do środka. Tam wziął od niej kurtkę, którą przewiesił na ścianie, patrząc mimo wszystko na Karinę zagadkowo, bo nie wiedział, czy coś się z jej życiu podziało, że nie mogła nocować u siebie, czy może po prostu miała ochotę na kolejną pikantną przejażdżkę z Szopenem, czego wiadomości raczej wprost nie sugerowały, dlatego wolał, żeby to ona pierwsza zabrała głos zanim on  wypali coś mega głupiego, a zaraz potem pożałuje, o.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 1:04 pm

    15.

Po kłótni z Piotrkiem, po kolejnym weekendzie w Rzeszowie i po co najmniej dwóch nocach u Nicole, która wreszcie musiała zająć się między innymi szkołą, a nie tylko Kariną, zdecydowała się napisać do Bartka, czy tym razem może zostać u niego. Chociaż w jego domu była ledwo trzy razy, dwukrotnie tylko spędzając tam noc, nastawiała się raczej na zgodę niż odmowę, nawet jeśli jej wiadomości nie były jednoznaczne, sugerujące to, co ostatnim razem robili. Tak naprawdę były też całkiem niezrozumiałe, ale kiedy wrzucała do torebki kolejne czyste rzeczy, nie przejmowała się tym, czy Szopiński zrozumie o co jej chodzi, a raczej czy odpisze coś w stylu jasne, wpadaj, a ona wpadnie. I to szybko.
Zanim odruchowo wcisnęła dzwonek, przypomniała sobie, żeby napisać jeszcze jedną wiadomość, informującą chłopaka, że jest już pod jego domem. Nie czekała długo, tak jakby Bartek wyczekiwał już jej przyjścia, bo dosłownie po chwili drzwi się przed nią otworzyły, ściągała już buty i futerko i przechodziła do jego pokoju, drogę znając prawie, że na pamięć. Jeszcze zanim weszła do środka, prawie niezauważalnie rozejrzała się na boki, sprawdzając, czy gdzieś na widoku siedzi babcia chłopaka, której jeszcze ani razu nie widziała, a nawet nie słyszała. Ale gdy jej nie zobaczyła, mogła śmiało założyć, że i tym razem nie wie nic o jej obecności czy tym bardziej, że ma zostać na noc. Może by się na to nie zgodziła?
Torebkę z rzeczami odstawiła na jakąś komodę, nic z niej nie wyciągając, bo i tak niewiele ze sobą zabrała. Jakiś płyn do zmycia makijażu, bo spanie w nim jest wręcz katorgą, pewnie czyste rzeczy na następny dzień i może krem czy dwa, żeby o skórę zadbać nawet jak nie była u siebie. Tylko koszulkę do spania liczyła, że dostanie od Bartka, tak jak za każdym wcześniejszym razem. – Dzięki. – rzuciła, nawiązując do tego, że w ogóle mogła do niego przyjść, ale bez wyjaśniania dlaczego tak nagle tego chciała. – Masz jutro na rano szkołę? Bo jak tak, to ja zbiorę się z tobą, żebyś nie opuszczał niczego. – bo przecież wcześniej nie w głowie jej było pytanie o jego szkołę i zajęcia, ale kiedy już o tym pomyślała, od razu zapytała żeby nie zapomnieć. – No i jak masz teraz coś do robienia to rób, ja poleżę, poczekam, coś porobię.
I jakby na potwierdzenie swoich słów usiadła po turecku na łóżku Bartka, wyciągając przy okazji telefon, który pewnie miała zamiar odblokować gdyby tylko powiedział jej, że jeszcze ma jakieś obowiązki.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 1:46 pm
Babcia na pewno nie zgodziłaby się na przenocowanie dziewczyny w sypialni Bartka, a w życiu! Nawet kiedy pomagał wyrzuconej z domu Fatimie, to rozścielał specjalnie łóżko w dużym pokoju, żeby zachować pozory tego, że brunetka nocuje w osobnym pomieszczeniu; reasumując, im babcia mniej wiedziała, tym lepiej spała. Bo umówmy się, niestety, ale Kościół i jego żelazne zasady, ja prawie dla każdej osoby w tym wieku, były niczym kodeks prawny, i Boże broń nie można było go łamać. Może dlatego dopiero teraz Bartuś, mądry po fakcie, zaczynał się zastanawiać, jak to wszystko dobrze rozegrać, coby babcia o niczym się nie dowiedziała, a przede wszystkim nie zmieniła o nim diametralnie zdania i nie zaczynała już szukać egzorcysty. Hm...
- Luzik - rzucił w odpowiedzi na jej podziękowanie, wsadzając ręce do kieszeni dresowych spodni, bo godzina była raczej późna niż wczesna, przez co chłopak zdążył już zaliczyć wieczorny prysznic, co pewnie widać było po jego lekko wilgotnych włosach. - Mam, ale nic się nie stanie, jeżeli opuszczę. I tak niedługo ferie, więc nikt nie będzie truł dupy, a ja powiem, że wyjechałem wcześnie do rodziców - wzruszył ramionami beztrosko, podciągając nosem i nie spuszczając z niej wzroku, bo cały czas zastanawiał się, czy miała w swoim najściu jakiś konkretny cel, do którego mógł się przyczynić, czy wystarczyło jej tylko miejsce na materacu, bez żadnych nocnych ekscesów, które mógł zaoferować. - A ten... na co konkretnie poczekasz? - zainteresował się, unosząc brew i lekko uśmiechając, ale nie tak cwaniacko jak zwykle, ciekaw jej prawdziwych zamiarów. - Jak jesteś głodna czy coś, to mogę ci zrobić jakąś kolację, tylko uprzedzam, że Pascal ze mnie żaden, ok? - dodał, śmiejąc się pod nosem, zanim w ogóle miał zamiar usiąść na kraju łóżka, bo gdyby rzeczywiście stwierdziła, że jest głodna, to musiałby znów wstawać i zasuwać do kuchni, więc wstrzymał się, patrząc na nią wyczekująco. - Nie żeby coś, Karina, ale trochę mnie zdziwiła twoja wizyta - rzucił luźno zgodnie z prawdą. - Coś się podziało u ciebie domu czy po prostu potrzebowałaś gdzieś odetchnąć? Nie, żebym miał coś przeciwko, po prostu pytam, nie? - rzucił, bo nie miał zamiaru ani zdążyć tematu, ani ciągnąć jej za język, ale był zwyczajnie ciekaw, czy wszystko u niej w porządku.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 2:29 pm
O, no tak, ferie. Kiedy zaczynacie? – trochę tęskniła za tą zimową przerwą odkąd studiowała, bo tam tylko jeśli zaliczyło się wszystko w pierwszym terminie to miało się dłuższe wolne. Nieważne, że Karina studiowała ogólnie w weekendy, więc w tygodniu zwykle miała aż za dużo czasu wolnego, zdarzało jej się nawet nudzić i to chyba właśnie ta nuda popchnęła ją jakiś czas temu, żeby zacząć wyrabiać praktyki w przedszkolu, do którego i tak chodziła zdecydowanie za rzadko. Ale brakowało jej tej nazwy, brakowało mówienia mam ferie i tłumaczenia się w ten sposób, gdy nie robiło się niczego pożytecznego. – To już jak uważasz. – dorzuciła też, nie mając nawet zamiaru zmuszać Bartka do chodzenia do szkoły, bo to zupełnie nie była jej sprawa. Wzrokiem tylko jeszcze go zmierzyła zanim zdążyła usiąść, zauważając dopiero te mokre kosmyki, dres i chyba nawet lekkie zmęczenie malujące się na jego twarzy. – Na co poczekam? Na Ciebie. Aż usiądziesz gdzieś obok. – w międzyczasie jeszcze sama układała się na jego łożku, tak, żeby było jej wygodnie, ale kiedy już to zrobiła, lekko poklepała dłonią miejsce obok, posyłając mu uśmiech i przy okazji kręcąc nieznacznie głową na boki. Nie była głodna, więc sprawa była prosta, ale też po części chciała posiedzieć z nim, a nie przez jakiś czas sama, gdyby teraz miał zniknąć w kuchni.
Odłożyła telefon na jakąś szafkę nocną, bo pewnie miał taką koło łóżka, skoro już wiedziała, że nie musi niczym innym niż nią się teraz zajmować. Odetchnęła też z ulgą, że pytanie o powód jej przyjścia tutaj jeszcze się nie pojawiło i zdawało wcale nie pojawić, ale właśnie w tym najmniej spodziewanym momencie jednak Szopiński je zadał. – Powiedzmy, że potrzebowałam odetchnąć. – sam jej pomógł z odpowiedzią, sugerując właśnie coś takiego, co idealnie wykorzystała. I nawet była to prawda. Częściowa, pomijająca tę kłótnię, Kariny płacz, testy, które wyszły negatywne i całą nieprzyjemną atmosferę, która wisiała w powietrzu po tej sytuacji. Piotrek może nie boczył się na nią tak jak ona na niego, ale i tak lepiej jej ostatnio było poza domem. A u Szopińskiego to już szczególnie. – Zaraz pomyślę, że się martwisz o mnie, wiesz? – uśmiechnęła się lekko, a jeśli już obok niej siedział to pacnęła go palcem gdzieś w okolice brzucha. – Tak wypytujesz, niby niepozornie, a jednak! To co, martwisz? Tylko nie kłam!
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 3:41 pm
- Od 13, także prawie cały styczeń mam z głowy - wzruszył ramionami zadowolony, bo niechodzenie do szkoły, to była chyba jego ulubiona forma rozrywki, pomijając seks i jedzenie, proste, także wyszczerzył się jeszcze dodatkowo, szczególnie, że Karina raczej nie miała zamiaru namawiać go na pójście na lekcje z samego rana. Zawsze mogli zamknąć przecież pokój na klucz i pospać trochę dłużej, a potem poczekać aż babcia wyjdzie do sklepu, żeby nie zobaczyła, że Bartuś jakąś pannę gościł w swoim łóżku, i na przykład wyjść z psem na spacer, podczas którego chłopak odprowadzi ją do domu. Tak tylko sobie snuł luźne plany, bo z psem i tak musiał wyjść, a zostawić samej Kariny w domu nie zostawi, bo jeszcze babci strzeli do głowy, żeby wtargnąć do pokoju wnusia i mu posprzątać, co też się w sumie zdarzało.
Kiedy poklepała miejsce obok, uśmiechnął się lekko, posłusznie siadając i przyglądając się jej całej sylwetce, jakby nie zrobił tego już milion razy, odkąd tutaj weszła; ubrana to była znacznie mniej skąpo niż ostatnio, na co miał ochotę sobie ponarzekać, skoro po raz kolejny tak go rozbestwiła, ale spokojnie, przecież niedługo kładli się spać, a w łóżku leżeć przecież w dżinsach nie będzie, nie? Rozsiadając się wygodnie, naszła go kolejna świetna myśl z życia gospodarza. - Chcesz się wykapać czy wolisz rano? - spytał jeszcze, bo różne ludzie mają preferencje, i nawet już mu przez myśl przeszło, że, niezależnie od pory dnia, chętnie by dołączył. W celu pokazania jej wszystkiego w łazience, rzecz jasna. To chyba jasne, że gospodarzem to on był wzorcowym, czego dawał jej próbkę z każdym kolejnym razem spędzonym tutaj, prawda?
Pokiwał ze zrozumieniem głową, kiedy potwierdziła mu, że potrzebowała chwili wytchnienia, czy to od domu, czy od innych znajomych, nie wnikał. Jej obecność w jakiś tam sposób go cieszyła, szczególnie, że ich ostatnie spotkanie do jakiś mega udanych nie należało i jakieś kilka razy zdążyli rzucić w eter, że więcej się już nie zobaczą, podświadomie wiedząc też, że nie musi to być koniecznie prawda. Jak wyszło, widać na załączonym obrazku. - Wiele się zatem nie pomyliłem, mówiąc, że mimo wszystko trochę liczę na twoje przyjście, bo, koniec końców, jesteś tutaj - wzruszył ramieniem bez krępacji, stwierdzając fakt i patrząc teraz w oczy dziewczynie, jakby szukał w nich jakiegoś cienia potwierdzenia, że nie zrobiła tego tylko dlatego, że musiała się ulotnić za wszelką cenę z chaty, ale gdzieś tam też chciała się z nim mimo wszystko zobaczyć jeszcze przed randką. - Już nie przesadzaj, tylko pytam - wyparł się od razu, jakoby miał się o nią martwić, a kiedy tak wymierzyła mu niespodziewanie kuksańca w okolice brzucha, odruchowo lekko się zgiął w pół, wydając z siebie przedziwny odgłos. - Poza tym, przecież ty jesteś silną, niezależną kobietą, która sama sobie doskonale ze wszystkim radzi, to czym ja mam się niby martwić? - wywrócił rozbawiony oczami, wystawiając ręce w pozie obronnej w razie, gdyby znów chciała go zaatakować.
I jakby na próbę negacji swoich własnych słów, wykorzystując nieuwagę Kariny, chwycił ją za oba nadgarstki (aczkolwiek znacznie lżej niż, kiedy się kłócili), przewracając ją na plecy i przygwożdżając poniekąd swoim ciałem do materaca. Obie ręce przycisnął do niego po obu stronach jej głowy, uważając, aby nie sprawić jej przy tym bólu, a zarazem nie pozwolić się jej wyrwać z potrzasku. Przynajmniej jeszcze nie teraz. - Kurde, ja cię tak chwalę, a tu się okazuje, że ty niekoniecznie potrafisz się bronić. Może naprawdę powinienem się zacząć martwić, co? - uniósł brew, pochylając się nad jej twarzą nieznacznie, podczas gdy patrzył jej przeszywającym spojrzeniem w oczy i czekał na rozwój wydarzeń, które albo miały mu się spodobać, albo nieszczególnie, bo jeszcze się okaże, że zna sztuki walki, ale nie takie Jagiełłowe, tylko profesjonalne.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 4:20 pm
Karinie nie w głowie było to co będą jutrzejszego ranka robić, nie miała pojęcia o tym psie, tak samo jak przecież jeszcze do niedawna o babci, więc nie wpadła na to, że Szopiński gdzieś będzie musiał wyjść, a ją albo tu zostawiać albo ze sobą zabierać. Myślała jedynie, że do szkoły pójdzie, a wtedy ona wróci już do domu albo pojawi się w swojej pracy na prawie pół etatu, więc ten telefon w ręce trzymała też po to, żeby może dać swojej kierowniczce znać, że następnego dnia się zobaczą. Pracy, bo trochę te praktyki traktowała jako pracę - i zarabiała i robiła wszystko to, co każda inna przedszkolanka.
Nie myślała też o prysznicu, bo kiedy tak przemykała spod drzwi wejściowych do pokoju Bartka raczej chciała uniknąć konfrontacji z jego babcią, zakładając właśnie taką sytuację, jaka była. Że kobieta nie ma pojęcia o jej obecności. Trochę ciężko byłoby Szopenowi wyjaśnić czemu światło jest w łazience zapalone, a woda puszczona, gdyby nagle chciała tam pójść. Ale skoro sam zaproponował? – O, chyba teraz bym poszła. Nie lubię rano. – bo to oznacza minimum pół godziny mniej snu, a sen to życie, co nie? Przynajmniej dla mnie, więc dla Kariny też na bank. – Ale to musisz mi pokazać co i jak i dać rzeczy. Ręcznik, jakąś koszulkę? Nie mam nic takiego ze sobą. – nie podejrzewała nawet, że Szopiński aż tak chętny jest do pokazywania jej wszystkiego, więc sama mu uświadomiła, że jednak coś tam zrobić musi, pożyczyć też, jakby jeszcze nie zapamiętał, że spanie u niego wiąże się zawsze z pożyczaniem ubrań. Ale nie śpieszyło jej się aż tak do tego prysznica, bo dopiero co usiadła, a on tuż obok, więc tym chciała się nacieszyć. Znaczy no odpocząć, chciała odpocząć. – No jestem. – z wolna pokiwała głową, potwierdzając jego słowa z lekkim uśmiechem malującym jej się na ustach. – Ale czy w takim celu na jaki jednak liczyłeś? – bo jednak wydawało się, że Bartek mówiąc to wtedy liczył na seks, a teraz jeszcze do końca takie jasne nie było, czy po to również Karina do niego przyszła. Jak na razie sama nie myślała nawet co dalej, bo i zmęczona trochę była, i zmarznięta, bo od autobusu szła na pieszo, a jeszcze ta propozycja prysznica szczególnie wybiła ją z rytmu i tylko o nim potrafiła teraz myśleć. Na przemian z tym, że jednak może się o nią martwi!
Już nie przesadzaj. – ręką machnęła, naśladując trochę ton głosu chłopaka, co faktycznie na moment sprawiło, że była mniej uważna i dała się powalić na plecy, ostatkiem sił próbując wyrwać też dłonie z jego uścisku. Bartek był większy i silniejszy, więc nawet jeśli całej swojej siły teraz na niej nie używał, nie dała rady wyswobodzić się tak szybko, jak by tego chciała. –Ej! – trochę za głośno krzyknęła, co uświadomiła sobie już po chwili, że nie powinna, skoro Szopen ma tylko SIEDEMNAŚCIE lat i nie mieszka sam. Gdyby mogła, to na znak, że będzie już ciszej, przyłożyłaby palec do ust. – To nie fair, wiesz? Wykorzystujesz chwilę słabości. – niby posłała mu całkiem poważne spojrzenie, ale po chwili już lekko się uśmiechała. – Mam w futerku gaz. Jakbyś próbował mnie tak zaatakować na dworze, to na bank byś przegrał. – faktycznie w kieszeni nosiła ze sobą zawsze dwie rzeczy - gaz pieprzowy, który na bank dostała od któregoś z braci, ale też te fajki, z którymi nigdy się nie rozstawała. A kiedy tak gadała do Bartka, jakoś wyswobodziła spod jego ciała nogi, którymi oplotła go w pasie i ścisnęła nieco mocniej, w ten sposób próbując jeszcze wygrać. Co i tak jej nie wychodziło. – Nie wiem czy powinieneś się martwić, bo to musisz już sam zdecydować, ale na pewno powinieneś mnie puścić i dać się wykąpać. Jak sam to zaproponowałeś, to teraz nie masz wyjścia, sorki.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 5:15 pm
No dokładnie o tym sam Szopen pomyślał! Jak miałby niby babci wytłumaczyć to, że woda się leje, światło świeci, a on w najlepsze przesiaduje u siebie na łóżku? Całe szczęście, że Karina myślała podobnie, zachowawczo, coby nie narobić mu przed staruszką wstydu, a przede wszystkim, nie przekreślić tego wzoru wszelkich cnót, którym w oczach babci zdecydowanie był. - A jakie rzeczy lubisz rano? - zafalował zawadiacko brwiami, przez co jawnie było widać, że pyta o jedną, dosyć konkretną rzecz, bo w sumie to był ciekaw, czy jest typem raczej nocnego marka w sprawach seksu, czy pora nie gra dla niej arcyważnej roli. Jeżeli o Bartusia chodziło, to chyba nie muszę odpowiadać, prawda? - Spoczko, wszystko ogarniemy - pokiwał ochoczo głową, rozglądając się orientacyjnie po pokoju, choć był stuprocentowo pewny, że bez problemu znajdzie i ręcznik, i czystą koszulkę do spania, i już nawet miał wstawać z miejsca, aby wszystkie te rzeczy dla Kariny skompletować, bo tak się napalił, że sama zapraszała go jego własnej łazienki, ale zajęła go na powrót swoim gadaniem, że jeszcze chwilę postanowił posiedzieć obok dziewczyny i przysłuchiwać się temu, co mówiła.
Nie minęła chwila, a już był nad nią, całkiem sukcesywnie starając się odeprzeć opór, jaki mu stawiała. Tymi nogami to tylko pogorszyła sprawę, ale w tym bardziej przyjemnym tego słowa znaczeniu, przez co uniósł wzrok z krocza na twarz dziewczyny, uśmiechając się przebiegle. - Tego jeszcze nie wiem, ale zapowiada się ciekawie - odpowiedział na jej pytanie odnośnie spełnienia oczekiwań tego wieczoru w kontekście przybycia Jagiełły, czując, jak rozluźnia uda i poddaje się w nierównej walce z jego umięśnionym ciałem. On również nieco odpuścił, uśmiechając się pod nosem i zsuwając nieco z wątłego ciała Kariny, przyciągając ją tym samym za nadgarstki do pozycji pół siedzącej, że prawie stykali się teraz nosami, o który zaczepnie zahaczył koniuszkiem Szopen, stale patrząc jej w oczy. - Nikt nie mówił, że gram fair - odparł cwaniacko, śmiejąc się delikatnie pod nosem i rozluźniając tym razem już całkowicie uścisk na nadgarstkach blondynki, które puścił luźno, siadając tym razem na kraju łóżka, z którego ściągnął na podłogę nogi, głośno sam do siebie wzdychając. - No to chodź - rzucił przez ramię, wstając na równe nogi i podchodząc do szafy, z której wyciągnął świeży t-shirt z logiem Prosto oraz duży ręcznik, tak w sumie to dwa, bo nawet jeżeli się okaże, że on potrzebował nie będzie, to przecież może powiedzieć, że wziął dla niej, jeden do włosów, drugi do ciała, duh. On to jednak, kurcza mać, być myśliciel, nie? Czekając aż wstanie z łóżka, objął ją wzrokiem, uśmiechając się. - Majtki już, mam nadzieję, masz. Bo tamte zdążyłem opchnąć na allegro, co nie? - odparł niby w pełni poważnie, dodając na końcu śmiech, który sugerować miał, że aż takim zwyrolem to on nie jest, ale na pamiątkę na pewno je sobie zostawił, prawie jak stanik Gaby. Więc stał tak obładowany tymi ręcznikami, uśmiechając się zachęcająco, gotowy, aby wszystko, ależ to wszyściutko, jej w łazience pokazać, a kiedy ta zdecydowała się wstać, wskazał jej głową drzwi, za którymi zniknęli szybciutko, zamykając je na zamek. - No to wybieraj, co wolisz - rzucił luźno, jako że łazienka posiadała i wannę, i prysznic, a wiadomo, każdy lubił co innego. Kładąc ręcznik i koszulkę na pralce, zorientował się, że nie wziął z pokoju gumek, ale tak w sumie, to czy będą mu w ogóle potrzebne? Oto pytanie.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 5:58 pm
Rano lubię spać. – całkiem szczerze odpowiedziała, niemal od razu, podejrzewając, że to pytanie ma też drugie dno, które raczej bardziej interesuje Szopińskiego niż jej uwielbienie do spania nawet i pięć minut dłużej, jeśli ma taką okazję. Nie odpowiedziała mu jednak tak, jak by tego chciał, trzymając trochę w niepewności, ale czy to miało znaczenie? O różnych już porach trafiała do niego, pod wieczór, późno w nocy, chociaż to też pod ranek można było podciągnąć, bo jak kładli się spać to niewiele wystarczyło by zaczęło robić się na dworze jasno. Bartek sam mógł jako takie wnioski z tego wyciągnąć.
Sama Karina nie uważała, że będzie nieciekawie podczas tego jej pobytu u chłopaka, nie biorąc pod uwagę tych samych rzeczy co on, ale po prostu ogół. Do tej pory, chociaż większość spotkań kończyła się w jeden sposób, nie nudzili się ze sobą - nawet na tej kolacji cisza zapadała nie przez brak tematów, a emocje w nich buzujące, wywołane właśnie tym, że ciągle rozmawiali. To, że o rzeczach o których nie powinni, to inna sprawa. – Dobra, może będzie ciekawie, a może nie, ale puść mnie już. – powoli faktycznie zaczynała się poddawać, w czym utwierdziła go pewnie mówiąc jeszcze te słowa, prawie prosząc, żeby rozluśnił uścisk. Ale wprost nie poprosiła. – Zaczynam się zastanawiać czy kiedykolwiek jednak tak zagrasz.
Idąc w jego ślady również zsunęła się z łóżka i podeszła do swojej torebki z której wyciągnęła i czystą bieliznę, i ten płyn do demakijażu, który od razu miała zamiar użyć. W przeciwieństwie do Bartka miała znacznie mniej rzeczy, które mieściły się nawet i w jednej ręce, ale zamiast wziąć cokolwiek od niego, pozwoliła mu wszystko zanieść na miejsce. – Mam. – jeszcze przed wyjściem pomachała mu ciemnym materiałem prawie przed nosem, bo przecież wyciągnęła już z torebki te majtki na zmianę. – Ale od tych trzymaj się z dala. Jutro chcę mieć w czym wrócić do domu, a nie tak jak wtedy. – sama też się uśmiechnęła, wyczuwając żart. Nawet prawie pewna była, że właśnie gdzieś w jego pokoju dalej są te jej koronkowe, lekko rozdarte majtki, których nie zabrała ze sobą z prostego względu - nie nadawały się już do użycia. Może chociaż Bartek miał z nich większy pożytek.
Kiedy weszli już do łazienki, pierwsze co to Karina zabrała się za zmywanie tego makijażu, przez co nawet nie zwróciła uwagi na to, że Szopen przekręcił za nimi zamek, sugerując w ten sposób, że nigdzie się stąd nie rusza. Dopiero kiedy była w trakcie zmywania tuszu spojrzała to na niego, to na rzeczy, które odłożył na pralkę, posyłając pytające spojrzenie. – A Ty co? Zostajesz tu? – ale chyba odpowiedź była jasna, więc mina jej lekko zrzedła, a wacik który miała przy oku aż opuściła w dół, przez co może wyglądała przez chwilę jak panda z tym tuszem na całej powiece. – Nie no, idź. Wezmę szybki prysznic i wrócę. – dłonią nawet tak machnęła, jakby przeganiając go z tej łazienki, ale w myślach znowu powróciła jego babcia stojąca pod drzwiami i zastanawiająca się czemu woda leci, gdy jej wnuk jest u siebie. – Dobra, weź chociaż poczekaj pod łazienką, żeby może twoja babcia nie próbowała tu wejść, ale nie tu. Bo chyba kolejnego prysznica brać nie zamierzasz?
I chociaż widać było, że Szopiński jest już po kąpieli, przede wszystkim przez te mokre włosy, to wcale taka pewna swoich słów nie była. Szczególnie przez to jak się na nią teraz patrzył.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 6:36 pm
Pokręcił rozbawiony głową na jej odpowiedź sugerującą zamiłowanie do spania, po czym już posłusznie udawał się do łazienki z tymi ręcznikami i jej nową piżamą na jedną noc. Przypuszczalnie jedną! Na przestrogę dotyczącą ciemnych majtek spojrzał tylko na nią spod byka, prychając pod nosem i nie obiecując nic, bo ona pewnie sama jeszcze nie wiedziała, jak potoczą się ich losy.
Opierając się kością ogonową o pralkę i krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej, przyglądał się dziewczynie ze skupieniem, kiedy zaczęła zmywać makijaż i przecierać białym wacikiem oko. Aż zmarszczył czoło, obserwując cały ten proces, bo nigdy wcześniej laska się przed nim tak nie obnażała, a już na pewno nie w jego łazience, a kiedy tak oderwała ten wacik od oka, a wokół niego zobaczył czarną smugę po tuszu, to aż się lekko przestraszył, ale cierpliwie stał i przypatrywał się zmywającej makijaż dziewczynie, co wciągnęło go tak, że prawie zapomniał, że cokolwiek do niego mówiła. Potrząsnął głową, próbując przypomnieć sobie, co przed momentem powiedziała, po czym rzucił krótkie spojrzenie w stronę drzwi. - Tak, tak - odparł zdezorientowany, rozluźniając ręce i odrywając się od pralki. Wcale nie miał ochoty wychodzić, wręcz przeciwnie, o wiele bardziej wolał nacieszyć oczy widokiem rozbierającej się Kariny, nawet jeżeli to miał być całkiem ludzki, przystępny sposób, a nie jakiś wyuzdany striptiz. O Jezu, striptiz w wykonaniu takiej Jagiełły to musiało być coś. Aż z tego wszystkiego jeszcze raz musiał potrząsnąć głową, aby wrócić na ziemię i spojrzeć w kierunku swojej towarzyszki. - Mogę wziąć jeszcze jeden, nie przeszkadza mi to - wzruszył niby to obojętnie ramionami, uśmiechając się lekko i przeczesując te lekko wilgotne włosy palcami, po czym tą samą ręką machną, uśmiechając się półgębkiem. - Ale nie, dobra, wykąp się na spokojnie, nie? Pomyśl pod prysznicem, jeżeli lubisz, ja tak przynajmniej robię, dobre wtedy człowieka rozkmniny nachodzą, serio - roześmiał się cicho pod nosem, kiwając z wolna głową. - Ja będę czekał w pokoju. Babcia już i tak pewnie zasnęła, więc nie powinno być problemów - podszedł jeszcze do kabiny prysznicowej, odsuwając jej drzwiczki. - Tu masz w sumie wszystko, co powinno ci być potrzebne. Szampon, żel, odżywka - bo Szopen używał, w końcu o takie włosy trzeba było dbać - także nie krępuj się - pokazał jej ręką, czego może używać, po czym wycofał się z miejsca zbrodni, patrząc jeszcze na nią ostatni raz od góry do dołu szybciutko, zanim zamknął na klamkę drzwi i zniknął u siebie w pokoju.
Tam ułożył się wygodnie na łóżku, biorąc do ręki telefon i przeglądając jakieś dupy na Instagramie, którym zostawiał lajki i komentarze, a podczas tego... zasnął jak bobas z odblokowanym telefonem w ręce i lekko rozdziawioną buzią niczym karpik, przy czym zajmował caluśkie łóżko, bo ułożył się na jego środku, więc albo Karinie pozostawało spać na niewygodnej ziemi, albo w jakiś mniej lub bardziej kreatywny sposób go obudzić.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 7:11 pm
Miała świadomość tego, że może wyglądać jak panda, całkiem inaczej niż zwykle w tym swoim perfekcyjnym makijażu, ale jakoś w tej chwili na dosłownie moment ta świadomość zniknęła, kiedy odwróciła do niego buźkę nie do końca zmywając tusz. – Nie gap się tak. – rzuciła, jak już zauważyła to jego dziwne spojrzenie, po czym wzrok szybko przeniosła na swoje odbicie w lustrze i wszystko poprawiła tak, jak być powinno. Nieco inaczej wyglądała bez pomalowanych oczu czy podkładu na twarzy, chyba trochę niewinniej i młodziej, tak jak prawie każda laska, która makijażem nie zmienia swojej twarzy w całości, jak te azjatki, które wyglądają zupełnie inaczej kiedy wszystko z siebie zmyją. Karina kiedyś miała fazę na oglądanie takich filmików, co jeszcze bardziej ją przestraszyło przed nadmiernym makijażem i bardzo starała się unikać nakładania go w zbyt dużych ilościach. Zresztą te wszystkie folijki przyklejane do twarzy żeby ją wyszczuplić to ją jeszcze bardziej przeraziły.
Kątem oka zerknęła jeszcze na Szopińskiego kiedy wycofywał się z łazienki, nie mając nawet pojęcia, że myśli o striptizie w jej wykonaniu, co pewnie było lepsze niż gdyby jej to na głos powiedział. W odpowiedzi na jego słowa rzuciła coś w stylu dam radę a na odchodne posłała mu buziaka w powietrzu, kiedy drzwi już się za nim zamykały. A żeby mieć pewność, że wykąpie się w spokoju, przekręciła zamek i dopiero wtedy zaczęła się rozbierać.
I serio, nie sądziła, że tak długo jej to wszystko zajęło. Może to czytanie etykiet każdej buteleczki stojącej pod prysznicem a może patrzenie na składy, żeby użyć tego najlepszego szamponu i najdelikatniejszej odżywki spośród wszystkich, które miał Szopiński. Zdziwiła się, że ten śpi i w pierwszej chwili nawet sięgnęła po jego odblokowany telefon, ale tylko po to żeby spojrzeć na godzinę. To, że przypadkiem coś gdzieś przesunęła i w ostatnio używanych kontaktach zobaczyła Maryśkę, to naprawdę czysty przypadek.
Odłożyła telefon, schowała swoje rzeczy do torebki, bo przecież teraz była już jedynie w jego koszulce i majtkach, z ręcznikiem na głowie, który też ściągnęła, kiedy uznała, że wystarczająco wyciągnął wodę z jej włosów. – Baaaaartek. – pacnęła go palcem najpierw w ramię, potem gdzieś w bok, w brzuch może też jeśli do niego dosięgnęła. Ale on ani drgnął. – Bartek no, przesuń się chociaż. – nieco głośniej wyjęczała nad jego uchem, mając nadzieję, że to w jakiś sposób go obudzi. A jeśli dalej się nie ruszał, to zwyczajnie przepchnęła go na drugą stronę, momentami zbyt mocno szarpiąc, bo kiedyś wreszcie musiał otworzyć oczy. No i to zrobił.
Nie mówiłeś mi w końcu czy widziałeś się już z Maryśką. – przysiadła gdzieś obok niego, bo skoro już go przesunęła, to na łóżku znalazło się też miejsce dla niej. – Więc jak?
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 7:36 pm
Szopen nie gapił się na Karinę ze względu na to, że wyglądała zupełnie inaczej niż w momencie, kiedy przekraczała próg jego mieszkania. Skłamałabym mówiąc, że chłopak nie lubił wymalowanym panien, bo niestety często zdarzało się tak, że w jego łóżku lądowały takie, po których dwa razy trzeba było pościel przeprać, żeby zmyć ślady podkładu, ale naprawdę nie zwracał na to jakiejś ogromnej uwagi. Karinie też nie raz w trakcie seksu pomógł pozbyć się prawie całości makijażu, który na sobie miała, nie widząc specjalnej różnicy, kiedy już obudził się u jej boku kilka godzin później, dlatego blondynka nie miała się czego obawiać, szczególnie, kiedy paradowała tutaj przed Szopińskim w skąpych majtkach, jego przydługawej koszulce sięgającej jej do połowy ud i mokrych, długich włosach, które już niedługo miały mu zmoczyć całą poduszkę. Eh, chyba dzisiaj on będzie musiał być małą łyżeczką...
Przebudził się gwałtownie z niezbyt mocnego snu, otwierając z trudem oczy i przyglądając się w dezorientacji stojącej przed nim blondynce. - Chodź, chodź - zachrypiał ospale, przesuwając się o kilka centymetrów, wyciągając nawet rękę w jej kierunku, którą położył na nagim udzie dziewczynie, której ciało pociągnął leciutko na materac, na którym usiadła. Jakoś tak odruchowo przeciągnął ciepłą dłonią po jej gładkim udzie kilka razy, kładąc jeszcze głowę na poduszce i zamykając na chwilę oczy, jakby gotowy był do spania, aczkolwiek Karinie zachciało się na noc gadania, i ot nie byle jakiego, tylko o Maryśce.
Aż westchnął stale z zamkniętymi oczami, przełykając ślinę. - A co miało być? Widziałem się - mówił bardzo niedbale i sennie, nie przywiązując za bardzo wagi do słów, które wypowiadał, szczególnie, że pokój oświetlała tylko niewielka lampka na stoliku, która kojarzyła mu się tylko i wyłącznie z zasypianiem. I seksem, ale nie wiedział, czy na to drugie da radę Jagiełłę namówić. - Wyparła się tych wszystkich uczuć, powiedziała, że na Sylwestra zawiodłem ją jako przyjaciel, nie jako chłopak, bo jako przyjaciela mnie tam zaprosiła, nie? - mamrotał bez przekonania. - A, no i powiedziała mi też, że męczysz się, sypiając ze mną - odparł uśmiechając się krzywo i wreszcie otwierając oczy, aby na nią spojrzeć przenikliwie. - Albo inaczej, że nie warto było, tak to leciało - dodał jeszcze gorzko, nie oczekując jakiś przeprosin czy czegokolwiek, ale mimo wszystko było mu trochę przykro, że powiedziała coś takiego na głos, a teraz, proszę, proszę, siedziała znów w jego pokoju, gotowa, aby wejść pod kołderkę i pewnie też trochę się poprzytulać, ale mimo wszystko nie miał jej zamiaru wyganiać, pokazując, gdzie są drzwi, co raz już zrobił w tracie tej felernej szarpaniny, które obiecał się już nigdy więcej nie powtórzyć. - Skoro tak wygląda męka, to niezłą musisz być masochistką, Karinka - a mimo wszystko analu nie chciałaś, dodał jeszcze, po czym na nowo ułożył głowę na poduszce, zamykając powieki, ale stale przysłuchając się, co ma do powiedzenia na ten temat.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Pon Sty 13, 2020 8:10 pm
Skoro ją tak ciągnął i zapraszał, to położyła się tuż obok, na boku, tak żeby móc patrzeć na niego, bo w przeciwieństwie do Bartka Karinie spać się nie chciało. Gorący prysznic nie tylko ją rozgrzał, ale też całkiem rozbudził, jeśli wcześniej zaczynało ją łapać zmęczenie i chęć położenia się do łóżka tylko w jednym celu - do spania oczywiście!! Teraz może nawet by ją Szopen namówił na coś innego, gdyby próbował, nie wiem, ale MOŻE, bo jednak nagle coś ją wzięło, żeby poruszać temat Maryśki. Znaczy wiadomo dlaczego go poruszyła, szczególnie, że w telefonie chłopaka w który wcale patrzeć nie chciała zauważyła jej imię. – Dobra, widziałeś. – tylko tyle zdążyła powiedzieć, bo jak układała w głowie kolejne słowa, chłopak zaczął jej opowiadać za dużo i ze zbyt wieloma szczegółami, mieszając ją w to na nowo, chociaż wcale nie chciała być wmieszana. Trochę czuła się teraz jak między młotem a kowadłem, gdzie tym drugim była Winiarczyk i raczej skłaniała się chyba ku temu, by stać po stronie młota. Jezu jak to brzmi.
W każdym razie na Maryśkę była trochę zła, że ta tak agresywnie zareagowała na coś, co nawet nie było prawdą. A jak na nią była zła i jeszcze teraz leżała w łóżku Szopena, to chyba wiadomo po czyjej stronie raczej by była? Gdyby postanowiła stanąć po czyjejś oczywiście. – Ale Ty miałeś coś załatwić, a nie mówić mi co ona mówiła. – jakoś tak szybko z siebie te słowa wyrzuciła, kiedy jeszcze jego zarzuty, bądź nie zarzuty, ciężko to określić jednym słowem, nie w pełni Karina zrozumiała. Ale w momencie gdy kończyła zdanie, to co powiedział uderzyło ją jakby ze zdwojoną siłą, że aż poderwała się nieco do góry. – Co? – syknęła, tak jakby to na Szopińskiego była teraz wkurwiona, a nie na Maryśkę, znacznie bardziej niż była wcześniej. Bo porównując tą złość, gdy ta wypisywała jej w smsach jak to wygaduje wszystko Bartkowi, a tą, która zrodziła się teraz, to różnica była znaczna. – Ja pierdole, o co tej lasce teraz chodzi? – w pierwszej chwili nie kojarzyła nawet by coś takiego powiedziała, szczególnie Winiarczyk, z którą tylko raz rozmawiała na temat tego, że przespała się z Szopenem. Ale w miarę jak nad tym myślała, poniekąd ignorując kolejne słowa chłopaka, coś zaczęło jej świtać. – Rzuciłam coś takiego jak jęczała mi wtedy o tego sylwestra, że z nią nie idziesz. Nie pamiętam w jakim kontekście, ale nie takim, jaki ona uznała, że powinna Ci przekazać. – żeby uspokoić się szybciej, wzięła duży głęboki wdech, a później powoli wypuściła z płuc całe to powietrze. Co jakiś czas spoglądała na Bartka, bo jednak nie miała zamiaru całkiem odwracać wzroku, tak jak zrobiłaby pewnie gdyby czuła się winna. Lub jak zrobiłby prawie każdy, poza Kariną. Jak czuła, że zrobi też Maryśka, kiedy Jagiełło wreszcie wyrzuci jej mieszanie się w ich relację i hipokryzję. – A Ty akurat powineneś chyba wiedzieć, że skoro jestem tu już któryś raz z kolei, to żaden nie był dla mnie męką. – dodała jeszcze, znacznie spokojniej niż poprzednie słowa, po czym opadła z powrotem na poduszkę obok chłopaka, układając jedną dłoń pod głowę. – Ciekawa jestem tylko po co to powiedziała. I co chciała w ten sposób osiągnąć.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 1:20 pm
Kiedy położyła się na łóżku obok niego, po omacku przesunął dłonią w wzdłuż jej uda, zahaczając nieznacznie o materiał bielizny dziewczyny, ostatecznie zatrzymując się gdzieś w okolicy cudownie zaznaczonej talii, ledwo powstrzymując się, żeby nie zacisnąć tam ręki mocniej, co zdarzało mu się w trakcie stosunku, dlatego delikatnie sunął w tamtym miejscu po jej skórze opuszkami palców, starając się zbytnio nie rozpraszać, szczególnie, kiedy zasugerowała mu, że nie bardzo chce jej się słuchać o tym, co Marysia mu mówiła, tylko o tym, czy załatwił to, co obiecał sprostować.
Westchnął głęboko, wypuszczając powietrze przez nos. - Próbowałem - rzucił słowo klucz, otwierając tym razem jedno oko, żeby na nią spojrzeć. - Ale Maryśka się taka wyszczekana teraz zrobiła, że nic nie do niej nie docierało, powaga - dodał na swoją obronę, lekko podnosząc głowę, którą wsparł sobie drugą ręką zgiętą w łokciu, tym razem otwierając już oboje oczu i prowadząc cywilizowaną rozmowę. Mimo wszystko, ciężko mu było sobie przypomnieć, co tam jeszcze Winiarska mówiła, jako że najbardziej w pamięć i psychę wryły mu się te teksty, w których Karina wyrażała swoje wyrzuty sumienia odnośnie przespania się z Szopenem. - Przyznała, że mogła ci o niczym nie mówić i że to jej wina, że w ogóle zaczęła ten temat i wtajemniczała kogokolwiek, ale że nie chce w sumie o tobie rozmawiać - mówił to dosyć nieskładnie, machając głową i wywracając oczami, bo dla niego to wszystko to było takie pitu pitu, co z tego, skoro i tak ta rozmowa nic a nic nie zmieniła. - Po czym znów weszła na twój temat, sprzedając mi właśnie takie rewelacje, nie? - uniósł sugestywnie brwi, lecz nie w ten zabawny sposób, raczej trochę nerwowy, zaciskając nieznacznie wargi i cofając powoli swoją dłonią, która dotychczas spoczywała na jej ciele. - Chuj, ja tam nie wiem, co miałaś na myśli, czy to miała być forma pocieszenia, czy podniesienia na duchu - zaczął, a jego twarz wykrzywił leciutki grymas - wiem tyle, że ja bym tak nigdy nie powiedział o tobie, i to wszystko - wzruszył ramionami, mówiąc to wszystko w pełni szczerze, po czym odwrócił się tym razem sprawnym ruchem na plecy, przyglądając się sufitowi, ręce natomiast ułożył na brzuchu, splatając place razem.
Kiedy blondynka zastanawiała się nad pobudkami Maryśki, Szopen uniósł brew, patrząc na nią kątem oka. - Winiarska stwierdziła, że to zazdrość przez ciebie przemawia - rzucił - ale powiedziałem jej, że nie ma szans, nie-ee - pokręcił z przeświadczeniem o swojej racji głową, z powrotem patrząc w biały sufit. - Ale to już sobie ustalicie między sobą, nic mi do tego - dodał, bo założył, że pewnie jeszcze jakąś rozmowę będą chciały odbyć.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 2:16 pm
Maryśka wyszczekana? – nic dziwnego, że Karinę zdziwiło takie określenie użyte w kierunku Winiarczyk, skoro jakoś tam ją znała. Zresztą każdy kto znał by się zdziwił. Maryśka nie była nigdy wyszczekana, poza tymi kilkoma razami gdy może coś nieprzyjemnego do niej napisała, na przykład ostatnio, zarzucając rzeczy, których Jagiełło się nie dopuściła. Ale pisać w ten sposób to mógł sobie każdy, nie? Nawet jej była przyjaciółka, która na żywo była szarą myszką i jeszcze tak to akurat do Kariny nigdy się nie odezwała. Ludzie się zmieniają, jak widać.
Z każdym kolejnym słowem marszczyła brwi coraz bardziej, bo albo nie potrafiła się już skupić przez powracające zmęczenie, albo to wszystko totalnie nie miało sensu. Milczała przez cały ten czas co Szopen mówił, szczególnie, kiedy uznał, że on to nigdy by tak o niej nie powiedział, co wywołało kolejne wyrzuty sumienia. I wbrew pozorom nie dlatego, że z nim spała, a że pozwoliła sobie, by coś takiego wyszło z jej ust.
Ale przeprosiny nic by tu nie dały, więc westchnęła tylko, wiedząc, że dalsze tłumaczenia również nie mają sensu. Powiedziała to. Tyle. – Mój błąd. – przyznała, tym razem nie spoglądając na Szopena tylko na jakąś rzecz, może mebel, ponad jego głową. – Ale nie powinna tego mówić. Szczególnie, że podobno o mnie tak bardzo rozmawiać nie chciała.
I właśnie to było w tym wszystkim najdziwniejsze. Z początku jednak Karina olała te słowa, przyjmując je do siebie bez większych emocji, bo co, miała przejmować się tym, że Maryśka próbowała unikać jej tematu? Ale kiedy w grę wkroczyło już słowo zazdrość, podobno użyte przez dziewczynę podczas tamtej rozmowy, aż się zaśmiała. Krótko, bo dość szybko zaczęła zastanawiać się nad tym bardziej i chyba coraz więcej faktów ze sobą łączyć. – Czekaj, bo chyba nie rozumiem. – uniosła się do pozycji pół-siedzącej, podpierając się na jednym łokciu, żeby było jej wygodniej. – Ona wygaduje takie rzeczy, ale to przeze mnie zazdrość ma przemawiać? A może właśnie przez nią? – na chwilę przerwała, posyłając Szopenowi niby takie pytające spojrzenie, jakby czekała aż powie co o tym sądzi. – Nie zamierzam z nią niczego ustalać, serio Szopiński? Nie zdziwiłoby mnie nawet, gdyby to ona była zazdrosna. I teraz to już nie obchodzi mnie czy nie powinnam i tak tego mówić, ale powiem. Podczas jednej rozmowy gadała o uczuciach, może niekoniecznie, że się zakochała, co zasugerowałam Ci wtedy, ale no, że coś czuje. Więc nie wiem po co się tego wypierała. – ale nie o to jej teraz chodziło, więc machnęła dłonią na znak, że nieważne. – A potem próbuje w ten sposób między nami namieszać. Nie wiem tylko czy wie, że dalej się widujemy. Ale jeśli tak, to to wszystko miałoby sens.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 3:00 pm
Ochoczo pokiwał głową, widząc jej zdziwienie wywołane doborem przymiotnika, który postawił przy imieniu Maryśki. - Na serio, sam byłem w głębokim szoku - dodał jeszcze, dalej kiwając głową, bo naprawdę nie mieściło mu się, w jaki sposób przebiegła ta rozmowa z brunetką; jeszcze kilka tygodni temu ta wręcz bałaby się podnieść głos albo nawrzucać mu odnośnie jakiś poszczególnych działania, które jej się nie spodobały, a teraz w ogóle się nie czaiły, tylko wylewała na niego metaforyczne wiadro pomyj, jaki to nie jest chujowy i chce wyruchać wszystkie jej koleżanki, przy czym on sam niekoniecznie chciał się z tym zgodzić, ale koniec końców przemilczał.
Przyjął do wiadomości to, że przyznała się do błędu, stale patrząc w sufit i kiwając z wolna głową, jakby chciał poinformować, że jej słucha i rozumie jej pobudki, jakiekolwiek by nie były. To, że nie powinna była tego Marysia mówić, pozostawił już bez komentarza, bo nie jemu to oceniać; on nie miał podobnych problemów, bo nikomu się nie zwierzał, a jeżeli już, to osobie w stu procentach sprawdzonej, czyli Filipkowi, przed którym też zresztą serię zdarzeń ukrywał, nie chcąc, aby poszło to dalej, ale to już inna sprawa.
- Nie wiem, Karina - odparł na pytanie, na które odpowiedzi najwyraźniej oczekiwała, co sugerowało jej przydługie spojrzenie i chwila ciszy, którą miał zapełnić swoimi słowami i przemyśleniami. - Mi na wstępie powiedziała, że nic do mnie nie czuje. Że może kiedyś tak, ale teraz już totalnie nie, więc no - odparł bez przekonania, bo jakoś mu się to wszystko kupy nie trzymało, ale przecież nie będzie od niej na siłę wyciągał takich informacji, które nic a nic nie zmieniały, ponieważ on tego samego zdecydowanie nie czuł i nie wierzył, że jest w stanie poczuć, a już na pewno nie do Maryśki. I jakby tego było mało, że sam miał podejrzenia, że dziewczyna nie jest do końca szczera, Karina doniosła mu, co dokładnie Winiarska powiedziała podczas ich ostatniej rozmowy, na słowa której aż uniósł brwi, przekręcając lekko głowę w stronę swojej towarzyszki i patrząc na nią ze zdziwieniem malującym się na jego twarzy. Wsunął obie dłonie pod głowę, dalej leżąc na plecach i kręcąc głową na boki. - No i widzisz - rzucił pod nosem, cały czas nie mogąc wyjść z podziwu, dlaczego umówiła się z nim, żeby wytłumaczyć sprawę uczuć, a tak naprawdę wyparła się ich, dla odmiany mówiąc rzeczy, której szybciej niż później wykurzyły zdenerwowanego Bartka z mieszkania na Kruczej.
- Wie - rzucił niemal od razu z przekąsem. - Wyskoczyła do mnie z tekstem, żebym sobie nie myślał, że ona nie wie, że się przespaliśmy - prychnął pod nosem, bo uważał, że to wcale nie była Maryśki sprawa. - Więc zapytałem, co to tak naprawdę zmienia, że wie, bo dla mnie nic, skoro spaliśmy ze sobą nie raz - wzruszył ramionami beztrosko, bo musiałby być idiotą, żeby przejmować się takimi docinkami ze strony dziewczyny. - No i tutaj poniekąd cię wsypałem - brwi nerwowo mu drgnęły, gdy to mówił, bo nie wiedział, czy Jagiełło ma zamiar być za to zła i robić mu wyrzuty, czy przyjmie to ze spokojem, skoro i tak Maryśka była już w jej oczach skreślona - ale też nie wiedziałem, że ukrywasz to przed Maryśką - wytłumaczył się szybko, patrząc na blondynkę, bo skąd niby miał wiedzieć, skoro rzadko myślał o konsekwencjach swoich czynów, szczególnie tych łóżkowych, nie? - Pogratulowała, zapytała, czy regularnie pukam jej byłą przyjaciółkę iii... tyle - zakończył swój wywód, wypuszczając powietrze z ust i patrząc na twarz blondynki, tym razem uśmiechając się już jakoś potulniej, mniej nerwowo, szczególnie, kiedy przyglądnął jej się tym razem tak dokładnie, bez makijażu, z wpół mokrymi włosami i gładką twarzyczką, na którą żółtą poświatę rzucała nocna lampka. I trzeba przyznać, że trochę go ten widok Kariny w swoim łóżku zachwycił.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 3:51 pm
Karina nie nazwałaby tego zwierzaniem się. Raczej poinformowaniem, na dodatek w sytuacji, w której zrobić to już powinna. Ich rozmowa telefoniczna z tamtego dnia nie przypominała plotek dwóch przyjaciółek, które dzielą się tym, co działo się w ich życiach i później te tematy przegadują krok po kroku. Ciężko powiedzieć czy kiedykolwiek jakaś rozmowa z Marysią przypominała coś takiego. Prędzej z Gają, może też z Nicole, z racji, że były to osoby bliższe Karinie, które mogła nazwać przyjaciółkami bez zastanawiania się nad tym czy faktycznie nimi są, jak to było w przypadku Winiarczyk. Ale w dalszym ciągu nie uznawała słowa zwierzać się. Jeśli chciała, to po prostu informowała dziewczyny o pewnych szczegółach swojego życia, a jeśli nie - zwyczajnie zatrzymywała je dla siebie.
A ostatnio znacznie częściej wybierała to drugie.
Może jej przeszło. – swoją i Bartka wypowiedź podsumowała tym jednym, krótkim zdaniem, nie mówiąc już nic więcej, bo nie mogła zakładać, że Maryśka dalej żywi do chłopaka jakieś uczucia. W ciągu krótkiego czasu zmieniła swoje zachowanie, więc mogła zmienić też swoje uczucia. Tak przynajmniej postrzegała to Karina, której raczej ciężko było postawić się choćby na chwilę na jej miejscu, bo sama nie czuła nigdy czegoś podobnego. Więc czy to tak po prostu może minąć?
Żadne z nich i tak nie było odpowiednią osobą, żeby odpowiedzieć na to pytanie, więc temat względnie zamknęli, przechodząc do kolejnego. Też dotyczącego Maryśki. – Nie ukrywałam. – niemal od razu odpowiedziała, milknąc na chwilę, do czasu aż uznała, że jednak tę kwestię warto wyjaśnić. – Ja po prostu nie rozmawiam o takich rzeczach z ludźmi. Nie każdy z mojego otoczenia o tym wie. Nie mam też tak, że od razu po wyjściu od Ciebie muszę się komuś wygadać. A nawet jakbym miała, to Maryśka byłaby ostatnią osobą do tego odpowiednią. – a teraz to już i nie ostatnią, bo tą, której Karina nigdy w życiu by czegoś nie powiedziała. Każda rzecz o której Winiarczyk wiedziała była powiedziana... przypadkowo? Na pewno kwestię testów tak można było nazwać, a to, że jeszcze przed samą Marysią Karina była u Bartka, na siłę też by pod to podciągnęła. Można też powiedzieć, że sytuacja po prostu tego wymagała, żeby jej wreszcie powiedzieć, bo inaczej dowiedziałaby się z innych źródeł. – Teraz już trudno. – nieznacznie wzruszyła ramionami, podkurczając nogi i kuląc się, bo odkąd położyła się na łóżku prosto po kąpieli minęło już kilka minut i zdążyła zmarznąć. Wolną dłonią potarła o ramię, ale wiedząc, że to i tak nic nie pomoże, zsunęła się bardziej na brzeg łóżka, żeby sięgnąć za krawędź kołdry. – Zimno mi trochę. – może Szopiński spoglądał na nią z pytającym spojrzeniem, więc postanowiła rozwiać jego wątpliwości, że to co chce zrobić, to po prostu wsunąć się pod pościel. A i tak jak dla niej była już to ta godzina, o której spokojnie mogła pójść spać. – Chodź też, bo zaraz znowu może uśniesz. Drugi raz budzić cię nie będę. – trochę uniosła do góry jego kołdrę, kiedy już się pod nią znalazła, ale chłopak i tak sam musiał zejść lub chociaż się przesunąć, bo część przygniatał swoim ciałem. – I czy tego chcesz czy nie, to teraz musisz dać mi się przytulić. Wiesz, żebym się rozgrzała, nie? – dorzuciła jeszcze, lekko się uśmiechając, bo na szerszy uśmiech nie pozwoliło jej nadchodzące ziewnięcie. I to raczej spowodowane zmęczeniem niż brakiem tlenu w pokoju Szopena.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 4:37 pm
Westchnął głęboko, przez co jego klatka piersiowa uniosła się znacząco ku górze, a zaraz potem opadła, kiedy wypuszczał świszczące powietrze z płuc. - Nie wiem, może. Tak jak mówię, nic to nie zmienia - pokręcił głową, bo czy Maryśka była w nich zakochana, czy nie, od tych uczuć nie odwzajemniał, a jakby tego było mało, to teraz nawet na płaszczyźnie koleżeńskiej miał problem z tym, że się z dziewczyną dogadać, wobec czego nie był pewien, czy w ogóle będą utrzymywać kontakt poza tym, że widywać się będą na lekcjach. Jakby nie patrzeć, to poniekąd sprawdziły się przepowiednie Maryśki co do tego, że po tej rozmowie będą unikać się jeszcze bardziej niż dotychczas. Życie.
- Dobra, Karina, nieważne już, luz, temat uważam za wyczerpany - mruknął pod nosem, bo nie musiała mu się wcale tłumaczyć z tego, komu mówiła, a komu nie mówiła o ich schadzkach, ponieważ decyzja należała do niej i nie miał prawa jej z niej rozliczać. Ani też z żadnej innej, tak jakby się zastanowić.
Chłopak rozluźnił ręce i wyciągnął je spod karku, kiedy tak zaczęła układać się do spania i przyznała, że jest jej zimno. Posłusznie zlazł z kołdry, za której róg ciągnęła, wsuwając się pod materiał sprawnie, przez co oboje byli już okryci. Jeżeli było jej zimno, to na pewno na niską temperaturę reagowało jej ciało i to w taki sposób, jaki Szopen lubił podziwiać, aczkolwiek sam sobie chłopak strzelił w kolano, dając jej koszulkę nieprzylegającą do ciała, której materiały nawet sterczące sutki Kariny pewnie nie dotykały, co za pech. - Aha, przychodzisz do mnie do domu i dyktujesz mi swoje zasady, tak? - roześmiał się pod nosem, kiedy tak rozkazała mu dać się przytulić. Kokosząc się pod kołdrą tak, żeby mu było wygodnie, cały czas odwrócony był twarzą do blondynki, gdyż nie wiedział jeszcze, jak ta będzie chciała do niego ciałem przylgnąć, czy od tyłu, czy od przodu, czy jeszcze jakoś inaczej. - Jakaś taka grzeczna się zrobiłaś, skoro tylko takie formy rozgrzania proponujesz, wiesz? - śmiał się dalej, podpuszczając ją i patrząc na Karinę wyczekująco, żeby, powiedzmy, ustawiła go sobie jak tam już chciała, no, byleby tylko nie tymi kłakami mokrymi po twarzy, bo tego raczej nie wytrzymie biedak.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 6:01 pm
Cała sytuacja z Maryśką stopniowo była tylko coraz bardziej beznadziejna, że Karina zastanawiała się już pewnie kiedy dojdzie do tej granicy, gdzie gorzej być nie może. Może w momencie, gdy przez to co się wydarzyło Winiarczyk zacznie nastawiać ludzi przeciwko niej? Takie scenariusze też miała w głowie, ale tak szybko jak się pojawiały to odrzucała je na bok, tłumacząc, że po pierwsze, Maryśka nie ma kogo nastawić przeciwko niej oprócz Nicole, może ewentualnie Gai, a po drugie, to nie w jej stylu. Ale bycie wyszczekanym też nim nie było.
Ułożyła się wygodnie na poduszce, odrzucając włosy gdzieś do tyłu z nadzieją, że aż tak bardzo nie pomoczą pościeli chłopaka, bo sama średnio chciała spać na mokrej. Jemu tym bardziej by tego nie zrobiła, więc starannie układała się tak, żeby nie dotykać części na której leżał czy nie wkładać mu tych włosów prawie, że w twarz. – A ostatnio to nie ty sam pozwoliłeś mi decydować? – o Maryśce zdawała się już nie pamiętać, szczególnie, że właśnie przywołała wspomnienia sprzed może dwóch, czy trzech tygodni, z nowego roku, kiedy leżała też na jego łóżku, ale w nieco innych okolicznościach. – Zresztą nie marudź, wtedy to sam mnie przytulałeś. – nie była tak tego pewna, bo kiedy oboje ubrali się już i położyli pod kołdrą, Karina dosyć szybko odpłynęła, zmęczona i kłótnią u Nicole, i samą imprezą, a przede wszystkim też tym, że dwa razy dopiero co doszła. Szopen mógł ją w nocy, czy raczej nad ranem, mocno ściskać i obejmować, a pewnie nic by nie poczuła. A skoro teraz już się ułożył, to przysunęła się wreszcie bliżej i przytuliła, dalej leżąc do niego twarzą. No nie miała zamiaru wsadzać mu w buzię tych włosów przecież. – Zawsze byłam grzeczna. – pewnie nawet serio tak siebie postrzegała, nie uznając, że te wizyty u niego mogły być czymś niegrzecznym, tak samo zresztą z innymi rzeczami, które zdecydowanie takie nie były. – Nie wiem dlaczego zarzucasz mi, że nie jestem. – jeszcze oczami wywróciła, co na pewno Bartek widział, bo głowę ułożyła na wysokości jego buźki, tak żeby mogła jeszcze trochę popatrzeć na nią zanim zamknie oczy na kilka godzin i uśnie, mam nadzieję, że w jego objęciach! A że nie potrafiła tak normalnie i prosto leżeć, tylko zawsze jakoś się wierciła i spała w dziwnych pozach, to zarzuciła na chłopaka nogę, może lekko go nią przygniatając. Ale jakoś bardzo ciężka to nie była!
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Wto Sty 14, 2020 7:50 pm
Dzięki Bogu, Karina miała myślenie podobne do Bartka nie tylko w sprawach łóżkowych, jak się okazało, ale odnośnie kładzenia się z mokrymi włosami również. No, tylko teraz właśnie zdałam sobie sprawę, że ta sprawa poniekąd też zakrawa o sprawy łóżkowe, skoro tam właśnie kładli się spać, ale no... Cóż, ważne, że nie machnęła mu tymi mokrymi blond puklami przed twarzą, tylko delikatnie położyła głowę na poduszce, odrzucając włosy na bok, gdzie nikomu nie miały one przeszkadzać.
Spojrzał na nią z góry, kiedy już znalazła sobie wygodną pozycję. - Ale to się tyczyło tego jednego razu, nie przyzwyczajaj się - poruszył delikatnie ramieniem, co by lekko ją szturchnąć, śmiejąc się i patrząc na jej rozanieloną twarz, która już niedługo zatopi się nie tylko w ramionach Bartosza, ale i Morfeusza, zasypiając na kilka kolejnych godzin zanim oboje wstaną, żeby wyjść z psem na spacer, a potem pójść każdy w swoją stronę. Na jej słowa o przytulaniu tylko pokręcił rozbawiony głową, bo z tego co i tak pamiętał jak przez mgłę, w sensie jej słów, to kojarzył coś, że sama zachęciła go do przytulenia się. Ale już dobrze, nie będzie jej przecież tego wypominał, skoro sam nie protestował i nie miał nic przeciwko i tym razem.
- Bo chyba wolę tę drugą wersję, wiesz? - wyszeptał jej, pozwalając wygodnie ułożyć się u boku chłopaka, przy czym objął ją wolnym ramieniem, patrząc niezaprzestanie na dziewczynę, która równie dobrze mogła leżeć teraz tutaj nago, albo wpół nago, albo chociaż z dłonią w jego bokserkach, a mimo wszystko jakoś nie przeszkadzał mu fakt, że ubraną miała jego koszulkę, majtki, a do tego tylko się przytulali. - Żartuję, ta też mi odpowiada - uniósł brwi, poprawiając się raz ostatni, a kiedy zarzuciła na niego nogę, zadbał o to, żeby jej udo za bardzo nie przycisnęło jego przyjaciela do reszty ciała, więc ułożył ją sobie na podbrzuszu, automatycznie sunąc powoli dłonią po odkrytym kawałku skóry, który miał dzięki niej pod ręką. Spojrzał jeszcze na nią z racji tego, że dziewczyna nie odpuszczała i wgapiała się w jego twarz z dołu, uśmiechając pod nosem w tym swoim cwaniackim stylu. - Co się patrzysz, Karinka? Do spania! - zażartował, śmiejąc się cicho, po czym ułożył głowę na poduszce, zamykając powieki. I mogłoby się wydawać, że zaśnie zaraz na amen, póki gwałtownie nie zerwał się, jeszcze tylko i wyłącznie po to, żeby skraść jej buziaka na dobranoc, którego złożył na samym środku jej pełnych ust, może o kilka sekund dłuższego niż taki standardowy cmok, przy czym lekko zagryzł jej dolną wargę, ciągnąc ją za sobą, kiedy oddalał się od jej ślicznej twarzy i z powrotem opadł na poduszkę z otwartymi oczyma, które jeszcze przez chwilę wgapiały się w blondynkę, jakby potrzebował usłyszeć z jej ust kołysankę albo chociaż krótkie, czułe dobranoc, które pozwoli mu w spokoju zasnąć.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Sro Sty 15, 2020 10:15 am
Naprawdę myślisz, że tylko jednego? – niewinnie uniosła kąciki ust do góry, nic tym uśmiechem nie zdradzając, ale już jej słowa zawierały sugestię co do tego, że raczej rządzić się będzie trochę częściej niż tylko ten jeden raz jak tu ostatnio była, o ile będzie jeszcze więcej. Jak dotąd zresztą każde ich gadanie, że to już ostatnie spotkanie było bez pokrycia, więc nawet jeśli tym razem jeszcze takie słowa nie padły lub w ogóle nie padną, pewna była, że pojawi się tu co najmniej jakieś dwa razy. Albo i dziesięć. Jak nie jeszcze więcej.
Szczególnie, że teraz było jej w ramionach Bartka tak samo dobrze, jak ostatnio w nieco innej pozycji, czy nawet pozycjach, bo każdą wspominała tak samo fajnie. Wiedziała, że jest bezpieczna, przez co coraz częściej już ziewała, czując też, że sen nadchodzi, a ona nie będzie się mu opierać w obawie przed czymkolwiek. Bo czego miała się tutaj bać? Z chłopakiem u boku?
Zaśmiała się lekko, wyobrażając sobie siebie w tej niegrzecznej wersji, bo naprawdę sądziła, że jak dotąd była całkiem porządna. Bycie niegrzecznym postrzegała jako coś o wiele gorszego niż na przykład jej dwuznaczne sugestie, z którymi czasem potrafiła wyskoczyć, mniej lub bardziej świadomie. Bo ich akurat pod uwagę nie brała, uznając, że jak to nie do końca świadome, to się nie liczy, nie? – Więc skoro lubisz obie, to możemy uznać, że obie są przecież grzeczne. – wymamrotała cicho pod nosem, siląc się na nieco głośniejszy ton, ale z trudem przychodziło jej już mówienie. Dlatego też pewnie z początku nic mu nie odpowiedziała, tylko dalej wpatrywała się to w jego oczy, to w mocno odznaczające się kości policzkowe, żuchwę, to w usta, które tak szybko do niej zbliżył, że zaniemówiła na jeszcze dłużej, cicho wzdychając, kiedy z powrotem opadał na swoją poduszkę. Było jej dobrze, gdy mogła się do niego przytulić, pocałować gdy tego chciała lub oddać delikatnie ten jego pocałunek, jak zrobiła to przed chwilą. Powoli dopiero przyzwyczajała się do tego, że Szopena widuje całkiem regularnie, że ma go prawie że na wyciągnięcie ręki, że spędzają więcej czasu razem niż sądziła, że będą. Ale jak dotąd całkiem jej to odpowiadało. Nie tak częste spotkania nie mogły jej w jakiś sposób ograniczyć, a to ostatnie chyba, co chciała teraz czuć.
Dlatego zamiast zastanawiać się czy powinna, czy raczej nie, przysunęła się jeszcze bliżej twarzy chłopaka, a dłoń z jego pleców, bo pewnie gdzieś tam go nią obejmowała, przeniosła na policzek tuż przed tym jak sama go pocałowała. Nie dostał więc tego czułego dobranoc, a jeszcze bardziej czuły pocałunek, na który w ostatniej chwili Karina się zdecydowała, zamiast zamknąć oczy i spróbować usnąć. Podobało jej się zarówno to jak całowali się tak zachłannie, jakby robili to po raz ostatni, ale też tak delikatnie, jak teraz. Chociaż z każdą kolejną chwilą było to coraz mniej czułe, niż na samym początku, a Jagiełło rozbudzała się coraz mocniej.
Nie była tylko pewna, czy po ostatniej kłótni z Piotrkiem i jego słowach chce dalej realizować swój plan i ryzykować wpadką, która tak samo źle zostałaby odebrana przez resztę jej braci, jak przez tego jednego. Ale ciężko było jej skupić się teraz na takich myślach, gdy obok siebie miała Szopińskiego. Nie umiałaby też wyjaśnić dlaczego nagle uczulenia na lateks nie ma, gdyby chciała czegoś więcej, ale nie ryzykując dzieckiem.
Dlatego zamiast wykonać jakiś kolejny krok, wstrzymała się, dając chłopakowi możliwość decydowania co dalej. Może nawet odsunęła się nieznacznie, przerywając ten pocałunek, który wcześniej sama zainicjowała. Tak żeby Szopenowi łatwiej się było skupić, co nie?
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Sro Sty 15, 2020 11:08 am
Spojrzał na nią kątem oka, które sukcesywnie pociągnęło za sobą także kąciki ust ku górze, aczkolwiek celowo pozostawił jej słowa bez zbędnej odpowiedzi; przecież oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli Karina będzie chciała przejąć inicjatywę, tak naprawdę w czymkolwiek, nie mówię, że koniecznie w sprawach seksu, bo było wiele innych płaszczyzn, na których mogła się zaradnością popisać, to Szopen nie będzie miał najmniejszego zamiaru się opierać. Nie miał też w planach jej w jakikolwiek sposób ujarzmiać, bo tak jak powiedział, podobały mu się obie wersje, które wcielała w życie w zależności od zaistniałych sytuacji: w łóżku, kiedy byli tylko we dwójkę, kiedy potrafiła pokazać rogi i sprawić, że Bartek stawał na wysokości zadania, coby oboje mogli stwierdzić, że czują się fizycznie spełnieni, lub między ludźmi, kiedy potrafiła trzymać fason, zakrywała dekolt, a nad jej głową pojawiała się przysłowiowa aureola. Czy nie tego właśnie faceci oczekiwali od kobiet?
Jej kolejne słowa również pozostawił bez komentarza, natomiast nie przestawał się uśmiechać, kiedy tak patrzył z góry na te jej lekko przymrużone, łaknące snu, rozanielone totalnie oczy i delikatny uśmiech, którego jakiekolwiek zmiany odczuwał na swoim ramieniu, do którego przylgnęła policzkiem. On nie miał świadomości tego, że tym samym własnie mnoży sobie wrogów w postaci prawdopodobnie wszystkich braci Jagiełłów razem wziętych, a już szczególnie tego najstarszego, bo też nigdy nie zaprzątał sobie głowy konsekwencjami swoich czynów. Nie dbał o to, że na nic mu potem zdadzą się tłumaczenia, że przecież Karina sama do niego przychodziła, a on jej wcale do niczego nie zmuszał, ewentualnie tylko inicjował niektóre zdarzenia, które suma summarum doprowadziły do tego, że uprawiali seks, bo tak się po prostu między dwoma dorosłymi (no, prawie, bo w marcu osiemnastka!) działo. A jako, że o tym nie myślał kompletnie, to przytulił teraz nieco ciaśniej Karinę, wciągając powietrze przez nos i czując na jej włosach zapach własnego szamponu. Chyba mógłby się do tego przyzwyczaić, tak jak do tego, że widywali się znacznie częściej niż typowi one night standowicze.
Kiedy Karina wpiła się w jego usta, a zaangażowanie stawało się coraz bardziej wyczuwalne, Szopen nie pozostawał jej dłużny; delikatnie dołączył swój język, który złączył się teraz z tym dziewczyny, rękę przenosząc natomiast na jej plecy, których skórę gładził, wsuwając dłoń pod materiał przydużej koszulki.  Nie był pewien, czy potrafili ot tak położyć się do snu, zważywszy na ich łóżkową przeszłość i świadomość tego, co mogą ze wspólnej nocy wynieść, przez co sam chłopak powoli zaczął się nakręcać, bo zaczął, co się będziemy oszukiwać, aczkolwiek nie chcąc zajść za daleko, bo potem może już być stanowczo za późno, żeby przerwać, razem z nią oderwał się od jej warg, rzucając Karinie krótkie spojrzenie prosto w oczy, które zdawały się nie być już takie ospałe jak kilka sekund wcześniej. - Karina, to jest twoja ostatnia szansa, żeby iść spokojnie spać - rzucił rozbawiony, choć wcale nie żartował, czego raczej miała świadomość, bo znała go nie od dziś. - Żeby nie było, że nie ostrzegałem - uniósł brew, lekko odchylając głowę, lecz ręki nie przenosząc nigdzie indziej niż tam, gdzie właśnie spoczywała, czyli w okolicach kości ogonowej blondynki.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Sro Sty 15, 2020 1:27 pm
I po raz kolejny to jej pozwolił decydować, nawet gdy sama z tej możliwości poniekąd zrezygnowała, czekając na jakiś ruch z jego strony. Nie myślała już jednak trzeźwo, chociaż w jej krwi nie krążyła nawet niewielka ilość alkoholu, ale też nie zaczęłaby nagle, gdyby przez chwilę zastanowiła się nad możliwymi konsekwencjami. Z początku w odpowiedzi lekko się uśmiechnęła, zdając sobie sprawę, że jego słowa nie są żartem, i... możliwe, że nieco Bartka myląc, złożyła delikatny pocałunek na jego ustach, jakby zamiast wypowiadania słowa dobranoc, po którym miałaby zamknąć oczy i dać zarówno jemu, jak i sobie, spać.
Ale kiedy tylko się odsunęła, jej uśmiech jeszcze się poszerzył, a po oczach nie było widać już tego zmęczenia, przez które jeszcze przed chwilą prawie odpłynęła wtulając się w ramię Bartka. – Jeszcze zdążę pójść spać. – wyszeptała, ponownie nachylając się do jego buźki, ale tym razem delikatnie tylko muskając kąciki ust, policzek, aż zjechała nieco niżej na szyję. Dosyć szybko pozbyła się najpierw swoich ubrań, czy raczej resztek, w których miała zamiar spać, by następnie też i jemu pomóc wszystko zdjąć. A kiedy już każda rzecz kolejno wylądowała gdzieś obok łóżka, na nocnej szafce czy podłodze, usiadła na nim okrakiem i jeszcze przez długi czas w tej pozycji pozostała, wykorzystując potencjał tej nocy.
Dopiero kiedy oboje byli usatysfakcjonowani tym, jak sytuacja się potoczyła, opadła na miejsce obok i ostatnimi siłami sięgnęła po koszulkę, po której założeniu momentalnie usnęła.
Nie była pewna ile godzin przespała, gdy obudziło ją pukanie w drzwi, na które w pierwszej chwili chciała coś odkrzyknąć. Otworzyła jednak najpierw oczy, co uświadomiło ją, że przecież nie jest w swoim łóżku, a do jej pokoju nie dobija się któryś z braci, tylko za drzwiami stoi babcia Szopińskiego, mówiąca jakieś niewyraźne rzeczy. Ledwo po przebudzeniu Karina nie była jeszcze w stanie dokładnie wszystkiego wyłapać.
Wstawaj. – trochę spanikowana szturchnęła Szopena, zapominając, że drzwi zamknęte są na klucz i nie ma opcji, by babcia chłopaka zaraz wparowała do środka. Ale może czekała, aż Bartek wstanie i do niej wyjdzie? – Bartek obudź się. – dodała jeszcze, nie zwracając uwagi na to, że już przeciera oczy i za chwilę podniesie się z łóżka. Miał to zrobić TERAZ.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Sro Sty 15, 2020 2:18 pm
I zrobili to po raz kolejny. Tym razem znów bez zabezpieczeń, bo przecież Bartek nie chciał, żeby poważna alergia na lateks dała jej się we znaki, prawda? Wiedział, że są też na rynku gumki bez lateksowe, ale zanim wpadł na to, żeby takowe zakupić, ona z powrotem siedziała już na nim okrakiem, ruszając biodrami i efektywnie rozpraszając go podskakującymi w rytm ruchów piersiami. Niestety, ale wobec walorów Kariny był całkowicie bezbronny, poza tym nie dała mu zbyt dużo czasu pomiędzy tym, jak zarzekali się przecież, że to ich ostatnie spotkanie, a tym, że jednak magicznym sposobem znalazła się jego łóżku, wykorzystując sytuację i biorąc z niej garściami to, co tylko chciała, a zapierać się rękoma i nogami Bartuś nie miał najmniejszego zamiaru, wręcz przeciwnie.
I nim się obejrzał, spał jak zabity po całym zajściu (i dojściu, hehe), a owego snu wybudziło go tylko mało delikatnie szturchnięcie i szarpanie, oraz spanikowany głos Jagiełły. Gwałtownie otworzył oczy, bo też w taki sposób został obudzony, przez co szybko odgarnął kołdrę ze swojego wpół nagiego ciała (założył tylko bokserki, darując sobie dresowe spodnie i koszulkę), wstając na równe nogi. - Już wstaję, babciu! - odkrzyknął trochę nieprzytomnie, a już na pewno ochryple, łapiąc za materiał ciemnych spodni i wsuwając je na tyłek, rzucił jeszcze krótkie spojrzenie w kierunku Kariny, kładąc wskazujący palec na ustach, aby przez chwilę była cicho, a zaraz potem przekręcił kluczem w drzwiach, za którymi zniknął, wymieniając kilka grzecznościowych zdań z babcią, że tak, sam sobie zrobi śniadanie, tak, wyjdzie z Colą, tak, poradzi sobie ze wszystkich, nie, nie trzeba mu posprzątać w pokoju, i tak dalej, standardowy, ich poranny small talk. A kiedy tylko babcia wyszła z mieszkania, biorąc ze sobą kościelną torebkę (taką, w której się mieścił portfel z dychą na tacę, różaniec i chusteczki higieniczne), wrócił do swojej sypialni, opadając ciężko na drzwi. - Dobra, sytuacja opanowana - odetchnął z ulgą, odrywając się od drewnianych drzwi i z powrotem wskakując z rozbiegu do łóżka, tym razem układając się na brzuchu obok Kariny i sięgając po telefon, żeby sprawdzić godzinę. - Kurwa, siódma godzina, dramat - przetarł otwartą dłonią oko, patrząc na swoją towarzyszkę. - Wyspałaś się? - uśmiechnął się przebiegle, bo nad niewyspaniem natomiast, przynajmniej przez chwilę, to on się wczoraj dobrze przyłożył. Kątem oka na telefonie mignęła mu jakaś wiadomość od Gabi, Fatimy czy innej koleżanki, z którą na co dzień pisał o głupotach, więc zablokował ekran, odkładając na swoje miejsce i przypatrując się blondynce. - Masz w ogóle jakieś konkretne plany na dziś? - pytał bardziej w kontekście tego, czy ma zamiar wrócić do domu, czy nocować u niego, ale co innego chciała dzisiaj porobić, też chętnie posłucha, nie?
Karina Jagiełło
avatar
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Czw Sty 16, 2020 8:29 am
W pierwszej chwili Karina nie tylko zamilkła na amen, ale też zakopała się pod kołdrą, żeby w razie gdyby babcia Szopena jakkolwiek zajrzała do środka, ona była niewidoczna. Pomijając fakt, że głupi by nie zauważył, że poza pościelą na łóżku jest też jakiś człowiek, ale w tamtej chwili to wydawał się najlepszy pomysł. Szczególnie, że ledwo minutę temu tym pukaniem została wyrwana ze snu.
Kiedy już Bartek zniknął za drzwiami, odkryła się i nawet podniosła w poszukiwaniu majtek, których też nie założyła już w nocy, nie mając na to siły. Przy okazji wzięła szczotkę z torebki, rozczesała lekko potargane włosy (zarówno po tej nocy, jak i po spotkaniu z kołdrą sprzed chwili) i dopiero wtedy wróciła do łóżka, dosłownie kilka sekund przed powrotem Bartka. I żeby wynagrodzić mu to brutalne obudzenie, posłała najładniejszy uśmiech na jaki zdobyć się mogła z samego rana. – Tak? – trochę odetchnęła z ulgą, chociaż słyszała te zamykające się drzwi wyjściowe i już wcześniej mogła podejrzewać, że babcia Szopena wyszła. – A dużo mamy czasu zanim wróci? – dopytała przy okazji, nad tą kwestią też sie zastanawiając.
Karina sama nie pomyślała jeszcze o tym żeby sięgać po telefon i sprawdzać która jest godzina, a przy okazji czy ktoś próbował się do niej dobijać odkąd poprzedniego dnia wyciszyła go nawet z wibracji, ale Bartek ją uprzedził. Jak powiedział jej która jest, jakoś tak momentalnie poczuła się jeszcze bardziej zmęczona niż była i zrezygnowana opadła na poduszkę. – Nie. – wymamrotała w odpowiedzi, zamykając oczy i udając, że dalej idzie spać, ale kątem oka zerknęła jeszcze na chłopaka. – A Ty? Chociaż nie podejrzewam innej odpowiedzi.
Ale z grzeczności nawet zapytać wypadało, więc przymykając ponownie oczy wytężyła słuch, o czym zapewniła go, że tak tylko zamknę jeszcze na trochę, ale słucham. Dobrze, że nie zaczął opowiadać jej jakiejś historii, bo w którymś momencie na bank lekko odpłynęła.
Dopiero jego kolejne pytanie wyrwało ją ze zbliżającego się snu, przez co otworzyła oczy, lekko je przetarła i może nawet przysunęła się do Szopena, żeby się wtulić tak jak poprzedniego wieczora, kiedy też prawie, że usnęła w jego ramionach. – Tak. Wyjść stąd tak, żeby twoja babcia mnie nie zauważyła. A potem wrócić do domu i spać dalej. – bo to chyba czas najwyższy na powrót, ale też czas żeby wreszcie się wyspać, bo u Nicole też nie budziła się całkiem wypoczęta. Ale tam akurat z niego innych względów niż u Bartka. Lub raczej całkiem innych. – Ty zakładam, że do szkoły dalej nie masz zamiaru iść. To co będziesz robić?
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst
Czw Sty 16, 2020 12:22 pm
Trochę rozbawił go ten widok, który zastał w swoim pokoju, kiedy wrócił po krótkim rozprawieniu się z babcią; dziewczyna ukrywająca się w jego łóżku, pod kołdrą, w całkowitej ciszy i pewnie też bez grama tlenu, byleby tylko nie zostać nakrytą przez najstarszą mieszkankę Wrzosowej 38, i jeszcze ten niewinny, szczery uśmieszek na koniec. No kurcze, Bartuś to poczuł się prawie jak w liceum! A nie, wait, chwila... z taką różnicą, że on serio był w liceum. Tak czy inaczej, głupkowaty uśmieszek przeleciał mu po twarzy, gdy odrywał się od tych drzwi i pędził już, żeby na powrót zająć miejsce obok swojej towarzyszki zeszłej nocy, której najwyraźniej nie przeszkadzały te, hm, powiedzmy, że mało dojrzałe zagrywki. W innym przypadku by jej tu pewnie nie było, co więcej, nie tuliłaby się do jego odkrytego ramienia, chętnie zresztą użyczonego na rzecz wygody blondynki.
Łypnął okiem na Karinę, kiedy zapytała, ile czasu mają przed powrotem, przez co po raz kolejny parsknął pod nosem śmiechem, kręcąc głową na boki, bo to chyba jasne, o czym teraz pomyślał. - Sorry, Karinka, ale musisz mi dać się zregenerować, poza tym nie zdążylibyśmy zjeść śniadania, nie? - odparł rozbawiony, mimo iż pewnie coś by jeszcze z siebie wykrzesał, gdyby koniecznie chciała, mimo iż sądził, że zeszłej nocy spisał się całkiem solidnie, skoro sama przyznała, że nieszczególnie się wyspała. - Tyle, ile trwa msza - dodał jeszcze w odpowiedzi na jej pytanie, drapiąc się delikatnie po policzku. - I nie, nie wyspałem się, ale jakoś mi to bardzo nie przeszkadza - uśmiechnął się w jej kierunku, kiedy próbowała jeszcze zażyć trochę snu, zamykając oczy.
- Zgadłaś - pstryknął figlarnie palcami i choć sumienia nie miał, żeby zdzierać dziewczyny z łóżka o tak nieludzkiej porze, to wiedział, że czas ich nagli i będą musieli się streścić, jeżeli chcieli zdążyć przed powrotem babci. - Zaglądnę pewnie do Posłusznego, podobno wygląda strasznie, tak, że nie chce pokazywać się w szkole. Muszę jeszcze Gabi jedną rzecz oddać, także pewnie też po drodze wstąpię, tak czy siak, nic szczególnego - wzruszył ramionami, zastanawiając się, czy go w ogóle słucha, czy już zasnęła. Piski psa też powoli zaczęły dochodzić do jego pokoju, jako że Cola domagała się swojego porannego spaceru, więc Szopen delikatnie odgarnął kosmyk włosów z twarzy blondynki, zakładając ostrożnie za ucho, a kiedy otworzyła oczy, uraczył ją przyjaznym uśmiechem i skinieniem głowy. - Wstajemy - szepnął, co pewnie spotkało się z niezadowoleniem, na co roześmiał się, ostatecznie podnosząc się na rękach i zwinnie schodząc z łóżka. Chwycił za koszulkę, którą wczoraj pomogła mu zdjąć, po czym ubrał ją przez głowę, spoglądając na dziewczynę. - Co jesz na śniadanie? Jesteś wege albo coś z tych dziwnych rzeczy? - uniósł brew, bo tak słyszał, że to podobno modne, więc nie zdziwiłby się, gdyby wyjechała mu z tekstem, że jajecznicy nie zje, bo kurki w zagrodzie nie były szczęśliwe, kiedy wykluwały te jajka. Za cholerę nie potrafił sobie przypomnieć, co zamówiła na drugie danie w Karczmie; zbyt wiele emocji mu wtedy towarzyszyło, żeby się skupić. Wiedział natomiast, że rosół z kury zjadła, więc poniekąd przekreślało to teorię o weganizmie, ale spytać zawsze było warto, bo może się okaże, że na przykład nie lubi pomidorów albo pieczarek, które on zawsze do śniadania wkrawał.
Sponsored content
Re: 5. Ona mnie pyta, czy zaśpiewam jej coś jeszcze przed snem, a ja że chętnie, choć z muzyki miałem ndst

Skocz do: