IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Czw Lut 13, 2020 11:17 am


Walentynki, co za głupie święto, powiedział kiedyś na pewno każdy singiel, przerzucający na Instagramie setki storiesów zakochanych, obsypywanych prezentami par, spędzających 14 lutego wspólnie czas, najczęściej w fancy restauracjach, gdzie za kolację zapłacisz prawie trzy razy tyle, co za to samo jedzenie innego dnia w roku. Święty Walenty wiedział, co robi, nakręcając tak to święto! Choć nie, święto nakręciły akurat media i sklepy pękające w szwach od serduszek i amorów, które były znakiem rozpoznawczym. Aurelia nie przypomina sobie, żeby w swoim dorosłym życiu jakoś szczególnie to święto obchodziła. Wiadomo, w gimnazjum czy podstawówce na pewno wysyłała kolegom walentynki, była prawie pewna, że nawet i Wojtasowi jedną czy dwie z czystej sympatii wysłała, dlatego poczuła niezmierną ulgę, kiedy to właśnie @Wojtek Siemaszko okazał się jej wylosowaną parą.
- Hej, hej, moja walentynko - przywitała się z nim z szerokim uśmiechem rzuconym spod zadziornego byka, podchodząc do stolika, przy którym siedział, a że niosła już dwa mocniutkie drinki z wódą aż po brzegi, lekko jedynie zabarwione colą, to przytuliła go mocno dopiero, gdy odstawiła szkło na blat stolika. - Jak życie, co nowego? - poruszyła brwiami, odrywając się i siadając naprzeciwko przyjaciela, po czym wzięła drinka do ręki. - Za najlepsze sparowanie tego wieczoru - stuknęła się z nim szkłem, uśmiechając szeroko, po czym biorąc sporego łyka. Ugh, mocne, czyli takie, jak być powinno. - Nieźle Terkę wkopałeś ostatnio, gościu - zaczęła z grubej rury, śmiejąc się trochę nerwowo. - Pisała mi, że nie może się spotkać, bo siedzi właśnie z tobą, po czym mignąłeś mi pod moim blokiem, ha! - dodała, odstawiając szklankę na stół i obejmując ją obiema dłońmi. Wiedziała, że Siemaszko nie miał z tym absolutnie nic wspólnego, ale stwierdziła, że i tak zacznie temat, który jej siedział na żołądku.
Wojtek Siemaszko
Wojtek Siemaszko
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Czw Lut 13, 2020 2:17 pm
32.

Walentynki, kocham to komercyjne święto zakochanych, nie powiedział nikt nigdy nigdzie. Nawet w Niedoliskach witryny sklepowe zdobiły ogromne, czerwone serca, a w Watasze na tę okazję powstało specjalny drink dla zakochany. Obrzydlistwo. I drinki w watasze i w ogóle ten cały jazz.
A jednak Wojtasa coś podkusiło, żeby zapisać się na imprezę dla singli, podczas której byli dobierani w pary. Taka randka w ciemno, więc pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, że albo trafi na kogoś spoko, albo na jakąś totalną kretynkę, dlatego nie trzeba chyba wspominać, że ucieszył się, gdy z listy odczytał, że to właśnie Abra będzie jego towarzyszką podczas walentynkowego wieczoru.
- No siema! - powitał ją uśmiechem od ucha do ucha, wszak znali się i kumplowali, więcej lepiej być nie mogło. Dobrze złożyło się, że Aurelka poszła po driny, bo on w międzyczasie zaklepał im stolik, a tych wolnych było co raz mniej. - Nic nowego, bida aż piszczy - machnął ręką i sięgnął po zabarwioną colą wódkę. To znaczy, przekonał się, że to była prawie czysta dopiero po jednym głębszym i aż mu japomordę wykrzywiło. - Jezu, chcesz mnie zabić? Zdróweczko - przystawił swoją szklankę do tej jej i rozsiadł się wygodnie na krześle. - O czym ty mówisz? Nie widziałem się z Terką od naszej wyprawy do jaskini, więc chyba macie sobie coś do wyjaśnienia - zmrużył oczy, bo niefajnie, że Bielicka wciągała go w jakieś swoje spiski. Mogła go przynajmniej wcześniej poinformować, że ma się trzymać planu czy coś, żeby kryć jej tyłek, to może nie wyłaziłby w tym czasie z chaty. - I macie coś mi do wyjaśnienia, bo ja nie wiem o co chodzi, a chcę wiedzieć - wymierzył w Abramowicz drinkiem i spojrzał na nią w taki sposób, jakby coś podejrzewał, a tak naprawdę to nie miał pojęcia, że coś tam się odpierdala, bo skąd miał wiedzieć?
Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Czw Lut 13, 2020 2:50 pm
- Zabić? Skądże! - wypaliła od razu przecząco, patrząc na chłopaka z rozbawieniem. - Tylko upić i wykorzystać, w końcu Walentynki są, nie? - szturchnęła go przez stolik łapą, śmiejąc się jeszcze głośniej, bo całkiem dobry humor miała, co widać było na pierwszy rzut oka, i chyba ogólnie tworzyli tutaj jedną z najbardziej towarzyskich par, podczas gdy niektórzy dopiero co się poznawali, na przemian odpowiadając na te same nudne pytania w stylu, czym się zajmujesz, jakie jest twoje hobby, co robisz w wolnym czasie. Nonsens. Wojtas i Abra dawno już ten etap mieli za sobą, przez co blondynka mogła go takowym właśnie drinem o proporcjach 9:1 poczęstować. Dziewięć wódki, jeden coli, oczywiście, szanujmy się.
- Wiem o tym, bo jak mi tak mignąłeś pod oknem, to przecież skroiłam się, że coś jest nie tak - żachnęła się, obracając swoją szklankę między dłońmi. - A potem jeszcze napisała mi, że wróci późno, więc bez sensu, żebym chodziła po nocach, bo jeszcze mi się coś stanie i będzie mnie miała na sumieniu. Serio? - popatrzyła spod byka na Siemaszko, który, miała nadzieję, również wyczuje absurd tej sytuacji. Ile to razy którekolwiek z nich wracało zalane w trupa w środku nocy i nigdy nic się złego nie stało, poza tym odkąd wyjechał Drak, Niedoliski były jeszcze bezpieczniejsze, hehe. - Wiesz, ty jesteś tylko półśrodkiem, bo ciebie sprawa totalnie nie dotyczy - pokręciła głową, wpatrując się w dno swojej szklanki, z której upiła sporego łyka, mimowolnie się krzywiąc. - Po prostu... - zawahała się, ale rzuciła okiem na Wojtasa, stwierdzając, że przecież nic złego się nie stanie, jeśli mu o tym powie. W końcu, nawet według Bielickiej, TO NIC NIE ZNACZYŁO. - Chodzi o to, że Terka zaczęła się wobec mnie dziwnie zachowywać, nie? A to wszystko dlatego, że raz po pijaku poleciałyśmy w ślinę, tak po prostu. Ta akcja nie ma żadnego drugiego dna, po prostu się stało - wzruszyła ramionami gwałtownie, bo alkohol w życiu każdego płatał figle. - A jako, że się stało, to trzeba było przejść potem do porządku dziennego i nie roztrząsać tego, nie? Boże, bo to raz laski na imprezie się lizały - wywróciła lekko oczami, mimo iż dla niej akurat pocałunek z Bielicką nie był takimi typowo pijackim, o którym zapominało się wraz z zakończeniem się imprezy, z racji tego, że była jej najlepszą przyjaciółką. - Nie wiem, czy ona ma teraz wyrzuty sumienia, albo myśli, że Marcel będzie zły i zerwie, ja nie wiem. Na moje oko to kolo machnie ręką, zapyta czy nagrania nie mamy przypadkiem, i pójdzie dalej, więc nie ma się czym przejmować - odparła w pełni przekonana, że Woźniak zachowa się jak każdy inny hetero facet.
Wojtek Siemaszko
Wojtek Siemaszko
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Czw Lut 13, 2020 3:57 pm
Tak naprawdę Wojtek to łatwy był, tylko z Abry taka pizda. A tak serio, chyba żadne z nich nie chciałoby poznawać się BLIŻEJ, wszak znali się już wystarczająco blisko i lepiej, żeby ich znajomość pozostała na takim poziomie. No i ej, Aurelia była dla niego prawie jak siostra, więc to tak, jakby się z Juśką, albo z Patrychą, więc sorry, ale NIE.
- Co, kurwa? - słuchał sobie tych opowieści o ściemniającej Terce i uszom nie wierzył w takie banialuki. No bo te dwie przyjaźniły się od zawsze, a Wojtas znał obie właściwie też od zawsze, więc o co tutaj chodziło, do cholery? Może Tereska miała jakieś problemy i nie chciała nikogo nimi obarczać, dlatego zachowywała się jak debilka? No dobra, może trochę DZIWNIE było słuchać o tym, jak te dwie lizały się w stanie skrajnego najebania, ale z drugiej strony...
- Po pijaku się nie liczy - machnął tylko ręką. Elokwentny jak zwykle. Mhm. A RAZ W DUPĘ TO NIE PEDAŁ. No na takie stwierdzenie Siemaszko w życiu by się nie odważył, nie ma takiej opcji! - Ale poleciałyście tylko w ślinę, czy ruchałyście się? No bo tutaj jest już zasadnicza różnica. A wiesz, skoro ziomuję się z Marcelem, to powinienem być wobec niego w porządku i szepnąć mu kilka miłych słówek, jak to laska robi go w chuja - i tutaj był pies pogrzebany, bo Wojtas kumplował się również z Terką i Abrą, więc wszystko było bardziej pojebane, niże można było z początku przypuszczać. - Poważnie myślisz, że przez to zachowuje się jak kretynka? Wielkie mi halo - znów machnął ręką i sam teraz jak kretyn wyglądał, kiedy tymi łapskami na zmianę machał. Można było odebrać to tak, że Siemaszko właśnie próbował odgonić jakąś natrętną muchę, która nie pozwalała mu żyć. Zupełnie jak te laski, co wiecznie próbowały wciągnąć go w popierdolone akcje. On to miał szczęście, doprawdy.
Popijał w najlepsze wódkę, bo drinkiem nie można było tego nazwać. Czysta jak chuj, niejeden twardziel już dawno porzygałby się na podłogę, bo wóda w Niedoliskach jak zwykle waliła spirytusem, bo pewnie sprowadzono ją z najodleglejszych zakątków Ukrainy. Ohyda.
- A macie jakieś nagrania? - wypalił nagle głupio, ale co poradzić, że sam chętnie obejrzałby sobie takowe, hehe.
Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Pon Lut 17, 2020 12:05 pm
Ludzie drodzy, Abrze wystarczy, że już dopuściła się pijackich wybryków na tle fizycznym z Terką, czego teraz ponosiła konsekwencje. Gdyby miało jeszcze dojść do czegoś między nią a Wojtasem, który, swoją drogą, był przecież byłym chłopakiem Bielickiej, to już w ogóle dopuściliby się wszyscy takiej patologii, że ciężko byłoby to wszystko przełknąć, przeboleć i ruszyć dalej, dlatego w głębi duszy cieszyła się, że Siemaszko doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to tylko żarty.
Kiedy przyznał pewnym siebie tonem głosu, że przecież po pijaku się nie liczy, Aura aż odetchnęła z ulgą, uśmiechając się pod nosem. - No właś... - miała mu wesoło przytaknąć, jednak ten wyjechał jej z Marcelem i chęci powiedzenia mu, że to i owo się odjebało, z racji tego, że był jego najlepszym ziomkiem, przez co blondynce autentycznie zrzedła gęba, którą trzeba było zapić jak najszybciej wódką, żeby ów grymas ukryć. Prawie też udławiła się, kiedy chłopak zasugerował coś więcej poza całowaniem. - Pojebało cię, mordo? - zmarszczyła brwi, krzywiąc się nie tylko na smak wódki, ale także tego, o czym mówił. - Żadnego ruchania. Nie wiem, dlaczego od razu zakładasz, że skoro lubię panny, to od razu posunęłam się do czegoś takiego, co? - spojrzała na niego z politowaniem, choć widać było, że trochę ją ta cała sytuacja zawstydzała z niewiadomego powodu. - Przypominam, że to Terka, nasza przyjaciółka, nie jakaś dupa z klubu, którą przyprowadziłam na chatę w konkretnym celu - uściśliła, patrząc na Wojtasa w napięciu - więc nie widzę powodu, dla którego miałbyś cokolwiek szeptać Marcelowi. Akurat w ich sprawy to się wtrącać nie powinieneś, ani żadnej innej pary, bo wiesz doskonale, że nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi - dodała jeszcze, po raz kolejny maczając wargi w mocnym drinku, który powoli, małymi kroczkami, zaczynał działać. Z tymi związkami to była pewna, że ma rację, bo pary miały to do siebie, że nieważne, jakie chore gówno by się nie odjebało, koniec końców i tak się godziły, ostatecznie wypinając się tyłkiem na tego, który próbował w jakiś sposób ten związek uzdrowić albo doprowadzić do jego zakończenia. Abra już dawno się nauczyła, żeby w podobnych akcjach nie brać udziału. Choć z drugiej strony... Zawsze była to jakaś szansa, że Terka przejrzy na oczy i zerwie z tym zjebem, którego Abramowicz szczerze nie znosiła.
Spojrzała na Wojtasa spode łba, gdy ten spytał o nagrania. - Kurwa, niech ktoś mi powie, że wy wszyscy nie jesteście tacy sami, to go wyśmieję - rzuciła głośno, wywracając oczami. - Jasne, filmik z dwoma całującymi się laskami, czemu nie, ale jakbym ci podrzuciła z dwoma facetami, to już nie ohyda, oczywiście - mruknęła pod nosem, kręcąc głową krytycznie. - Nie, nie była ta legendarna chwila, którą trzeba było uwiecznić, wiesz? - odparła rozbawiona. - Ani też materiał dowodowy do rozmowy z Marcelem, bo jak Tereska będzie chciała, to sama mu powie - wzruszyła ramionami obojętnie, bo teraz to już naprawdę było jej wszystko jedno, czy Woźniak się dowie, czy nie.
Wojtek Siemaszko
Wojtek Siemaszko
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Pon Lut 17, 2020 3:22 pm
- Lubisz panny, ale lubisz też facetów - stwierdził, zresztą zgodnie z prawdą i nie był to żaden jego wymysł. - Terka wspomniała, że ruchasz się z Pająkiem, a przecież to też twój kumpel, razem mieszkanie i w ogóle, więc nie wiem jakie tam macie zasady - Wojtas wzruszył ramionami, bo w sumie nic mu do tego, a jednak ploteczki zawsze rozchodziły się po tej wsi niczym świeżuchne bułeczki jak z jedynej piekarni w centrum.
Uniósł ręce w obronnym geście, dając Aurelii do zrozumienia, że nie będzie wtrącał się tę akcję i na pewno nie powie nic chłopakowi Bielickiej, mimo męskiej solidarności i takich tam podobnych. Głupie to było, bo pewnie jakby sytuacja dotyczyła Terki, że to Marczello przelizałby się z jakąś typiarą (albo typem), to Abra NA BANK wyśpiewałaby wszystko swojej przyjaciółce, niezależnie od tego, czy lubiłaby gościa, czy nie. I gdzie tu była jakaś sprawiedliwość? No gdzie, hę?
- Dwóch całujących się facetów? Obrzydlistwo - ostentacyjnie wsadził sobie palec do ust i wydał z siebie odgłos imitujący wymioty. Już wystarczyło, że Mieszko Fortuna chciał mu się dobrać do dupy, o czym świadczyły jego idiotyczne komentarze na instagramie pod zdjęciami Wojtasa. Co poradzić, że liżące się laski były spoko? Zresztą dużo z nich całowało się z koleżankami na imprezach i nikt nie robił z tego sensacji, ani nie przypisywał im miana lesbijek. Poza tym każda kobieta w niewielkim procencie (i pewnie po procentach) miała słabość do kobiet.
- No dobra, Abra - sączył wódkę, której smak nie przeszkadzał już jakoś za bardzo. Chyba z każdym kolejnym łykiem podniebienie zaczęła się uodparniać. - To o co chodzi? Czym się tak przejmujesz? - panny serio miały jakąś tendencję do wyolbrzymiania. W porządku, Wojtek też, do czego przyczyniło się wychowanie w takiej, a nie inne rodzinie, ale skoro nie było powodów do zmartwień, to skąd u Abramowicz potrzeba tych zapewnień, że NIC SIĘ NIE STAŁO? Człowiek bywał dziwną istotną, pełną niewiary, ale chyba jedyną osobą, która powinna zapewniać Aurelkę o tym, że jest spoko, powinna być Terka. O ile w mniemaniu Siemaszki nic takiego nie wydarzyło się, to dla tych dwóch zdarzyć się mogła rzecz wielka, która byłaby w stanie trochę namieszać i popsuć.
Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Pon Lut 17, 2020 11:16 pm
Abra to normalnie aż wywróciła oczami, odstawiając swojego drinka z impetem na blat stolika, kiedy pojawił się temat Pająka. - Wojtek - wbiła w niego ostrzegawcze spojrzenie, które znaczyć miało mniej więcej tyle, że albo się w tym momencie zamknie, albo nie wyjdzie z tego nic dobrego - od kiedy tak cię interesuje, co robię bądź czego nie robię z Pająkiem? Poza tym, nie rozumiem też, dlaczego Terka miałaby omawiać tę sprawę z tobą - zmarszczyła czoło, bo doprawdy nie potrafiła pojąć, co ten Wojtas miał takiego w sobie, że ludzie zwierzali mu się ze swoich wszelkich problemów bądź powątpiewań, dokładnie tak, jak robiła to teraz Abra. Tyle że blondynka przyznała mu się do czegoś, co dotyczyło bezpośrednio jej, jakby nie patrzeć. A Bielicka, jakby nie patrzeć, mówiła mu też o rzeczach, które powiązane były nie tylko konkretnie z jej osobą, co przez co teraz blondynka poczuła potrzebę wytłumaczenia się przed Siemaszkiem, mimo iż wcale nie powinna. - To nie jest tak, że wszystkich moich znajomych rucham, wyluzuj, jesteś bezpieczny. A Pająk to zupełnie inna historia, o której, wierz mi, nie chcesz słuchać - odparła niemal od razu, unosząc dłoń, bo jakby miała opowiadać mu o tym, jak ostatnio pod prysznicem w trakcie seksu wyjebał głową i pozbawił Abrę szansy na orgazm, to zwątpiłaby po raz kolejny w sens istnienia tej ich relacji.
Reakcja na widok dwóch całujących się facetów ani trochę jej nie zdziwiła, bo przecież doskonale Wojtasa znała, więc tylko rozbawiona wywróciła oczami, biorąc z powrotem drinka do łapy. - Oj, o nic mi nie chodzi - jęknęła przeciągle, podpierając głowę na jednej z rąk opartej łokciem o stolik, ponownie biorąc sporego łyka wódki. - Mów lepiej, czy ty ostatnio kogoś cmoknąłeś i wywołałeś przy tym trzecią wojnę światową - podsunęła, bo alkohol powoli rozwiązywał jej język, przez co mówiła już dosłownie wszystko, co jej ślina na niego przyniosła. Nie żeby bez alkoholu musiała się przed Wojtasem hamować.
Wojtek Siemaszko
Wojtek Siemaszko
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Wto Lut 18, 2020 1:14 pm
Dokończył to, co było imitacją drinka, choć tak naprawdę właśnie wypił szklankę wódki w czystej postaci i spojrzał na Abrę z jakimś lekkim wyrzutem.
- Zupełnie nie interesuje mnie co robisz Pająkiem, więc mówię tylko, co mi się o uszy obiło - wzruszył ramionami; Wojtas nie robił za niczyj materaca, a już na pewno nie za materac Aurelii, więc serio nie obchodziło go, czy sypiała z Pająkiem, czy może z Terką. Nie jego cyrk, nie jego małpy, ale skoro dziewczyna chciała poznać opinię na temat, czy pocałunek z przyjaciółką był czymś zły, to Siemaszko powiedział prawdę - po pijaku się nie liczy, a poza tym jak ślimak nic nie znaczył, nie było się czymś przejmować. - Dzięki bogu, że nie ruchasz wszystkich znajomych, bo trwałem w obawie, że zaraz rzucisz się na mnie i weźmiesz mnie na tym stole - zabębnił palcami w blat i zerknął w kierunku miejsca, w którym można było kupić alkohol - Dopij, to pójdę po wielką dolewkę - uniósł do góry puste szkło, żeby po chwili szybko pokręcić głową. - Nikogo nie cmoknąłem. No co poradzić, najwyraźniej nie jestem taki całuśny jak ty - Wojtek zaśmiał się, ale bez żadnych złośliwości. Cóż, taka była prawda, nikt interesujący nie pojawił się ostatnio w jego życiu, ale koleżanek nie miał zamiaru całować. Wprawdzie była taka Fodyga, co to z nią bujał się czasem tu, a czasem tam, jednak za młoda była i już wystarczyło, że Terka trochę cisnęła z niego bekę, że jest starym zboczeńcem, mimo że Oktawia legitna była, bo osiemnastka stuknęła jej jakiś czas temu, a nawet dziewiętnastka! W zasadzie to w tym roku miała pyknąć jej dwudziestka, więc prokuratura na pewno nie zainteresowałaby się Siemsonem. Przynajmniej nie w tej kwestii, bo w innych zawsze można było się do czegoś doczepić.
- Nie masz jakichś fajnych koleżanek, Abra? Tylko nie Terkę, to już przerabiałem - no bo jakby nie patrzeć, to pierwszy ją miał, pierwszy całował i pierwszy robił z nią różne rzeczy, których Aurelka robić nie miała okazji, więc zbierała po nim ochłapy.
Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Sro Lut 19, 2020 9:42 am
- Zacznijmy od tego, że ja nie wiem, czy to z Pająkiem to ruchaniem można w ogóle nazwać - wywróciła rozbawiona oczami, prychnąwszy pod nosem i kręcąc na boki głową. Sama nie wiedziała, czy powodem do śmiechu może był fakt, że byli tak bardzo niekompatybilni, że nigdy nic dobrego z ich seksu nie wychodziło, ale wychodziło na to, że chyba Terka miała jednak rację - czas znaleźć sobie nową ofiarę. W sumie to miała już nawet jedną taką na oku, bo niesamowicie podobała jej się Janka Wojewódzka, która z kolei Bielickiej współlokatorką była, a ta zapewniała ją, że nic z tego nie będzie, bo brunetka woli facetów, ale Abra nie zamierzała się tak łatwo poddać. Orientacyjnie przesunęła wzrokiem po sali, dosyć szybko odnajdując swój mini obiekt westchnień i już miała szeroko się uśmiechnąć, a zaraz potem pomachać znajomej, kiedy ta przysiadła się do stolika... Pająka. - Ja pierdolę, ta wieś jest zdecydowanie za mała - skomentowała na głos, wypijając swoją wódkę na hejnał i automatycznie podając puste szkło Wojtasowi, który magicznie wyczarował dolewkę, i o ile była taka mocna jak ten poprzedni drinki, to trzeźwi stąd nie wyjdą na pewno.
Aurelia odwróciła wzrok w kierunku Wojtasa dopiero w momencie, kiedy zapytał ją o jakąś wolną koleżankę. - Hę? - odparła w pierwszej chwili, unosząc brew, po czym nabrała powietrza do płuc, układając usta w dzióbek i zastanawiając się, kogo tam jeszcze miała w zanadrzu. Już chuj, że Terka te wszystkie panny deklasowała charakterem i urodą na starcie, ale skoro Siemaszko miał, a nie potrafił przy sobie utrzymać, to już jego strata. - A Olga? W sensie, ta ode mnie z mieszkania? - rzuciła w końcu, obracając swoją szklankę w dłoniach, bo powiedzmy, że nie skojarzyła, że to ta sama panna, która balowała z nimi kilka miesięcy temu w Parostatku i ojebała Piotrasa na siedem tysi.
Wojtek Siemaszko
Wojtek Siemaszko
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Sro Lut 19, 2020 2:26 pm
Nie wiedział, czy chciał poznawać szczegóły erotycznego życia Abry. Znali się od szczeniaka, ale nie chciał wpierdalać się w nieswoje sprawy, dlatego co to w ogóle za pomówienia, że Siemaszko był największą plotkarką w Niedoliskach?! Obraziłby się na śmierć, gdyby Aurelia podsumowała go takimi słowami. No dobra, może o tym Pająku nie słyszał od Terki tylko od kogoś innego, bo wieś huczała od plotek, ale to oznaczało, że ktoś takową plotę zasiał i rozsiewał, i na pewno tym kimś nie był Wojtas!
Co więcej, on i tak wiedział, że Abramowicz wolała laski, a faceci byli tylko przykrywką, wszak z braku laku i kit dobry.
- Olga? - spojrzał na nią z jakimś zdziwieniem; chyba coś go ominęło i nie wiedział, że Aurelka mieszkała z pojebaną Sucharską, która zrobiła Pietrasowi wała na hajs po zmarłej ciotce, a teraz zatruwała mu życie, a Jagielle chyba odpowiadało to bardziej, niż w powinno. - Przecież z Olgi to furiatka jest. A zresztą - w tym miejscu Siemasz machnął bez przejęcia ręką. - Piotrek się z nią buja, a laska zioma jest nietykalna - i niby Pietruszka zarzekał się, że nic go z Sucharską nie łączyło, Wojtas wiedział, że miał do niej słabość, bo faceci (w tym Siemaszko) mieli słabość do takich pierdolniętych typiar. Dlaczego? Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą. Ciężko było wytłumaczyć nieracjonalne myślenie mężczyzn, ale chyba każdy potrzebował w życiu trochę adrenaliny, a stateczne laski były zwyczajnie nudne. A chyba nikt nie lubił nudny i rutyny, prawda? Wojtek lubił zawirowania i najwyraźniej jego kumpel Piotr również. - Nie ma w tym Pierdziszewie fajny duperek. Albo zajęte, albo lesby, no kurwa. Totalnie bez sensu - westchnął z udawaną ciężkością, bo sensu nie miało to wszystko żadnego i cyk, ponownie opróżnił szklankę do połowy. Jeszcze chwila, jeszcze tylko moment i porobią się jak messerschmitty, więc chyba będą opuszczać skromne progi domu kultury na czterech, a wypadałoby jeszcze odprowadzić Abrę pod blok na Stawową, jak to na prawdziwego dżentelmena przystało.
Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Czw Lut 20, 2020 5:36 pm
Przepraszam bardzo, to że Wojtas był największą plotkarą we wsi, to były słowa Tereski, nie Abry, która nigdy nie miałaby śmiałości z takim tekstem do Siemaszki wyjechać, nawet jeżeli rzeczywiście uważała go za skarbnicę wiedzy wszelakiej na temat niedolisiańskiej ludności. To też nie do końca była jego wina, że ludzie lubili mu się zwierzać, a potem za ten język ciągnąć, aczkolwiek blondynka była też pewna, że gdyby potrzebowała jakiejś ściśle tajnej informacji, to właśnie w pierwszej kolejności próbowałby wyciągnąć ją od Wojtka.
Łyknęła swojego drinka, krzywiąc się i patrząc na chłopaka zza przymrużonych powiek. - Coś ty, mi się z nią w porządku mieszka - wzruszyła ramionami, bo mówiła zgodnie z prawdą. - Często razem obiad wpierdzielamy, bo Pająk gotuje dla trzech, nie? I jest całkiem normalna - odchrząknęła, bo oprócz późnych powrotów do domu i spania do południa to nic nadzwyczajnego za zamkniętymi drzwiami nie zauważyła. No dobra, czasem też w ogóle na noc nie wracała, ale to już jej sprawa, co i gdzie robiła. Abra na przykład wiecznie smażyła blanty w swoim pokoju albo zapraszała kogoś z Tindera na noc, ale nikt jej nie wmawiał, że jest wariatką. - Z Piotrkiem? - uniosła brwi ku górze. - Z całą pewnością ją zadowala - wywróciła rozbawiona oczyma, śmiejąc się niewinnie pod nosem, a całość zapijając swoim drinkiem. Mówiła to, oczywiście, patrząc przez pryzmat ich pierwszego razu, który był, jakby to powiedzieć, niewypałem. Albo wypałem. Ale takim chujowym. I przedwczesnym.
- Zostaje ci Tinder. Albo przerzucenie się na facetów, sorry - wzruszyła gwałtownie ramionami, śmiejąc się wesoło. - Kto to mówiłeś, że cię tak nęka tymi komentarzami? Mieszko? - zaczęła śmiać się jeszcze głośniej. - Przecież to atrakcyjny facet jest. Do tego przyjaźni się z Terką, ona zawsze mówi o nim same dobre rzeczy, więc weno daj szansę - zachęciła go trąceniem ręką przez stolik, bo ubaw miała po pachy.
Wojtek Siemaszko
Wojtek Siemaszko
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Nie Lut 23, 2020 7:46 pm
Gdyby Wojtek dowiedział się, jakie Tereska bzdury o nim wygadywała, to wkurwiłby się bardziej niż trochę. Każdy wiedział, co działo się we wsi, bo tutaj każdy każdego znał, no może Siemaszko wiedział nieco więcej, bo jako matka Danuta gadała to tu z tym, a tam z tamtym, ale nie, żeby OD RAZU rozpowiadał o wszystkim, co zdołał PRZYPADKOWO usłyszeć.
- Bo Olgę to podobno znaleźli gdzieś przy rzeczce, co nie? Była nieprzytomna i chyba nieźle porobiona. Zawsze zastanawiałem się, czy nazwisko, którym się posługiwała, jest jej prawdziwym nazwiskiem - ogólnie Wojtas uważał, że nieźle pojebana sprawa z tą Sucharską, ale nie chciał się wpierdalać. Tylko niepokoił się o Piotrka, że ta pokręcona laska wciągnie go w jakieś swoje durne zagrywki, a Piotruś to podatny był na względy takich panienek. Zresztą, nie on jeden, Wojtek też lubił trafiać na takie mocno szurnięte i to wcale nie ze swojej winy. Pewnie Abrę niekoniecznie interesował Jagiełło, chyba nie przepadali za sobą jakoś specjalnie, ale Piter był super ziomkiem Siemaszki, więc miał prawo do niebezpodstawnych obaw.
- Mhm - mruknął tylko, bo kogo aplikacja randkowa mogła wyszukać mu w pobliżu? Pewnie Aurelię. I wszystkie inne laski, które już znał, a nie miał zamiaru ustawiać odległości na tysiąc kilometrów i później drałować do jakiejś laski nad morze, aż taki zjebany nie był. - Nie mam nic do mieszka, serio, ale jak zacznie świrować pawiana, to straci jedynki - nie, żeby z Wojteckiego był jakiś homofob, no może trochę, ale Fortuna ewidentnie miał do niego słabość. Nic dziwnego, Siemaszko też był atrakcyjny, więc nawet pedały chciały go wyruchać.
Ściągnął brwi, kiedy Abramowicz trąciła go ręką i dopił ohydnego drinka, choć ten drugi smakował zdecydowanie lepiej, niż pierwszy.
- No a ty co? Jakieś fajne dupy na horyzoncie? - zapytał i wyjął z kieszeni spodni paczkę fajek; na sali palenie było wzbronione, ale to taka mała sugestia, że zraz będą mogli wyjść przed budynek i sobie zakurzyć.
Aurelia Abramowicz
Aurelia Abramowicz
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1
Pon Mar 02, 2020 6:14 pm
Zmarszczyła mocno czoło i brwi, kiedy usłyszała plotkę o Sucharskiej i tym, jak znalazła się na terenie ich zdumiewającej wsi, która stała się właśnie w oczach Abry jeszcze bardziej zdumiewająca. - Kurde, nawet nie słyszałam o tym. Musiałam być wtedy u brata w Anglii - bo jeżeli to było na wakacjach, które Aurelka jako nauczycielka miała wolne, to bardzo prawdopodobne, że musiała być wtedy poza granicami kraju. Tak czy inaczej, historia ta nie poruszyła jej tak mocno, jak powinna, z racji tego, że każdemu chyba nie raz zdarzyło się przeholować, czy to z alko, czy z innego rodzaju środkami odurzającymi, co blondynka doskonale rozumiała i raczej nie miała powodu, dla którego teraz Olgę miałaby oceniać przez pryzmat tego, co jej się przytrafiło. Shit happens, potwierdzone info.
- Pewnie, pewnie - skomentowała tę jego groźbę wobec Mieszka z przymrużeniem oka, sama wstając powoli od stołu, przy którym siedzieli, jako że Siemaszko jawnie zaproponował zapalenie papierosa na zewnątrz. Swojego drinka również wypiła na hejnał, nie krzywiąc się już prawie wcale, jakby smak wódki z kolejnym drinkiem był już prawie niewyczuwalny, bo organizm się do niego przyzwyczaił.
- Ja na razie, Wojtuś, nie szukam - odparła zgodnie z prawdą, zasuwając za sobą krzesło i patrząc w jego kierunku z uśmiechem. - Jak się znajdzie, to będzie - wzruszyła ramionami, co nieco gryzło się z jej późniejszym siedzeniem na ławce pod blokiem i przeglądaniem Tindera w celu załatania emocjonalnej dziury po stracie najlepszej przyjaciółki, ale mniejsza. - Chodź, idziemy palić - zawołała go tylko gestem ręki, po czym elegancko wyszli sobie na zewnątrz na dymka, a kiedy już upili się doszczętnie tymi drinkami według receptury Aurelii, oboje stwierdzili, że to czas, by wracać do domu.

/zt. x2
Sponsored content
Re: Pierwsi z brzegu, czyli para nr 1

Skocz do: