7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Czw Gru 26, 2019 4:13 pm
Tradycje nasze polskie trza było kultywować, więc jak co roku się z Wojtaszkiem skumaliśmy w noc przed Wigilią, żeby wszystkim pannom z wiochy okna pomalować i im dołożyć trochę roboty, jakby miały za mało. Najpierw jednak, zgodnie zresztą z tradycją, musieliśmy obalić flaszkę u mnie na chacie. - No to chlup! - uderzam kieliszkiem o blat stolika i leję go w mordę, aż mi ścieka kilka kropel z kącików ust. Przecieram więc ryło wierzchem dłoni i wstaję od kuchennego stołu, żeby podejść do szafki i ją przegrzebać w poszukiwaniu sztucznego śniegu w spreju - No to co tam na święta planujecie, Wojtuś? Będzie rodzinna bibka Siemaszków? - pytam, wyciągają na blat kolejne rzeczy, jakieś kompletne pierdolety, które matka upycha po różnych miejscach - kryształy mocy i te sprawy - A gdzież to kurwa jest... - mruczę pod nosem, a jak mi wreszcie pucha wpada w dłonie to robię głośne O i ustawiam ją przed Wojtkiem - Dobra, to dla ciebie, ja mam farbę od Jarka - kiwam czerepem, pokazując swoją puszeczkę, którą mi młodszy brat dał specjalnie na tą okazję. Chciałem go nawet wyciągnąć z nami, ale Jareczek jakoś nie miał humoru. W ogóle odkąd ta cała Arciszewska go kopnęła w dupę to się włóczył po Brunatnej jak jakiś cień i nie chciał z nikim rozmawiać. Ech, lochy to kurwy jednak, nie ma co. W KAŻDYM RAZIE, butelka pusta, we łbie mi trochę szumiało, chociaż nie jakoś bardzo, bo to tylko siódemka na dwie osoby, no to przecież nawet dziecko by się nie upiło - To co? Idziem? - wbijam spojrzenie w ziomka mojego @Wojtek Siemaszko, bo było już w chuj późno, to chyba nie ma na co czekać.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pią Gru 27, 2019 12:21 pm
21.
Naszych panów to chyba nieźle melanż poniósł, bo właśnie doczytałam, że te okna to maluje się na wsiach w Wielkanoc, a nie przed Bożym Narodzeniem, w dodatku wapnem, a nie farbą, więc co najwyżej ta świąteczna tradycja w Niedoliskach, mogła być tylko tradycją Pietrka i Wojtasa, a nie całego społeczeństwa. Ale chuj, zawsze bawili się przy tym świetnie, mimo że każdy we wsi wiedział kto te okna maluje i zawsze podejrzenia padały na tych dwóch, co teraz walili wódę na Podnóżu. Siemaszko zawtórował ziomkowi w toaście i rachu pachu opróżnił swój kieliszek. W pół godzinki obalili zero siedem, to i jemu już w głowie fajnie szumiało, ale nie na tyle, żeby się zataczać i rzygać gdzieś po kątach. - Ciotki i wujkowie zjeżdżają się z całej Polszy, stary pewnie ich w pensjonacie upchnie, to pewnie i tam wigilię odpierdolimy - wyjaśnił pokrótce, bo Siemaszkom to zawsze rodzina na łeb się zwalała, żeby trochę pooddychać górskim powietrzem i połazić po bieszczadzkich lasach. - Jak już posiedzisz ze swoimi, dawaj do mnie na symbolicznego kielicha - symbolicznego, czyli pewnie znowu siódemka pęknie, właśnie tak symbolicznie. Pokiwał głową w podzięce za puchę farby i na znak, że był już gotowy do podróży. Dwa razy Wojtkowi powtarzać nie trzeba było, bo po chwili już zarzucał na siebie katanę, a na stopy wciskał jakieś wyższe buty, bo na adidasy w górach to trochę za chłodno było. Tym bardziej, że po nocach mieli się szwendać, więc i szalik wziął, i czapkę na łeb nałożył. - To do kogo najpierw? Lecimy przez Brunatną? Pod ósemką to Strzyżewska z babką mieszka - każdy wiedział, że z Margo fajna laska była i szkoda tylko, że taka małolata, ale to akurat nie przeszkadzało, żeby wymalować jej okiennice farbami.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pią Gru 27, 2019 3:02 pm
- Fiu fiu fiu! - aż normalnie gwiżdżę przeciągle na te wieści - No to się szykuje niezły melanż, u nas w tym roku też będzie pełna chata, bo słuchaj, chłopaki wbijają ze swoimi dziewuchami, Jędrek z jakąś nową dupencją, Jaro z Gają, tą taką małą z Watahy, czaisz? Lucek z Emilką, Krzycho też podobno kogoś zaprosił, ale nie wiem kogo, ja może też z... eeee... z kimś - bo w sumie nie wiedziałem czy Olka skorzysta z mojego zaproszenia i wcale bym się nie zdziwił, gdyby nie skorzystała, skoro wciąż tylko darliśmy koty, a mi się jej zwyczajnie żal zrobiło, że święta będzie spędzać samotnie. Takiego czegoś to nawet największemu wrogowi nie życzyłem, więc na te kilka dni chyba mogliśmy zakopać topór wojenny - No jacha, wbiję jak będę w stanie, nie? Jakoś przed pasterką, bo do kościoła idę - jak co roku zresztą. Normalnie to babcię żem zawsze pod rękę prowadził pod sam ołtarz, ale w tym roku ktoś inny mnie będzie musiał pod ramię wziąć. Może się ktoś napatoczy. Odziałem się też w kurtkę i buty, szalik i czapkę, a puchę chowam w kieszeń i wychodzę przed chatę. W sumie u nas też jedna panna była, to powinniśmy jej szybę ozdobić, ale tak się zawsze umawialiśmy, że sobie nie malujemy, bo pewnie to ja bym to musiał później myć, a nie Karina. No i u Wojtka, mniemam, było podobnie. - No kurwa, wiadomo, to lecimy pod ósemkę, ta Strzyżewska cała to niezła dupa, szkoda, że taka smarkata, bo chyba bym do niej uderzył - mówię to, o czym Siemaszko pewnie pomyślał - No i do Witkiewiczów, nie? Tam taka blondyna mieszka, czaisz ją? Jakieś ma dziwne imię, Tina? Rozalia? Nie pamiętam - wzruszam ramionami, ale najpierw faktycznie podchodzimy pod dom @Margo Strzyżewska, bo bliżej. Przystaję pod ogrodzeniem i wgapiam się w fasadę, w oknach ciemno, to chyba się możemy ładować na działkę - Śpią chyba, nie? Wbijamy? - pytam jeszcze Wojtka, chociaż dłoń już o bramę opieram, żeby się zaraz przez nią przejebać.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pią Gru 27, 2019 9:04 pm
- A ty z kim? - zainteresował się Wojtek natychmiast, no bo z kim niby Piter miał przyjść na na rodzinną wigilię, skoro z nikim nie był. A może był, tylko jeszcze nie zdążył Siemaszce pochwalić się o swoich podbojach, więc Wojtas szybko przybrał obrażoną minę numer trzy i wyglądał teraz jak nadąsany dzieciak. Jak tylko wyszli z chaty, odpalił fajkę i pociągnął się nią porządnie, a potem wyciągnął paczkę złotych Marlborasów w kierunku Jagiełły, ażeby ten się śmiało poczęstował. No i dobrze, że nie malowali swoich okien, bo u Siemaszków na bank żadna siostra nie wzięłaby się za pucowanie szyb i wszystko musiałby sprzątać Wojtek, więc chuj, strasznie nieopłacalny interes. Zresztą jego siory to i tak pewnie starymi pannami pozostają, nic straconego. - No smarkata strasznie ta Strzyżewska, ja nie wiem, czy ona w ogóle z osiemnaście lat ma - niby wiek zgody w Polsce wynosił piętnaście lat, ale i chore gówno, żeby obracać taką małolatę. Dumał przez chwilę, majtając puszką z farbą, bo sam nie mógł przypomnieć sobie, jak się panna od Witkiewiczów nazywała. - Czej, czej - wziął jeszcze kilka buchów szluga i cisnął niby gdzieś przed siebie, bo w pobliżu i tak nigdzie nie mógł dojrzeć kosza. Ciemno w tych Niedoliskach jak w piździe, sołtys mógłby ogarnąć wreszcie jakieś porządne latarnie. - W Power Rangers była taka czarownica, ta co ich największym wrogiem była - aż ściągnął w brwi zamyśle, a kiedy już wiedział, w którym kościele dzwonią, Wojtas aż przyklasnął w łapy. - Rita! Rita Odraza! - przypomniało mu się, chociaż @Rita Witkiewicz do odrażających nie należała, ale na pewno była następna w ich nocnym patrolu. - Dawaj, chyba furtka jest otwarta - pchnął bramkę, a ta skrzypnęła dziko, więc Siemasz skrzywił się i zerknął na Pietruchę. - Chuj, będzie dobrze - zapewnił i tup tup tup już przemykał po posiadłości Strzyżewskich. Wystawił rękę, dając ziomowi znać, że muszą iść z drugiej strony, a potem wskazał na piętro, gdzie z okna widać było smugi światła. No to chyba ktoś na chacie był, ale @Margo Strzyżewska mieszkała z babką, więc pewnie ta babka już dawno spała i tylko ona siedziała po nocach przed kompem, więc musieli być ostrożni. Wojtek wyjął zza pazuchy pędzel i otworzył puszkę farby najciszej jak potrafił, ale nie obyło się bez kleksa na trawie, bo biały gówno spłynęło z pokrywki na wysuszony trawnik.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pią Gru 27, 2019 11:16 pm
Patrzę się przez chwilę Wojtka i rozważam czy mu powiedzieć czy jednak nie, bo jestem pewien, że normalnie byłby w szoku i jeszcze by mnie zjebał za to od góry do dołu, że co ja odpierdalam. Z drugiej strony nie powinien się czepiać, bo od lat się buja z tą całą Perkowską, kiedy ona była chyba najbardziej nienormalna ze wszystkich wiejskich loch. - No bo ten, jakby to powiedzieć - zaczynam, drapiąc się po łbie. Dobra no, Wojtek to był jeden z moich najlepszych ziomów, więc musiałem się mu sprzedać ze wszystkim - Pamiętasz tą typiarę z Parostatka? No to tak jakby spotkaliśmy się później kilka razy i jakoś no, zaprosiłem ją na Wigilię bo wiesz, mówiła, że nie ma tu znajomych i tak dalej to jakoś mi się jej szkoda zrobiło, żeby sama w święta siedziała, nie? Ale nie wiem czy przyjdzie, może nie przyjdzie - wzruszam ramionami. Brzmiało to trochę absurdalnie, zresztą po wysłaniu jej smsa sam stwierdziłem, że chyba zrobiłem z siebie debila, tylko już było za późno. Częstuję się papieroskiem i odpalam go od razu, strzelając mocno w płuca. - A nie wiem w sumie - wzruszam ramionami, bo ja jej w dowód nie zaglądałem, o ile w ogóle go miała, hehe. Później obydwoje robimy burzę mózgów, bo jak się Wojtek aż krzywi, to i mój mózg zaczyna pracować na najwyższych obrotach i bęc! Siemaszko w końcu dochodzi do tego jak się ta smarkata od Witkiewiczów nazywała, a ja aż klaszczę w dłonie - Rita! Właśnie! - no dla mnie to dziwne imię, chociaż sam miałem na drugie Merkury, to kurwa się nie powinienem wypowiadać na ten temat. Furtka otwarta, to sprawę mieliśmy ułatwioną. - No i zajebiście, będzie git, o ile nie mają jakiegoś psa, hehe - ale nic na nas nie wyskakuje, to spoko, można iść wgłąb. Idę za Wojtkiem, cichcem w chuj, a jak się zatrzymujemy to zerkam w kierunku okna na piętrze, czy aby zaraz na nas coś stamtąd nie wypadnie. - Dobra, smarujemy i spierdalamy - mówię mu szeptem, po czym wyciągam swój sprej z kieszeni i nim potrząsam, zanim zacznę wymalowywać na szybach jakieś śnieżynki, choinki i inne takie świąteczne rzeczy. Na początku chciałem chuje, ale no, głupio jakoś - Wpierdalamy się na górę czy se dajemy siana? - pytam, szukając wzrokiem czegoś, o co byśmy się mogli wspiąć tam wyżej.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Nie Gru 29, 2019 12:18 pm
Popatrzył na niego trochę jak na upośledzonego umysłowo, czyli ze współczuciem lekkim, a trochę jak na debila z wyboru. Czy tego Pietrasa do reszty pojebało? No chyba tak. - Stary, przecież ona cię okradła - przypomniał mu, bo Wojtas był z nim wtedy w Parostatku i Olga zrobiła ich w chuja bez mrugnięcia okiem. Wystarczyła chwila nieuwagi i kilka tysi zniknęło z walizki, a to był hajs, który Jagiełło dostał w spadku po zmarłej ciotuni. - Nie ma tam jakichś znajomych przy tej rzeczce, co tam ją znaleźli? - zapytał z przekąsem, machając pędzlem po oknach pokoju, w którym było ciemno jak w psiarni. A jeśli o tej psiarni mowa i o tej wzmiance Pitera o psie, to przecież @Margo Strzyżewska psa miała i ledwo Siemaszko zdążył o tym pomyśleć, a tu JEB zza rogu wyskoczył husky, który zaczął ujadać jak popierdolony. Normalnie aż Wojtecki podskoczył i wylał trochę farby na swoje czyste buty. - O kurwa! - wyrwało mu się, trochę za głośno, ale co z tego, skoro wszystko wskazywało na to, że zaraz zostaną pożarci przez Milo. Dobrze, że to nie był jakiś doberman albo pitbull, bo husky to tylko przystanął w miejscu i szczekał, więc Siemasz spojrzał porozumiewawczo na Jagiełłę, potem na psa i później znów na Pietruchę. - Spierdalamy - stwierdził ostatecznie i rzucił się pędem w stronę furtki, majtając puszką z farbką, która chlap chlap chlap zostawiała za nim ślady na trawniku. Nie było szans, żeby zdążyli wpakować się jeszcze na górę, nie zdążyliby, bo albo zostaliby pożarci przez Milo, albo ten swoim szczekaniem zbudziłby połowę sąsiadów na Brunatnej. - O ja jebię - wysapał Wojtuś, kiedy już znaleźli się za ogrodzeniem, a Piotrek zatrzasnął drzwiczki. - Zawału prawie dostałem - przycisnął rękę do pikawy, ale to jego spierdolona kondycja od szlugów dawała się we znaki. Formę Siemaszko miał fatalną i nie na jego nerwy były takie biegi sprinterskie.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Nie Gru 29, 2019 2:34 pm
- No wiem - krzywię się, ale pod tym jego spojrzeniem to aż mi się nie chce więcej na ten temat mówić, chociaż mógłbym powiedzieć jeszcze wiele - że przez nią mam zakaz wstępu do Kuchennych Ewolucji, bo odjebała jakąś skurwiałą szopkę, a później na Andrzejkach mi pigularza na nieświadomce do drinka wjebała i tak się wybornie bawiliśmy, że nas wywiało aż za wschodnią granicę. Krzywię się lekko, bo Siemaszko miał całkowitą rację, a mnie odpierdalało totalnie i nie wiedziałem co się dzieje, szczególnie, że Olka to chyba nie była za specjalnie zainteresowana moją osobą, a ja ciągle powtarzałem, że nawet jej nie lubię - Nie wiem, ziom, ale chyba nie bardzo właśnie, zresztą jebać to, może nie wbije, Jezu - wzruszam ramionami. Właśnie kończę choinkę smarować na oknie, normalnie prawdziwe dzieło sztuki, a obok wielkie WŚ, co było skrótem oczywiście od WESOŁYCH ŚWIĄT, kiedy nagle wyskakuje na nas pies i podskakuję dokładnie tak jak Wojtek, bo nie wiem sam czy się zaraz na nas nie rzuci i tyle będzie z tego malowania. Kiwam głową, że w takim wypadku to sprawa jasna jak słońce i nic tu po nas, trzeba spierdalać. Więc uciekam tuż za Wojtkiem i podobnie zresztą jak on o mało nie wypluwam płuc, bo jednak lata palenia szlug i innych rzeczy robiły swoje. Niby dzieckiem będąc się ciągle popierdalało po wsi i do tej pory z przejściem przez płot nie miałem problemów, ale jak trzeba było przebiec sprintem przez podwórko to już olaboga, co za katorga. Zamykam za sobą furtkę i oddycham głęboko, jedną dłoń wspierając na bramie, a drugą na boku - Weź kurwa. Dobra, dawaj idziemy do Witkiewiczów, bo zaraz pewnie jakaś babka wyleci zobaczyć co ten tak ujada, a lepiej żeby nas nie widziała - kiwam głową. Łapię jeszcze kilka haustów powietrza, po czym ruszamy dalej wzdłuż Brunatnej, a zanim dojdziemy pod numer 2, to zagaduję do Siemaszki - Tej, ale słuchaj, też byłeś na Andrzejkach z jakąś duperką, i co? Układa wam się? - pytam, bo przez to, że miałem w grudniu w chuj roboty w lumpie i w domu i wszędzie właściwie to nie mieliśmy okazji pogadać - Jezu, do tych to się trzeba pod górę jebać, ja pierdole - kręcę głową, bo żeby tej całej @Rita Witkiewicz wymalować szyby, musieliśmy się nieźle najebać pod górę, ale czego się nie robi dla podtrzymania tradycji.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Nie Gru 29, 2019 4:35 pm
Nie chciał już poruszać tematy laski znad rzeczki, bo to nie miało sensu. Piotrek i tak zrobi co tam będzie uważał za słuszne, a Wojtek owszem, może mu zasugerować, że jest zjebany i ta cała sytuacja jest zjebana, ale nic więcej. Byli ziomami, a ziomy się wspierały pomimo wszystko, więc jak kiedyś Jagiełło przyjdzie i oznajmi, że Olga to jest jego panna to luz, Siemaszko zbije z nią pionę i napiją się wszyscy razem wódki. Otarł czoło wierzchem dłoni, bo aż się spocił od tego krótkiego, ale za to jakże intensywnego biegu. Już pomijając fakt, że prawie narobił w gacie, kiedy ten husky wyskoczył na nich znienacka. Ale spokojnie, temat został opanowany wraz z zamkniętą furtką. Wojtas pokiwał jeszcze głową, że czas teraz wyruszyć pod dwójeczkę, gdzie mieszkała @Rita Witkiewicz, dlatego obaj ruszyli równym krokiem, żeby się przypadkiem nie zmęczyć jeszcze bardziej. - No byłem z Sowińską na Andrzejkach - przytaknął zgodnie z prawdą. - To ta, co domówka u niej była i psy przyjechały, pamiętasz? Wojewódzki do niej podbijał - dodał jeszcze, żeby nieco rozjaśnić Piterowi wizję. - Ale w sumie to ona taka trochę nudna jest. Niby miła, ale za spokojna - nie, żeby Siemaszko potrzebował adrenaliny w swoim życiu. No może trochę, bo rutyna i monotonia to nie miły z nim nic wspólnego. Już miał wyciągnąć szlugi, ale musieli tyrać pod górkę, dlatego zrezygnował natychmiast. Prędzej płuca wypluje niże gdziekolwiek się doczłapie. - O ja pierdolę - mruknął tylko. Dobrze, że jak jest pod górkę to potem musi być z górki. - Za to na Perkowską ciągle wpadam - podzielił się wieściami, wcale nie takimi dobrymi. - Na Nelkę, co nie? Ciągle wplątuje mnie w jakieś pojebane akcje. Te pizdę pod okiem to zarobiłem po burdzie w Wataszy. A ostatnio wparowała do mnie na chatę i zrobiła mi ruinę z pokoju, bo jakiś dwóch typków nagadało jej, że wiszę im hajs, a tak naprawdę to oni mi wiszą. No, ale że jest MOJĄ DZIEWCZYNĄ to zarobiła przypadkowo mały wpierdol. Posrane nieźle, bo sama nagadała w barze ludziom, że niby razem jesteśmy, a Grubego o MOLESTOWANIE oskarżyła, bo na nią wpadł niechcący. No i zaczęła się tam wojna. Boże, ona chora na głowę jest - po części udało mu się streścić to i owo, ale tych dziwnych zdarzeń i tak było więcej. Wojtek miał tylko nadzieję, że nie wpadną na nią nigdzie. I że Pietrasowi nie przyjdzie na myśl, żeby na posiadłość Perkowskich wbijać, mimo że na Obrzeża daleko nie mieli.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pon Gru 30, 2019 8:54 pm
- No, no, pamiętam - kiwam głową, marszcząc czoło, co znaczyło, że naprawdę mam teraz intensywną rozkminę, żeby se przypomnieć co to za typiara - Za spokojna? - unoszę wysoko brwi i wzdycham przeciągle - Ja nie wiem Wojtek co my mamy, że jak laska jest normalna to nas nudzi, a jak pierdolnięta to za nią lecimy z wywieszonym jęzorem - w tym to akurat się nie różniliśmy wcale, bo im większe furiatki tym bardziej nas jarały, pojebane, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz? No i właśnie o wilku mowa, bo nagle Siemaszko wyskakuje z tą całą Perkowską, a ja patrzę na niego wielkimi oczami aż mnie na chwilę zatyka, ale to może w sumie od tego wspinania się na wzgórze Witkiewiczów - Żartujesz sobie? - rzucam, ale daję mu kontynuować i tylko dyszę ciężko z każdym krokiem. Tamtej piczy to nie lubiłem w chuj, do tej pory pamiętałem jak mi za dzieciaka ryja kamieniem rozjebała. Później ukradłem jej rower, ale należało się, przynajmniej sobie zarobiłem trochę, jak go ze starym opchnęliśmy na bazarze - Co? Serio? Ale chyba nie jest twoją dziewczyną, co? - pytam, z jakimś przestrachem w głosie, bo ja nie byłem tak wyrozumiały jak Wojtuś i bym mu pewnie do końca odradzał związek z Perkowską - Pojebana, na chuj ona się tak do ciebie przyjebała? - krzywię się. W każdym razie zmachaliśmy się, spociliśmy, ale dotarliśmy pod ogrodzenie Witkiewiczów i zaglądam za siatkę, żeby się może tym razem upewnić czy na nas jakiś kundel nie wyskoczy - Tej, sprawdźmy czy nie będziemy tu mieli towarzystwa. Halo eeee Pimpek, Burek! - gwiżdżę cicho i czekam; z początku nic nie podbiega do ogrodzenia, ale jak już opieram dłoń na furtce, to wielki, biały zwierz wyskakuje zza krzaka i zaczyna na mnie ujadać - Nosz kurwa, czy oni poszaleli? Czy wszyscy na tej wiosce muszą mieć psy? - wywracam oczami, po czym się pochylam lekko do ogrodzenia i cmokam na psa - No jak Białasie, wpuścisz nas czy niekoniecznie? - pytam, wystawiając do niego rękę, ale nie ogryzł mi palców na powitanie to może nawet by nas nie pogonił? Zerkam pytająco na Wojtka.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pon Gru 30, 2019 9:42 pm
To pewnie dlatego, że sami do najnormalniejszych nie należeli. I właśnie dlatego obaj powinni znaleźć sobie normalne panny, które zdołałyby okiełznać ich niepoczciwe charaktery. Kto wie, może udałoby im się sprowadzić tych dwóch do pionu i może wtedy nie łaziliby po nocach i nie malowali laskom okien? Nie no, to co wtedy mieliby niby robić? Siedzieć potulnie w domu i oglądać jakieś komedie romantyczne? No kurwa, nuda. A z takimi furiatkami to ciągle coś się działo i człowiek nudzić się nie mógł. Ale zaraz, wróć, przecież Perkowska nie była Wojtka dziewczyną i NIGDY nie będzie! - No co ty, jeszcze mnie do końca nie popierdoliło - obruszył się natychmiast, jakby Pitero w ogóle go nie szanował. - Przypadkiem na siebie wpadamy non stop. Nietrudno o to w tej wiosze, nie? Cały czas zarzekamy się, że więcej się nie spotkamy i kurwa, jak na złość. Jakieś fatum chyba nade mną wisi. Boję się, że jak któregoś dnia otworzę lodówkę to znajdę tam Perkowską - oczywiście miał nadzieję, że poćwiartowaną. - Oż kurwa - wymknęło mu się, bo całkiem wyleciało mu z bani, że Witkiewiczowa też miała psa. I to samojeda. Nie raz łaziła z nim po Brunatnej, jak mógł zapomnieć o tej białej kulce? - Nie wygląda na takiego, co miałby nas pożreć - stwierdził, zerkając na Jagiełłę. Poza tym oni to raczej niesmaczni byli, kościści i żylaści. Ale w sumie to pies nie facet, na kości leci, nie? Siemaszko aż popadł w zadumę przez tego samojeda. Dobra, chuj, raz się żyje, pomyślał. - Dobra, chuj, raz się żyje - powiedział ostatecznie i szturchnął Piotrka ramieniem, żeby przełaził przez siatkę, a żeby ten nie stchórzył, sam wykonał pierwszy krok i hop, złapał się ogrodzenia i przeskoczył na drugą stronę. W pierwszej chwili pies patrzył na niego ze zdziwieniem co się odjebało, ale potem zamerdał ogonem i podszedł bliżej Wojtasa, dając się pogłaskać, więc Siemasz uniósł kciuk, dając ziomkowi do zrozumienia, że jest spoko i też może przeleźć na drugą stronę. @Rita Witkiewicz chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że jej psiak nie za bardzo bronił posiadłości przed domniemanymi złodziejaszkami. Ale luz, oni tylko chcieli ujebać jej okna białą farbą.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Sob Sty 04, 2020 1:17 am
- Uf, no to mi ulżyło - mówię, zgodnie zresztą z prawdą, a żeby podkreślić szczerość moich słów, to nawet dłoń wspieram na sercu, że niby kamień z niego właśnie spadł, czy coś - Weź kurwa, jakbym znalazł Perkowską w lodówce to bym do razu po egzorcystę dzwonił, serio, ona jest... no sam wiesz jaka - najlepiej wiedział, a na pewno lepiej ode mnie, bo ja z tą wiedźmą nie chciałem mieć nic wspólnego i raczej się unikaliśmy - Ty, a może ona na ciebie jakiś urok rzuciła czy chuj wie co, moja stara to ciągle jakieś szamanizmy odpierdala, może Perkowska też siedzi w jakimś, nie wiem, voo doo czy coś. Kiedyś słuchaj odjebałem z jedną typiarą takie voo doo i zajebiście działało, z tym nie ma żartów - mówię, całkiem zresztą poważnie. To było jeszcze na wakacjach w Jelonkach i już co prawda zdążyłem zgubić tą kukiełkę, ale jak typowi prosto w czoło zajebałem igłę to go pojebało i wyjebał do psychiatryka. Także z niektórymi czarami NIE MA ŻARTÓW - Może ty idź do jakiejś Hermenegildy żeby zobaczyła czy jakaś klątwa na pewno nad tobą nie wisi - wzruszam ramionami. To tylko taka propozycja, zrobi z nią co chce. W sumie mógłby i do mojej starej przyjść, ale jej jakoś nie ufałem za bardzo jak widziałem co ona odkurwia - No nie wygląda - wyglądał nawet trochę uroczo, muszę przyznać, więc jak tylko Wojtek wreszcie zawyrokował, że ryzykujemy, to mu od razu przytaknąłem głową. Patrzę jak skacze na drugą stronę, a że pies od razu się mu nie rzucił do tętnicy, to sam ostatecznie przełażę przez siatkę. Głaszczę pieska, a on się cieszy i mnie liże po ręce, no słodziak w chuj - Kurwa, strasznie tu trochę, nie? - no bo jednak jakoś mi się wydawało, że głębiej wleźliśmy w podgórze i wszystko wyglądało tutaj mroczniej. Zbliżamy się do domu w poszukiwaniu odpowiedniego okna, w końcu podbijamy do jakiś i strzelam szybką grafę - Ej a później gdzie? Na obrzeża? O, pomalujemy okna tej twojej dupie z imprezki, tej do której wpadła policja, śmiesznie będzie - no zajebisty to był plan. A po drodze wgłąb wiochy trzeba będzie zahaczyć o jakąś stację, żeby kupić se chociaż po małpeczce i uzupełnić płyny.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Wto Sty 07, 2020 2:09 pm
- No no, ona pewnie bawi się w jakieś syrenie uroki, że niby chce jakoś okiełznać facetów. Na szczęście na mnie to nie działa - odparł, dumnie wypinając pierś, bo serio odporny był na te uroki z Perkowską. Zwłaszcza, że ta gdzieś zniknęła i jak nie wróci, to wkrótce trzeba będzie ją zdezaktywować, a przyznam szczerze, smutno mi będzie nieco z tego powodu. - Ale w sumie - Wojteczek zamyślił się na moment i w tej zadumie przystawił palec do ust, jakby faktycznie dumał nad czymś intensywnie. - Do tej Hermy warto się wybrać. Może pójdziemy, co? Zobaczymy, co ta stara prukwa wymyśli i jaką przyszłość nam przepowie - no bo nie Siemaszko w takie bzdury nie wierzył, a tym bardziej w wielkie moce Sroczyńskiej, która miała chyba ze sto lat i dalej łaziła po lesie obijając się o drzewa jak jakaś najebana. Rozejrzał się dookoła. Pietras miał rację, strasznie trochę. Ciemno, a im dalej w podwórko, to ciemniej i ciemniej. Dobrze, że mogli sobie latarki w telefonach włączyć, żeby nie nie wypierdolić się o własne nogi i psa, który im się pod tymi nogami kręcił. Przy oknie Wojtas machnął kilka razy białą farbę po szybie i spojrzał na Jagiełłę. - Teraz na obrzeża - zgodził się z ziomkiem, kiedy tak maszerowali sobie przez posiadłość w stronę wyjścia, a piesek - zabójca biegł obok i merdał ogonem. - Do Sowińskiej chcesz iść? - w głosie Siemaszki można był wyłapać lekkie zdziwienie. - W sumie, czemu nie. To dawaj na Tęczową, ona pod jedenastką mieszka - oprócz domówki, Wojtecki był jeszcze u Marceli raz czy dwa, więc jakoś zapamiętał. I hopsasa przez ogrodzenie na drugą stronę, żeby następnie ruszyć na Obrzeża, gdzie w jednym z bliźniaków mieszkała @Marcelina Sowińska. Dawno jej w sumie nie widział, ale przyps, jeśli jakimś cudem zauważy ich przy chacie. - W jakichś świeżych ploteczkach siedzisz? - zapytał i poczęstował Pietruchę szlugiem, ażeby wypełnić im ten czas w drodze na tanksztelę.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Sob Sty 11, 2020 10:09 pm
- No to fart, wpaść w sidła Perkowskiej, najgorzej kurwa - kiwam głową, bo serio, no gorzej się nie dało. Szacunku to do niej nie miałem w ogóle, już nie mówiąc o jakiś innych pozytywnych odczuciach. Tfu, kurwa, tyle do powiedzenia na jej temat - W sumie czemu nie, możemy się przejść, sam jestem ciekaw co ona tam widzi w tych... gwiazdach czy tam liniach na rękach czy w swojej szklanej kuli - śmieję się. No tak średnio mi się chciało wierzyć, że by mogła coś sensownego wymyślić, ale pójdę choćby dla samej beki, skoro Wojtaszko nie chciał iść sam. Dojebałem jeszcze gwiazdę na czubku choinki i finito, piękny obraz wymalowany na kolejnej szybie. - No a czemu nie? Do Sowińskiej, do Perkowskiej, do Majówki oczywiście, do Williamsów, może do Przybylskiej i Podarków, zobaczymy jak starczy czasu - wzruszam ramionami. Ja to całą wiochę chciałem oblecieć wzdłuż i wszerz, tylko nie wiem czy się wyrobimy przed świtem, bo nachodzić to się jednak trzeba było. A mogliśmy rowery wziąć, albo nie wiem co, sanki jakieś chociażby, to byśmy zjechali z góry po błocie prosto na obrzeża. Żegnam się z pieskiem i skaczę przez bramę, po czym wygładzam ubranie - Dobra, to na Tęczową! - no i co, komu w drogę temu szluga, więc biorę jednego od Siemaszki i odpalam, od razu się zaciągając mocno - Hm, niech no się zastanowię - marszczę brwi - O wiem, podobno Franko zerwał z Sarą, albo może ona z nim? W każdym razie Kościelna znowu się kręci przy moim bracie, a Poniatowski podobno wyjebał do Warszawy, czaisz? - bo mi dopiero Tośka powiedziała jak byliśmy ostatnio razem na zmianie, z Franciszka taki ziomek kurwa, że się słowem nie odezwał - No a tak a propo Poniatowskich to umówiłem się z Tośką na randkę, wiesz która to? Ta co ze mną w lumpie robi - znowu macham łbem - No ale może ty coś wiesz fajnego? Ja przed świętami trochę wypadłem z obiegu, w kurwe nadgodzin przyjebałem żeby mieć kwit na święta, nie? Więc praca, dom, praca, dom, rozumisz - wzruszam lekko ramionami, ale taka prawda, a chętnie bym nadrobił co się na wsi odkurwia, bo byłem z natury ciekawski, no i co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Nie Sty 12, 2020 2:02 pm
Szczęście w nieszczęściu, że Wojtas od jakiegoś czasu Perkowskiej nie widywał, ale to nie przeszkodziło mu w zastanawianiu się, co tam się u niej działo, no bo z lekka chujnia, że tak zniknęła znienacka. Puf! i rozpłynęła się w powietrzu. Może wyjechała z tego Pierdziszewa i znów gości w progach wielkiego świata, zostawiając starych we wsi? Chuj ją tam wie. Z drugiej strony mógł mieć w końcu spokojną głowę, więc jakieś plusy tego były. Nie miał jednak zamiaru wspominać Piterowi o tym wszystkim, bo dobrze wiedział, jakie miał podejście do Nelki, więc lepiej było olać temat. - To po nowym roku śmigamy do Hermy, niech nam wywróży piękną przyszłość - Wojtek pokiwał głową, bo brzmiało to niczym zacny plan. Kto wie, może stara prukwa zobaczy w jego liniach na dłoni, że będzie żył całą wieczność, a w swojej kryształowej kuli co ją pewnie ze słoika se zrobiła, dojrzy, że Wojtuś przejmie w końcu pensjonat dla siebie? Wypuścił dym i poprawił sobie kaptur od kurtki, po czym popatrzył na kumpla, wzdychając sobie pod nosem. - No wiem o Poniatowskim, wiem - żeby umocnić swoje słowa, znów skinął łepetyną i przycisnął sobie szluga do ust. - Ale żeby tak przez laskę spierdalać? Głupio trochę. Mało to dup jest o na we wsi? Zawsze się jakaś chętna znajdzie. Ja tam do Krzycha nic nie mam, ale ta Kościelna to szybko się po rozstaniu pocieszyła, co? Ale w sumie lepiej kłuć żelazo póki gorące, czy jak to tam się gada - Siemasz wzruszył ramionami, chociaż nie rozumiał co ten Franek odpierdolił tak uciekając do stolicy jak jakiś złodziej. Na co to komu, po co? Nie ma co się katować przez jakąś duperę. - Nie no, tak to wiem tyle, co ty. Bida z nędzą przez kraj pędzą. Nic się tu nie dzieje, więc w sumie nie dziwota, że Poniatowski stąd spierdolił - nie ma co się oszukiwać, w Niedoliskach niewiele się działo, chociaż jakieś tam dramy miały miejsce, ale pewnie wśród tych patologicznych licealistów, co się panoszyli po wsi, więc Wojtek musiał ich czasem sprowadzić na ziemię groźnym spojrzeniem, żeby to nie srali wyżej niż on. Jak tak wychodzili z Podnóża, to najpierw musieli przejść obok domu komendanta Krzaka, więc wtedy cichaczem, a później obok chaty tego pojeba Drakulowicza, więc Siemaszko przystanął na chwilę i złapał Pietruchę za ramię. - A może temu też coś odjebiemy? Panienką może nie jest, ale typ ma nierówno pod sufitem, normalnie aż mnie ciary przechodzą, kiedy go widzę - mruknął i cisnął petem na ziemię, oczekując decyzji kumpla. Jak nie, to pójdą prosto na Obrzeża i elo, wtedy Darkulowicz ich nie zabije i nie poćwiartuje w piwnicy.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Wto Sty 14, 2020 8:37 pm
No i gra, ja mogę iść, więc kiwam tylko głową na znak, że spoko, jesteśmy umówieni na wspólną wyprawę do lokalnej wróżki. - No szybko, szybko, ale nie mnie oceniać, ja tam też nigdy nie płaczę po byłych - wzruszam ramionami, bo trochę się nie dziwiłem. Nie ma co rozpaczać po rozstaniu, a skoro ich wciąż do siebie ciągnęło, to właśnie, lepiej kłuć żelazo póki gorące, niech się pocieszają aż im się nie znudzi - No, to prawda, sam bym pojechał w pizdu gdyby nie to, że jestem przegrywem - i mnie nie stać nawet na bilet w jedną stronę. Wzruszam ramionami, bo już się pogodziłem z faktem, że najpewniej zostanę tu do usranej śmierci, chyba, że się znowu jakiś cud zdarzy, umrze kolejna bogata ciotka i tym razem się nie dam ojebać jakiejś kretynce. Kończę też szluga i w sumie jak przechodzimy obok domu Krzaka to żałuję, że nie wziąłem ze sobą jajek bo bym przynajmniej jednym mu zasadził w okno, a później przystajemy pod kolejną chatą i aż mi normalnie ciarki biegną wzdłuż kręgosłupa. - No, ja też się sram tego gościa trochę - przyznaję, zgodnie zresztą z prawdą bo ten cały @Włodzimierz Drakulowicz to był gorzej pojebany niż... wszyscy inni i różne plotki o nim chodziły po mieście. Kiedyś na przykład słyszałem, że swoje ofiary wmurowuje w ściany, albo że ćwiartuje ciała w piwnicy i trzyma w lodówkach, albo że się we krwi dziewic kąpie - Ale dobra, dojebmy mu jakąś grafę, tylko jakby wyleciał na nas z siekierą to spierdalamy w dwie różne strony dla zmyłki, a później się widzimy na obrzeżach pod domem Sowińskiej, ok? - warto ustalić takie rzeczy przed. Miałem tylko nadzieję, że w razie wu będziemy jednak szybsi od tego dziada - Ty pierwszy, kryję cię jak coś - macham na niego ręką, żebyśmy może podeszli od dupy strony to nas może nie zauważy od razu. Zresztą tak naprawdę to chuj wi czy był w chacie bo w oknach ciemno, chociaż wampiry to podobno dzieci nocy i ciemności, to pewnie on i tak nigdy światła nie świeci, bo go wypali czy coś takiego. Nie znałem się na tym za bardzo, raz tylko z Kariną oglądałem Zmierzch i przespałem pół seansu, bo chujowy był.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Sro Sty 15, 2020 3:22 pm
- No pewnie, że ja pierwszy. Gdyby miał kogoś zajebać, to mnie pierwszego - mruknął pod nosem, ale z drugiej strony, to był jego pomysł, więc pretensje mógł mieć wyłącznie do siebie. Wojtek westchnął pod nosem i ruszył w stronę posiadłości, której właścicielem był @Włodzimierz Drakulowicz. Już samo nazwisko miał pojebane, a to już świadczyło tym, że nie mógł być normalny. Nie było takiej możliwości, gość musiał mieć zryty czerep. - Ej, wiesz, że typ podobno zamordował swoją kobitę? Chory pojeb - takie ploty krążyły po wsi, a sprzedawały je nikt inny, jak niedoliskowe monitoringi, które paplały między sobą o każdym mieszkańcu. Siemaszko jednak nie wiedział, że Drakulowicz naprawdę siedział za morderstwo. A może powinien, przecież swego czasu głośno było o tym, że malarz zabił własną żonę. Tyle, że Wojtek miał wtedy z sześć lat i ni chuja nie kojarzył faktów. Nie minęła chwila, a obaj z Piterem maszerowali już za ogrodzeniem. O dziwo szurnięty Włodek nie miał psa, normalnie szok, bo każdy na Brunatnej miał jakieś bydle, które ujadało przy płocie. Pobiegli na tył domu, a że ciemno było jak w dupie u murzyna, to Wojtas potknął się o własne nogi i zaklął przez zaciśnięte zęby. - Potrzymaj, muszę otworzyć kubeł - wcisnął ziomowi pędzel, a po chwili już obsmarowywał Drakulowiczowi okna farbą. - Myślisz, że trzyma na chacie jakieś zwłoki? - zerknął w tych ciemnościach na Jagiełłę, zamykając wieko od wiaderka. Swoje odjebali, teraz mogli iść na Tęczową do Sowińskiej, bo bez szwanku udało im się wydostać na drugą ogrodzenia i Siemaszko nie omieszkał zajarać szlugasa, ówcześnie częstując Piotra kolejnym petem. Kumplowi żałować nie miał zamiaru, niech sobie Pitero normalne Marlborasy popali, a nie jakieś ruskie skręcane.
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Czw Sty 16, 2020 2:49 pm
oto i mój post numer 200!
- No przecież nie zajebie cię - wywracam oczami, chociaż szczerze to nie jestem wcale taki pewien swoich słów i bym się nie zdziwił, gdyby jednak któryś z nas ucierpiał podczas tej zajebiście niebezpiecznej misji - Noooo, strasznie krzywa akcja - kiwam głową, bo o tej akcji to pewnie cała wiocha słyszała, w końcu nie mieliśmy tu za wielu pojebów... znaczy, pojebów to akurat było jak mrówków, ale morderców niewielu, na szczęście! Jeden taki w zupełności wystarczył, chociaż na moje to i tak o jednego za dużo - Czemu on w ogóle nie gnije w pace na dożywocie, co? - zerkam na Wojtka, mrużąc lekko oczy, kiedy ciśniemy przez podwórko na tyły. Odbieram od niego pędzel, po czym tutaj to faktycznie wymalowuję wielkiego kutasa na całe okno i to jeszcze takiego tryskającego, a że przecież jestem artystą to ten chuj nie wygląda jak przerośnięty kaktus, tylko jak prawdziwy penior, hehehe; zacieszam ze swojego dzieła - Włala! - śmieję się i nawet telefon wyjmuję, żeby nam fotencję z tym dziełem strzelić i się później chwalić, że o patrzcie jacy mu odważni, kutasy na oknach Drakulowicza malujemy - Kurwa, na bank, o stówę się założę, że ma coś w lodówce w piwnicy, ale stary, nie chcę tego sprawdzać - kiwam głową, bo aż mam ciary na całym ciele i oddycham z ulgą dopiero kiedy na nowo stajemy na drodze - Ło kurwa, serducho to mi jeszcze wali - mówię, przykładając dłoń do piersi, a później się częstuję kolejnym papieroskiem i ruszamy w dalszą drogę. Na obrzeża jest kawałek, więc w międzyczasie opowiadam Siemaszkowi jakieś schujałe anegdoty prosto z Brunatnej 13, że matka znowu jakieś gówno odjebała, a Jaromira przyłapałem jak konia walił i trauma chyba do końca życia, a bliźniak jego to ostatnio wody po kupsku nie spuścił, oblech pierdolony, takie tam różne ciekawostki. Trochę się naleźliśmy, ale żeśmy dotarli pod dom @Marcelina Sowińska i tutaj to się bez cienia strachu wpierdalam za płota, od razu podbijając do jednego z okien - Ej ile ich tu mieszka w ogóle? Mam nadzieję, że nas pies nie pogoni, w sensie, że ten chuj z policji - bo do Adriana to ja szacunku nie miałem ni chusteczkę - A Mikołajka im pierdolne, co się będę - kiwam głową, wysmarowując na szybie eleganckiego Mikołaja z grubym brzuchem i wielką brodą, co w swoich objęciach zamiast wora trzyma pannę Śnieżynkę. Trochę mi z tym zeszło, no ale czego się nie robi dla sztuki!
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Czw Sty 16, 2020 5:03 pm
Aha, oczywiście, już on znał te Pietrka zapewnienia, że spoko, luźno, a oczami wyobraźni Wojtas widział, jak Drakulowicz jednak rąbie go siekierą, a jego poćwiartowane zwłoki pakuje do worków na śmieci, które zostają zabrane przez panów śmieciarzy i ostatecznie lądują na wysypisku, gdzie rozkładają się powoli, a niczego nieświadomi mieszkańcy Niedolisek upamiętniają Siemaszkę jednodniową żałobą. Fatalna wizja, dlatego Siemasz pośpiesznie pokręcił z niedowierzaniem głową, kiedy już znaleźli się poza terenem posiadłości psychopaty. To kręcenie łbem było skutkiem ulgi, że udało im się i dalej żyli. - Ja nie wiem, dlaczego go nie wsadzili na zawsze. Dla takich powinna być kara śmierci, jak na Białorusi. Wiesz, że to jedyny kraj europejski, w którym jeszcze skazuje się na śmierć? - sypnął ciekawostką, chociaż sam pewnie wyczytał ją gdzieś na jakimś onecie. Wojtek zawsze zaczynał dzień w pracy od kawy i informacji ze świata, a potem całe popołudnie spierdolone. Otarł czoło wierzchem dłoni, bo tak się zgrzał ze strachu. Generalnie dobrze, że się nie obsrał, bo jakby miał taki zasrany iść na Obrzeża, to lipa w chuj. Ale jak już dotarli na miejsce, to emocje opadły, więc Wojtecki fiku miku przeskoczył przez płot i stanął obok ziomeczeka swojego najdroższego. - A bo ja wiem - łeb do góry zadarł, jakby chciał po wielkości budynku chciał obliczyć ile osób może tutaj mieszkać. Na upartego to ze dwadzieścia, ale warunki nie byłyby szczególnie komfortowe. - Przez tego psa to ja kiedyś na dołek trafiłem i miałem przejebane u starego - mruknął pod nosem i zaczął wymachiwał pędzlem jak jakiś Fernando Botero. No tak, @Adrian Sowiński nieźle go wtedy urządził. - Ale one chyba tutaj we dwie mieszkają - tak mu się zdawało, bo coś tam "@Marcelina Sowińska" wspominała kiedyś, że mieszkała tylko z koleżanką, czy coś. - Jaki zajebisty Mikołajek - zachwycił się Siemasz, bo z Jagiełły to prawdziwy artysta był! - To ja im kutasa jeszcze jebnę - to chyba był jedyny wzór jaki potrafił namalować z zamkniętymi oczami o każdej porze dnia i nocy. Wprawdzie nie umywał się do piotrkowego Mikołaja, ale też był zajebisty!
Piotrek Jagiełło
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Czw Sty 16, 2020 9:55 pm
- Serio? Nie wiedziałem, no ale jak na moje to powinno wszędzie obowiązywać - wzruszam ramionami, bo o ile stosunek do prawa miałem dosyć luźny i kradłem jak pojebany, o tyle zabić to bym nikogo na zabił, nawet jeśli czasem mówiłem inaczej i każdy kto się tego grzechu śmiertelnego dopuścił powinien zgnić w piekle i to jak najszybciej. - Ta? - unoszę obie brwi, ale coś mi w sumie dzwoni pod kopułą, tylko nie bardzo wiem, w którym dokładnie kościele, chyba nawet byłem na tej imprezie, ale pamiętam ją jak przez mgłę, a jak zawijali Wojtka to ja już pewnie dawno się przytulałem do muszli klozetowej, bo kiedyś to się w ogóle pić nie umiało i prawie każde większe party się kończyło zgonem. Dobrze, że wyrosłem z tego i teraz mogłem walić wódę do rana, a później jebnąć kawusię i po południu iść do pracy - Czyli Sowińska i ta Jankowska, tak? - bo coś mi świtało, ale nie wiedziałem w sumie, czy mi się nie pojebało. Jankowską kojarzyłem głównie z Parostatka no i z tego, że jej ojciec był tak samo pokurwiony jak i mój - Ten jej stary to jest niezły element - kręcę głową z politowaniem. Wcale się nie dziwiłem, że wyjebała na swoje, bo serio, rozumiałem ją chyba jak nikt inny, we własnym domu zmagając się z podobnym zjebem, od którego na szczęście mieliśmy teraz przerwę. O, mojego starego też by mogli na dożywocie wjebać, jemu pewnie nawet by to pasowało, dopóki by od nas paczki ze szlugami dostawał i czyste gacie - Kutasa? - patrzę na niego wielkimi ślepiami, bo ja tu się produkuję, żeby im jakiś ładny, świąteczny wzór dojebać, żeby se z rańca pomyślały, że ooo jakie piękne, a ten im chuja na całe okno dopierdolił. Wywracam oczami, kręcąc z rozbawieniem głową, po czym macham na Wojtka ręką, że idziemy dalej, a kiedy przystajemy na środku Tęczowej, to się rozglądam dookoła i drapię po głowie - No to gdzie teraz? Do kogo jeszcze idziemy? - pytam, bo ja to sam nie wiedziałem w sumie komu bym chciał pomalować okna, a nawet jeśli, to wszystkie te panny mieszkały kurwa na blokach, pojebane.
Wojtek Siemaszko
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna
Pią Sty 17, 2020 1:09 pm
Potakiwał głową na jego pytania odnośnie tego zawinięcia przez tego pedała Sowińskiego, który pewnie za swój wyczyn otrzymał order z ziemniaka i dyplom z drukarki oraz na upewnienie się przez Pitera, czy aby na pewno dziewczyny mieszkały tam we dwie. Czyli Wojtek na wszystko kiwał łepetyną, chociaż pewności, czy serio mieszkały tam we dwie to nie miał. Ale przypuszczał, że tak, a przypuszczenia wiele znaczyły! - No no, stary Jankowskiej menelo pierwsza klasa - no bo kto nie znał jej ojca, skoro ten wieczny najebany, ale przynajmniej od czasu do czasu z uśmiechem na ryju. Skończył swoje dzieło, z którego było mocno dumny, po czym spojrzał na zioma pytająco, no bo co ten tak negował jego ukryty talent? - Super kutas, bujaj się - w tym momencie Siemaszko czuł się niedoceniony, jego skrzydła zostały podcięte, a usta wygięły się w smutną podkówkę. Rano panny wyjrzą przez okno, a tam Mikołaj z kutasem przy mordzie, czy to nie piękne? Piękne! - Dawaj teraz do Perkowskiej, a później lecimy do Williamsów na Wrzosową - RIP @Nela Perkowska, a kij z tym, że Nikola była laską jednego z braci Pietrasa, niech będzie z tego jakaś frajda! Poza tym Baśka to była niezła dupa, trochę stara wprawdzie, a to nie przeszkodziło Wojtasowi ją przelecieć. Tylko potem uświadomił sobie, że jednak stara rura była z niej, ale nie mogli się jakoś unikać, bo pracowała w pensjonacie Pod Różą. I jak powiedział tak zrobili, najpierw do Perkowskiej, a później do Centrum dalej szlifować swoje talenty.
/zt x2
Sponsored content
Re: 7 i 1/2. W tym roku to nie Dziadek Mróz wymaluje wam okna