IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Niedoliski
Niedoliski
Ławka
Nie Paź 13, 2019 4:13 pm
Leszek Flaszka
Leszek Flaszka
Re: Ławka
Sob Maj 16, 2020 7:24 pm
Wybrał dość neutralne miejsce na spotkanie z synem. Nie zamierzał zabierać go na lody jak małego chłopca, ani do muzeum żołnierzyków, a świeże powietrze ułatwiało myślenie. Po kilku tygodniach siedzenia w domu każdemu przydało się małe obcowanie z naturą, nawet w dość napiętej atmosferze. Śpiew ptaków, szum brudnego oczka wodnego, wszystko to idealnie zgrywało się z ciepłym, majowym popołudniem. Flaszka postanowił przy okazji wyprowadzić psa, którego adoptował jakiś czas temu ze schroniska. Potrzebował zapełnić pustkę po Pelagii, która z dnia na dzień postanowiła wyprowadzić się do brata, do jego menelskiego mieszkania w blokach. W jednej ręce miał smycz, a w drugiej kopertę z wynikami, które przejrzał jeszcze w domu. Potwierdzały, że na 99,9% Filip był jego biologicznym synem, co z jednej strony cieszyło, a z drugiej wciąż przypominały o krzywdzie jaką wyrządził dzieciakowi godząc się na oddanie do domu Paprockich.
W zamyśleniu usiadł na jednej ze starych, lekko zniszczonych ławek i czekał aż chłopak pojawi się na horyzoncie. Znaczy się nie oczekiwał, że jednak przyjdzie, ale nadzieja umierała ostatnia. Chciałby pogodzić się z nim, chociaż trochę go poznać, może pomóc w dalszej drodze życia. Mimo zbliżającej się dorosłości wciąż pozostawał zagubionym młodzikiem, a jak wiadomo - twoje dziecko jest dzieckiem nawet osiągając sześćdziesiąt lat. Rodzice wyrzucający pociechy chwilę po dojrzeniu do pełnoletniości musieli być potworami, którzy męczyli się pół życia w wychowawstwie. Może tego najbardziej obawiał się Leszek? Rodzina prowadząca dom dziecka była odpowiedzialna, z tego co słyszał to nigdy nie skrzywdziliby muchy, a co dopiero drugiego człowieka. Traktowali ich jak swoje prawdziwe maluchy, czego Flaszka nie mógł powiedzieć o sobie.
Filip Posłuszny
Filip Posłuszny
Re: Ławka
Nie Maj 17, 2020 1:58 am
Przez te wszystkie napięte sytuacje, jakie ostatnimi czasy miałem z Gabą, dodatkowo jeszcze wizyta u Bartka, która pozwoliła nam ostatecznie na dojście do porozumienia, zupełnie zapomniałem o Flaszce i o tym, co powiedział mi podczas naszego ostatniego spotkania. Naprawdę, wyleciało mi to z głowy totalnie i dopiero, kiedy zobaczyłem na ekranie telefonu wiadomość od niego, dotarło do mnie, że przecież miał zrobić te testy na ojcostwo. No i zapewne wyniki już były i chciał mi je przedstawić. Wątpiłem, by wynik był pozytywny, bo wierzyłem, że mimo wszystko moim prawdziwym ojcem był ten, który aktualnie siedział w więzieniu. Tak miałem zakodowane w głowie i tego miałem zamiar się trzymać mimo wszystko. Bo co z tego, że na jakimś papierku będzie napisane, że to Flaszka jest moim ojcem? Nie chciałem dopuszczać do siebie tej myśli, bo skoro przez tyle lat się mną nie interesował, to dlaczego teraz nagle miałoby się to zmienić?
Na miejsce spotkania szedłem dość podenerwowany. Oczywiście, przeszło mi przez myśl, by w ogóle się nie pojawić, jednak ostatecznie doszedłem do wniosku, że dobra, niech mu będzie. Skoro proponował spotkanie, to pójdę, omówimy to, co trzeba i wrócę z powrotem na chatę. Widziałem go już z oddali, jak siedział na jednej z ławek i czekał na mnie. Dziwne uczucie mnie ogarnęło, bo co, jeśli faktycznie okaże się, że to on był moim ojcem? -No, załatwmy to szybko- powiedziałem, stając obok tej ławki i chowając ręce do kieszeni. -Co tam w tym teście wyszło? Że jednak nie jest pan moim ojcem, tak?- wolałem trzymać się tego lepszego scenariusza, bo mój mózg mimo wszystko nie potrafił zakodować sobie i wyobrazić Lecha Flaszki jako mojego ojca, który teraz nagle sobie o mnie przypomniał. I tak nie chciałem od niego żadnej pomocy, po co mi jego pieniądze czy pomoc, jak sam doskonale potrafiłem o siebie zadbać. Nie było go przez tyle lat, to teraz nagle w kilka dni nie stanie się super ojcem, któremu będę się zwierzał ze wszystkich problemów. A Paproccy, cóż. Lubiłem ich, przynajmniej wtedy, kiedy mnie nie denerwowali i nie kazali sprzątać... i tak na dobrą sprawę, to byłem w stanie bardziej powiedzieć do pana Paprockiego tato, niż do Flachy.
Leszek Flaszka
Leszek Flaszka
Re: Ławka
Sro Maj 27, 2020 4:16 am
Nie spodziewał się jakiegoś miłego powitania, ale żeby nie usłyszeć nawet "dzień dobry"? Chłopak musiał go naprawdę nienawidzić po ostatniej rozmowie, czemu się właściwie nie dziwił. Przygotował się na najgorsze epitety, a że po latach w policji psychikę miał twardą to może nie wróci do domu schować się pod kołdrę i płakać jak mała dziewczynka po odrzuceniu przez najprzystojniejszego kolegę z klasy.
- Czytałem, że zaprzeczanie jest jednym z bardziej typowych mechanizmów obronnych - odpowiedział z dość ironicznym uśmiechem, bo obaj wiedzieli jaka była prawda. Test miał na celu przyklepanie całej historii, którą Flaszka opowiedział na komendzie. Zdążył pogodzić się z posiadaniem syna, za to druga strona wymagała dłuższej pracy nad zaakceptowaniem rzeczywistości. Wyciągnął w jego stronę kopertę, by przypadkiem nie zostać osądzonym o fałszowanie wyników. Dzieciak powinien zobaczyć na własne oczy co było napisane, czyli te magiczne 99,9% trafności.
- Filip...wiem, że nie tego się spodziewałeś. Wiem, że jestem beznadziejnym ojcem i zrobiłem ci ogromną krzywdę, ale chciałbym to zmienić. Popełniłem ogromny błąd i nigdy sobie tego nie wybaczę, ale daj mi tę jedną szansę, której głupio wyrzekłem się lata temu - i tutaj pojawia się odpowiedź "trochę już na to za późno", ale o ilu przypadkach znalezienia rodziny czyta się w mediach? Wielokrotnie porzucone nastolatki szukają biologicznych rodziców, by dostać odpowiedź na jedno, proste pytanie - dlaczego. W sytuacji Posłusznego było to bardziej nieprzyjemne i nagłe, jednakże dostał odpowiedź zanim zapytał, więc pierwszą bazę można było odhaczyć.
Filip Posłuszny
Filip Posłuszny
Re: Ławka
Sob Maj 30, 2020 4:34 pm
Nie zamierzałem mówić żadnego dzień dobry, bo ten dzień wcale na taki się nie zapowiadał. Znaczy, byłoby okej, gdybym faktycznie dostał potwierdzenie, że Lechu moim ojcem nie jest. W takiej sytuacji zdobyłbym się nawet na jakiś uśmiech drobny czy coś, jednak kiedy brałem do ręki kopertę z wynikami, ogarnęło mnie uczucie strachu i niepokoju. Wywróciłem oczami na jego słowa, bo musiałem się jakoś bronić, tak? Moja psychika tego potrzebowała, czuła się zagrożona, bo ta nowa sytuacja, w której wbrew własnej woli się znalazłem, mnie przerastała. Wahałem się przez chwilę, nim otworzyłem kopertę, jednak kiedy ostatecznie zobaczyłem te 99,9%, prychnąłem głośno, oddając mu tę kartkę. To mi się po prostu w głowie nie mieściło, było na tyle abstrakcyjne, że mój mózg nie potrafił tego zrozumieć. -Jasne, że nie tego się spodziewałem. Żyłem sobie spokojnie przez tyle lat, a ty nagle mówisz mi, że jesteś moim ojcem, pokazujesz mi te wyniki i prosisz o szansę?- znów prychnąłem głośno i aż się przejść w kółko musiałem, bo aż mnie nosiło. -Tylko ja nie wiem, czy ja chcę dawać ci jakąkolwiek szansę. Nie wiem, czy chcę, żebyś w ogóle coś zmieniał, bo jaki jest tego sens? Nie znasz mnie wcale i co? Teraz będziemy się poznawać, będziesz mi dawał hajs, żeby wynagrodzić mi te wszystkie lata? Nie chcę tego- wolałem doczekać do tej osiemnastki, pójść do pracy i zacząć samemu zarabiać na siebie albo najlepiej wyjechać stąd daleko w pizdu i nie wracać. -Ja pierdolę- usiadłem sobie na drugim końcu tej ławki, jak najdalej od Flachy i ukryłem twarz w dłoniach. To było zbyt wiele.
Leszek Flaszka
Leszek Flaszka
Re: Ławka
Pon Cze 01, 2020 10:08 am
Czas leczy rany, czy coś. Był pewien, że prędzej czy później chłopakowi przejdzie ten gniew oraz nienawiść i może...może kiedyś porozmawiają po ludzku. Mógł się tylko domyślać co czuł ktoś, komu życie wywracało się do góry nogami, bo nagłe "znalezienie" prawdziwego ojca nie należało do najprzyjemniejszych przeżyć. Mimo to uważał się za lepszy materiał od gościa, który siedział w więzieniu za zabójstwo niewinnej osoby.
- Nie muszę dawać ci pieniędzy, to tylko propozycja zależna od twoich chęci. Nie chodzi mi o jakieś przekupywanie cię - powtórzył już któryś raz, bo naprawdę powoli zaczynał mieć dosyć gadania tego samego. Zbierał w sobie największe z pokładów cierpliwości, nie chcąc wyjść na jakiegoś nerwowego i trudnego do kooperacji.
Jak już Posłuszny usiadł na ławce, nie wiedział co powiedzieć. Myślał, że dzieciak jeszcze jako go obrazi i pójdzie, ale jak widać ledwo zniósł informację o DNA. Lechu westchnął cicho, wyjmując z kieszeni paczkę fajek.
- Jak pierdolisz to pamiętaj o zabezpieczeniu, bo nigdy nie wiesz jak to się skończy - powiedział jak to mądry po szkodzie i podpalił papierosa. W tym też momencie okrążył ich pies Flachy, który usiadł przy Filipie. Nowy człowiek, nowa zabawa?
- Chociaż ja mimo wszystko nie żałuję - wzruszył ramionami komendant. Szczerze nie uważał chłopaka za kogoś złego, który zepsułby mu życie. Popełnił błąd, ale widać, że bez jego pomocy Filip wyrastał na dobrego człowieka i dziękował w duchu Paprockim za dobrą robotę.
Filip Posłuszny
Filip Posłuszny
Re: Ławka
Wto Cze 09, 2020 12:35 am
Oczywiście, że był lepszym materiałem na ojca niż ten, który wciąż tkwił w więzieniu, jednak ja przez najbliższy czas tego nie przyznam ani przed samym sobą, ani tym bardziej przed Leszkiem. A co do gadania w kółko o tym samym, to powinien się przyzwyczajać, bo poniekąd na tym tez polegała rola ojca, tak? Tyle lat go ominęło, tyle trudnych pytań, które zadawałem państwu Paprockim, a nie moim prawdziwym rodzicom. Dlatego, powinien się cieszyć, że nie musi mi teraz tłumaczyć, skąd tak naprawdę biorą się dzieci, chociaż... może powinien, hehe.
Jak powiedział o tym pierdoleniu i zabezpieczeniu, to się zaśmiałem cicho, kurwa, postęp normalnie! Ale ja nie wiem, czy za dziewięć miesięcy mi będzie do śmiechu, jak moja ukochana Gaba wyda na świat nasze rude piękne dziecko. Wtedy to się chyba zapłaczę, chociaż w sumie będę Gabi wspierał najlepiej jak będę mógł... ale nie, stop! To się jeszcze nie działo, a lecenie bez zabezpieczenia wcale nie musiało się kończyć żadną ciążą. -Właśnie i to jest najgorsze w tym wszystkim- westchnąłem głośno, chociaż dopiero po chwili się zorientowałem, że niepotrzebnie w ogóle się odzywałem. Miałem nadzieję, że nie będzie drążył, że da mi spokój już, bo szczerze mówiąc, nie chciało mi się zwierzać z prywatnych spraw, o których on nie miał pojęcia.
Zerknąłem na moment na psa, który pojawił się obok mnie, dając mu dłoń do obwąchania. Później, kiedy to zrobił, ostrożnie go pogłaskałem, uśmiechając się przy tym lekko. -Dobrze wiedzieć- przeniosłem wzrok na Flaszkę, chociaż co do tego, że byłem dobrym człowiekiem, to miałbym pewne wątpliwości. Nie byłem idealnym materiałem na syna, nie byłem odpowiedzialny, pomocny i uczynny. Nie wiem, może też bałem się wpuścić Leszka do swojego życia przez to, że obawiałem się, że nie zaakceptuje mnie takiego, jakim byłem? Ze może miał inne wyobrażenia na mój temat? Nie wiem, trudne to wszystko było cholernie.
Sponsored content
Re: Ławka

Skocz do: