IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Piotrek Jagiełło
Piotrek Jagiełło
18. Niektórzy mówią na to ganja, niektórzy – marihuana, niektórzy nazywają kari, jak człowiek pali pali pali pali!
Pon Lut 10, 2020 12:06 pm
Tak jak zapowiedziałem tak zrobiłem i już od jakiegoś czasu w mojej szafie rosły sobie soczyste krzaki marihuany. Ledwie zdążyły wykiełkować, ale musiałem o nie dbać od samego początku, żeby ładnie później klepały. Najwięcej jebania było z przystosowaniem szafy do hodowli, więc wszystkie moje ciuchy walały się gdzieś po podłodze w pokoju, a wnętrze mebla okleiłem folią aluminiową, żeby równo doświetlać roślinki; zamontowałem lampę i kłódkę, coby żaden pieron z rodzeństwa nie podkradał mi krzaków. Oczywiście, że wszyscy pytali o chuj tu chodzi, ale nie puściłem pary z ust, bo byłem pewien, że gdybym to zrobił, musiałbym się później dzielić zyskami, kiedy ja wcale nie potrzebowałem wspólników, tylko hajsu; szczególnie po tym nieszczęsnym pożarze, który strawił cały salon w babcinym mieszkaniu. No lipa jak chuj, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz, nie było co płakać, trza się było wziąć w garść i natrzepać kwitu, żeby spłacić remont. Ale jak wszystko dobrze pójdzie to jakoś po Wielkanocy powinienem być bogaty; typa, który weźmie ode mnie towar miałem już ogarniętego i teraz od mocy wyhodowanych roślinek zależało jaką będę mógł zażądać cenę. Liczyłem, że ładnie na tym wyjdę, bo to w sumie nie był mój pierwszy krzak, tylko może pierwszy raz miałem ich aż tyle. Nie mogłem się już doczekać aż zrobi się ciepło, zioło podrośnie i będę mógł je wysadzić gdzieś w pole, żeby sobie powoli dojrzewało, zanim zostanie puszczone z dymem. W każdym razie właśnie se oporządzam roślinki, że je przecieram i spryskuję każdą po kolei, na głośnikach muzyczka (klik) leci na fula, a ja se podśpiewuję, że zioło, zioło, zioło, fajnie jest, chociaż może powinienem być bardziej ostrożny, bo nawet nie ogarniam kiedy drzwi do mojego pokoju się otwierają i staje w nich znajoma, kobieca sylwetka, w którą dopiero po dłuższej chwili wbijam zaskoczone spojrzenie. Doniczka o mało nie wypada mi z rąk, spryskiwacz upada na podłogę, a ja marszczę mocno brwi. Ile czasu tu stała? Czy był jeszcze sens próbować to wszystko ukryć, czy sprawa była już przegrana i musiałem pogodzić się z tym faktem?
- Nosz kurwa, pukać nie umiesz?! - no ja pierdole, teraz to się wkurwiłem.
Oktawia Fodyga
Oktawia Fodyga
Re: 18. Niektórzy mówią na to ganja, niektórzy – marihuana, niektórzy nazywają kari, jak człowiek pali pali pali pali!
Wto Lut 11, 2020 8:21 pm
7.

Dobre układy na takich wiochach to podstawa, zaufanych ludzi to ze świecą szukać, a niestety Okatwia niesamowicie zawiodła się na swoim ulubionym dostawcy ciuszków z drugiej ręki. Po pierwsze to towary przychodziły tylko gorsze albo już przebrane na maksa, że jedyne co mogła znaleźć to spodnie w rozmiarze pięćdziesiąt. A po drugie to odłożyła sobie ostatnio ramoneskę, cudem wygrzebaną spod sterty babcinych sweterków i miała przyjść po nią zadowolona, jak już matula prześle na konto euraski. Słowo stało się ciałem, zjawiła się ubrana na biało w Tanim Armanim, ale ramoneska w tajemniczych okolicznościach zniknęła. Wkurzyła się niemiłosiernie i w trybie natychmiastowym niemalże, skierowała swoje kroki do sprzedawcy, który miał pilnować tego skarbu, jak oka w głowie. Guzik ją obchodziło, że Piotras miał dziś wolne i kisił się na chacie - po prostu umowa to umowa, a biznes to biznes. Kilkakrotnie zapukała do drzwi, które otworzył jej pewnie jakiś inny Jagiełłowy gagatek i wskazał jej pokój Piotra Łotra. O tym, że bez pukania i najmniejszego uprzedzenia wdarła się do pomieszczenia, nie muszę szczegółowo wspominać, bo ważniejszy jest fakt co tam zastała. Całą załogę z dalekiej indyki, nad którą pieczę sprawowała znajoma morda. Mało brakowało i by zaczął gadać z tymi roślinami, ale zorientował się o jej obecności w pokoju. - O kurwa jego mać - tylko tyle była w stanie powiedzieć, podchodząc bliżej Piotrasa i przyglądając się arsenałowi, jaki sobie we własnej kurwa szafie wyhodował. - Skąd ty? Jak? Ile tego masz? Nie pierdol, że to prawdziwe najprawdziwsze - czuła się jak w amoku, poważnie. Odsunęła nawet Piotrka na bok, by kucnąć nad przyszłym!! towarem i lustrować go wzrokiem, jakby chciała doszukać się nawet najdrobniejszego mankamentu, czegoś, co utwierdzi ją w przekonaniu, że to nie jest żywe i tego tam tak naprawdę nie ma. Ku swojemu zdziwieniu, nie znalazła nic takiego. - Kurwa chłopie i ty masz taki arsenał, a przekręcić klucza w zamku nie potrafisz? Ja bym to w szafie pancernej trzymała. Wiesz, jak w tym pokoju jebie ziołem? - spojrzała zdegustowana na Piotra, bo niby taki życiowo doświadczony, a już się wyłożył na pierwszych etapach. Dobrze, że Fodyga trzymała tam rękę na pulsie.
Piotrek Jagiełło
Piotrek Jagiełło
Re: 18. Niektórzy mówią na to ganja, niektórzy – marihuana, niektórzy nazywają kari, jak człowiek pali pali pali pali!
Sob Lut 15, 2020 5:43 pm
Wcale mnie jej reakcja nie zdziwiła, a jak się zaczęła zbliżać, to macham na nią łapami - Drzwi zamykaj!!!! - drę się, po czym odkładam doniczkę na stolik i dopadam do wrót, zatrzaskując je z hukiem. Tym razem faktycznie przekręcam klucz w zamku, chociaż byłem pewien, że wcześniej też to zrobiłem, cholera; tak to właśnie było jak człowiek musiał myśleć o wszystkim, a ostatecznie nie myślał o niczym - No jak to jak? Normalnie - wywracam oczami, bo nie miałem zamiaru jej zdradzać żadnych szczegółów, skąd, po co i dlaczego. Im mniej wiedziała, tym spokojniej spała, a ja z kolei miałem swoje kontakty, o których się po prostu nie mówiło. Ignoruję większość pytań, chociaż krzaków było kilka i miałem szczerą nadzieję, że przynajmniej połowa urodzi konkretne plony, żeby jakoś fajnie na tym wyjść przy sprzedaży. Staję za Fodygą i krzyżuję ręce na piersi, zerkając na nią z góry - No wydawało mi się, że zamykałem, dobra? Zresztą zamknąłem pewnie, tylko się włamałaś, jak to cyganie - krzywię się, bo dam se rękę odciąć, że rozbrajała zamki w sekundę, to pewnie płynęło w jej cygańskiej krwi - Jebie w chuj? - robię na nią wielkie oczy, bo ja nie czuję, ale to pewnie dlatego, że się zdążyłem przyzwyczaić. Zresztą gibony też paliłem na chama w pokoju, tylko okno uchylałem, więc to pomieszczenie było tak przesiąknięte zapachem zielska, że pewnie nie pozbędę się go nigdy. Niemniej chwytam w dłoń odświeżacz powietrza, chamski taki z kibla, o zapachu rumianków, co sobie stoi na szafce i spryskuję nim cały pokój, w nadziei, że to chociaż trochę zamaskuje charakterystyczną woń marihuany. Jak ktoś z rodzeństwa wyczuje, to przegrana sprawa, o to, że psiarskie mogą nam zrobić wjazd na chatę się jakoś specjalnie nie bałem, bo już nas dobrze znali i wiedzieli, że musieliby wyważyć drzwi żeby się dostać do środka, już pomijając fakt, że bez nakazu to by mogli co najwyżej pocałować klamkę. Zresztą lokalna policja miała w nas wyjebane, bo w domu przy Brunatnej 13 zawsze się coś odpierdalało i o ile nie demolowaliśmy sąsiadom ogródków, to nie interweniowali - A teraz? - pytam, wypsikując w eter jeszcze trochę rumianków, chociaż zapach jest taki duszący, że aż gryzie w gardło - Kurwa, jak komuś o tym powiesz to obiecuję, że cię zabiję i zakopię w lesie - lepiej od razu postawić sprawę jasno.
Oktawia Fodyga
Oktawia Fodyga
Re: 18. Niektórzy mówią na to ganja, niektórzy – marihuana, niektórzy nazywają kari, jak człowiek pali pali pali pali!
Czw Lut 20, 2020 7:27 pm
Co tam się Piotras wydzierał, było jej całkowicie obojętne, bo całą swoją uwagę skupiła na cudownych doniczkach. Czuła się, jak Alicja w krainie nie czarów a zielska, już swoim cygańskim kalkulatorem w głowie zaczęła przeliczać, ile to hajsu Jagiełło sobie zbije, a może nawet i ona się załapie na deszcz pieniędzy? Oczywiście najpierw musiała Piotrka na to urobić co nie. - Ta normalnie, jeszcze mi powiedz, że nasiona to ci w ogrodniczym sprzedali - fuknęła, niezadowolona z jego wymijającej odpowiedzi, bo chciała znać szczegóły. Skąd to miał, jak długo w ogóle to hoduje no i przede wszystkim, co zamierzał zrobić, gdy roślinki już wydadzą plony na dobre. O ile wydadzą, bo trzymanie ich w szafie to jak wsadzenie rybki do klatki, no szanujmy się. - A w tym ogrodniczym to nie dali ci żadnego instruktażu z pielęgnowania roślin? Wszystko ci zaraz zdechnie - skwitowała, kręcąc przy tym głową. Tylko debil nie zauważyłby, że w takich warunkach nie wyrośnie nic poza grzybem na ścianie i miejscowo w słynnej szafie.
Podniosła się na równe nogi i wycelowała w Piotrasa palcem, wielce oburzona ze snutych podejrzeń. Jeszcze jeden tekst o cyganach i rzeczywiście włamie mu się na chatę i podpierdoli mu te wszystkie sadzonki, ewentualnie poczęstuje je jakimś kompostem zrobionym z kreta i domestosa, a tego by nie chciał. - Jebie jak skurwysyn - pokiwała twierdząco głową, no ale jak tylko Piotr wziął w obroty ten odświeżacz, to pożałowała, że w ogóle zwróciła na to uwagę. Zatkała nos, drugą ręką odganiając od siebie zapach morskiej bryzy czy tam rumianków, którym blondyn ją niemalże zadusił. - Pojebało cię do reszty? Teraz to oddychać się tu nie da - rzuciła gdzieś pomiędzy kasłaniem a kichaniem. Najbardziej to miała chyba ochotę złapać butelkę tego aerozolu i rzucić nią w Piotrasa, ale ostatecznie skusiła się jedynie na uchylenie okna. Ze skrajności w skrajność.
- Spokojna twoja rozczochrana, będę milczeć, jak grób - jedną rękę przyłożyła do serca, a drugą zamknęła buzię na niewidzialną kłódkę. Stanęła obok Piotrka, krzyżując ręce na piersi, po czym spojrzała chyba setny raz na doniczki i zdała najważniejsze pytanie wieczoru. - Co z tym zrobimy? Przecież tego wszystkiego nie wypalimy… czy wypalimy? - zamyśliła się na moment, bo wizja urajania się jak szmaty nie była najgorsza, ale przecież mieli taki wachlarz możliwości, że aż grzech nie zrobić z tego interesu.
Piotrek Jagiełło
Piotrek Jagiełło
Re: 18. Niektórzy mówią na to ganja, niektórzy – marihuana, niektórzy nazywają kari, jak człowiek pali pali pali pali!
Nie Mar 01, 2020 1:36 pm
Wywracam oczami, bo gdzie mi nasiona sprzedali to już moja sprawa, a poza tym, nasiona akurat nie były niczym nielegalnym, więc bym się nawet jakoś bardzo nie zdziwił, gdyby faktycznie można je było dostać w sklepie z nasionami; później macham ręką.
- Dobra, nie ucz ojca dzieci robić - ja tam wiedziałem, że nic mi nie zdechnie... znaczy, dobra, nie sądziłem, że wszystkie krzaczory wydadzą plony, ale miałem nadzieję, że zrobi to chociaż połowa z nich, bo inaczej to się w ogóle nie opłacało ryzykować - Zresztą, skoro taki z ciebie ogrodnik, to może mi powiesz jak to inaczej zrobić? - uśmiecham się złośliwie; na okno przecież nie wyjebie donic, bo zaraz jakaś kurwa konfidencka, sąsiad, na psiarskie zadzwoni, że dziwne rośliny na parapecie hoduje i warto by było się temu przyjrzeć z bliska. Niebawem się zrobi ciepło, to się wtedy pozbędę problemu z chaty i bajka, do tego czasu niestety musiały się kisić w szafie.
- No ale przynajmniej nie jebie - wzruszam ramionami. Że ziołem, bo jebało ze sto razy bardziej i sto razy gorzej tym spryskiwaczem, że aż mnie w gardle zapiekło, więc chrząkam głośno, odkładając sprej na jakiś blat - No i bajka, w takim razie trzymam cię za słowo - kiwam łbem, posyłając jej szeroki uśmiech, który jednak znika z mojej twarzy wraz z jej kolejnym pytaniem, ustępując miejsca skrzywieniu - Yyyy? - no bo przepraszam bardzo, ale jakie my? Nie było żadnych nas w tej kwestii, byłem tylko ja, moje zioło i Fodyga, która się pechowo napatoczyła, kiedy nie powinna - Chyba chciałaś zapytać co JA z tym zrobię? I nie, nie wyjaram wszystkiego sam, zamierzam na tym zarobić - ponownie potrząsam łepetyną i ponownie nie wdaję się w żadne szczegóły, bo to super tajne; typo by mnie chyba zabił jakby się dowiedział, że gadam o nim z kimkolwiek, ale tak to już było z tymi dilerami, że ich pojebywało i cierpieli na jakieś manie prześladowcze, ja nie wiem, jak ja zioło motałem w akademiku na studiach to nie miałem takich problemów, wszystko na luzie i co? I bajlando, było elegancko, bez żadnych przypałów, szkoda, że mnie z uczelni wyjebali i musiałem wrócić na wiochę, a tym samym porzucić dawne interesy, bo tyle co wtedy nie zarabiałem chyba nigdy wcześniej i nigdy później.
Sponsored content
Re: 18. Niektórzy mówią na to ganja, niektórzy – marihuana, niektórzy nazywają kari, jak człowiek pali pali pali pali!

Skocz do: