IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Karina Jagiełło
avatar
22. nazwę to jakoś
Czw Lut 20, 2020 11:39 pm

    28.

Stała właśnie w kuchni, po tym jak ledwo zwlokła się z łóżka w którym najchętniej zostałaby cały dzień, albo i cały tydzień od razu, gdyby tylko nie musiała jak dorosły człowiek pracować i zarabiać jakieś tam pieniądze na życie, chociaż jak dorosła to wcale ostatnio się nie zachowywała. Daleko jej było do bycia poważną i odpowiedzialną, a taki chyba dorosły człowiek powinien być, nawet jeśli to siebie za najbardziej ogarniętą spośród całego rodzeństwa uważała. Od którego akurat miała chwilę wytchnienia, w ciszy czekając aż zagrzeje jej się mleko na kakao, które zabierze na górę i znowu zamknie się za drzwiami od swojego pokoju. Nie chciało jej się z nikim rozmawiać, więc w pierwszej chwili gdy Jarek wszedł do kuchni kątem oka na niego spojrzała, rzucając pod nosem jakieś cześć i znowu skupiając się na mleku, które jak na złość nie chciało jej się zagotować. I dopiero po chwili zauważyła, że nawet nie włączyła palnika.
Co ty z Gają zrobiłeś że nagle zniknęła co?? – odezwała się jednak, bo w ciszy to tak dziwnie, a może Jaras maczał palce w tym zniknięciu Kilińskiej? No może dziewczyna się załamała przez niego i wyjechała w Bieszczady albo gdzieś indziej, do jakiegoś sanatorium, wyleczyć złamane serce po tym jak długo żadnego kroku nie robił, trzymając ją w takiej niby przyjacielskiej relacji. Nigdy się co prawda Karinie do żadnych poważniejszych uczuć względem jej brata nie przyznała, ale ta widziała jak się dziewczynie oczy świeciły gdy opowiadała o tym pocałunku, a potem posmutniały na wspomnienie, że Jareczek to się od tamtej pory do niej nie odzywa, gdzie minęło już dobre dwa tygodnie jak nic. W sumie to mogły rozmawiać nawet dwa dni po tej sytuacji, a Karina po prostu nie miała dobrej pamięci do dat, ale takie dwa tygodnie brzmią poważniej, nie? Jak się Jaras przyczepi, to mu to wyrzuci. – Ech Jarek, za to że teraz nie mam z kim pić wina i plotkować, to powinnam ciebie do tego zmuszać, wiesz?ale nie mogę pić wina, a plotkować to w sumie nawet nie mam ochoty Daruję ci tylko jeśli opowiesz co odjebałeś. Bo ja już czuję, że odjebałeś, więc gadaj. – i akurat podgrzało jej się to mleko, więc nasypała kakao do kubka, zalała je i usiadła przy stole, dalej mając na uwadze to, że Piotras chciał tu zaliczyć jakąś dupę. Szkoda tylko, że nie wiedziała w którym miejscu, to by chociaż unikała siadania po tamtej stronie, a tak obrzydzenie brało ją prawie za każdym razem gdy przypominała sobie matkę krzyczącą o tym na prawo i lewo przez dobre dwa dni. O ile nie jeszcze dłużej.

@Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Pią Lut 21, 2020 12:18 am
#3

Jakie to szczęście, że miał dzisiaj wolne. Ostatnio sporo pracował, więc taki dzień lenistwa, kiedy nikogo w chacie nie było naprawdę był mu na rękę. Po pierwsze to mocno się wyspał, a po drugie to miał nadzieję, że zamiast robić sobie jakieś śniadanie, to zamówi do domu kebsa czy innego hamburgera i opindoli go, oglądając jakiś serial na Netflixie. Niestety wcale nie był sam w domu i zorientował się dopiero, kiedy przyszedł do kuchni by zrobić sobie kawę. Mruknął zwykłe "cześć" w odpowiedzi na przywitanie Kariny i wstawił wodę w czajniku, by po tym zacząć przygotowywać sobie kawę. Nie spodziewał się, że siostra zacznie rozmowę takim pytaniem, wpatrywał się w kubek, do którego właśnie nasypał kawy i nic nie mówił, po prostu zastygł i odebrało mu mowę. Co miał powiedzieć? Nic nie zrobił przecież, Gaja po prostu sama zniknęła gdy znalazła sobie jakiegoś fagasa, co miał na to poradzić? Zrobiła to samo, co zrobił on kiedy zaczął spotykać się z Liwką, straciła głowę dla swojej miłości, norma. Słysząc jej dalsze słowa, przeniósł na nią swoje spojrzenie, które nie wyrażało zbyt pozytywnych emocji. - O chuj Ci chodzi?! - warknął w jej stronę, coś się ostatnio Jarek mocno agresywny robił, tak jakby wraz ze złamanym sercem coś mu się w głowie poprzestawiało i już nie miał ochoty być miły dla nikogo. A przynajmniej nie dla kogoś kto o chuj wie co go oskarżał. Nawet jeśli tym kimś była jego własna siostra, którą kochał nad życie, ale nigdy jej tego nie powie, bo była zbyt zjebana na takie wyznania. - Niby co odjebałem? Nic kurwa nie odjebałem. - mruknął, wywracając przy tym teatralnie oczami, a następnie zalał kawę, wsypał cukru i dolał sobie mleka, po czym złapał kubek w obie ręce i oparł tyłek o blat by móc wygodnie przyglądać się siostrze. - Od razu moja kurwa wina, tak z nią kurwa niby blisko byłaś to powinnaś wiedzieć co się stało chyba nie? - mruknął, a następnie powoli upił mały łyk kawy i cicho westchnął. - Znalazła jakiegoś faceta i tyle, koniec historii. - dodał, wzruszając przy tym ramionami. Co Karinie odbiło w ogóle żeby pomyśleć, że to jego wina? Nic nie zrobił, Gaja po prostu się zakochała, tyle, co miał na to poradzić? Puścił przyjaciółkę wolno i nie miał do niej o to żalu, bo przecież sam gdy zakochał się w Liwce, mocno zaniedbał Kilińską, także musiał sobie jakoś poradzić z brakiem przyjaciółki. Karina też mogła sobie odpuścić te głupie uwagi, bo wcale nie były na miejscu okey? Także lepiej będzie, jeśli powstrzyma się od oskarżania własnego brata o nie wiadomo co. Kurde, każdy Jareczka znał, no przecież nie potrafił ranić ludzi, a tu mu jego własna rodzona siostra takimi oszczerstwami rzucała na lewo i prawo, powinna się wstydzić!
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Pią Lut 21, 2020 9:06 pm
W tym domu raczej nie było dnia, żeby któreś z nich zostało tak całkiem samo. Przy tylu osobach mieszkających pod jednym dachem (jeszcze teraz chyba też Emilka u nich mieszka albo ma dopiero zamieszkać) to było wręcz niemożliwe, jeśli nie zmusiło się wszystkich do wyjścia, a takie zmuszanie też łatwe nie było, nie? Bo dlaczego nagle wszyscy mieliby pójść ci na rękę? Karinę to pewnie najtrudniej by było wyrzucić, bo znając jej upartość, specjalnie uznałaby, że nie ma ochoty wychodzić z domu i musi w nim zostać, bo inaczej dramat gwarantowany. Ale że ostatnio coś tak częściej była poza nim, to gdyby na przykład Piotras znowu uznał, że chce zaprosić i zaliczyć tamtą dupę, to zadanie miał ułatwione.
Oczy przymrużyła od razu, niezadowolona z tego w jaki sposób Jareczek się do niej odezwał. – Grzeczniej może? – odwarknęła w odpowiedzi, bo Karinka to na bank uważała, że jej młodsi bracia powinni czuć przed nią respekt, dokładnie taki jaki Ziutek jej okazywał, nawet jeśli dzieliło ich zaledwie kilka miesięcy jak w przypadku Jarka i Jarka. Nieważne zresztą ile, ważne, że i tak młodsi byli. A że tak Jaro zareagował, to aż zmierzyła go tym swoim morderczym wzrokiem, mrużąc dalej przy tym oczy i przybierając postawę obronną, jakby chciał zaraz na nią naskoczyć. Co w sumie trochę zrobił. – No właśnie wydaje mi się, że wiem co się stało. – swoje trzy grosze musiała wtrącić akurat jak brał tego pierwszego łyka kawy i mogła dojść do słowa, mając oczywiście na myśli ten ich pocałunek i że Jareczek albo był głupi i nie widział jak Gajka robi do niego maślane oczy albo brzydko ją olewał. Ale tego, że znalazła sobie jakiegoś gościa to się nie spodziewała. – Co?! – z wrażenia aż lekko głos podniosła, robiąc przy tym szerokie ze zdziwienia oczy, bo ani o żadnym facecie nie wiedziała, ani że Gaja z tego powodu gdzieś... zniknęła? – Co to za typ? I żeby w ogóle od razu gdzieś z nim znikała? Boże przecież ona była tak wpatrzona w ciebie, że nawet nie pomyślałam, że to chodzi o kogoś innego. – i może właśnie się teraz sprzedała, jeśli jednak był głupi i niczego ze strony Gai nie widział, ale sorry not sorry, bo sama Kilińska przestała się nagle do niej odzywać. Jakby jeszcze wymieniały regularnie wiadomości i Karina byłaby świadoma, że to informacja ściśle tajna, to może by nic teraz nie powiedziała. Chociaż zawsze była słaba w dochowywaniu czyichś sekretów. – No dobra to w takim razie eee.. – no chyba przeprosić powinna? – sorki za te oskarżenia. Chyba. – i żeby więcej się nie tłumaczyć przysunęła kubek z gorącym kakao do buzi, nawet jeśli za gorące było, żeby mogła od razu się napić.
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Pią Lut 21, 2020 9:27 pm
Kiedy poprosiła go o to by był grzeczniejszy, pokazał jej środkowy palec bo serio? Czego ona niby od niego wymagała? Próbowała mu matkować czy jaki chuj? Niestety niedoczekanie, władzy nad nim nie będzie miała. Mimo wszystko jednak postanowił spuścić z tonu, chociaż oskarżenia Kariny naprawdę go wkurzyły, bo jak mogła podejrzewać swojego braciaka o to, że cokolwiek mógł zrobić Gajce, skoro była jego najlepszą psiapsiółą? Przecież by jej nie skrzywdził co nie? Kiedy usłyszał, że Gaja była w niego wpatrzona to z wrażenia, aż prawie kubek z rąk wypuścił, ale udało mu się go utrzymać, jednak mimo wszystko oblał kawą swoje stopy i podłogę. Jęknął cicho bo trochę ciepły ten płyn był, na szczęście mleko sprawiło, że kawa nie była na tyle gorąca by go oparzyć. Odstawił kubek na szafkę i sięgnął po jakąś szmatkę co by zetrzeć ten syf, który narobił.
- Wpatrzona we mnie? Chyba coś Ci się pojebało. Przyjaźniliśmy się tylko. - mruknął kucając i zaczynając ścierać pozostałości kawy. No jakoś nie bardzo wierzył w to, że Kilińska cokolwiek w nim widziała, poza tym, że był spoko przyjacielem, a szczególnie teraz kiedy to właśnie po prostu poleciała sobie chuj wie gdzie z chuj wie kim. Wrzucił szmatkę do zlewu i spojrzał na siostrę, kiedy ta przeprosiła go za swoje oskarżenia. - Spoko. - mruknął jedynie w odpowiedzi, a następnie sięgnął po kawę i zajął miejsce po drugiej stronie stołu, by móc na spokojnie pogadać z siostrą. - A niby co myślałaś, że się stało? - zapytał zaciekawiony, bo trochę go to zastanawiało co miała na myśli, mówiąc, że chyba wie co się stało i dlaczego go o to wszystko oskarżała, jeszcze sądząc, że Gajka to była w niego zapatrzona, co wcale, a wcale prawdą nie było, przynajmniej w Jareczka mniemaniu, bo on to przecież ślepa kura był i w ogóle nic nie widział, ani nie wiedział, ani nie słyszał i tak dalej...
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Pią Lut 21, 2020 10:16 pm
Od niej w zamian dostał też ten środkowy palec, połączony pewnie z wytkniętym językiem, bo na dosłownie wszystko wytykała język jak ktoś ją wkurzał albo chciała się podroczyć. Na nic za dzieciaka zdawało się gadanie, że nie wytykaj języka bo ci krowa nasika, bo jakoś nie podziałało, skoro do tej pory tak robiła, nie? Niczym właśnie takie siedmioletnie dziecko. – Boże co ty robiiiisz – jęknęła, wywracając przy tym oczami tak żeby Jarek widział, chociaż zajęty był pewnie bardziej ratowaniem swojej oblanej gorącą kawą stopy niż patrzeniem na Karinkę. Aż wstała od tego stołu i sięgnęła też po jakąś ścierkę żeby mu pomóc, chociaż w dwójkę pewnie jeszcze większego syfu narobili zamiast to porządnie z podłogi zetrzeć.
A to jednak jesteś takim debilem, że tego nie widziałeś? – wypaliła nagle, bo jak i tak już Gaję sprzedała to trudno, nie? – Jarek jak mogłeś nie widzieć tego? Serio? Przecież nawet ja to zauważyłam a znacznie więcej czasu spędzaliście sami, nie ze mną. – teatralnie wywróciła mu oczami, ponownie zresztą, kiedy swoją szmatkę też wrzucała już do zlewu, zostawiając taką brudną. Usiadła za to przy stole, krzywiąc się trochę jak Jarek zrobił to samo ale po drugiej stronie, chociaż dokładnie nie wiedziała gdzie Piotras chciał tamtą laskę wziąć. – Ja bym na twoim miejscu tak się na tym stole nie rozkładała bo matka ostatnio się darła, że Piotrek prawie zaliczył na nim jakąś dziewczynę. – i spojrzała na niego wymownie aż odsunął się nieco, o ile w ogóle to zrobił. – No jak to co? Mówię, Gaja była wpatrzona w ciebie jak w obrazek. Jak się ostatnio widziałyśmy to nawet mi powiedziała, że pocałowała cię, a potem się nie odzywałeś i bała się, że zepsuła tą waszą przyjaźń. – chwilę dała mu na przetrawienie tego, co właśnie powiedziała, zanim odezwała się ponownie. – A że nie miałam pojęcia o tym typie, bo potem wcale nie gadałyśmy, to myślałam, że może złamałeś jej tak totalnie serce i to przez ciebie gdzieś wyjechała. No ale chyba szybko się pocieszyła skoro już kogoś znalazła. Dobrze dla niej, nie?
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Pią Lut 21, 2020 11:43 pm
- Rozlewam kawę. - odparł obojętnie, kiedy tak jęknęła i wywróciła tymi oczami, chociaż wiedział, że wcale żadnej odpowiedzi nie oczekiwała. No kurde norma nie? Jakby się jeszcze nie przyzwyczaiła do tego, że Jarkowi to zawsze coś z rąk leci, nawet jak nie usłyszy jakiejś durnej nowiny, która sprawia, że serce mu jakoś szybciej bije i nie wiadomo czy z radości, czy zbyt wielkiego stresu i zmieszania.
- Sama jesteś debilem. - mruknął, przerywając jej trochę, no ale mogła się powstrzymać od wyzwisk nie? Ogólnie to jak miał niby cokolwiek zauważyć, jak Gajka to nigdy niczego mu nie pokazywała, że coś więcej jest na rzeczy? - No nie widziałem, zawsze się tylko przyjaźniliśmy i nic nie wskazywało na to by miała o tym inne zdanie. - powiedział cicho, bo serio nic nie widział, nie wiedział, nie ogarniał, a Gaja nie dawała mu żadnych znaków, serio, serio, bo jakby mu dawała to by ogarnął nie? A może jednak nie? Słysząc o tym, że Piotrek próbował tu jakąś laskę zaliczyć, odsunął się trochę na krześle ze skrzywioną miną, no trochę fuj nie? Oni mieli na tym niby jeść teraz? A właśnie, skoro o jedzeniu mowa. - Jesteś głodna? Chciałem coś sobie zamówić, ale skoro nie jestem tu sam, to i Tobie mogę jakiegoś kebsa ogarnąć. - stwierdził, zupełnie pozostawiając bez słownego komentarza temat Piotrka i jego szybkich numerków na stole, bo jedzenie przecież ważniejsze i w ogóle zaburczało mu w brzuchu, taki już był głodny. Niestety kolejne słowa Kariny zupełnie znowu zagłuszyły jego głód. Rozdziawił lekko paszczę bo się nie spodziewał, serio, a co do tego pocałunku (żadnego nie było, ale chuj tam), myślał, że to wszystko przez alkohol i że to ona nie chce go teraz widzieć czy coś. - Myślałem, że to ona nie chce mnie widzieć. - rzucił cicho, wzruszając przy tym ramionami. - No cóż, czyli nie była jednak we mnie tak wpatrzona jak sądzisz i mimo wszystko miała nas za przyjaciół. Teraz jest szczęśliwa z tym kolesiem i w sumie to dobrze, życzę jej jak najlepiej, wiadomo. - odparł i upił kilka łyków kawy, a następnie wyjął telefon i odpalił apkę PYSZNE.PL (lokowanie produktu), po czym zaczął przeglądać knajpki i menu, bo tak sam nie wiedział w sumie na co ma ochotę. Cóż, nie bolało go to, że Gaja cóż, zmieniła swój obiekt zainteresowania czy coś, bo w sumie nic do niej nie czuł, była dla niego bardziej jak siostra niż obiekt westchnień, ale trochę bolało go to, że ich przyjaźń znowu się sypła, cóż, jakoś zaczynał się przyzwyczajać do tego, że ludzie spierdalali od niego jak najdalej się da.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Pon Lut 24, 2020 7:52 pm
Karina powstrzymująca się od nazywania swoich braci debilami? To tak jakby Jareczek jej też nie znał! Po raz kolejny wytknęła mu język, darując sobie dalsze gadanie o wątpliwej inteligencji brata i skupiając bardziej na brudnej podłodze, która i tak brudna została, bo to trzeba by było zetrzeć jakoś na mokro, żeby nic się nie lepiło, a nie tylko z pozoru wytrzeć rozlaną kawę. Tamten temat do przegadania jednak był ważniejszy niż dokładne posprzątanie, więc to była aktualnie ostatnia rzecz jaką się przejmowała. – Wskazywało właśnie DUŻO. – celowo mocniej podkreśliła ostatnie słowo, dochodząc do wniosku, że serio faceci byli tacy strasznie... niespostrzegawczy, nie? Niby tylko słyszała takie gadanie zawsze, ale teraz sama się o tym przekonała. – No ale dobra, nie widziałeś, trudno. Teraz i tak nic nie zmienisz. – no chyba, że nagle by uznał, że Gaja to jego bratnia dusza i może by ją jakims cudem z powrotem do Niedolisek ściągnął. KTO WIE.
Na wspomnienie o kebabie od razu zrobiło jej się niedobrze i nawet tego zapachu nie musiała poczuć żeby w zaledwie pięć sekund zrobić się całkiem blada. Dobrze przynajmniej, że nie była na buzi taka zielona jak zawsze w bajkach to pokazywali. – Nie dzięki, nie jestem głodna. – z trudem Jarkowi odpowiedziała, czując jak na nowo zbiera jej się na mdłości, które wcześniej jakimś cudem zwalczyła wyrzucając z głowy jakiekolwiek jedzenie, bo gdy tylko o nim myślała, było coraz gorzej. Nawet kac nie był porównywalny z tym co czuła ostatnie kilka dni, jak nie dłużej w sumie, bo właśnie za kaca na początku uważała to złe samopoczucie. A mogła tak sądzić, skoro co weekend prawie była najebana. – Albo znowu się mylisz. – odrzuciła dosyć zgryźliwie, przez co ugryzła się od razu w język, bo na co jej to było? Widziała doskonale, słyszała zresztą też, że Jarek nie był w humorze, a mimo, że tak gadał o szczęściu Gai, ta informacja chyba jakoś go uderzyła. – Nie wiem Jarek, może tak, może jej tam gdzieś lepiej niż tutaj, chociaż trochę się zawiodłam, że o niczym mi nie powiedziała. – po chwili jeszcze dodała, czując się dziwnie z tym, że nie miała pojęcia co u jej przyjaciółki. Teraz to już raczej byłej. – A co z tą, noooo... Liwką? Gadaliście po jej wyprowadzce czy nic? – bo coś tam Karina pewnie wiedziała, że też się przyjaźnili, zresztą Jaro to tak dużo tych przyjaciółek miał to aż dziwne, że nie gubiła się jeszcze w ich imionach. – I co zamawiasz? Bo może jednak frytki byś mógł mi wziąć. – no do tego kakao to tak idealnie pasowały, nie?
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Wto Lut 25, 2020 1:01 pm
No on niestety nic nie zauważył, żeby Gajka jakoś inaczej podchodziła do ich relacji niż tylko w czysto kumpelskiej. Przecież była jego najlepszą przyjaciółką od lat, nigdy nie dała mu żadnego znaku, że chciałaby czegoś więcej. No tylko ten pocałunek ostatnio, ale myślał, że to po prostu przez alkohol, potem jeszcze tak uciekła, to co miał sobie pomyśleć? Myślał, że Gaja stwierdziła, że zrobiła największe głupstwo na świecie i tyle. - A co miałbym zmieniać? Nie czuję nic do Gajki, znaczy kocham ją, ale tak jak kocham Ciebie, czyli jak siostrę. - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami. No cóż, Kilińska była ładna, fajna i w ogóle może dobra by z niej była dziewczyna, ale szczerze? Wciąż nie mógł wywalić z głowy i serca Liwki, po prostu zakochał się na zabój i cóż, chyba najpierw musiał zaleczyć rany, by zaangażować się w coś innego.
Zauważył reakcję Kariny, kiedy wspomniał o kebabie. Zmarszczył brwi i przyjrzał jej się uważniej. Chora była? - A Ty co? Kaca masz? - zapytał, bo w sumie Karina odmawiająca darmowego żarcia to jakaś nowość nie? Poza tym pierwszy raz w sumie widział, że miała odruch wymiotny na słowo "kebab". Nawet na kacu chętnie go w siebie wciskała. Ale weź, kobiet nie zrozumiesz. - Nie wiem w sumie i pewnie się nie dowiem. - stwierdził obojętnie, wzruszając przy tym ramionami. Szczerze nie zamierzał wnikać nawet w uczucia Gaji. Po co coś takiego rozdrapywać, skoro teraz miała u swojego boku kogoś, przy kim była naprawdę szczęśliwa? Nie zamierzał się tam między ich związek pchać, szczególnie, że nie miał w tym żadnego konkretnego celu. - Najwidoczniej nie czuła potrzeby by Ci o tym mówić. A może nie chciała. Kto wie. - dodał cicho, bo przecież teraz był zajęty przeglądaniem ofert knajpek w okolicy. Jedzenie ważniejsze od czegokolwiek na tym świecie okey? Tylko jedzenie Cię zrozumie i nie oszuka, taka prawda. Niestety kolejnego pytania siostry to się nie spodziewał. Aż mu telefon z rąk wypadł jak tylko usłyszał imię swojej byłej. - Kurwa. - syknął pod nosem i schylił się pod stół by podnieść komórkę, a przy wracaniu do pozycji siedzącej, oczywiście musiał łbem przywalić w stół, bo jakby inaczej. Syknął cicho i potarł sobie tył głowy. - Nie gadaliśmy. - odpowiedział krótko, mając nadzieję, że tymi słowami szybko zakończy ten temat. Cóż, samo wspominanie o Arciszewskiej wywoływało w nim skrajne emocje. - Chyba hamburgera, więc luz, mogę Ci te frytki zamówić. Powiększoną porcję chcesz? - zapytał i spojrzał na nią, bo przecież musiał się upewnić co na pewno chce nie? Przecież nie będzie płacił za coś, czego ona później nie zje. Szkoda hajsu.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Nie Mar 01, 2020 6:12 pm
Aż się Karina skrzywiła, za bardzo analizując słowa Jareczka, bo kochał ją jak siostrę, Gajkę w sensie, ale się z nią całował jednak, a jak już wkroczył ten temat w jej myślach to nagle mózg jej zasugerował CO BY BYŁO GDYBY to z nią się kiedyś całował. Musiała mocno potrząsnąć głową na boki, żeby wyrzucić z niej taką myśl raz i na zawsze, bo to było obrzydliwe i totalnie okropne, a widok Jaro siedzącego przed nią wcale nie pomagał. Jeśli jeszcze wystarczająco blada nie była, to po takim wyobrażeniu już na pewno, więc nic dziwnego, że zainteresował się stanem swojej siostry, w myślach się pewnie śmiejąc, że kac ją męczy. Tyle że w rzeczywistości to prędzej taki moralny kac był niż ten po trzech szotach za dużo. – Nooo, chyba tak. – przytaknęła mu jednak, bo to nie czas ani miejsce na wyznania, że no słuchaj Jaro za kilka miesięcy zostaniesz znowu wujkiem, surprise, zresztą dla Kariny w tym stanie to nigdy chyba odpowiedni czas na poinformowanie swoich braci nie nadejdzie. Jedynie Krzyśkowi nie bała się powiedzieć, chociaż nie spodziewała się też, że w odpowiedzi dostanie info o tym, że on tak samo jak ona jeszcze w tym roku będzie miał swojego dzieciaka. A może bała się, że Jareczek wyskoczy jej tu zaraz z taką samą nowiną jeśli ona się przed nim uzewnętrzni? Nawet jeśli o żadnej jego dziewczynie nie wiedziała.
Dobrze, że jeszcze między tematem jedzenia krążył też ten dotyczący Gai i na chwilę mogła zapomnieć o tym jak niedobrze jej było na samą myśl o kebabie, z niechęcią kiwając głową, bo może coś było w tym, co jej właśnie powiedział? – No nieważne. – odparła tylko, bo taka myśl, że Gaja jej czegoś powiedzieć nie chciała trochę ją zabolała, zważając na to, że sama Karina mówiła przyjaciółce wszystko. No prawie wszystko, pomijając tylko te małe szczegóły, które istotne nie były, a w przypadku Kilińskiej taki nowy związek to jednak czymś nieistotnym raczej nie był, co nie? Wzruszyła dodatkowo ramionami, pokazując, że jest jej to obojętne, nawet jeśli nie było, ale reakcja Jareczka na pytanie o Liwkę trochę ją wybiła z tropu. – Wszystko okej? – i nie pytała tu o głowę, którą uderzył o stół, tylko jego uczucia względem przyjaciółki i jej wyprowadzki, bo za przyjaciółkę Jarka Karina uważała Arciszewską. O niczym innym między nimi nie miała pojęcia. – Tak, najwyżej dokończysz po mnie. – dorzuciła, też jak nie ona, bo normalnie to by frytek ani Jarkowi ani żadnemu innemu bratu nie oddała, ale ostatnio to wszystko tak średnio normalne w jej życiu było, nie?
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Nie Mar 01, 2020 7:52 pm
Spojrzał tak podejrzliwie nieco na swoją siostrę bo to, "chyba tak" w jej wykonaniu zupełnie nie było przekonujące. Poza tym albo kaca się ma, albo się go nie ma, a nie chyba tak, a może chyba nie. Coś było nie tak, ale w sumie nie wiedział co. Była trochę blada i jakaś taka zmęczona, ale co jej mogło być skoro nie męczył ją kac? Może złapała jakąś grypę żołądkową? Mimo wszystko nie zamierzał na razie się nad tym zastanawiać, miał nadzieję, że go tylko Karina niczym nie zarazi, bo będzie słabo, nie chciał być chory, nie kiedy teraz musiał ciężko pracować i odrabiać te hajsy, które przeznaczył na prawko co nie? Cieszył się, że w sumie to Karina jednak postanowiła już odpuścić temat Gai, ale gorzej, że przeniosła go na temat Arciszewskiej, bo na samą myśl o niej, serce biło mu znacznie szybciej niż powinno, a wszystkie uczucia wracały i po prostu robiło mu się smutno. - Ta, okej. - rzucił jedynie krótko, bo nie miał zamiaru w ogóle rozmawiać o Liwce. Po prostu nie chciał poruszać tego tematu. Nie wiedział, czy ktokolwiek z jego rodzeństwa wiedział o tym, że był z Arciszewską, no może Piotrek, o ile zarejestrował na imprezie u Sowińskiej, że się całował z Arciszewską po tym całym odbijańcu i tak dalej. No cóż, nieważne, nie miał zamiaru zwierzać się siostrze. Poza tym skoro i tak nie zauważyła, że w ostatnim czasie był w chuj przybity i nie wychodził z pokoju, a jak już wychodził to tylko do pracy i wyglądał jak trup to w sumie chyba mało ją obchodziło jak się czuł co nie? Kiedy powiedziała, że najwyżej dokończy po niej frytki, spojrzał na nią zaskoczony. Okey, to już w ogóle było dziwne. Przyjrzał jej się uważniej, by na chwilę tylko spuścić z niej wzrok, na czas potwierdzenia zamówienia, po czym odłożył telefon i na powrót wbił w siostrę swoje podejrzliwe spojrzenie. - Karina na pewno wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej, nie masz ochoty na jedzenie, jesteś blada. Jesteś chora czy coś? Może czegoś potrzebujesz? - zapytał z troską w głosie bo mógł się kłócić z rodzeństwem, mógł się do nich nie odzywać przez kilka miesięcy, ale jeśli coś im się działo to był pierwszy do pomocy, niezależnie od tego, jak bardzo mógłby udawać, że ich nienawidzi, to i tak cholera kochał ich z całego serca i nie chciał by działa im się krzywda.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Nie Mar 01, 2020 10:50 pm
Karina była bardziej egoistką niż osobą zwracającą uwagę na innych, a co za tym idzie serio beznadziejną siostrą, tak samo zresztą jak beznadziejną przyjaciółką, a matką i dziewczyną też się w końcu pewnie taką okaże, więc nic dziwnego, że nie wiedziała ile czasu Jaro ostatnio przesiedział w swoim pokoju. Gdyby mieli jeden, który musieliby dzielić, to już by coś tam wiedziała, bo sama w tym swoim ostatnio spędzała znacznie więcej czasu niż poza nim, a tak to by chociaż razem siedzieli, co nie? Może by trzymali się też wtedy bliżej, wiedzieli o jakichś tam swoich sekretach, a już na pewno Karina by była poinformowana o Arciszewskiej, a Jaras o Szopińskim, który ostatnio wymykał się z ich domu kiedy droga była czysta i żaden Jagiełło się na niej nie pojawił. Teraz jednak ani jedno ani drugie nie miało o tych rzeczach pojęcia, więc tym bardziej ciężej było się Karince otworzyć i wyznać co jej na sercu od kilku dni leży zamiast kłamać jak już od samego Jareczka dostała do tego okazję. Bo to on zaczął temat kaca, nie? To prawie jak nie kłamstwo.
Dobrze jednak, że tematu póki co nie drążył, bo jeszcze wtedy nie wiedziała, że i tak poruszy kwestię jej samopoczucia i wcale by nie odetchnęła z ulgą. Może nawet uśmiechnęła się do brata lekko słysząc to ta, okej? Sobie jednak też darowała dalsze wypytywanie, bo widać było po Jarku, że skłonny do poruszania tematu Liwki nie jest, a że Karina nie wiedziała co się między tą dwójką działo, to nawet szczególnie zainteresowana ich relacją nie była. Przyjaźń jak przyjaźń nie? Przynajmniej tak to wyglądało.
Ale jak zapytał wreszcie o to czy wszystko z nią w porządku od razu chciała wyrzucić z siebie, że nie, nic nie jest okej. Zamiast przybrać dobrą minę do złej gry i udawać, że to naprawdę tylko kac przez którego nie chce jeść nic więcej niż porcja frytek, usta wygięła w odwróconą podkówkę i prawie od razu się przed Jareczkiem popłakała, w myślach już znowu zastanawiając się nad tym jaki okropny los ją spotkał. Nie była jeszcze pogodzona z posiadaniem dziecka i nawet jeśli rozmawiała już o tym z Oktawią czy Krzyśkiem, dalej czuła się w tym wszystkim taka.. samotna? Aż patrząc tak na zmartwionego Jarka prawie od razu wszystko mu wygadała. – Tak. Potrzebuję cofnąć czas. – odpowiedziała po dłuższej chwili ciszy takim łamiącym się głosem, a zaraz po tym po jej policzku spłynęła pierwsza łza. Po pierwszej pojawiła się druga, trzecia, aż leciały jedna za drugą, a Karina wcale nie próbowała ich zatrzymać. – Ja chyba... chyba jestem w ciąży. – i wyrzuciła to z siebie, wzrok od razu spuszczając na dłonie w których trzymała kubek z mlekiem, ledwo, bo cała już z tego wszystkiego drżała.
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Wto Mar 03, 2020 11:17 am
Ej dobra, nie spodziewał się tego, że jednak Karinie naprawdę coś dolega, myślał, że to jakieś przeziębienie, albo grypa żołądkowa, ale kiedy dojrzał jak po jej policzku spływa łza, to się trochę zdziwił co nie? Raczej rzadko kiedy okazywała takie emocje, a szczególnie Jarkowi, no to serio był zszokowany i po jej słowach wiedział, że coś jest cholernie nie tak. Siedział przez chwilę kompletnie skołowany, a kiedy powiedziała, że jest w ciąży, to aż oddech wstrzymał. Na szczęście po kilku sekundach dotarło do niego to co się naprawdę wydarzyło, więc szybko obszedł stół i usiadł koło siostry, obejmując ją ramieniem i przytulając ją do siebie. Zrobiło mu się naprawdę jej żal i cholera, nawet nie wiedział jak ma ją w takiej sytuacji pocieszyć, bo co miał powiedzieć? Wszystko będzie dobrze? Nic kurwa nie będzie dobrze, w tej rodzinie nigdy nic nie było dobrze. Lucek miał dziecko, chata na Brunatnej była pełna, mieszkanie po babci wymagało remontu, oni do bogatych nie należeli i jaki start i przyszłość mieli zapewnić kolejnemu potomkowi Jagiełło, skoro nawet z Ziutkiem problem mieli? Nie byli przystosowani do życia w rodzinie, Jarek to nawet na zajęcia z tego nie chodził, on nawet nigdy seksu nie uprawiał więc miał na te wszystkie tematy pojęcie nie zerowe, a chyba jeszcze mniejsze. - Ej siostra, no już, nie płacz. - szepnął, głaszcząc ją po włosach. W sumie Karinka to zawsze gadała, że chciałaby mieć dzieciaka, a teraz? Chyba jednak to wszystko ją przerosło. W ogóle to kto był ojcem? Nie widział u jej boku żadnego kolesia, może ktoś ją zgwałcił? Trochę się w nim na samą myśl zagotowało nawet, bo jakby tak było, to by chyba gołymi rękami tego gnoja zabił i wcale do tego nie potrzebowałby pomocy żadnego z rodzeństwa. - Damy radę, jakoś to ogarniemy, przecież chciałaś mieć dziecko, wszystko będzie okey. - próbował jakoś ją pocieszyć, bo serio no jak już była w ciąży to była nie? Na aborcję raczej nie było ich stać, a po taniości do jakiegoś rzeźnika jej nie odda, bo to już przesada. Po prostu, jakoś sobie poradzą nie? Jarek to postara się jej pomóc jak tylko będzie mógł, najwyżej znowu będzie klepał nadgodziny by chociażby wyprawkę dziecku sprezentować, przecież nie zostawi siostry z tym samej. - Kto jest ojcem? - zapytał niepewnie, bo w sumie nie wiedział teraz, czy ojciec dziecka zainteresuje się Karinką i samym ich potomkiem, czy będzie miał totalną wyjebkę i zostawi jego siostrzyczkę samą z problemem.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Wto Mar 03, 2020 9:29 pm
Nie miała okazywać żadnych emocji, tym bardziej tak skrajnych, że aż się popłakała, nie miała też niczego mówić, bo sama jeszcze do końca pewna nie była, nawet jeśli przeczuwała, że wizyta u lekarza skończy się w najgorszy w tym momencie jej życia możliwy sposób - potwierdzeniem ciąży. Zresztą czy kiedykolwiek nadszedłby ten dobry moment? Może gdyby była jakieś dziesięć lat starsza, nie mieszkałaby już w domu, w którym jakoś się wychowywała, potrafiłaby zapewnić dziecku coś więcej niż w tej chwili, no i przede wszystkim jakby była po ślubie, skoro ostatnio zarzekała się, że teraz prędzej na małżeństwo by się zdecydowała niż świadome staranie się o dzieciaka. Ale za to reakcja Jarka zaskoczyła ją do tego stopnia, że prawie wylała to kakao na podłogę, z trudem sięgając do stołu na którym odstawiła wreszcie kubek, gdy już ją do siebie przytulał. Nie było to w jej przekonaniu coś złego, bo źle to akurat mógł zareagować Piotrek i w sumie to już raz tak zrobił, znajdując jej test, a w przypadku Jareczka było wręcz przeciwnie - więcej otuchy dało jej takie zwykłe objęcie i chwila ciszy niż jakiekolwiek słowa pocieszenia, które do tej pory usłyszała, na przemian z tym gadaniem musisz coś wymyślić, musisz mieć jakiś plan, bo może zostaniesz sama. Nawet jeśli tego nie powiedziała na głos, była mu wdzięczna, że po prostu do niej podszedł i milczał, a później nie gadał tak jak reszta jeszcze bardziej ją dołując. – Ja wcale nie pła-pła-płaczę – załkała mocno, pociągając przy tym nosem, nawet nie trudząc się udawaniem, że nagle wszystko jest w porządku i wcale nie rozkleiła się przed bratem. Przez łzy jakoś na niego spojrzała, kiedy uznał, że będzie dobrze i przecież chciała mieć dziecko, no i halo, chciała, ale w czasie przeszłym! – No ale tak jakby już nie chcę. – jęknęła, mając nadzieję, że tyle Jarkowi wystarczy, bo chociaż trochę się przed nim otworzyła, nie zamierzała aż tak bardzo wnikać w niektóre szczegóły czy wspominać o wielkiej awanturze z Piotrkiem, co było głównym powodem zmiany jej zdania. Nie przeszło jej w ogóle przez myśl, że o takich okropnych rzeczach teraz myśli, jak gwałt na przykład, więc nie była w stanie przez jeszcze chwilę zaprzeczyć temu co mu po głowie chodziło i wyjaśnić jak to się stało. Czy raczej z kim, bo jak to mówić nie zamierzała, pewnie nieświadoma, że Jareczek ma zerowe doświadczenie. Aż tak w życie swoich braci nie wnikała, a to że na przykład o Piotrku za dużo ostatnio wiedziała, to tylko przez ich matkę, która przeżywała laskę na ich stole przez kilka dni. – Co? – jakoś zdziwiło ją to pytanie, a wcale nie powinno, bo to raczej logiczne jeśli z nikim nie przyszła na wigilię czy praktycznie nikt z ich rodziny o Szopenie nie wiedział, co nie? – No bo... wyszło też tak, że mam chłopaka. – ciężko jej ostatnie słowo przez gardło przeszło, bo nieprzyzwyczajona była do obwieszczania czegoś takiego, no pierwszy chłopak Kariny w jej życiu. – I to on. Bartek się nazywa.
Jarosław Jagiełło
Jarosław Jagiełło
Re: 22. nazwę to jakoś
Sro Mar 04, 2020 4:47 pm
Było mu cholernie przykro, że Karinka to się tak źle czuła z tego powodu, że jest w ciąży, jakoś jej nie podejrzewał o to, że jak w końcu zajdzie, to jednak nagle tego dziecka nie będzie chciała. Przecież zawsze gadała o tym, że chce bobasa i była taka zazdrosna kiedy to Lucek pierwszy potomka Jagiełło zmajstrował, no ale cóż, kobieta zmienną jest nie? Więc już nie miał zamiaru wnikać w powód zmiany jej zdania. - To co teraz skoro go nie chcesz? - zapytał niepewnie, mając nadzieję, że nie usłyszy mowy o aborcji, serio odradzał to siostrze totalnie, tak więc to nie było wyjście z tego problemu. Znaczy jeśli naprawdę by chciała, to cóż, też by się to jakoś ogarnęło nie? Pewnie sam by się dołożył, byleby tylko na czarnym rynku sobie tej skrobanki nie machnęła. Może nawet by z nią pojechał do jakiejś kliniki za granicą gdzie to legalne. Jednak zdecydowanie wolał, żeby teraz to Karinka już urodziła. No bo stało się nie? Czasu już nie cofnie, a odpowiedzialność za swoje czyny chyba powinna ponieść prawda? Poza tym jakby już urodziła, to na bank pokochałaby to dziecko i cała rodzina Jagiełło również. Kiedy powiedziała, że ma chłopaka i jest nim jakiś Bartek, to tak zmarszczył brwi, bo jakoś nigdy o żadnym Bartku nie słyszał i nigdy żadnego Bartka nie poznał więc kim ten koleś był? - A coś jaśniej? Jaki Bartek? - dopytał, bo imię zupełnie mu nic nie mówiło okey? Mogłaby się pokusić o dokładniejsze przedstawienie ojca swojego dziecka. - I od kiedy jesteście razem? - to już było trochę ważniejsze pytanie, bo zastanawiał się czy ten koleś w ogóle poczuje się do odpowiedzialności i zajmie się Kariną, a w przyszłości ich dzieckiem, no bardzo chciał dla siostry dobrze i nawet byłby w stanie obić ryj temu Bartkowi jeśli spróbowałby zranić Karinę, albo wyparłby się tego dziecka czy coś. A że takiego samego zdania pewnie byłaby reszta jego braci to sorry, ten cały Bartek miałby przejebane w opór.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 22. nazwę to jakoś
Pią Mar 06, 2020 11:59 am
No nie wiem? Poczekam aż zachcę. – bo sama miała nadzieję, że wcale nie zasugeruje jej zaraz aborcji albo co gorsza oddania tego dziecka gdzieś po urodzeniu, bo ani jedna opcja ani druga nie mieściła jej się w głowie. Była pewna, że prędzej czy później zaakceptuje może nie całą sytuację, ale fasolkę rosnącą w jej brzuchu na pewno, a z czasem też pokocha, jak nie w ciąży to po urodzeniu, bo podobno wtedy następuje taki wyrzut hormonów, że matka momentalnie zakochuje się w tym małym dzidzi, które właśnie wydała na świat. W przerwach kiedy nie płakała czytała różne artykuły, więc na tyle na ile były one prawdziwe, już Karinka jakąś wiedzę miała, chociaż do macierzyństwa nie była gotowa nawet w 1%. Zresztą czy ktokolwiek czuje się tak w stu procentach gotowy zanim to dziecko się urodzi? – Jezu no Bartek, jak go nie znasz, to co da ci to co powiem? Poznasz pewnie niedługo.. – w sumie to gdyby tylko Jaras kręcił się po domu jakiś tydzień temu, to już by go znał, bo Karinie nie udałoby się wyprowadzić Szopińskiego bez zauważenia. – Szopiński. Mieszka tu z babcią, jest młodszy trochę – tu przerwała, spoglądając na brata, z którego uścisku chyba już się wyswobodziła, żeby teraz wygodnie oprzeć się na krześle. Ale i tak wzięła jego dłoń w rękę i ścisnęła mocno, czekając na jakąś reakcję. – chodzi jeszcze do liceum. I wiem jak to wygląda, wiem, okej? Każdy mi to mówi, więc ty chociaż oszczędź. – bo póki co to Jarek najlepiej zareagował z tych wszystkich osób, które o ciąży Kariny wiedziały, więc nie chciała chyba żeby nagle zachował się jak cała reszta i prawił jej... kazania? Zresztą był młodszy, a że uważała, że ci młodsi bracia to jej powinni się słuchać, pewnie by się tym zdenerwowała. – Razem krótko. Wcześniej dłużej się...noo.. spotykaliśmy. – nic nieprawdziwego tutaj nie powiedziała, nie wdając się po prostu w szczegóły, które mogły zostać między nią a Bartkiem. I w zasadzie to powinny. – Nie pytaj mnie tylko co dalej, bo tego nie wiem. Jadę niedługo do Sanoka do lekarza potwierdzić czy na pewno i... mogę dać ci po powrocie znać jeśli chcesz? – trochę pytająco spojrzała na Jarka, czekając aż ten pewnie kiwnie głową i zgodzi się, bo raczej nie spodziewała się tu odpowiedzi przeczącej skoro w ten sposób zareagował na samą wiadomość o możliwej ciąży. – I nie mów nikomu. Wie Krzysiek tylko, a reszcie powiem jak... to będzie potwierdzone. Boję się najbardziej o reakcję Piotrka, wiesz?
Sponsored content
Re: 22. nazwę to jakoś

Skocz do: