IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Kordian Placek
Kordian Placek
#1 cześć tato, jestem twoim synem, wyłóż hajsy na taxi...
Pon Mar 30, 2020 1:38 pm
#1

Wyglądał przez okno taksówki i chłonął wzrokiem widoki, które mijali, siedział w ciszy, z słuchawkami w uszach i zastanawiał się co on takiego robi ze swoim życiem. W nocy po prostu się spakował i postanowił wparować z niezapowiedzianą wizytą do swojego tatuśka mieszkającego w Niedoliskach. Nie widzieli się kilkanaście lat, ale za namową Szopińskiego, który podał mu adres starego, postanowił rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Tak więc kiedy minęli znak Niedoliski, wyprostował się jakoś bardziej na siedzeniu, by lepiej obejrzeć okolicę. Myślał, że to będzie jakaś większa wiocha, a na każdym kroku będą pasły się krowy i wszędzie będą kury przechodzące przez ulice, ale trochę się mylił. Może to i fajnie? Niestety wszędzie było pusto, w końcu była wczesna pora, dopiero na zegarku dobiegała piąta, ale nie jego wina, że nie mógł przywędrować tutaj w normalnych godzinach. Kiedy taksówkarz zatrzymał się przed domem na Brunatnej 30, Kordian zmarszczył brwi. Spodziewał się, że ojciec mieszka w luksusowej willi, a nie zwykłym domku na jakimś wypizdowiu pod lasem, no cóż, grubo się mylił. Kiedy usłyszał kwotę do zapłaty od taksówkarza, prawie się zakrztusił własną śliną, ale zachował spokój i posłał mężczyźnie delikatny uśmiech. - Mój tata zapłaci, niech pan chwilę poczeka. - powiedział spokojnie, jak na kulturalnego dzieciaka przystało po czym wysiadł z auta, zabrał swój plecak i walizkę, po czym powędrował pod drzwi. Zadzwonił kilkakrotnie dzwonkiem, uderzył też kilka razy pięścią w drzwi i kiedy chciał znowu odegrać serenadę dzwonkiem w końcu tatuś stanął w drzwiach. Kordian zmierzył mężczyznę wzrokiem, uśmiechnął się ironicznie i wykonał krok na przód. - Cześć tato, masz dług do uregulowania, taksiarz czeka na hajs. - powiedział, a następnie wymijając swojego ojca wszedł do środka, nawet nie czekając na żadne zaproszenie, cóż, tak jak tatuś go wychował tak się zachowywał co nie, nie powinno to nikogo dziwić. Rozejrzał się po mieszkaniu ze skwaszoną miną, no luksusów tutaj nie było, więc trochę się zawiódł na własnym ojcu. - Jestem głodny, zamówisz jakąś pizzę? - zapytał, rzucając plecak na ziemię i zostawił go tam razem z walizką, kierując się do salonu, po czym walnął się na sofę i wyciągnął się na niej bo trochę go całe ciało bolało po tak długiej podróży w aucie. Zachowywał się tak, jakby odwiedziny u ojca były codziennością, a nie jakby nie widzieli się kilkanaście lat, ale nie czuł potrzeby wyjaśniania, był jego synem tak? Czas poczuć się do odpowiedzialności, stary Placek niestety nie miał już innego wyjścia.
Jacek Placek
Jacek Placek
Re: #1 cześć tato, jestem twoim synem, wyłóż hajsy na taxi...
Wto Mar 31, 2020 12:13 am
Medytowałem, podróżowałem poprzez wszechświat w poszukiwaniu swojego ja, kosmicznego ego, mojego 444 i przepisu matki na zupkę pomidorową, którą zajadałem się, aż się uszy trzęsły za dzieciństwa. Jestem już starszy i mam krótką pamięć, więc w miarę możliwości odbywam podróże astralne wgłąb własnego ja, właśnie w poszukiwaniu siebie i faktu z przeszłości, o których przeciętny człowiek pamiętać nie może, ja jednak nie jestem przeciętny, ja, zrodzony z kobiety i z mężczyzny, chociaż siła wyższa też brała w mym zrodzeniu udział, znałem przyszłość, przeszłość i teraźniejszość. Przeczuwałem więc, że coś się zbliża, że coś tamtego dnia się wydarzy. Przeczucia pokierowały mnie w stronę ulotki jednej pizzeri w niedoliskach oraz sporej gotówki, którą kilka godzin wcześniej wybrałem z konta w banku, jakbym wiedział, że on, ten, którego poszukiwałem od dłuższego czasu nadejdzie niezapowiedziane.
Wybudzony z transu, otworzyłem szeroko oczy i ruszyłem w stronę drzwi, tamtego dnia ubrałem szary dres oraz koszulkę do medytacji, chociaż zazwyczaj, w zaciszu domowym poruszałem się nago, ubrania tylko zagłuszały moje chi i połączenie mojego umysłu z ziemią.
Spokojny, niczym trzcina poruszana przez wiatr, który łamie potężne drzewa, otworzyłem drzwi i zmierzyłem wzrokiem jakiegoś dzieciaka, ten się uśmiechnął, a ja nie mogłem odrzucić od siebie wrażenia, że skądś go znam. Dopiero tato wybudziło mnie z głębokiej zadumy, moje oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu i nie słyszałem rzeczy, które mówił, jakby automatycznie ruszyłem w stronę taksówki, zapłaciłem dokładnie tą kwotę, którą wybrałem z bankomatu i wróciłem do mieszkania, w którym mój syn już zdążył się rozgościć.
Nie wiedziałem co powiedzieć, od której strony zacząć, nawet łzy, które dotychczas roniłem tęskniąc za krwią z mojej krwi, kością z mojej kości odeszły w zapomnienie, był czysty szok oraz szczęście, bo czułem, że ten nie kłamie, a przecież od zawsze miałem racje!
- Synu! Szukałem Cię od bardzo dawna, gdzie się podziewałeś? Co z Twoją matką jędzą, czy niszczy życie innemu mężczyźnie? - być może zagalopowałem się w swoich słowach, już od razu tracąc równowagę, ale jak myślałem o tym wrzodzie na zdrowym organizmie narodu, z którym kiedyś spłodziłem stojącego przede mną chłopaka, to dostawałem biegunki, już teraz znajomy bulkot dokuczył mym trzewiom. - Przepraszam, nie powinienem jej obrażać - udałem skruszenie i ruszyłem w stronę telefonu, by wykonać rozmowę i zamówić rzeczoną pizze dla mojego zaginionego syna. - Wiedz jednak, że to jednorazowy wybryk i od tego czasu ja będę Ci gotował, w tym domu nie tolerujemy takich wymysłów - już nie pamiętałem smaku pizzy, katując się chwastami, szyszkami i energią słoneczną. Jak widać działało, bo wyglądałem jak dzik i miałem mega dojebane mięśnie łap. - Co Cię do mnie sprowadza, czy ta jędza wyrzuciła Cię z domu?
Kordian Placek
Kordian Placek
Re: #1 cześć tato, jestem twoim synem, wyłóż hajsy na taxi...
Wto Mar 31, 2020 12:12 pm
Kiedy poszedł bez słowa zapłacić za taksę, to się Kordian trochę zdziwił, ale nie wnikał, bo jednak się należało, tyle lat pieprzony Jacek Placek się nim nie interesował, więc chuj, niech nadrabia zaległości co nie? Kiedy ojciec tak entuzjastycznie go przywitał, to wykręcił głowę w jego stronę, marszcząc brwi, a następnie usiadł jednak na tej kanapie bo ciężko było tak na tatusia patrzeć w takiej niezbyt wygodnej pozycji. - Te, nie zapędzaj się tak, wiedziałeś kurwa gdzie mnie zostawiłeś więc nie udawaj, że szukałeś. - stwierdził chłodno, wywracając teatralnie przy tym oczami. - A matka jest piźnięta na łeb i panikuje, że przez koronawirusa wszyscy umrzemy. - dodał, wzruszając przy tym ramionami, zupełnie nie reagując na przeprosiny ojca, spoko, miał o matce identyczne zdanie, no może jednak to wciąż była jego matka, ale rodzicom to niewiele zawdzięczał, więc aż takiego sentymentu i szacunku w nim nie wzbudzali, by powstrzymywał się od wyrażania własnych myśli na ich temat. Szczerość popłaca, jak to kiedyś ktoś niezbyt mądry wymyślił, bo w tych czasach szczerość uważana była za totalne chamstwo i nieobycie, ale szerze? Mało go to obchodziło. Słysząc jak ojciec mówi, że to ostatni raz jak będzie jadł pizzę, parsknął śmiechem. - Ale że niby co będę teraz jadł? Skoro tu w domu nie będę mógł zjeść to wyjdę przed, spoko. - Stwierdził nonszalancko i wzruszył przy tym ramionami. Oho, ojczulek chyba nie wiedział z kim ma do czynienia, no w sumie niby skąd miał wiedzieć, jak zostawił go jako małego szczyla, który nie potrafił jeszcze pyskować w taki sposób w jaki to robił teraz? - Ona nawet nie wie, że tu jestem. Przyjechałem bo chciałem, miałem dość życia w zamknięciu to stwierdziłem, że pora na to, bym Ciebie poznał nie? - powiedział jakoś tak beznamiętnie, po czym ponownie wyciągnął się na kanapie, bo jednak wygodniej mu się leżało niż siedziało, no i tak jakoś zmęczenie go ogarnęło, snu chyba potrzebował, ale najpierw pizza!
Jacek Placek
Jacek Placek
Re: #1 cześć tato, jestem twoim synem, wyłóż hajsy na taxi...
Pią Kwi 03, 2020 3:04 am
Słowa syna mnie nie zniechęciły, moje spojrzenie przepełnione miłością, ale i tęsknotą tasowało go od dołu do góry, musiałem się na syna poprzyglądać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znów zaginie na długie lata. Jednocześnie, uparcie tkwiłem w przekonaniu, iż jestem niewinny, iż to wszystko wina tej małpy jego matki, a powinienem się słuchać wróżki Andżeli, która już dawno powiedziała, że mnie kobieta ta na manowce życia ściągnie i skończę prawie na bruku i opuszczony przez rodzinę. Tak było, ale on, ten którego pragnąłem ujrzeć znów zjawił się w moim życiu.
- Ja Cię nie zostawiłem - rzece więc spokojnie, bo dalej jestem niewzruszoną taflą wody, ignoruje obrzydliwe przekleństwa, zakłócające Czi panujące w tym domu - Twoja matka bardzo dobrze Cię ukryła i żaden jasnowidz wąchający stare koszulki należące do Ciebie, jak jeszcze byłeś dzieckiem, nie był w stanie Cię namierzyć - byłem zdesperowany, jednocześnie wierzyłem w to, że oni mi pomogą, ale ta banda oszustów, dałem się tylko naciągnąć, ja sam wymodliłem jego przybycie i los się do mnie uśmiechnął - Umrzą Ci, którzy powinni i mam nadzieje, że w pierwszej kolejności zejdzie ona - prycham głośno, pierwszy raz pokazując chłopakowi swe prawdziwe barwy - Masz rodzeństwo? - oprócz tego o którym ja sam zdaje sobie sprawę, chce jeszcze dodać, ale to chyba by było zbyt wiele szczerości, jak na pierwszy wspólny dzień, na szczęście liczba płaconych przeze mnie alimentów nie wyświetla się na moim czole i jestem bezpieczny.
- Sałata, pomidor, zielony ogórek, kiełbasa i żurek - wymieniam jakby z pamięci, bo to były moje ulubione potrawy, aż mi ślinka cieknie! - No i wiele, wiele innych, byleby nie straszne śmiecie - puentuję, bo ja jestem wegan, ale on nie musi iść całkiem w ślady ojca.
Informacje o braku wiedzy mej byłej na temat przebywania naszego syna nie komentuje w żaden sposób, wewnętrznie strasznie się cieszę, bo ta głupia cipa zasługuje na to co najgorsze. Skoro mój syn już z nią nie mieszka to postanawiam, że ją jeszcze tego wieczora przeklnę, aż się posra w majtki. To był najpiękniejszy dzień mojego życia. A potem to już się wzruszam, bo on chciał mnie poznać. Chciałem go przytulić, ucałować w czoło i pocieszyć, że teraz to już będzie tylko lepiej, a ja zapewniam go, że dostanie co tylko będzie chciał pod choinkę, ale i w normalne dni powszednie też, ostatecznie rezygnuje z czułości, bo ostatnio jem dużo czosnku i trochę ode mnie capi, a nie chce go wystraszyć, zresztą jeszcze bym zdusił tę chudzinkę swoimi potężnymi bułami, które teraz wręcz podskakują dobrze widoczne spod braku materiału koszulki bez rękawa. - Bardzo mnie to cieszy, synu, przepraszam, że czekałeś tyle lat - rzucam szybko, chociaż chyba nie powinienem, aż dzwonek do drzwi zakłóca dziwaczną ciszę, która pomiędzy nami zapanowuje.
Kordian Placek
Kordian Placek
Re: #1 cześć tato, jestem twoim synem, wyłóż hajsy na taxi...
Pią Kwi 03, 2020 12:59 pm
Słysząc słowa o jasnowidzach spojrzał na ojca jak na debila, którym chyba zresztą był, ale mniejsza o to, przynajmniej ma spokój od matki i jej marudzenia, chociaż nie wiedział, czy u ojca nie będzie jeszcze gorzej, no ale pożyjemy, zobaczymy. - Wystarczyło załatwić to przez sąd, albo policję, bo praw rodzicielskich odebranych nie masz, a nie do jakichś jasnowidzów łazić. - rzucił, wywracając przy tym teatralnie oczami, no serio, nie dziwił się teraz matce, że ta jednak od ojca odeszła, bo przecież to był jakiś totalny świr skoro wierzył w jakieś jasnowidzenie. - Nie przesadzaj, jeszcze nie wiem czy wolę zostać z Tobą, czy jednak wrócić do niej. - powiedział szczerze po komentarzu ojca, bo co jak co, ale na razie to żadnemu ze swoich rodziców śmierci nie życzył, bo mimo wszystko wygodnie miał, hajs na to co chciał dostawał i wystarczyło. - No mam, ale dokładnie nie wiem ile, bo Ty pewnie też kilka innych babek zalałeś, wiesz chociaż ile? Czy masz w tamte bachory tak samo wyjebane jak we mnie i wysyłasz tylko alimenty, które mają wynagrodzić Twoją rozwiązłość? - zapytał prosto z mostu, bo był szczery, a że to jednak trochę po chamsku robił to już nie jego wina, on sam jak zaciążył laskę, to musiał być skazany na ślub z nią, a jego ojciec jeździł po świecie, strzelał gdzie się da i wciąż mieszkał sam, no jak?
- Żurku nie tknę, ale reszta to całkiem spoko brzmi nie? Chociaż pizzę, kebsy i burgery też potrzebuję więc musisz to zaakceptować. - rzucił, wzruszając ramionami, no przykro, ale musiał narzucić jakieś swoje zasady, ojciec się nim nie interesował tyle lat, to teraz nie ma mowy by z dnia na dzień próbował go zmieniać i sobie podporządkowywać, niedoczekanie. - Znaczy ogólnie to mogłem nawet i szybciej wbić, mam tu ziomka, który już dawno dał mi na Ciebie namiary, ale nie chciało mi się z Tobą kontaktować, no ale od kiedy matka ześwirowała trochę i zrobiła przymusowy bunkier z chaty, to jakoś pomyślałem, że wpadnę zobaczyć jak sobie mieszkasz. - rzucił luźno, a gdy usłyszał dzwonek do drzwi szybko podniósł się z kanapy. - O, pizza! - rzucił wesoło i poszedł otworzyć drzwi dostawcy, bo był cholernie głodny i pewnie całe pudło sam wszamie. Zabrał z rąk jakiegoś kolesia pudło i spojrzał wymownie na ojca, bo przecież ktoś tu musiał zapłacić nie? To nic, że Kordian miał hajs i śmiało mógł dać dostawcy nawet spory napiwek, ale szczerze? Z jakiej paki miał wyręczać ojca? Niech zobaczy jak to jest mieć dziecko na głowie.
Sponsored content
Re: #1 cześć tato, jestem twoim synem, wyłóż hajsy na taxi...

Skocz do: