IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Karina Jagiełło
avatar
32. typowa świąteczna kłótnia
Pon Kwi 13, 2020 4:05 pm

    37.

No japierdole, poważnie? Wszyscy tak szybko ulotnili się z domu, że w końcu przy stole została Karina z Jareczkiem i ojcem, który od samego rana marudził, że coś mu nie pasuje. Totalnie wolałaby teraz zniknąć w takiej piwnicy choćby jak Jędras i Piotrek, bo wiadomo po co właśnie tam poszli, albo chociaż tych jajek szukać i dostać jakiegoś gifta od matki. Stara chyba nie spodziewała się że Karina wróci na święta i może dla niej nic nie przygotowała albo zwyczajnie lubiła ją bardziej niż Jaromirka i Krzyśka, których wysłała do ogrodu w rzeczywistości nic nie mając w zamian, hehe. No nawet by się nie zdziwiła gdyby serio żadnego prezentu mieli za to nie dostać, a te jajka to ich matka tam na przykład zgubiła i teraz wykorzystywała kogoś żeby je dla niej przyniósł.
Kolejny raz właśnie wywróciła oczami, kiedy ojciec skomentował KUPNEGO mazurka, narzekając, że za mało w nim lukru i mogła postarać się bardziej. Wiadomo, że łatwiej by było nic nie odpowiadać i po prostu każdy taki komentarz zbywać milczeniem, ale Karina to milczeć nie umiała. – To jest kupne. K-U-P-N-E. I to nawet nie ja go wybierałam – jak przyjechała do domu w sobotę to już leżał w tym foliowym opakowaniu w kuchni, więc nawet pojęcia nie miała kto go na te święta przyniósł. A co jeśli to był ten kupiony rok temu o którym zapomnieli? O fu. – Jezu Jarek no weź coś powiedz. A tego lepiej nie jedz – i aż odsunęła od siebie i od brata talerzyki z kawałkiem tego mazurka, bo faktycznie wyglądał tak jakoś dziwnie i może matka zrobiła wielkie porządki pierwszy raz w życiu podczas których go znalazła? Odechciało jej się nagle jeść, odechciało jej się też siedzieć przy stole i gdyby tylko zdążyła zwiać wcześniej niż Piotras to już by zajmowała się sobą w swoim pokoju, a przede wszystkim miała spokój. Za to teraz musiała tu siedzieć, bo przecież miło tak w rodzinnym gronie po wyjściu z więzienia jak to ojciec uznał (oczywiście ta wersja jest znacznie milsza niż to co w rzeczywistości powiedział). Ehe. – Ej a może powiemy że idziemy zmywać co? Myślisz że przejdzie? – tak trąciła jeszcze Jarka w ramię, bo i tak siedział obok, cicho przedstawiając swój super plan ucieczki, żeby ojciec tylko jej nie usłyszał. Coś dobry słuch miał po powrocie do domu. – Umyjemy z dwa talerze i koniec, resztę się potem ogarnie. Nie chcę tu siedzieeeeć.

Skocz do: