IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
33. jajca malowane
Pon Kwi 13, 2020 4:21 pm
Ziutek przewracał oczami na samą myśl o świętach. Jedyny plus tego wszystkiego był taki, że przynajmniej miał wolne od budy i nie musiał ściemniać, że był w niej, kiedy praktycznie nie był. Co prawda głupi nauczyciele zadali tyle pracy domowej, żeby człowiek nie miał w ogóle czasu pomyśleć o świętach, a co dopiero je organizować. Na szczęście to nie było na głowie młodego, chociaż jak go prosili o pomoc to nigdy nie odmówił. Przy okazji mógł sobie przecież podjadać albo odkrajać kawałek ciasta, a potem przykrywać je z powrotem ręcznikiem tak, że nic nie było widać. Koniec końców i tak będzie wiadomo, kto to zeżarł, ale on wtedy będzie się chował pod stołami albo w łazience. Co prawda ta pierwsza opcja była mniej dogodna, bo tam pod spodem waliło syrami i w ogóle, ale w sumie nie ma lepszej kryjówki, bo komu chce się tak schylać i pod stół zaglądać? Większość jest święcie przekonana, że jeśli coś ich smyra pod stołem, to jest to Azor. Ziutek nie miał zamiaru wyprowadzać nikogo z tego błędu.
Wparował do kuchni, szukając zajęcia. Prawda była taka, że niedawno zwlókł się z łóżka i szukał jedzenia. Ta kanapka z plecaka to już nie nadawała się do jedzenia, bo zaczęła się na niej tworzyć nowa cywilizacja, wobec tego wyrzucił ją przez okno na pastwę wygłodzonego ptactwa. Woreczek oczywiście zabrał ze sobą, bo Ziutek był jaki był, ale naturę lubił i chciał o nią dbać, a tyle ostatnio trąbili o tym plastiku na świecie, że źle by się czuł, gdyby woreczek poleciał razem z kanapką. Tym bardziej, że ptaki mogłyby się udławić czy coś.
Przemyślenia przerwał mu widok mamy, która akurat sterczała przy zlewie. To był chyba jakiś cud nad Wisłą, że wyległa z tego lasu, no ale nie było na co narzekać. W końcu są święta i cała rodzina zjeżdża się do domu. Stanął obok niej i zaczął zaglądać jej przez ramię, ciekaw, co wyrabia. Niefortunnie oparł się ręką o jakiś garnek, który się przechylił, a ze środka powypadały jajka ugotowane na twardo. Syknął wkurzony, ale nie udało mu się ich uratować i pospadały na ziemię, pękając.
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Wto Kwi 14, 2020 4:12 pm
Wszystkie spędy rodzinne napawały Lucjana ogromną (nie)chęcią do dzielenia się swoją wielką "radością" ze światem.
Jedyną jego motywacją było to, że Piotrek ganiał całą watahę Jagiełłów, żeby chociaż te parę razy do roku zachowali się jak normalni ludzie. Bowiem w przekonaniu Lucjana oni nie do końca byli ludźmi. Z jednej strony pochodzili od króla Władysława Jagiełły i jego żony Jadwini, a z drugiej mieli kosmicznych przodków. Lucek naprawdę w to wierzył, mimo że dwudziestkę przeskoczył dawno temu.
Wlekąc się na dół po schodach, wołających o wymianę już od zeszłego stulecia, zawędrował do jedynego pomieszczenia, po za kiblem, pozwalającym na egzystowanie. Kuchnia miała być jego okazją, gdzie się schowa przed Piotrkiem i resztą, a tu taki chuj.
Nie dość, że była zajęta, to jeszcze matkę z lasu przywiało.
Lucjan musiał się poważnie zastanowić, czy jest trzeźwy, czy tym razem przesadził z alkoholem.
Argumentem za tym, że jednak może spokojnie dalej pić był huk garnka zwalonego na ziemię przez Ziutosława.
- Młody weź jakąś szmatę i wytrzyj podłogę, ja ogarnę te jaja rozejrzał się za czymś, czym mógłby zgarnąć te gorące kurze jaja zagarnąć.
Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Czw Kwi 16, 2020 7:56 pm
Miał ochotę paść na kolana i walić w te jaja pięściami. Dlaczego ten głupi garnek tutaj stał, a jego głupi łokieć musiał trafić akurat w niego? Teraz będzie musiał to wszystko posprzątać, a kiedy usłyszał głos brata to już wiedział, że na pewno będzie musiał ogarnąć. Gdyby nie on, to jeszcze mógłby pościemniać i udać, że to wcale nie jego wina albo zgonić na matkę, która i tak nie zwróciła uwagi na tą całą zaistniałą sytuację. Zajmowała się dalej tymi swoimi rzeczami, zupełnie jakby była sama w tej kuchni. Gdyby jej zamachać zużytą skarpetką przed oczami, to też pewnie by to nie wywołało żadnej reakcji.
- Już - sarknął pod nosem i wziął jakąś ścierę uwalaną mąką. Efektem tego wygląd podłogi był jeszcze gorszy, niż gdyby w ogóle zostawił te rozbite jajka w spokoju. Jak on nie znosił sprzątać! To znaczy, lubił tylko myć okna i kurze wycierać, ale to też od wielkiego dzwonu i tylko wtedy, kiedy faktycznie było brudno, bo było widać jakieś efekty tego sprzątania. Nie widział sensu w cotygodniowym odkurzaniu dywanu, kiedy jeszcze nie zdążyły się na nim pojawić żadne okruszki, no ale cóż... W ich domu to różnie bywało z tą czystością. Albo w ogóle nie bywało i wszyscy paradowali w butach. - Zabiłem małe kurczaczki... - powiedział cicho i spojrzał na Lucka z rosnącym przerażeniem w oczach. - Słyszysz?! Kurczaczki!
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Nie Kwi 19, 2020 2:44 pm
Widząc wyczyny Ziutka, Lucek zastanowił się przez chwilę, czy wszyscy w rodzinie, włącznie z nim, są debilami? Może to Lucjan w złej kolejności wyraził swoje polecenia? Albo Józef nie ogarniał? Z resztą, co za różnica.
Burdel się zrobił większy niż był, gdy Ziutek rozmazał resztki jajek z wodą na podłodze. Zabić młodego na miejscu to za mało.
- Słyszę i widzę - przytaknął - Biedne małe kurczaczki, zginęły śmiercią tragiczną.
Patrzeć na ten bałagan nie chciało mu się nawet ruszyć, żeby to posprzątać. Za to mógł postraszyć brata.
- Jak się o tym dowiedzą, zabiorą się na resocjalizację, za mordercze skłonności - stwierdził poważnie Lucek nabijając się z brata. - Wywiozą cię, gdzieś daleko od domu i może wypuszczą jak będziesz miał osiemnaście lat. Chyba, że wezmą pod uwagę dobre sprawowanie i naukę.
Ziutek chyba naprawdę nie uważał na lekcji, albo na tej akurat nie był. Jajka sprzedawane w sklepie były od kur, których nie dopadł kogut. Nie było mowy o żadnych kurczaczkach. Lucjan czuł się dumny, że wiedział to, a Ziutosław nie.
Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Pią Kwi 24, 2020 9:40 pm
Jego wzrok z każdą sekundą stawał się coraz bardziej zrozpaczony, kiedy uświadamiał sobie tą całą sytuację. Jak tak dalej pójdzie, to dozna jakiegoś dziwnego szoku i trzeba będzie z nim lecieć na oiom, bo mu chyba pikawa stanie. No, gdyby uczęszczał na biologię to by wiedział, jak bardzo się myli...
Złapał Lucka za rękaw i szarpnął lekko.
- Będą mi się śnić po nocach teraz! - jęknął. Najchętniej to by teraz poszukał siostry i wtulił się w nią, żeby na chwilę zapomnieć o tych wszystkich urojonych troskach. Jej zapach i obecność zawsze działały na niego uspokajająco, ale przecież nie mógł tak zostawić brata z tymi truchłami kurczaków. Zrobił oczy jak pięć złotych po tym, jak usłyszał drugą część jego wypowiedzi. Zakrył rękami twarz, a zaraz złapał włosy w garści i wykonał ruch, jakby chciał je sobie powyrywać.
- Co to teraz będzie ze mną?!
Bliski był paniki, sam się nakręcał, ale to wszystko na własne życzenie. Oczami wyobraźni już widział to wszystko, o czym powiedział Lucek. Przez chwilę nawet wyczuł nawet jakiś podstęp, jakoby brat próbował go namówić do nauki (co to, to nie), ale jednak za bardzo wrył mu się obraz zakrwawionych, małych, żółtych kurczaków. Takich puchatych kuleczek... Co prawda nie miały totalnie nic wspólnego z tymi rozbitymi jajkami, ale on teraz o tym nie myślał. Dlaczego był taką kaleką życiową i zawsze musiał coś zrzucić, potrącić, zepchnąć albo potknąć się? Ciężko będzie w życiu z taką niezdarnością, tego był pewien już teraz.
Wpatrywał się w brata, oczekując na jakąś pozytywną odpowiedź. Najchętniej to by się teraz zastrzelił na miejscu.
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Pon Kwi 27, 2020 6:26 pm
Lucjan zdecydowanie był bardzo podłym bratem, skoro miał ubaw po pachy widząc jak Józef nie ogarnia. Chłopak był naprawdę przerażony, a starszy z trudem powstrzymywał się, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Na podłodze wciąż leżały rozgniecione skorupki, biało i żółtko. Nie było widać żadnego kurczaka w środku, ale spanikowany Ziutek tego nie ogarniał.
- Możesz się uchować przed nocnymi koszmarami jeśli odprawisz im prosty, pogrzeb. Zazwyczaj ludzie wyrzucają wszystko do kosza, a potem biedne duszyczki nie mogą trafić do kurzego nieba. Inaczej będą się błąkać po domu i straszyć tego, który przyczynił się do ich utknięcia w tym świecie.
Lucjan miał tak samo zryty beret jak większość Jagiełłów jeśli nie najbardziej. Wytwarzanie i spożywanie tych jego wyrobów alkoholowych mocno musiało mu zryć tę pustą łepetynę.
- Ja na pewno się nie wygadam - zapewnił poważnie.
Nie po to, żeby wyjaśnić wszystko Ziutkowi, że go wkręca. Raczej żeby wyjść na dobrego brata, który wesprze młodego w tej trudnej dla niego chwili. W sumie nie spodziewał się, że Józef weźmie aż tak na poważnie jego kretyńskie pomysły.
- Musimy pozbierać szczątki kurczaków, właściwie to ty musisz zrobić. Ja cię mogę tylko instruować. Udział osób trzecich w pogrzebie może mieć fatalne skutki.
Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Pią Maj 01, 2020 6:46 pm
Analizował wszystkie słowa brata, robiąc wybitnie skupioną minę. Z jednej strony zaczęła do niego docierać świadomość tego, że brat może się z niego zbijać, ale z drugiej na poważnie brał jego słowa i serio nie chciał tak zostawiać tych potłuczonych jajeczek na pastwę losu, porzucając je w koszu na śmieci. Może gdyby pochować je w ogrodzie, to miłe duszki kurczaków będą go odwiedzać w snach?
Cóż, Ziutek nie grzeszył rozumem, ale to wszystko było spowodowane tym, że nie było nikogo, kto by mu tłumaczył, na czym świat polega. Z reguły sam przychodził i pytał albo samo jakoś wynikało.
- Czyli w naszym domu będzie inwazja duchów kurczaków? Ciebie też będą nawiedzać? - chciał się upewnić, no bo jakby nie patrzeć, Lucek w tym wszystkim uczestniczył. Może nie namacalnie, ale był świadkiem, a to chyba wystarczyło. Jego następne słowa tylko go utwierdziły w tym przekonaniu i miał wrażenie, że brat miga się od pomocy.
- Czyli będziesz tylko tak stać i patrzeć? - rzucił, łażąc po podłodze na kolanach i otwierając wszystkie szafki w poszukiwaniu jakichś ręczników. Oczywiście kolanami roznosił te smutne szczątki kurczaków, ale na chwilę o tym zapomniał, zajęty poszukiwaniami. Chyba za rzadko przebywał w domu żeby pamiętać, gdzie co leży.
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Pon Maj 04, 2020 7:50 pm
- Może być inwazja duchów tragicznie zmarłych kurczaków, jeśli coś z tym nie zróbmy. Widzisz mi też kiedyś coś podobnego się zderzyło. I wówczas Piotrek mi powiedział jak właściwie postępować, aby nie musieć jeszcze dzielić hacjendy z duchami.
Pal licho, że Piotreł takich głupot by nigdy nikomu nie nagadał. Lecz Ziutek miał pecha trafiać na Lucjana, który nie wiele lepszy rozum miał niż sam Józef. Gdy chodziło o wkręcanie innych Lucek był pierwszy.
- Ależ skąd. Chodzi o sam moment zakopania kurczaczków w ogrodzie na przykład. Rozejrzę się za jakimś pojemnikiem albo pudełkiem, gdzie będzie można kurczaczki włożyć, żeby po śmierci były razem. Jak możesz nie wierzyć starszemu bratu.
Dla podkreślenia słów zaczął rozglądać się za czymkolwiek, gdzie dałoby się wrzucić resztki jajek i skorupek. Ziutek miał racje, że Lucjan wymyślił to wszystko, żeby nie musieć sprzątać. To bo przecież to nie jego wina, że trafił do kuchni w złym czasie, miejscu, czasoprzestrzeni. 
On nawet Wielkanocy nie lubił. W sumie żadnych świąt, a jedynym plusem było posiadanie oficjalnego wolnego od pracy dnia. 
- Włóż kurczaczki tu - genialnie Lucek znalazł jakąś puszkę po ciastkach, całkiem ładną, pewnie babcia kiedyś przyniosła i tak jakoś została. 
Jak za pewnie okres czasu ktoś to znajdzie to zacne wykopalisko to dosłownie padnie z wrażenia.
Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Sob Maj 09, 2020 11:35 am
Zaczął patrzeć na brata spod przymrużonych powiek, coraz bardziej uświadamiając sobie, że ten robi sobie z niego żarty. Ziutek nie zawsze jest głupi jak but i tym razem postanowił zagrać w grę brata. Zawsze to jakaś rozrywka i odskocznia, a i trochę uspokoi się po tej panice spowodowanej masowym mordowaniem niewinnych kurczaczków.
- No i jak wyglądała ta inwazja? - spytał, starając się, żeby jego ton nie zabrzmiał ironicznie, jednak nie miał pewności, czy faktycznie tak było. Nie chciał, żeby Lucek odkrył, że młody go trochę przejrzał. Ciekawe, który z nich wyjdzie zwycięsko z tego "starcia".
Nadal go obserwował, kiedy ten szukał jakiegoś pudełka. Po prawdzie to mógłby mu nawet pomóc, ale w zasadzie to mu się nie chciało i tylko patrzył na rozbite jajka smutnym wzrokiem. Miał bujną pamięć i dobrze potrafił wyobrazić sobie, że są to truchełka i rozlane wnętrzności malutkich zwierzaków. Naraz zachciało mu się śmiać na wspomnienie o swojej reakcji sprzed chwili, no ale często się to zdarza, że ktoś działa pod wpływem emocji.
- Taka ładna puszka? - zamarudził. Spodobała mu się i mógłby ją wykorzystać do czegoś innego, na przykład mógłby w niej schować swoją cenną kolekcję podwórkowych kamieni o nietypowych kształtach. Wytrzasnął z odmętów szafki pod zlewem jakieś pudełko po lodach (szkoda, że bez właściwej zawartości) i nieudolnie zaczął zgarniać breję na szufelkę. - Pomożesz?
Nie podnosił wzroku na brata, chcąc ukryć wredny uśmieszek. Po minie brata wnioskował, że chyba niespecjalnie ma ochotę się tym zajmować, ale skoro on się wcześniej zbijał z Ziutka, to czemu Ziutek nie miałby zrobić tego samego?
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Sro Maj 13, 2020 6:31 pm
- Nie doszło do niej, bo w porę się z tym wszystkim uporałem. Zakopałem kurczaczki w pudełku, gdzieś w ogrodzie, ale już nie pamiętam gdzie to było. Im człowiek starszy tym go skleroza szybciej łapie.
Luszjen był mistrzem lenistwa, bycia narcyzem i niewykręcaniem się od roboty. I na jego nie szczęście nie brał pod uwagę, że Ziutek może być jednak od czasu do czasu mądry i kumaty.
Skoro młodemu szło całkiem dobrze granie dalej, że Lucek złapał przynętę i miał grubo zapłacić za swoje głupie pomysły.
- No wypadałoby je przecież pochować z należytymi honorami, a ty chcesz je do pudełka po lodach chować? Trochę więcej szacunku dla zmarłych.
Stanie i patrzenie jak inni pracują było zdecydowanie lepszym zajęciem niż samemu. Lucek się już w życiu napracował, a do emerytury jeszcze taki szmat czasu.
Jak on biedny dotrwa do tego czasu?
Może udałoby się jakoś wyemigrować do dziadka w kosmos? Już mu się nie chciało być na tej szarej nudnej Ziemi. Zdecydowanie wolał polecieć w kosmos. Chociaż miał powyżej dwudziestu lat nadal świecie wierzył, że ich dziadek pochodzi z galaktyki, a oni nie są w stu procentach jedynie ludźmi.
- Wspieram cię duchowo.
Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Sob Maj 16, 2020 10:49 am
- A obrzędy nad nimi wyprawiłeś? - brnął dalej Ziutek. Ciekawe, jak daleko brat się zagalopuje w tej grze i kiedy w końcu zrozumie, że to młody przejął "grę" i zaczął się z niego nabijać. Albo sam nadal w to gra z tym samym przekonaniem i to Ziutek wychodzi nadal na tego głupszego? - A co jeśli Azor wykopie te kurczaki? Albo już to zrobił, a ty nawet o tym nie wiesz...
Skrzywił się i spojrzał na pudełko. Co w nim takiego złego? Kurczakom chyba i tak wszystko jedno, gdzie będą pochowane, a poza tym przecież są ładne obrazki lodów, więc tym bardziej nie rozumiał, w czym problem.
- No to wyłożymy je jakąś ładną chustką i możemy okleić folią aluminiową. Wtedy nie będzie widać, że pudełko po lodach. Siora na pewno ma jakieś chustki, a poza tym możemy przyczepić jeszcze jakąś kokardkę na górze. - Ziutek nie był mistrzem ani budowania prawidłowych zdań, ani kreatywności. Już z daleka będzie widać, że pudełko będzie wyglądać tak, jakby znajdował się w nim jakiś prezent, a nie niewyrośnięte truchełka małych kurek, które niechcący strącił łokciem. - A może dokleimy jakąś kartkę z napisem "Nie dotykać"?
Kolejny mistrzowski pomysł, ale ostatecznie chciał przecież dobrze, mimo że był całkowicie nierozgarnięty.
Duchowo? Miał ochotę cisnąć szufelką w brata, ale jednocześnie bał się, że to trafi gdzieś w głowę i Lucek padnie trupem. Lepiej było powstrzymać się od rzucania przedmiotami, wszak z celnością młodego nie było najlepiej. Zacisnął więc usta i pieczołowicie zaczął zagarniać, jednak breja nie chciała współpracować. Zaczął się zastanawiać, czy Karina zgodzi się na to, żeby im odstąpić jakąś chustkę. Może gdyby zrobili jej jakieś dobre jedzenie, to by była bardziej przychylna na ten pomysł? Zawsze przecież może sobie kupić nową i ładniejszą.
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Pon Maj 18, 2020 12:00 pm
- Nie bój żaby, Ziutek już do tego czasu kurczaczki zdążyły stać się jednością z ziemią. Są teraz wszędzie wdzięczne nam, że nie skończyły w koszu na śmieci, na jakimś wysypisku. Wróciły do przyrody.
Lucek chyba się coraz bardziej sam wkręcał we własną grę i swoje kłamstewka. Stary, a głupi chłop. Lecz z drugiej strony Józef zadawał sensowne pytania, a skoro był starszy musiał błysnąć mądrością oraz inteligencją. Niestety brakowało mu tych dwóch rzeczy na raz.
- Z tą kokardą bardzo dobry pomysł. Pochodzisz do tej kwestii bardziej dojrzale niż ja. A byłem chyba starszy niż ty teraz, gdy mnie to spotkało. Może właśnie, przez ten młody wiek lepiej rozumiesz potrzebę kurczaczków?
Rzucenie Lucka szufelką byłoby może całkiem sensowym rozwiązaniem. Istniała nie wielka szansa na ogarniecie się tego tępego dziada. Chociaż skoro Ziutek miał problemy z celnością, to mogłoby się faktycznie skończyć zgonem Lucjana Jagiełły. Nieodzownego syna, cudowniej brata, fantastycznego ojca, niezastąpionego przyjaciela. Na pogrzeb przyszłyby całe Niedoliski.
A Lucek nawiedzałby jako duch Ziutka za skrócenie mu życia i odebranie światu tak wspaniałej osoby jaką on, Lucjan, był.
Ziutek Jagiełło
Ziutek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Sro Maj 20, 2020 10:25 pm
- No dobra, wierzę ci - mruknął pod nosem. Już go powoli nużyła ta gierka i najchętniej by zmienił płytę, ale Lucek chyba był nieugięty. Młody coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że brachol jednak nadal inteligentnie nad nim dominuje, jeśli chodzi o te gierki słowne. Postanowił jednak uparcie pociągnąć temat. - Może wygrzebały się z ziemi jak jakieś kurczako-zombie?
Naraz nabrał ogromnej ochoty, żeby narysować o tym jakiś komiks, bo pomysł wydawał się przedni. Wiedział jednak, że musiałby to zrobić od razu, bo zanim skończy rozmowę z Luckiem, to z pewnością wyparuje mu to z głowy i tyle będzie z tego komiksu... Może chociaż jakiś rysunek uda się stworzyć. Pod warunkiem, że skompletuje kredki, które z reguły są dosłownie wszędzie.
Te pochwałki wydały mu się dziwnie podejrzane. Lucek mu się podlizywał czy co? Może jednak się namyślił i chciał, żeby Ziutek skoczył po tą musztardę. Stąd ta bajera o kokardzie.
- No nie wiem, te kurczaki się jeszcze nie urodziły, to jak miałbym je lepiej rozumieć? - Zaraz jednak zajarzył i to chyba niekoniecznie w sposób, w jaki Lucek by chciał. Ziutek wymierzył w brata oskarżycielsko szufelkę. - Czy ty mnie obrażasz właśnie?
Tak to odebrał i teraz wszystkie "mechanizmy" w jego mózgu się buntowały. Wszystko fajnie, mogą sobie żartować, mogą sobie dogryzać słownie, ale żeby się obrażać? No nikt jeszcze Ziutka nie przyrównywał do nienarodzonego umarlaka i chyba stąd właśnie ta nagła frustracja.
Dybał tylko na brata spode łba z obrażoną miną. Niech się teraz tłumaczy. Może w ramach przeprosin rozkaże mu odszukać wszystkie swoje kredki.
Lucek Jagiełło
Lucek Jagiełło
Re: 33. jajca malowane
Sro Maj 27, 2020 8:03 pm
- Weź Ziutek nie strasz
Lucka naprawdę to trochę przestraszyło. Nie żeby bał się na horrorach, ale co innego jak kurczaki-zombie wyłażą ci z własnego ogródka. Potem odstają się do domu i wykańczają wszystkich domowników.
Następnie rozprzestrzeniają się po Niedoliskach i przejmują władzę nad światem.
Stop!
Weź się chłopie ogarnij.

Musiał sam dosyć mocno klepnąć w policzek, bo jego myśli szły w dziwnym kierunku.
- Oj Józefie, ależ skąd. Chodziło mi, że jesteś jeszcze w wieku, gdzie lepiej się rozumie świat, empatia i te sprawy.
Lucjan miewał inne postrzeganie świata niż reszta ludzi i sam prawie uwierzył, że zakopywał kiedyś jakieś kurczaki w ogrodzie. Alkohol domowej roboty już mu mózg przeżarł chyba na całego. Jeśli w ogóle coś tam zostało.
- Dobra chodźmy je zakopać, z należytymi szacunkami i oznaczmy tym razem to miejsce.

zt2
Sponsored content
Re: 33. jajca malowane

Skocz do: