IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Czw Kwi 16, 2020 1:07 am
- 50 -


Niezłe kółeczko Bartuś sobie dzisiaj po Niedoliskach zrobił; kiedy pisał do blondynki tego dnia kilka godzin wcześniej, wcale nie planował znaleźć się u Sucharskiej w mieszkaniu, którą, swoją drogą, miał odwiedzić wczoraj, tak samo jak nie wiedział, że kilka klatek dalej przebywa obecnie Karina, którą z kolei miał odprowadzić do domu. Aczkolwiek, żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania związanego ze zmianą miejsca spotkania, potulnie udał się z Kruczej pod murowany kościół w centrum wsi, żeby potem ruszyć główną drogą w kierunku miejsca docelowego, gdzie z daleka ujrzał już Jagiełłę w tym swoim klasycznym futerku, z którym chyba nigdy się nie rozstawała. - Cześć - przełknął głośno ślinę już na wstępie, przystając w miejscu i odwracając się na pięcie, coby wspólnie skierować kroki na Brunatną. Ciężko mu było zacząć tę rozmowę, której nawet za dobrze sobie nie przemyślał, bo gubił się we własnych  dlatego początkowo patrzył tylko badawczo kątem oka na dziewczynę, pakując dłonie do kieszeni kurtki i idąc przed siebie. - Jak święta? - zapytał całkiem przyjaźnie, na tyle, na ile było go stać, bo to pierwsze, co przyszło mu do głowy, kiedy chciał sformułować jakieś pytanie, które nie trafiłoby w sedno ich całkiem świeżego problemu. Albo zniknięcia problemu. Zależy, jak na to patrzeć.
Wiedząc jednak, po co się tu spotkali, Bartek nie potrafił też dłużej owijać w bawełnę i udawać, że przyszedł tu zapytać, czy barwiła z Ziutkiem jajka na wielkanocny stół, także... - Dobrze się czujesz? - spytał całkiem wprost, patrząc w jej kierunku, tym samym mając nadzieję, że nie odbierze pytania jako swego rodzaju nieprzyjemnego mentalnego kuksańca, bo jak niby można czuć się dobrze po czymś takim, nie? Wbrew jednak temu, co na ten temat pomyślała sobie Karina, Szopenowi naprawdę zależało tylko na tym, by dowiedzieć się, czy fizycznie nic jej nie dolega. To wszystko. Potrzebował wiedzieć, że nawet jeżeli nie są już razem i nie łączy ich nic oprócz kilku bardziej i mniej przyjemnych wspomnień, to z Kariną jest wszystko ok.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Czw Kwi 16, 2020 7:03 pm

    39.

Z uśmiechem opuszczała mieszkanie na Kruczej i to co najmniej nie dlatego, że była zadowolona z przebiegu tego spotkania, które właśnie zakończyła, czy cieszyła się na to nadchodzące. Tak naprawdę w jej lekko pijanej teraz główce na nowo pojawiały się myśli na co jej to było, po co w ogóle umówiła się z Szopińskim i dlaczego mają znowu rozmawiać o tym samym, ale mimo wszystko, zanim zdecydowała się spotkanie przełożyć lub całkiem odwołać, już była przy głównej drodze i w oddali widziała znajomą sylwetkę. Szła prosto i zdecydowanie sprawiała pozory osoby trzeźwej, nawet jeśli to był pierwszy raz kiedy po dłuższej przerwie wypiła coś z większą ilością procentów. A przynajmniej tak jej się wydawało, kiedy nawet na tych podziurawionych chodnikach jeszcze nic sobie nie zrobiła.
Hej – przywitała się, przystając w niewielkiej odległości od Szopena, do którego nie wiedziała czy podejść i przywitać się buziakiem w policzek, czy zachować choćby te dwa czy trzy metry, które teoretycznie się powinno, więc kiedy najpierw zrobiła krok do przodu, w ostateczności z tego rezygnując, z boku musiało to wyglądać nieco dziwnie. – Eee... – jak święta? Totalnie beznadziejnie. – dobrze, całkiem dobrze. Szybko minęły, nie? – darowała sobie opowieść o tym, że jak zwykle w ciągu tych dwóch dni doszło do co najmniej pięciu kłótni, ojciec wyszedł przy okazji z więzienia i narzekał na wszystko dookoła, a ona żałowała nawet tak szybkiego powrotu, bo na nowo tyle rzeczy zwaliło jej się na głowę, że chętnie by po raz kolejny zwiała na drugą stronę Polski. Przynajmniej ta ostatnia część odpowiedzi była prawdziwa, bo tu dopiero siadała ze swoją rodziną do stołu, a teraz właśnie kończył się już drugi dzień świąt i... no musiała przyznać się, że lekko wstawiona wracała do domu, żeby od razu rzucić się na łóżko i pójść spać. Przed samą sobą oczywiście, bo na pewno nie przed Bartkiem. Przynajmniej nie od razu. – Wiesz co? Całkiem dobrze – nawet się głupio uśmiechnęła, chyba uzmysławiając sobie po tym, że jednak nie do końca jest tak tylko lekko wstawiona bo... chyba tak trochę bardziej? Jakby te trzy miesiące bez alkoholu sprawiły, że głowę miała tak słabą jak przy pierwszym piciu wódki. – A ty? Jest okej?
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Czw Kwi 16, 2020 7:52 pm
On sam poczuł się nieco niezręcznie w momencie, w którym stali ze sobą twarzą w twarz, a Karina wyraźnie toczyła ze sobą wewnętrzną burzę mózgów, jak należałoby się z byłym kochankiem przywitać, przez co widać było w jej gestach znamienne zawahanie. Albo... możliwe też, że to tylko wiatr mocniej zawiał, a ona pod wpływem procentów lekko się zachwiała, kto wie? Tak czy inaczej, Bartosz w pierwszej chwili nie skroił się nawet, że Jagiełło jest nietrzeźwa... Tak naprawdę, jakby się dobrze zastanowić, to przez większość ich związku, czy nawet całości znajomości, widział ją cykniętą góra pięć razy, przy czym jeszcze zazwyczaj nie uczestniczył aktywnie w procesie upijania jej, a pojawiał się dopiero na półmetku albo na samej mecie, więc nie miał pojęcia, ile dziewczyna może wypić oraz w jakim tempie potrafi doprowadzić się do stanu delikatnej nietrzeźwości. Pachnieć, też nie pachniała jakoś mocno alkoholem, bardziej intensywnymi perfumami, które doskonale pamiętał, bo... jak mógłby zapomnieć?
Patrząc przed siebie, kroczył równo z blondynką, ramię w ramię, słuchając, jak mówi o świętach. - Racja, strasznie szybko - zgodził się z nią od razu z uniesionymi brwiami, wyczuwając w kieszeni kurtki papierową paczkę, z której miał ochotę zrobić pożytek, aczkolwiek jeszcze przez chwilę się wstrzymał. Spojrzał w kierunku Kariny, niemal od razu dostrzegając ten... powiedzmy, że wątpliwy uśmieszek, który wywołał u niego wyraźne zmarszczenie brwi i niemałą konsternację malującą się na chłopięcej twarzy. Szczególnie, kiedy dosyć luźno rzuciła, że u niej całkiem dobrze. Aha, to Bartuś już chyba wiedział, za sprawą czego było tak... całkiem dobrze. - Piłaś? - spytał, odchrząknąwszy i przystanął w miejscu, mając nadzieję, że ona też to zrobi; oczy miała przeszklone typowo dla osoby pod wpływem, więc tak naprawdę na dany moment nie miał już żadnych wątpliwości co do tego, jaka jest odpowiedź na jego pytanie. Wewnątrz czuł narastającą złość i niepokój, choć... tak naprawdę nie powinien, bo niby z jakiego powodu miałby się tak czuć? Nie miał też zamiaru robić jej żadnych wywodów, bo każdy z żałobą radził sobie... no cóż, jak potrafił, ale jakoś tak, cholera, nie dawało mu to za bardzo spokoju. - Mówisz, że jest dobrze tylko dlatego, że się napiłaś, czy naprawdę mogę ci wierzyć, że jest ok? - spojrzał na nią intensywnie zanim znów ruszyli z miejsca. - Ja... Nie wiem, kurwa. Jakoś sobie radzę. Tak myślę przynajmniej... - wzruszył ramionami przydługo, spuszczając na chwilę wzrok. I nie wiedział, czy to właściwy moment, żeby spuścić na Karinę emocjonalną bombę w postaci nowej dziewczyny, ale... skoro była lekko cyknięta, to może lepiej to przyjmie, co? Wziął głęboki oddech. - Julia bardzo mi w tym pomaga. W sensie... wspiera mnie, nie? - dorzucił, podciągnąwszy nosem, po czym rzucając blondynce ultra krótkie, niepewne spojrzenie, tym samym sprawdził, czy Jagiełło dotrzymuje mu kroku. - Ty powiedziałaś braciom?
Karina Jagiełło
avatar
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Czw Kwi 16, 2020 8:33 pm
Jakby na to spojrzeć z innej perspektywy to może takie spotkanie właśnie dobrze, że miało odbyć się wtedy kiedy wcześniej trochę wypiła. Czasem łatwiej było niektóre rzeczy znieść po drinku czy dwóch, w tym przypadku lampce (i to nie jednej) wina, o czym mogła dopiero się przekonać w miarę jak dalej będą wkraczać na trudny dla ich obojga temat lub nawet powoli już zaczynała, kiedy z taką łatwością odpowiedziała na pytanie jak się czujesz. I chociaż teraz na jej twarzy pojawił się mały uśmiech, kiedy twierdziła, że dobrze, jej odpowiedź akurat mocno zależała od aktualnego stanu. Bo gdyby tylko zapytać Karinę jakieś pięć godzin temu lub dopiero za kolejne pięć, zapewne powiedziałaby coś innego.
Przystanęła gdy zorientowała się, że Bartek nagle przestał dotrzymywać jej kroku. Pewnie była już trochę przed nim, więc nawet odwróciła się i zrobiła krok w przeciwną stronę, zbliżając do niego na nowo, żeby po chwili wyciągnąć dłoń i palcami pokazać ile wypiła. – Troszeczkę – i nawet zbliżyła kciuk do palca wskazującego tak mocno, jakby miała wypić dosłownie dwa łyki tego wina, a nie co najmniej dwa kieliszki. – Wiesz, girls night czy w zasadzie to day, takie tamno i po wypiciu czegoś okazuje się, że życie jest łatwiejsze przeszło jej przez myśl, co zatrzymała już tylko dla siebie, bo ten tekst to był totalnie beznadziejny i nawet samą siebie od razu za coś takiego w tych myślach zjechała. No ale i tak przyznać musiała, że trochę było jej teraz łatwiej. – Nie wiem – rzuciła nagle, wzruszając przy tym ramionami, co akurat było chyba jak dotąd najbardziej szczerą odpowiedzią jaką mu zafundowała dzisiejszego dnia. Zaraz po tym, że święta szybko minęły. – To dobrze nie? – aż zerknęła na Bartka, w tym momencie to mu nawet zazdroszcząc, że chociaż jakoś sobie radzi, bo pomimo tego przyjemnego stanu po wypiciu czegoś z procentami dalej pamiętała, że wystarczyła jedna myśl o tym dziecku, żeby sama czuła jakby miała rozpaść się na kawałki. To, że wielu ludziom tego nie okazywała, nie oznaczało, że nic w środku nie czuje i... właśnie nadszedł taki moment, w którym kiedy tylko skojarzyła imię rzucone przez Szopena, przybrała kamienny wyraz twarzy, jakby wszystko co powiedział ją obeszło. – Oooo, cieszę się – ta, akurat. – Mnie jakoś nie ma kto wspierać. Może powinnam też pozwalać całować się komu popadnie? Uważasz że to dobry sposób? – wypaliła od razu, aż dziwne że bez cienia ironii w głosie, który nawet brzmiał na... lekko zmartwiony? Jakby serio teraz tylko tym powinna się przejmować, nawet jeśli znalazłoby się kilka osób, które ją wspierały. Między innymi bracia. – Nie wszystkim. Zresztą... nie wszyscy wiedzieli nawet – głośno westchnęła, po chwili znowu się uśmiechając, tym razem nieco bardziej sztucznie. – Wejdziesz w ogóle? Nie chcę tak stać i gadać pod domem – dopytała jeszcze, nawet jeśli od Brunatnej dzieliły ich z dwie czy trzy inne ulice. I tak dosyć szybko szli, a przegadali jak dotąd... mało?
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Pią Kwi 17, 2020 6:36 pm
Patrzył na ten jej gest związany z ilością alkoholu, jaki wypiła, ostatecznie nie mogąc się powstrzymać i parskając śmiechem pod nosem. Spuścił głowę, kręcąc nią na boki i zasłaniając dłonią usta. Again, nic mu było do tego, ile wypiła, i czy w ogóle piła, ale mimo wszystko rozbawiła go ta sytuacja, co okazało się z jednej strony zbawienne, zważywszy na to, że do tej pory towarzyszyły im miny grobowe, chociaż bardziej w kierunku neutralnym, biorąc pod uwagę okoliczności, o których mieli zamiar porozmawiać. - Girls night... - powtórzył za nią, unosząc lekko brwi, chwilę zastanawiając się, z czystej ciekawości, która z jej koleżanek zamieszkuje ulicę Kruczą, ale nic nie wymyślił, więc puścił tę informację mimo uszu, tym razem wyciągając już paczkę papierosów z kieszeni kurtki, kiedy ruszyli z powrotem z miejsca.
- Nie jestem pewien, czy jakoś równa się z dobrze, w tym własnie sęk - odparł pierwsze co, unosząc leciutko kącik ust ku górze. Wpakował sobie bez zawahania papierosa między wargi, patrząc kontaktowo na Karinę, bo... cholera, odwykł totalnie od częstowania jej z wiadomych powodów, ale, jakby nie patrzeć, teraz nie było ku temu żadnych przeciwwskazań, szczególnie, że wypadało poczęstować, więc jeżeli tylko chciała ochotę to... - Chcesz? - podsunął paczkę w jej stronę, unosząc brwi, a zaraz potem dostał w twarz tekstem o dawaniu się całować komu popadnie, przez co nerwowo nabrał powietrza do płuc, starając się nie dać wyprowadzić z równowagi, a tym bardziej, żeby nie powiedzieć w odpowiedzi niczego głupiego. - Nie żeby coś... ale myślałem, że nie będziemy rozdrapywać starych ran? - spojrzał na nią sugestywnie. Początkowo chciał pokusić się o przymiotnik zagojonych, ale... to, że on on ruszył naprzód i pogodził się z faktem, że ich związek zakończył się prawie tak szybko, jak się zaczął, nie musiało od razu oznaczać, że Karinie przyszło to równie łatwo. Szczególnie teraz, kiedy mówiła, że nie ma jej kto wspierać.
Westchnął głęboko, odpalając sobie papierosa i przyglądając się bacznie blondynce, kiedy wypuszczał jego dym z płuc. - Nie no, mogę wejść - odparł, wzruszając jednym ramieniem - o ile ci to nie przeszkadza, rzecz jasna - dodał szybko, strzepując żar na chodnik, choć skoro Jagiełło sama proponowała wejście do środka, to chyba nie miała nic przeciwko. - No i o ile nie będę musiał bić się z twoimi braćmi, bo... jakoś nie mam na to siły - pokręcił głową na boki, mrużąc lekko oczy i patrząc w jej stronę, może nawet leciutko się uśmiechając, bo wiadomym było, że tylko sobie żartował; z własnej inicjatywy nie miał zamiaru ręki na któregokolwiek Jagiełłę ręki podnosić, natomiast gdyby zrobił to któryś z nich, sytuacja nie przedstawiałby się już tak ciekawie. Bo jeżeli część z nich wiedziała o poronieniu, na pewno nie winili za obrót spraw dziewczyny, prawda? To chyba jasne. A skoro rodziców była dwójka, tak jak do tanga trzeba było dwojga, to... tak, dobrze mówicie, na przegranej pozycji był Szopen, o ile kiedykolwiek w ogóle z niej zszedł w oczach jej braci, co nie zmienia faktu, że chłopak nie miał ochoty przepychać się dzisiaj z rodzeństwem swojej byłej dziewczyny, naprawdę. Zostało mu się tylko modlić się, aby nikogo nie było, kiedy już przekroczą próg domu na Brunatnej.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Nie Kwi 19, 2020 9:01 pm
Jakby Karina nagle wypaliła u kogo właśnie była to ich rozmowa albo mogłaby zejść na nieco bardziej ciekawy temat (czyt. ich wspólnej koleżanki) lub automatycznie się skończyć. Dobrze, że sobie przypomniałam o tej burzliwej przeszłości z Winiarczyk bo jakbym tak totalnie zapomniała to słabo by było gdyby Karina udawała, że Szopiński to jej nie zna. A zna przecież aż za dobrze.
W końcu sama parsknęła śmiechem po dłuższej chwili gdy tak dokładnie przyglądała się swoim palcom żeby dobrze oddać to ile wypiła (taa!), z tym uśmiechem na ustach spoglądając jeszcze na Bartka, którego fajnie było zobaczyć w nieco lepszym nastroju. Nawet jeśli nie pokazywała na każdym kroku, że obchodzi ją co on w tej sytuacji czuje, to jednak obchodziło. Teraz to chyba jeszcze bardziej niż wcześniej, skoro nawet lekką ulgę poczuła słysząc, że sobie radzi. Przynajmniej jakoś. – Nie równa – dziwnie pewnym tonem głosu stwierdziła, wzruszając przy tym ramionami, co mogło wyglądać tak jakby właśnie zaprzeczała temu co powiedziała i nie była aż tak pewna swoich własnych słów. I może właśnie nie była? Logiczne wydawało się to, że radzenie sobie jakoś nie oznacza tego samego co radzenie sobie dobrze w aktualnej sytuacji, ale może chociaż jedno powoli prowadziło do drugiego? To i tak zostawiało Karinę kilka kroków w tyle, na tym etapie, gdy jeszcze wcale sobie nie radziła. – Może? Nie wiem – dorzuciła jeszcze, spoglądając kątem oka na paczkę papierosów wyciągniętą w jej stronę i nawet zastanawiając się nad tym czy wziąć dla siebie jednego. Ale przez tyle czasu nie paliła, że nawet teraz jej do tego nie ciągnęło. – Nie dzięki – i niby pokazała, że ma w kieszeni swoje, tak jak zawsze jakieś tam kitrała, ale z tej paczki też nie wyciągnęła ani jednej fajki, a nawet zrobiła krok w bok żeby dym z papierosa Szopena nie leciał w jej stronę. I może po części też dlatego, że komentarz jakim odpowiedział na jej małą złośliwość wcale nie był takim, jaki chciała usłyszeć? – Ran? – chyba nie zrozumiała tego co miał na myśli odpowiadając właśnie w taki sposób, ale to wszystko mogła, czy tu raczej powinna, zgonić na wypite tego wieczoru wino. Machnęła tylko ręką, wciągając głośno powietrze dzięki któremu może choć trochę wytrzeźwieje zanim będzie chciała położyć się w łóżku, po czym rozejrzała się dookoła sprawdzając gdzie dokładnie się znajdują. Do tej pory po prostu szli przed siebie, więc niezbyt dobrze sprawdzała czy faktycznie Brunatną mają coraz bliżej, ale teraz już z daleka powoli widziała nawet ten skręt w prawo, który prowadził do jej domu. – Jakbyś miał zamiar to nawet bym nie pomogła – nie tylko dlatego, że okropnie brzydziła się krwi, ale też nie była za bardzo w stanie, co przecież zdążył zauważyć. – To weź wypal i chodź – dodała, już kiedy zbliżali się do znajomej furtki, a potem przekraczali ją żeby przystanąć pod drzwiami. W przeciwieństwie do Szopińskiego Karina niezbyt przejmowała się tym, że mogą natknąć się na któregokolwiek z jej braci, ale może właśnie dlatego, że większość z nich w ostatnim czasie się wyprowadziła? I tym właśnie sposobem do jej pokoju i tak doszli nie natykając się na nikogo na swojej drodze.
Ale żadnej herbaty to chyba nie muszę ci proponować co? – zaśmiała się pod nosem siadając już na swoim łóżku i licząc na odpowiedź przeczącą, bo schodzenie na dół i gotowanie wody to ostatnie na co miała teraz ochotę. – O czymś jeszcze chcesz pogadać, co nie? Raczej byś mnie aż tutaj nie odprowadził tylko żeby zapytać jak się czuję.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Pon Kwi 20, 2020 12:49 am
Sporo milczeli przez tę drogę na Brunatną, serwując sobie tylko krótkawe odpowiedzi, tak, nie, może... I to niekoniecznie dlatego, że odwykli już nawzajem od swojego towarzystwa, tylko dlatego, że temat był nie niecierpiący zwłoki, mimo że było kilka kwestii, które sam Bartek chciał omówić, skoro już udało im się spotkać. Nie były to takie, które spędzały mu sen z powiek, aczkolwiek wiedział, że będzie spokojniejszy, jeżeli dowie się tego i owego o tym, co zaszło, podczas gdy Karina wyjechała z Niedolisek. Na jej pytanie, uniósł tylko wzrok znad paczki petów, chowając je z powrotem do kieszeni. - Tak, ran. Raczej nie wierzę, że żaden z tych pocałunków z kim popadnie nie napsuł ci krwi - co znaczyłoby, że jest to jakaś tam rana, odparł dosyć śmiało, idąc hardo przed siebie. Nie miał zamiaru ciągnąć tego tematu, bo, jak powiedział, nie po to się tu spotkali.
Niedługo po tym więc, jak oboje wyruszyli, wchodzili już przez furtkę na posesję Jagiełłów, przed którą wyrzucił jeszcze wypalonego peta, następnie już po schodach do domu, znajdując się ostatecznie w pokoju dziewczyny, który doskonale znał i pamiętał. Przystanął na krótką chwilę w miejscu, patrząc nieobecnie w kierunku miejsca, w którym stała blondynka, kiedy znalazła ten stary test ciążowy i... - Co mówiłaś? - spytał, mrużąc oczy, bo kompletnie nie dotarło do niego, że proponowała (a może właśnie odradzała) mu herbatę. Szybko jednak domyślając się, o co może chodzić, pokręcił głową, rozsuwając zamek kurtki. - Nie, nie, nic nie trzeba - zapewnił ją, ściągając kurtkę z ramion i przewieszając ją gdzieś bezpiecznie na krześle. Nie wiedział za bardzo, gdzie usiąść, czy w ogóle zagrzać miejsce na dłużej niż dziesięć minut, dlatego ostatecznie zdecydował się stanąć przy biurku, o które lekko się oparł, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Trochę nie rozumiał jej odgórnego założenia, że dla samego spytania, jak się czuje, pewnie by jej nie odprowadzał do domu, przy czym... hej, głównie to o to chciał zapytać; jak czuje się teraz i czy czegoś potrzebuje. - Wiem, że ciężko o tym gadać, ale... kurde, Karina, musimy - podrapał się po brodzie odruchowo, patrząc na nią błagalnie. - Muszę wiedzieć, czy ktoś tam z tobą był, kiedy... kiedy to wszystko się działo - wywrócił leciutko oczami, przełykając ślinę, bo oczywiście, że męczyły go wyrzuty sumienia związane z jego absencją jako ojca podczas tej tragedii. - Był w ogóle jakiś konkretny powód, dla którego wyjechałaś i nie chciałaś zostawać w Niedoliskach? I gdzie w ogóle pojechałaś? - uniósł leciutko brew, bo z tego, co się orientował, nie powiedziała mu dokładnie, gdzie była. Nie miało to jakiegoś ogromnego znaczenia, ale chciał po prostu wiedzieć, gdzie doszło do poronienia.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Wto Kwi 21, 2020 6:58 pm
Na dalszą część drogi skutecznie odebrał jej te resztki dobrego humoru, przez to wyjaśnianie dlaczego w ogóle użył słowa ran w kontekście odpowiedzi na jej komentarz. Nie chciała tego słyszeć i może gdyby trochę mniej popsuło jej to nastrój to by uszy zakryła sobie dłońmi, śpiewając pod nosem i zagłuszając jego słowa albo w jeszcze inny sposób próbowała nie słuchać co ma do powiedzenia. Ale teraz po prostu to usłyszała, tak naprawdę zanim jakkolwiek zdążyła się przed tym obronić, bo przecież po wypitym alkoholu zdecydowanie wolniej przychodziło jej myślenie i przyswajanie informacji, a tym bardziej domyślanie się, że zaraz może powiedzieć coś, co do gustu średnio jej przypadnie.
W ten też sposób nie odezwała się już więcej poza tym komentarzem odnośnie bicia braci, czy raczej nieudzielania przez nią pomocy gdyby oberwał tak samo mocno jak ostatnim razem Piotrek. W ciszy przeszli do pokoju, w ciszy ściągali kurtkę, futerko a nawet buty, i odezwała się dopiero kiedy opadła już na łóżko, marząc o tym momencie w którym będzie mogła pójść spać. Nadal była pijana, ale świeże i dosyć chłodne powietrze na pewno trochę ją orzeźwiło, czy raczej otrzeźwiło, więc teraz chcąc nie chcąc i tak nie była w aż tak dobrym nastroju jak gdy wychodziła z bloku na Kruczej. – Musimy? – jej stałym tekstem było odpowiadanie, że ona nic nie musi albo że musi to na rusi, przed czym w ostatniej chwili powstrzymała się teraz, zachowując resztki rozsądku który nie pozwolił jej na taki ironiczny komentarz. Przez chwilę jeszcze leżała na boku na łóżku, spoglądając kątem oka na opierającego się o biurko Bartka, ale wreszcie podniosła się do siadu i... przełknęła ślinę, a wraz z nią tą gule która pojawiła się nagle w jej gardle, gdzie ugrzęzły też słowa składające się na odpowiedź. – Nie – z początku tyle zdołała z siebie wydusić, jednocześnie zagryzając mocno od wewnętrznej strony policzek, tak jakby w ten sposób głos miał się jej nie złamać lub zwyczajnie miała się wcale podczas tej rozmowy nie rozpłakać. A szczególnie teraz bardzo tego nie chciała. – A kto miał być? – dorzuciła wreszcie, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że pytanie które dla niej wydawało się czysto retoryczne wcale takie nie było, bo przecież nawet Bartkowi nie powiedziała że była tylko u ciotki. – Nasza ciotka mieszka nad morzem na takiej małej wsi. U niej byłam – i chociaż z początku dzielnie wpatrywała się w Szopena, kiedy tylko skończyła mówić wzrokiem już uciekła na drugą stronę pokoju. Głównie dlatego, że celowo ominęła jego wcześniejsze pytanie o powód wyjazdu, powód opuszczenia Niedolisek i... i czuła, że to jeszcze nie wszystko, na co odpowiadać nie będzie chciała.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Pią Kwi 24, 2020 8:48 pm
Całe szczęście, kiedy przekroczyli już próg domu Jagiełłów, nikogo w drodze do pokoju Kariny nie zastali. Tam dziewczyna bezpardonowo rzuciła się na łóżko, dając tym swoim musimy? do zrozumienia Bartkowi, że wcale nie ma ochoty na tę rozmowę. Zajebiście. Dla niego też nie był to najprzyjemniejszy temat, ale chyba po to się tutaj spotkali, tak? Szopena nie zadowalały dwa krótkie zdania o całym zdarzeniu rzucone od niechcenia przez telefon, zaraz zresztą po informacji na temat tego, że przecież on miał się wcale nie dowiedzieć, a na pewno nie od razu, bo Karina zadecydowała milczeć... Nie chciał jednak tej kwestii również poruszać, bo już wystarczająco mocno wbiła mu nóż w plecy wtedy, kiedy rozmawiali bezpośrednio po jej SMS-ie, a chłopak przyszedł tutaj po konkrety, którymi będzie mógł bez problemu zastąpić swoje chore domysły, męczące go po nocach.
- No nie wiem, ta ciotka chociażby - rzucił, wzruszając gwałtownie ramionami, bo było to dla niego oczywiste. Kto chciał przez podobny proces przechodzić sam? - Gdzie w ogóle do tego doszło? W szpitalu? - chciał się upewnić, bo do poronienia mogło dojść tak naprawdę wszędzie. Uniósł na nią spojrzenie, marszcząc leciutko czoło. - Wiadomo w ogóle, dlaczego się tak stało? - on pytań miał milion. I to nie wcale dlatego, że szukał winnego, po prostu chciał wiedzieć, jako ojciec, który stracił dziecko... zwyczajnie chciał wiedzieć. - Robili ci przed tym jakieś badania? Była ci wcześniej w ogóle znana... płeć? - przełknął głośno ślinę, bo była to kwestia, którą jeszcze przed zerwaniem poruszyli i mimo iż teraz nie miała ona większego znaczenia, Bartosz chciał mieć całkowity pogląd na sytuację. Spojrzał więc pytająco w kierunku Kariny, ta jednak odwróciła głowę, po raz kolejny udowadniając mu, że nie jest do końca gotowa, żeby o tym wszystkim rozmawiać. God... - Karina... - rzucił łagodnie, podrywając się z biurka i stawiając krok w jej kierunku. - Chcesz przełożyć tę rozmowę? Jeżeli nie czujesz się na siłach, to trzeba było powiedzieć... - dodał równie potulnie, nie z jakimś wyrzutem, choć nie na rękę było mu dalsze przedłużanie własnej katorgę i życie w fatalnej nieświadomości, co do cholery poszło nie tak... Zamierzał jednak uszanować jej sferę prywatną, jeżeli tylko tego chciała. - Wybacz, że tak pytam, ale... kurwa, nigdy bym się nie spodziewał, że tak to wszystko się skończy. Nigdy - wydusił z siebie, kręcąc głową na boki. - Wiem, że nie przeżyłem tego na własnej skórze, ale nie myśl, że mi nie jest ciężko, bo... bo czuję się nieswojo jak cholera, mając świadomość, że z dnia na dzień, tak po prostu, dziecka już nie ma i... i nie będzie - przełknął ślinę, nie spuszczając z niej wzroku, w nadziei, że w końcu się przełamie, spojrzy w jego stronę i powie wszystko, co musiał wiedzieć o jej pobycie nad morzem. Tylko tego oczekiwał, żeby jakoś pogodzić się z sytuacją i ruszyć dalej, mając nadzieję, że tym samym blondynka zrzuci ogromny ciężar ze swoich barków, opowiadając o tym wreszcie na głos.
Karina Jagiełło
avatar
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Pon Maj 04, 2020 2:04 pm
Kolejne pytania na które nie chciała odpowiadać padły dosyć szybko, bo zaraz po tym co zdołała z siebie wydusić i na chwilę przed odwróceniem wzroku gdzieś w bok, byleby nie napotkać tego Szopena. Gdzieś w tej pijanej główce wierzyła, że może właśnie odwrócenie spojrzenia sprawi, że nagle Bartek nie będzie chciał z nią rozmawiać na takie trudne tematy albo uzmysłowi sobie, że część pytań jest zadana zdecydowanie za wcześnie i odpowiedzi na nie najprawdopodobniej nie dostanie. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a on, jakby wcale nie potrafił się wczuć w to co przeżyła i w dalszym ciągu przecież w środku przeżywała, pytał o jedno, drugie, trzecie, aż Karina zamknęła się w sobie na dobre kilka minut zanim ponownie spojrzała na chłopaka i co najważniejsze, zabrała głos. – Teraz pytasz czy chcę przełożyć? – nic nie mogła poradzić na to, że ten właśnie głos który zabrała, złamał jej się już przy pierwszym wypowiedzianym słowie. Na chwilę znowu zamilkła, słuchając w skupieniu tego co Szopiński do niej mówi, jak twierdzi, że rozumie, że jest mu ciężko i... i te właśnie słowa sprawiły, że ostatecznie po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy. Wierzchnią stroną dłoni szybko je starła, tak jakby nie chciała po sobie pokazać, że coś jest nie tak (moment idealny, nie?), chociaż właśnie ten gest najprawdopodobniej od razu ją zdradził. – Ja też się tego nie spodziewałam – wyrzuciła z siebie w odpowiedzi na słowa chłopaka, co poniekąd odpowiadało też chyba na pytanie, gdzieś pewnie mimo wszystko krążące w głowie Bartka, czy Karina jakkolwiek się do tego poronienia przyczyniła. Niby podczas ich rozmowy przez telefon niektóre rzeczy już wyjaśniła, ale jeśli wcześniej zastanawiał się nad tym, to czy nie mógł dalej czegoś podobnego podejrzewać? – Ja... ja nie potrafię chyba o tym mówić – dodała jeszcze, w myślach dopowiadając sobie, że przecież łatwiej jest coś napisać w smsie albo chociaż na kartce, identycznie jak zrobiła z informacją o samym poronieniu, o którym Bartek dowiedział się z wiadomości. W tamtym momencie docierało już do niej, że sposób poinformowania go o tak ważnej rzeczy jest totalnie beznadziejny, żeby nie powiedzieć, że chujowy, ale skoro nie potrafiła o tym mówić, to jak inaczej miała to zrobić? Ledwo jej to przeszło przez gardło podczas rozmowy z Piotrkiem. – Przepraszam Bartek – i w końcu, po dobrych kilku minutach, uniosła na niego wzrok i zatrzymała go na tej dobrze znanej buźce, której dopiero teraz mogła dokładnie się przyjrzeć. W oczach miała dalej łzy, ale ostatkiem sił powstrzymała się przed płaczem, wstając z tego łóżka i podchodząc do chłopaka, w którego ramionach schowała swoją twarz. Żeby nie pomoczyć mu koszulki kiedy tak mocno go obejmowała, zacisnęła powieki i dopiero teraz powoli zaczęła analizować w głowie jego poprzednie pytania i... właśnie w tym momencie z buzi Kariny wydobył się pierwszy szloch. Przypomniała sobie tą karteczkę z tak ważną informacją, którą dostała od lekarza jeszcze podczas normalnej wizyty, i którą zgubiła tego samego dnia, bo kiedy dotarła do domu nie mogła znaleźć jej w swojej torebce. A teraz Szopen tak po prostu ją pytał o... płeć ich dziecka, którego od kilku tygodni już nie było, i nawet jeśli chciała, tego płaczu nie potrafiła już powstrzymać. Bo nagle, mimo krążących w jej krwi procentów, poczuła się milion razy gorzej niż wcześniej. Jak taka najgorsza matka na świecie.
Bartek Szopiński
Bartek Szopiński
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam
Pią Maj 08, 2020 12:25 pm
Nie było go już w stanie zdziwić nic, absolutnie nic, jeżeli o zachowanie Kariny chodziło; dziewczyna najpierw powiadamiała drogą SMS-ową o śmierci ich dziecka, potem nazywała pierwszym lepszym z brzegu, bo tak mniej więcej się poczuł, kiedy określiła go każdym, następnie zgadzała się na spotkanie, na które totalnie nie była psychicznie gotowa, szczerze dziwiąc się, dlaczego dopiero teraz pyta, czy nie chce go przełożyć, mimo że mogła tego uniknąć, prosząc o więcej czasu, bo przecież Szopen by zrozumiał, i... i na koniec jeszcze to wtulenie się w jego tors, na które nie miał pojęcia, jak ma zareagować, cholera. Bartek nigdy nie był osobą specjalnie empatyczną. Tylko i wyłącznie dzięki temu, że sam przeżywał tę wspólną tragedię i od kilku dni nie był sobą, a tylko cieniem przyglądającym się wszystkiemu z boku, potrafił w tej znaleźć w sobie jakieś resztki zdrowego rozsądku i z lekkim zawahaniem rozluźnił spięte mięśnie ciała, wypuszczając głośno powietrze przez nos, kiedy przyłożyła głowę do jego klatki piersiowej.
Ręce bardzo powoli przeniósł na jej plecy, tym samym obejmując ją ramieniem i głośno przełykając ślinę. Bardzo dużo czasu minęło, odkąd mieli bezpośredni kontakt cielesny, przez co czuł się trochę niekomfortowo, ale też żadna z tych rzeczy nie była mu na tyle obca, aby odskoczył jak poparzony. - Już w porządku... - zdołał tylko wyszeptać, po czym przejechał delikatnie dłonią po jej plecach, kładąc instynktownie podbródek na czubku jej głowy, wpatrując się nieobecnie w ciemne okno, znajdujące się naprzeciwko. Zamrugał kilkukrotnie, wsłuchując się w odgłos ciszy i szlochu Kariny, decydując, że najlepiej będzie, jeżeli zostawi ją teraz samą. Gdyby nie to, że nie chciał narażać swojego obecnego związku, w którym był szczęśliwy jak cholera, pewnie zostałby jeszcze chwilę z Jagiełłą, może nawet położył się na łóżku i głaskał po miękkich włosach, póki by nie zasnęła, ale... nie mógł wtedy zrobić. Odsunął się zatem bardzo powoli od dziewczyny, kładąc dłonie po obu stronach jej ramion i patrząc jej w oczy. - Gdybyś czegoś potrzebowała - zatrzymał się na chwilę, czekając aż na niego spojrzy - daj mi znać - powiedział to z naciskiem, aby tym razem zrozumiała jego dobre intencje i reagowała zawczasu, nie, kiedy było już po wszystkim. Widząc, że dziewczyna jest słaba, zaprowadził ją jeszcze powoli do łóżka, odrzucając na bok kołdrę i sadzając na jego kraju. - Odpoczywaj, będziemy w kontakcie - rzucił jeszcze półgłosem, po czym prostując się, wolnym krokiem oddalił się od blondynki, po drodze chwytając swoją kurtkę, a zaraz potem znikając w drzwiach jej pokoju, aby następnie udać się do tych frontowych i ruszyć na Wrzosową.

/zt. x2
Sponsored content
Re: 35. Myśli, emocje wprawiają w ruch ten świat; możesz go tworzyć na nowo i burzyć od tak, kręcę się wokół w tej grze i gubię sam

Skocz do: