Co to był za melanż przepotężny. Normalnie, aż sama siebie podziwiałam, że jestem jeszcze w stanie zawlec swe dupsko na Mostową i uderzyć do Kostka na chatę. Jakoś tak, przez to wszystko, dziką atmosferę, alko, zielsko i ziomków, których spotkałam za nim zatęskniłam i mój pijacki mózg stwierdził, że musi go spotkać. Co tam, że jest trzecia w nocy, a chłop ma jutro do pracy (albo nie ma, bo ja teraz już nie wiem). W każdym razie stoję tam przed jego drzwiami i mną taki delikatny halny porusza w przód i w tył i trochę mi zajmuje żeby zadzwonić dzwonkiem do drzwi, a nie zapalić światło na korytarzu, włącznikiem, który jest obok tego pierwszego. No jestem najebana, ale kontaktuje na luzie i co najważniejsze ten buch, jak się potem dowiedziałam, przekazany po studencku, sprawił, że się napaliłam i nie, że na jakiegoś gładkobuziego, Matiego, a na prawdziwego chłopa, Wypijacza. Otwiera mi drzwi taki pół goły i mnie dreszcz przechodzi podniety, się uśmiecham drapieżnie od wejścia i tam wbijam do środka bez siema, nara, pocałuj mnie w dupę, niczego dosłownie. Rozglądam się po mieszkaniu chyba w poszukiwaniu jakiś innych hoes i jak się upewniam, że sam jest, to go przyciągam do siebie i składam na jego ustach przelotny pocałuenk. - No siema, sorry, że tak w nocy, ale ja dopiero zeszłam z swojej zmiany - wzruszam ramionami, ściągając z stóp białe adidasy i podążając bez pytania do jego kuchni. - Masz jutro do pracy? - obracam się w jego stronę, w sensie do tyłu, jak idzie za mną, bo jak ma to se zaraz pójdę nie albo po prostu, ode wejścia przejdę do konkretów - Ciebie nie było na tej imprezie na PGRach, nie? - pytam badawczo, żeby nie było, że był, ale mi nie powiedział, bo wtedy to lipa. Śmiesznie, bo wcale nie myślę o tym, że on mógłby mnie w takim przypadku zobaczyć z Matim, bo przecież ja do niego nie należałam, a do własnego narzeczonego i tak to. - Szkoda w sumie, bo się tylko ujebałam z moim narzeczonym, a może by mnie Twoje towarzystwo od tego odwiodło - opadam swobodnie na kanapę i się przytulam do poduszki, w sumie nie wiedząc dlaczego nie przechodząc od razu do molestowania Kostka, ale może ja po prostu sama chce zostać zmolestowana przez niego, a nie na odwrót. Nogi przyciągam do siebie, przez co może zobaczyć rąbek mych czarnych majtek, ale co mi tam, zjarana i troche najebana, nie mam wstydu wcale.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 03, 2020 12:17 am
#9
Byłem dzisiaj w pracy do północy i wiedziałem, że jakieś nielegalne melo się gdzieś kręci, bo tylu młodych ludzi jednego dnia i praktycznie o tej samej porze wbijających po alko już dawno nie miałem, ale w ogóle się tym nie przejąłem. Sam i tak nie mogłem pójść bo byłem w pracy, poza tym nawet nie miałem z kim, bo od Fatimy to znać o niczym nie dostałem, więc stwierdziłem, że i ona pewnie siedzi na chacie, albo robi coś innego, a nie właśnie bajeruje jakiegoś typka, pije i jara zielsko, no i byłem głupi, że ją o to nie podejrzewałem, bo kiedy dopiero co udało mi się zasnąć po tej zmianie to nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się zwlekać, ale ktoś nie odpuszczał, więc w końcu zwlekłem tyłek z łóżka i na samych bokserkach, bo nie chciało mi się ubierać, powędrowałem otworzyć drzwi, a kiedy ujrzałem Fatimę, przetarłem oczy i odsunąłem się, kiedy przepchnęła się tak obok mnie, a następnie zamknąłem za nią drzwi. Chciałem się już odezwać, ale ona mnie jednak wyprzedziła. - Mam wolne, niedawno wróciłem. - mruknąłem, ziewając przeciągle i udając się za nią, wciąż przecierając oczy, bo wyrwała mnie z tego najlepszego snu chyba właśnie. - Jakiej imprezie? - zapytałem, przeczesując palcami włosy i spoglądając na nią pytająco. Czyli jednak dobrze podejrzewałem, impreza była, ale cholera, Fatima też się na niej pojawiła i nawet nie dała mi o tym znać? Dobrze wiedzieć. Jednak jej kolejne słowa dotarły do mnie z opóźnieniem bo zdążyłem sobie klapnąć na kanapę koło niej i nawet zerknąć tam gdzie nie powinienem bo Bielicka była najebana i upalona, więc nie wolno mi było myśleć o pewnych rzeczach, ale spoko, szybko mi to wybiła z głowy swoimi słowami. - Jakim kurwa narzeczonym? - zapytałem, rozbudzając się już konkretnie i posyłając jej podejrzliwe spojrzenie, o czym ona pierdoliła? Serce zabiło mi tak jakoś szybciej, a w brzuchu poczułem nieprzyjemny ucisk, zazdrość, było mi to dobrze znane uczucie i cholera, niezbyt przyjemne, nie tylko dla mnie, bo i dla ludzi w to zamieszanych.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 03, 2020 12:33 am
No ja to się tak szczerze spodziewałam, jakiegoś cieplejszego przywitania, najlepiej jakby mnie od wejścia przygwoździł do drzwi i tak pocałował namiętnie, a potem zmacał pod koszulką, tym razem nie przygwożdżoną i wsadzoną w spodnie, bo nawet odsłaniającą rąbek skóry szczupłego brzucha. No, ale mi tego Kostek nie zaoferował, miał szczęście, że zaspany był to nic mu nie powiedziałam, tylko spokojnie sobie poszłam do pokoju. O, to on nie wiedział nic o tej imprezie? Troche przypał, bo ja też go nie spytałam czy nie pójdze ze mną, ale tak z góry oceniłam, że pewnie nie chce się pojawić publicznie w moim towarzystwie, a szczególnie, że tam była Terka, bo to melanż Jagiełły Piotrka. Ja się siorką nie przejmowałam i szczerze teraz podchmielona to miałam wyjebane, ale on to może jeszcze to rozstanie przeżywał. - Oj, taka impra, techno, szlugi, zioło, alko, urodziny Poniatowskiego i Piotrka Jagiełły. W sensie, ja iść nie, nie mogłam, bo mnie Piotrek wychowywał praktycznie z Terką, ale noooo - zakańczam tak niezgrabnie bardzo, patrząc na niego badawczo, coby ocenić czy się na mnie za to wyjście samotnie nie gniewa czy nie albo inaczej, nie samotnie a z samcami. Nic więcej nie mówię na ten temat, bo nie chce mi sie wałkować Terkę znów i rozdrapywać niezagojoną ranę, ale on na szczęście się tak pyta, trochę brutalnie o tego narzeczonego, kurwy wrecz używając, więc marszczę czoło i nosek i patrzę się na niego, jak na przejeba spojrzeniem typu, ale o chuj Ci chodzi, bo ja nie rozumiem. - No taki normalny narzeczony, lat 18, Jagiełło Jaś się nazywa. Taki mój przydupas co się z nim kiedyś hajtnę, jak mi z nikim nie wyjdzie, bo jemu to ja wątpie, że wyjdzie, bo mu rozganiam wszystkie baby, bo podobno jestem upierdliwa, a on tego nie lubi, ale ja i tak jestem - pokrótcę mu skracam naszą relację, ale bardzo pokrótce i żadnych szczegółów mu nie udzielam, bo po co. Jaś był ziomeczkiem, a to był taki mój inside dżołk, który czaił tylko on i tylko ja i tylko mnie on śmieszył, więc nie było sensu żeby Kostka bardziej wtajemniczać. Najebanie uniemożliwia mi zauważenie tego jego spięcia, uśmiecham się do niego rozanielona więc i zarzucam te gołe nogi na jego ciało i się przybliżam do niego, nawet nie zwracając uwagi na to, że on taki jest rozgołocony. W kołczanie czarnymi mi ciąży blancik czy dwa, ale na razie go nie zaczepiam i nie pytam czy chce zajarać, bo pewnie nie chce. No, mam nadzieje, że jednak zmiękczę jego serce i wreszcie się chłopak weźmie do roboty, bo ja nie po to tę spódnicę odsłaniającą prawię pupę ubrałam, żeby się marnować tak całkiem i na spokojnie spać pójść. - Gniewasz się, że nie spytałam czy idziesz? - mruczę, już będąc bliżej i patrzę na niego z dołu niebieskimi ślepiami, rozpylając wokół siebie jakiś czar Fatimy Bielickiej, no po pijaku straszne ze mnie hoe i to jeszcze lepiące do niego wychodzi, ale nie umiem się powstrzymać i mnie po prostu ciągnie do Kostka, jak jakąś śrubkę do magnezu.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 03, 2020 12:56 am
Szczerze mówiąc miałem gdzieś tą imprezę, nie interesowało mnie to, chociaż miło by było gdyby jednak dała mi o niej znać, może nawet i zapytała czy chciałbym się z nią wybrać i tak bym nie poszedł bo wiadomo, unikałem Tereski jak ognia, ale przynajmniej poczułbym, że w jakiś sposób liczy się z moim zdaniem, a tak to po prostu miałem wrażenie, że ma tak naprawdę mnie głęboko gdzieś i jestem jej jakimś kołem ratunkowym jak się jej nudzi, albo nie ma kto ją z opresji wybawić, co naprawdę nie było fajnym uczuciem. No i jeszcze z tym narzeczonym wyskoczyła to już w ogóle się we mnie wszystko zagotowało, bo jednak moja wcześniejsza teoria zaczynała się potwierdzać, a jeszcze kurwa zaczynało się robić tak jak w przypadku mojego związku z Tereską, tylko, że starsza Bielicka to mnie po rogach z laską waliła, a Fatima to się z góry przyznawała, że jednak z typem i w sumie to nie mogłem powiedzieć, że mnie zdradza, bo wciąż się nie określiliśmy kim dla siebie jesteśmy, ale cholera, no z mojej strony było widać, że jednak coś więcej nie? Jak mi zaczęła opowiadać o tej relacji z tym całym Jagiełło, zmarszczyłem brwi. Nie rozumiałem o co jej chodzi, bo chujowo tłumaczyła. - Aha. - rzuciłem oschle bo to było jedyne na co mnie było stać w tym momencie, co by totalnie się nie wkurwić i nie wyjebać jej za drzwi bo nie mogłem tego zrobić. Po pierwsze była najebana, po drugie, nie potrafiłem nawet, wolałem by przekimała tutaj i wytrzeźwiała, wtedy mogłem się jej pozbyć. Mimo wszystko się o nią cholernie martwiłem. Kiedy zarzuciła swoje nogi na te moje, spojrzałem na nią, unosząc jedną ze swoich brwi i przyglądałem się jej dalszym poczynaniom. - Nie, nie gniewam się. - rzuciłem, wywracając teatralnie oczami, bo akurat to, że poszła na imprezę jakoś mało mnie obchodziło, znaczy obchodziło, ale nie na tyle, co powiedziała wcześniej, o tym kolesiu, który był jej narzeczonym. Mi żadnej deklaracji złożyć nie potrafiła, a jemu ślub już obiecała? Jej wzrok, to mruczenie, odkryte ciało, aktualnie nie robiło na mnie wrażenia, więc zsunąłem jej nogi ze swoich i wstałem. - Ile wypiłaś? Chcesz wody? - spytałem jakoś tak beznamiętnie, a następnie powędrowałem do kuchni, bo ja musiałem się napić, jakoś w gardle mi zaschło, nie sądziłem, że mam konkurencję, znaczy spodziewałem się tego, że ktoś na pewno patrzy pożądliwie na Fatimę, ale nie że do takiego stopnia by nazywała go swoim narzeczonym, a mi mówiła, że jeszcze nigdy się nie całowała, ta, jasne kurwa.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 03, 2020 1:12 am
Totalnie nie wiem o co temu Kostkowi chodzi, bo ja tu mu mówię teraz o wszystkim praktycznie, wywalam z siebie tą jedną rzecz o której wiem tylko ja i Jaś tak naprawdę, którego znam trochę lepiej niż samą siebie albo raczej on mnie zna lepiej, niż ja siebie znam, a on tutaj jakieś foszki stroi. Nic nie mówi, niby się nie gniewa, ale nawet ja wyczuwam ten chłód i obojętność i mi się przykro robi w cholerę i takie czuje ukucie w serduszku i w brzuszku i w gardle mi staje takie nieprzyjemne coś, co mi się zdarza dziać jak jestem smutna, zagryzam wargi i już nic nie mówię więcej, bo naprawdę, myślałam, że mu się miło zrobi, jak do niego wpadnę tak niespodziewanie i ogólnie, wcale nie myśląc, że on moje odwiedziny traktuje całkowicie inaczej, niż ja traktuje. Uderza mnie, że on jest po prostu o Jasia zazdrosny i mnie to rozczula tak na maksa, a chyba nie powinno, bo totalnie nie miał do tego powodu. My to ziomki i na zawsze tak pozostanie i nawet jak się hajtniemy, to nie będzie żadnych stosunków i pocałunków, no nic kompletnie. Odrzuca mnie dosłownie, mentalnie i fizycznie, bo zrzuca te nogi i się odsuwa, wstaje nawet i idzie do kuchni, a ja jak cień tam za nim lezę i tak się snuje, ale ten głupi mózg mi mówi, że mi nie można odpuścić i się przytulam do jego pleców, to pewnie z boku mega śmiesznie wygląda, bo on taki duży, a ja taka mała, no ale desperacko pragnę czułości, jego czułości, chociażby najdrobniejszej. Plecki ma zimne i przykładam do nich swój policzek, tak przyjemnie ochładzając sobie to napite i naćpane ciało i od razu mu odpowiadam zgodnie z prawdą, bo nie chce żeby się znów ode mnie odsunął, bo wtedy to się rozwyje ze smutku i żałości. - Niewiele wypiłam, kilka szotów, jakiegoś bimbru i zjarałam blanta czy dwa, ale nic mi nie jest i żyje - mówię do jego pleców i wzdycham przeciągle, bo mi się ciężko robi na duszy. - Nie chce wody, chce żebyś mnie przytulił, baranie... - mówię cicho, mimowolnie go obrażając, ale no co mam poradzić, jak się zachowuje teraz jak baran. - Ja nie wiem co Ty sobie pomyślałeś o tym Jasiu, ale Jaś to Jaś i raczej nie jesteś jego konkurencją, bo on to po prostu coś więcej, w takim sensie, że jakby był moim bratem bliźniakiem prawie i jak się nawet z nim hajtnę to przecież będę potrzebowała kochanka, bo mnie brzydzi sama wizja całowania z nim, a w to miejsce mam wakat, więc akurat pozycja dla Ciebie, Kostek - rzecze cudacznie, ale mam nadzieje, że wreszcie mnie zrozumie i nie wywali z chałupy, bo nie chce mi się na śliczną zapierdalać, a spanie pod mostem to tak średnio mi się uśmiecha. Już nawet nie musi mnie przytulać czy całować, wystarczy, że przestanie się gniewać i znów będę mogła się poczuć u niego swobodnie, a nie jak intruz.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 10, 2020 5:37 pm
Kiedy poczułem jak przytula się do moich pleców, uśmiechnąłem się pod nosem, bo jej dotyk jednak na mnie działał i było to przyjemne, ale nie sprawiło, że moja złość nagle mi przeszła. Znaczy czy ja byłem zły? Nie, bardziej rozczarowany. Już przeszedłem przez taką relację, dla której przyjaciółka jednak nie była tylko przyjaciółką, o hej, czy to nie była siostra Fatimy? Skąd mogłem mieć teraz kurwa pewność, że i ta młodsza Bielicka jednak nie odjebie czegoś podobnego do swojej siostry? Ogólnie to wolałem wiedzieć już teraz na czym stoję, bo jeśli to miała być tylko zabawa to okey, przestanę się po prostu w to angażować emocjonalnie. Odetchnąłem głęboko i odwróciłem się w jej stronę, po jej słowach o tym, że chce bym ją przytulił, ale jednak nie zrobiłem tego. Spoglądałem tylko na nią i w końcu zaczęła mi się tłumaczyć z tej relacji z tym całym Jasiem, a im więcej mówiła, tym bardziej się pogrążała, uśmiechnąłem się z politowaniem, patrząc na to, jak nie panuje nad językiem, jeszcze bardziej niż na trzeźwo, a myślałem, że już bardziej się nie da. Słysząc, że jej ten cały kumpel jest kimś więcej, poczułem się dla niej jak zupełnie nikt, jakiś plan b, a jej kolejne słowa mnie tylko w tym utwierdziły. - Kochanek? Za kogoś takiego mnie masz? - zapytałem i wywróciłem teatralnie oczami. Sęk w tym, że ja nie miałem ochoty być na miejscu kochanka, nie chciałem być tym drugim tak samo jak w poprzedniej relacji z siostrą Fatimy, drugie miejsce zawsze było chujowe, szczególnie w kwestiach uczuciowych. - Traktujesz mnie jak jakąś opcję zapasową czy masz ochotę po prostu się pobawić? Bo nie wiem czy Ci przypominać, ale niedawno Twoja siostra zrobiła ze mnie frajera i nie mam ochoty już być planem b. - szczególnie nie tak szybko, bo mimo, że zaczynałem naprawdę lubić Fatimę, to rozstanie z Tereską wciąż bolało, wciąż je przeżywałem i wcale nie miałem ochoty łatać sobie swoich ran młodszą Bielicką, tylko oczekiwałem czegoś konkretnego, jednak ona chyba niekoniecznie chciała tego samego co ja.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 10, 2020 6:26 pm
Nie zdaje sobie sprawy, że moje słowa mogą go ranić. Żyję chwilą dosłownie, bo za kilka minut i tak zapomnę o wszystkim. Pomimo tego upojenia alkoholowego robi mi się źle, po prostu, a ta jego obojętność jeszcze bardziej mnie dobija. Denerwuje, bo dosłownie wyłapał najgorsze elementy wypowiedzi i je teraz stosuje przeciwko mnie. Marszczę brwi więc i się od niego odsuwam, kuląc w sobie i odwracając wzrok, bo mi źle, bardzo, bardzo źle. Teraz to całkiem się czuje, jak najgorsza osoba na świecie, bo nie wiem czego chce, oprócz tego, że chce dobrze. Dla mnie, dla niego, dla naszej dwójki i ciężko mi jest powiedzieć czy osiągniemy to jeśli mu obiecam jakąś stabilną relację. Bardzo mnie bolą te wszystkie zarzuty, że się bawię, że traktuje jak kogoś drugiego, jakby to, że razem się bujamy oznaczało, że ja nie mogę z Jasiem się ziomkować. Przecież mu tego nie zrobie, sobie zresztą też i chociaż obecnie Jagiełło był pod wieloma względami na pierwszym miejscu w moim serduszku, to co raz częściej myślałam o Kostku, jako tym najważniejszym. Trudno mi się było do tego przyznać, przed samą sobą, bo ciągle krępował mi ręce ten irracjonalny strach. - Ja... - zatrzymuje się na chwilę, zagryzając wargi i skubiąc skrawek mej spódnicy, jakby razem z tą czynnością najść mnie miały mądre myśli. - Ja nie wiem - wzdycham głośno, brzmiąc niepewnie - To wszystko jest takie nowe i nieznane, a ja nie chce Ci robić krzywdy - czuję, jak znów się rozpadam, brakuje słów, a oczy szklą się, gdy spanikowane i zasmucone ciało nie potrafi opanować emocji - Nie chciałam żebyś tak się poczuł, jak ten drugi, bo najwyraźniej zrozumiałeś relację mą i Jasia całkowicie opacznie. - powoli zaczynam podążać w stronę drzwi, cały czas będąc do niego odwrócona twarzą - Przepraszam, chyba nie powinnam tu przychodzić - rąbkiem rękawa czarnej kurtki wycieram jedną z łez, która powoli spływa po mej zarumienionej skórze. Trochę pewniej też idę do tych drzwi wyjściowych, bo naprawdę chce sobie pójść. Przytłacza mnie ta sytuacja, on mnie przytłacza i emocje, jakie teraz odczuwam. Zbyt to jest nowe i nieokiełzane, a po alkoholu potęguje się z tysiąc razy.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Nie Maj 10, 2020 6:59 pm
Kiedy w końcu zaczęła, wpatrywałem się w nią intensywnie bo miałem nadzieję, że w końcu się przede mną otworzy i powie co czuje, ale nie spodziewałem się takiej odpowiedzi, to "nie wiem" rozbrzmiewało echem w mojej głowie i cóż, nie wiedziałem teraz co myśleć, trochę mnie to po prostu wybiło z rytmu. Starałem się z każdym jej kolejnym słowem to zrozumieć i chyba trochę mi się udawało, może zbytnio na nią naciskam? Może za bardzo próbuję wyciągnąć od niej jakąś deklarację? Ale to nie tak, że chciałem ją osaczyć, po prostu sam się tego wszystkiego bałem. Fatima była ode mnie prawie 10 lat młodsza, była jeszcze mentalnym dzieckiem i nie mogłem wymagać od niej tego, żeby nagle stała się dorosłą i takie decyzje tylko podejmowała, bo ona nigdy taka nie była i nie wiedziałem nawet czy kiedykolwiek będzie, ale to mi się w niej podobało, nie mogłem jej przecież zmieniać na siłę, nawet nie chciałem jej zmieniać. Kiedy zaczęła się cofać, przygryzłem delikatnie dolną wargę i w pierwszym momencie chciałem pozwolić jej odejść, jednak widząc jak ociera tą łzę, nie mogłem tak po prostu jej wypuścić, zmiękłem i podszedłem do niej, chwytając ją za nadgarstek i przyciągając do siebie by móc ją przytulić, była taka mała i krucha w moich ramionach, to jeszcze bardziej potęgowało mylne wrażenie, że jest słodką i niewinną dziewczynką, no może w pewnych kwestiach była, ale w większości to cholera, szatan wcielony, serio. - Nie uciekaj ode mnie. - szepnąłem i ucałowałem czubek jej głowy, a następnie palcem wskazującym uniosłem jej brodę by na mnie spojrzała. - Cieszę się, że przyszłaś. - powiedziałem i uśmiechnąłem się delikatnie, naprawdę się cieszyłem, źle po prostu to spotkanie zaczęliśmy, ja je źle zacząłem, dając się ponieść zazdrości i negatywnym uczuciom. Pociągnąłem ją na kanapę byśmy mogli tam usiąść splotłem palce naszych dłoni razem, dla pewności by mi nie zaczęła znowu uciekać, spojrzałem w jej tęczówki i odetchnąłem głęboko. - Fatima... - zacząłem i cholera, był to trudny temat, może nawet nie powinienem poruszać go kiedy Bielicka była pod wpływem substancji odurzających, ale dzięki temu miałem wrażenie, że mówi szczerze, bo nie ma czasu na przemyślenie swoich słów. - Nie chcę Cię do niczego zmuszać, ale jedynie czego oczekuję to informacji na czym stoję, nie musisz mi składać deklaracji, nie musisz mi wyznawać miłości, po prostu powiedz szczerze, jak widzisz naszą relację. - nic więcej nie oczekiwałem, chciałem by tylko powiedziała, czy jestem po prostu dla niej kimś ważnym, w kwestii uczuciowej, czy tylko po prostu pociągam ją fizycznie. Mi na niej zależało i zaczynało zależeć coraz bardziej, jeśli tak dalej pójdzie to po prostu znowu będę cierpiał, dlatego wolałem się nastawić na dalszy rozwój naszej relacji, chciałem wiedzieć czy po prostu stłumić uczucia, czy pozwolić im się rozwinąć.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Sro Maj 13, 2020 1:02 pm
Źle mi bardzo, źle mi strasznie i mam wrażenie, że znów go ranię. Normalnie, niedaleko spada jabłko od jabłoni, bo my Bielickie chyba w genach już przekazane miałyśmy niszczenie normalnych, w miarę zdrowych relacji. To mnie chyba najbardziej boli, że on mnie postrzega przez pryzmat Terki, bo ciągle wyciąga to co było pomiędzy nimi. Jestem inna, chociaż podobna i nie chce mu zrobić krzywdy tylko, to tak samo wychodzi. Jestem zresztą pewna, że Terka też nie chciała tego wszystkiego, ale tak wyszło, nie chce mu tego jednak powiedzieć, bo będzie zaraz, że biorę jej stronę, a obecnie jestem na dość... bezstronnej pozycji, bardziej obrzydzona kłamstwem niż samym faktem zakochania w kimś innym. Odchodzę zbyt wolno, bo łapię mnie za nadgarstek i zamyka w klatce z swych ramion. Nie wyrywam się, chociaż moje ciało pozostaje zaniepokojone tym wszystkim, rozmową, na którą jestem chyba zbyt niedojrzała i zupełnie niegotowa oraz nim i jego zaangażowaniem. Dreszcz krąży po mym ciele, a słodki pocałunek, jaki pozostawia na mej głowie niesie ze sobą jakiś spokój i ukojenie. Trochę się rozluźnia, chociaż dale jestem jakaś niespokojna i nieswoja, bo kompletnie nie umiem o uczuciach rozmawiać. Bez słowa daje się zaciągnąć w stronę kanapy i opadam na nią, tak jak kilka minut wcześniej. Tym razem jednak i on się zmienia, już nie jest taki najeżony, jakby był przeciwko mnie i czuł jedynie antypatię. Pomimo wszystko nie jestem w stanie nie niego spojrzeć, zimno mi i jedynie ten dotyk dłoni, na delikatnej skórze palców dodaje mi otuchy. Wzdycham ciężko, bo ja naprawdę nie wiem czego chce. Nie chce dla nas źle i tyle, ale czy będziemy razem, czy skończymy na ślubnym kobiercu, czy będziemy rok, dwa miesiące czy trzy dni wspólnie, a może i wcale nie ma da mnie najmniejszego znaczenia. Czy go kocham? Też nie wiem, cholera, to wszystko leci tak szybko, a ja potrzebuje więcej czasu na uzbieranie sił, bo nie potrafię powiedziec tego wprost, nawet przed samą sobą. W życiu kochałam tylko Terkę, jak byłam mała rodziców i Jasia, bo jest moim bratem na dobre i złe, ale czy jego kochałam? Nie wiem, chociaż przebywając z nim czuje się specjalnie, wyjątkowo i bardzo dziwnie. To wszystko jest wkurwe pokomplikowane i będzie jeszcze bardziej, bo na razie nikt nie wie o tym co się pomiędzy nami tworzy i chyba tak pozostać na razie powinno. Dopóki ja nie będę pewna i on też. - Może Ty mi powiesz, jak się czuje albo pomożesz w tym wszystkim odnaleźć, bo dla mnie to wszystko jest skomplikowane i nowe, więc trudno mi powiedzieć. Ja po prostu chce żeby było dobrze dopóki jest dobrze, przestać myśleć o Terce i o tym co między wami było, bo to, że zaczęliśmy tak, a nie inaczej, nie oznacza, że powinieneś myśleć o mnie przez pryzmat mojej starszej siostry. Ja nie jestem nią i nie chce być, bo nie chce Cię zranić. - opieram głowę o jego ramię i wycieram te ostatnie łzy, które jakoś tak spływały po moich policzkach zupełnie niepotrzebnie chyba, bo w końcu czuję, że się dogadujemy. - Ja w życiu nie zaznałam zbyt wielu pozytywów i musisz zrozumieć mą powolność w deklaracjach. - odwracam się w jego stronę, a moja ręką wędruje na jego porośniętą zarostem twarz, delikatnie smyram policzek kciukiem i uśmiecham lekko, mając nadzieje, że on to odwzajemni. W końcu przyszłam tu trochę w innym celu, a nie płakać i myśleć nad tym co będzie. Potrzebowałam pożyć chwilą, a potem? Potem zobaczymy.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Sro Maj 13, 2020 1:47 pm
Słuchałem jej słów i głupio mi się zrobiło, bo byłem idiotą, że przyrównywałem ją do siostry, nie powinienem tego robić. Nie były podobne, znaczy, pewnie kilka cech by się znalazło, ale cholera, więcej je różniło niż łączyło, więc totalnie zjebałem, ale no nie potrafiłem jakoś tak przejść do porządku dziennego z tym co się stało. Okey, było już lepiej, jakoś rozumiałem sytuację w jakiej znalazł się mój związek z Tereską, że to wszystko musiało się skończyć i dobrze, że skończyło się prędzej niż później, ale wciąż bolało i wciąż czułem się z tym źle, więc zaczynając angażować się w relację z Fatimą zaczynałem też być pełen obaw, bo to wszystko było pokręcone. Czułem się źle z faktem, że akurat to na siostrę mojej byłej musiało paść, w dodatku była ode mnie prawie dziesięć lat młodsza, co jeszcze bardziej sprawiało, że czułem się jak jakiś psychol, mimo, że Fatima była już dorosła, no i dodatkowo bałem się, że wyjdzie na to, że próbuję się w taki sposób odegrać na Teresce, ale to nie było tak, to po prostu samo przyszło i nie potrafiłem nic na to poradzić. Nawet nie wiem kiedy relacja moja i Fatimy sprawiła, że poczułem to, co czułem właśnie teraz, chęć podjęcia jakiejś próby, zaangażowania się w to wszystko, starania się, tyle, że Fatima niekoniecznie mi na to wszystko pozwalała. Jednego dnia przychodziła do mnie tak jak dzisiaj, by następnie nie odzywać się przez kilka dni i dlatego czułem się w tym wszystkim cholernie niepewnie, bo nie wiedziałem czy z jej strony to jakaś zabawa, czy faktycznie podchodzi do mnie i do tego wszystkiego co się między nami działo bardziej poważnie, dlatego chciałem wiedzieć na czym stoję i co mógłbym zrobić, by mogło być po prostu lepiej. - Nie chciałem Cię do niej porównywać, przepraszam. - szepnąłem, bo należały jej się te przeprosiny, musiałem przestać patrzeć na nią przez pryzmat Tereski, musiałem traktować ją normalnie, nie jak siostrę swojej byłej, ale cholera, była tą siostrą, w dodatku młodszą, była cholernie ważna dla Terki i czułem się, jakbym też robił coś cholernie złego, jakbym krzywdził starszą Bielicką, ale to nie moja wina, tak wyszło, nie robiłem tego po złości, jeśli by tak było to nie próbowałbym rozmawiać z Fatimą na temat naszej relacji, a przeleciałbym ją już wtedy, kiedy nadarzyła się do tego pierwsza okazja. - Dlatego mówię, że nie oczekuję od Ciebie żadnych deklaracji, chcę tylko wiedzieć czy gdzieś tam, z tyłu Twojej głowy, chociażby jeden raz, przeszła Ci myśl o tym, że chcesz tego tak na poważnie, nie dla zabawy, czy spróbowania czegoś nowego. - odwzajemniłem jej uśmiech i ułożyłem swoją dłoń na tej jej, która znajdowała się na moim policzku. Bo rozumiałem, że zobaczymy co będzie, ale chciałem wiedzieć czy mam nadal się angażować, czy pozwolić sobie również na zabawę. Chociaż... Jeśli miałaby być to tylko zabawa, wolałem tego wtedy nie ciągnąć dłużej, bo wiedziałem, że jeśli by tak było, to ja byłbym tym najgorszym, a tak nie było.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Sro Maj 13, 2020 3:17 pm
Ja niczego nie planowałam; przez większość naszej relacji wydawało mi się, że go nie lubię i jasno dawałam mu się we znaki. Dopiero niedawno mnie coś strzeliło, zaczęłam dostrzegać rzeczy, których nie dostrzegałam, podobał mi się nie tylko fizycznie, ale i mentalnie, bo był taki inny od osób, z którymi zwyczajowo się zadawałam. Różnica wieku dużo tu dawała, ale też to, że był taki wyrozumiały i bardzo o mnie dbał. Dobrze było mieć kogoś takiego, kto się Tobą opiekuje i daje jebanie, bo naprawdę brakowało mi takiego poczucia bezpieczeństwa. Jak mnie przeprasza to mam nadzieje, że już naprawdę zamkniemy ten rozdział, bo to wszystko jest po prostu męczące. Akcja z Terką, nasza kłótnia, ich kłótnia, Aurelka za którą też tęskniłam zresztą, ale i wszystko inne. Nie potrafiłam patrzeć na to wszystko tak samo, stresowało mnie, że nasi wspólni znajomi też pewnie wezmą jedną ze stron i szczerze wątpiłam, że w jakiekolwiek kwestii wybiorą mnie, więc nie chciałam żeby i on mi o Teresce nawijał nad uchem. W gardle mi staje gula i zaczyna się stresować, normalnie, jakby w jednym momencie cały alkohol wyparował z mojego mózgu. Trudno się przyznać do pozytywnych uczuć, a już najbardziej przed sobą, ale czy myślałam o Kostku, jak o kimś więcej? Tak. Głupio się przyznać, ale nawet jak rozmawialiśmy wtedy przez telefon i wbił do mnie potem na obiad to miałam takie super, miłe feelsy, jak jeszcze nigdy z nikim wcześniej, więc może to był znak, że i sobie powinnam dać szansę. Nam dać szansę. Rumienię się lekko i znów odwracam wzrok w bok, włos mi się jeży na ciele i zabieram tą dłoń z jego twarzy. Jeszcze raz tak wzdycham, jakbym bez tego wzdychania funkcjonować nie mogła i wreszcie zaczynam mówić, chyba z sensem. - Tak, w mojej głowie pojawiła się taka myśl - wychodzi ze mnie gładko, chociaż stresuje się jak cholera, bo to już naprawdę poważna deklaracja - Ale nie chce się czuć zobligowana, boooooo boje się, że jak już zaczniemy coś na poważnie to nie będzie tak fajnie - wzruszam ramionami, bo przed oczyma przewija mi się ich związek, który się rozpadł chwilę po oficjalnym zaczęciu, ale i małżeństwo mych rodziców, którzy są naprawdę złą parą. - Proszę, nie dręcz mnie już tym, Kostek, bo to nie na moje nerwy i pijaną głowę - wywracam oczyma, żeby mu się wcisnąć pod pachę i wtulić w bok ciała, w sensie w żebra. Dłoń umiejscawiam na jego klatce piersiowej i zaczynam wystukiwać, jakiś nierówny rytm na jego ciepłej skórze. Wreszcie odczuwam jakiś wewnętrzny spokój i może, mi również to coś było potrzebne? Wyrzuty sumienia dalej mam, bo wcale się nie odzywałam, ale jemu też nikt raczej telefonu nie zabrał, mógł napisać, się odezwać, cokolwiek, a nie milczeć i łaskawie czekać na mą litość. Tym razem jednak biorę odpowiedzialność za to na swoje barki i mu tego nie wypominam, chyba, że znów będzie coś chciał, to wtedy już mu wygarnę. Znów zarzucam na niego nogę i łapię jego dłoń, tą którą mnie nie obejmuje, żeby ją umiejscowić na moim udzie, lekko podwijając przy okazji spódnicę. No, jak wspominałam przyszłam tutaj w celu zostania zmacaną, a nie żeby się kłócić, smucić i narzekać, na to pewnie również przyjdzie kiedyś pora, ale nie teraz.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Sro Maj 13, 2020 4:09 pm
Wystarczyło, że usłyszałem to "tak" z jej ust, naprawdę, nic więcej nie oczekiwałem, tylko tego mi było potrzeba, zapewnienia, że nie robi tego dla zwykłej zabawy, bo takie ma widzimisię, bo tak chce, bo robi to po to, by zaznać czegoś nowego. Jeśli naprawdę tak pomyślała chociaż raz, to nie musiałem mieć od niej żadnych deklaracji czy obietnic. - Nie zmuszam Cię do niczego, tylko po prostu ze mną rozmawiaj, szczerze. - powiedziałem, posyłając jej uśmiech, bo jedynie tego oczekiwałem, by mnie po prostu nie oszukiwała, jeśli coś będzie nie tak by o tym powiedziała, a nie ukrywała się, jak Tereska, oczywiście teraz jej do siostry w żaden sposób nie porównywałem, po prostu chciałem znać prawdę, tylko tyle, nawet jeśli miałaby być najgorsza, to po prostu chciałem wiedzieć. - No już, dobra. - jęknąłem i zaśmiałem się cicho, kiedy tak słodko wcisnęła się pod moją pachę. Objąłem ją oczywiście i pogłaskałem ją kciukiem po ramieniu, a kiedy wzięła moją dłoń i ułożyła ją na swoim udzie, odsłaniając je jeszcze bardziej przez podsunięcie spódnicy w górę, przygryzłem dolną wargę i uśmiechnąłem się łobuzersko, spoglądając na nią, bo chyba właśnie próbowała mnie zdemoralizować trochę, ale cholernie mi się to spodobało, bo była coraz pewniejsza siebie. Przesunąłem dłonią po jej udzie najpierw w dół, do zgięcia jej kolana, a potem zacząłem powoli sunąć w górę, podążając wzrokiem za swoimi palcami, które zwinnie wsunęły się pod jej spódniczkę i zatrzymały na pośladku, po czym delikatnie się na nim zacisnęły. Jako, że było mi cholernie niewygodnie, wyswobodziłem obie dłonie spod jej ciała i podniosłem się, a następnie złapałem dziewczynę za rękę, pociągnąłem ją w swoją stronę by też wstała i podniosłem ją, po czym przerzuciłem ją sobie przez bark, śmiejąc się i ruszyłem do sypialni, była leciutka jak piórko, więc po chwili mogłem ją ostrożnie ułożyć na łóżku, a następnie znaleźć się nad nią. Ona miała ułatwione zadanie, bo ja już dawno byłem pozbawiony ciuchów, jedynie bokserki okrywały mój tyłek, za to, ja musiałem pozbyć się kilku zbędnych rzeczy z jej ciała. Złączyłem nasze wargi w gorącym i stęsknionym pocałunku, a moje ręce, sprawnie zaczęły pozbywać się jej górnej garderoby. Kiedy kurtka wylądowała gdzieś na ziemi, oderwałem się od jej ust i złożyłem kilka pocałunków na jej szyi, w tym samym czasie podwijając nieco jej koszulkę w górę, by mieć dostęp do jej brzucha, bo to tam zsunąłem się pocałunkami, nawet na chwilę nie zwalniając tempa i zaczynając od razu pozbywać się jej spódniczki. Nie wiedziałem czy nie zapędzam się za bardzo, ale cholernie się za nią stęskniłem i chyba w tym momencie było to widać prawda? Poza tym mocno mnie pociągała i nie ukrywając, już nie raz fantazjowałem na jej temat, bo przecież musiałem sobie jakoś radzić w tym czasie, w którym musiałem zachować wstrzemięźliwość prawda? Pozbyłem się tej spódniczki z jej nóg, a następnie wróciłem z pocałunkiem do jej ust. Moje dłonie wodziły po bokach jej tułowia i ud, a palce dość często zahaczały o gumkę jej majtek. - Jeśli zapędzę się za daleko, przystopuj mnie. - szepnąłem w jej usta, a następnie ściągnąłem z niej bluzkę i szybko oraz sprawnie pozbyłem się jej stanika, teraz mogłem zająć się jej piersiami, chciałem by Fatima z naszego zbliżenia czerpała jak najwięcej przyjemności, a dodatkowo chciałem zbadać jej ciało, dlatego mimo, że spieszyło mi się tak w pozbywaniu jej ubrań, tak teraz zwolniłem tempo i zająłem się pieszczeniem jej ciała krok po kroku.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Sro Maj 13, 2020 4:41 pm
Jak już się nade mną lituje i zgodnie podąża swoją dłonią po moim udzie to się uśmiecham zadowolona, a w mych oczach pojawiają się iskierki podniecenia. Po prostu tego potrzebuje, trochę żałowałam, że ta sytuacja, gdy całowaliśmy się ostatnio tak łatwo się zakończyła i w sumie długo nosiłam się z tym, że cholera, bardzo mi się podobało i sama nie wiem dlaczego się zawstydziłam. Bardziej chodziło chyba o to, że on mnie trochę rozpraszał i krępował, bo był takim facetem z mych najskrytszych marzeń, który normalnie by się takim chudym, wrednym patyczakiem jak ja nie zainteresował, ale teraz co raz bardziej dostrzegałam, że podobam mu się równie mocno i też go w moją stronę ciągnie. Bardzo to podbudowało me niskie ego i dodawało poczucia własnej wartości, nie, że się czułam jakąś boginią seksu co to może wszystko z każdym, ale dla niego chciałam zrobić wiele i oddać siebie całą. Gdy się odsuwa spomiędzy moich warg wydobywa się jęk niezadowolenia, bo co porypało go, że sobie idzie, gdy jeszcze nie zaczęliśmy. Patrzę na niego, jak a debila, ale przyjmuję te dłoń, by w przeciągu kilku chwil zwisać swobodnie do dołu głową wzdłuż jego sylwetki. Jak mnie niesie do swego pokoju to go gryzę gdzieś na wysokości żeber, bo akurat tam se zwisam i śmieje się wesoło, bo ta sytuacja bardzo, bardzo mi się podoba, nawet jeśli trochę buja na boki. Ląduje na łóżku i delektuje się miękkością materiału, na którym se leże, patrząc na niego głodnym wzrokiem. Moje dłonie od razu lądują na jego ciele, jedną owija o szyję, drugą umieszczam na cieplutkich plecach, żeby je trochę zmrozić chłodem palców. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jak bardzo naprawdę za nim tęskniłam, jak brakowało mi tych pocałunków i zapachu, który owijał jego ciało. Pozwalam mu na wiele, słowem się nie odzywając, gdy zdejmuje kurtkę, bezwstydnie sobie leżąc z lekko zamglonym wzrokiem. Odchylam głowę do tyłu, by dać mu więcej miejsca do całowania mej szyi i przygryza wargi, bo to wszystko jest wyjątkowe, bardzo przyjemne. Czuje motyle w brzuchu, a może i coś więcej, jak schodzi niżej, to szybko ściągam i swoją koszulkę zostając przed nim w koronkowym staniku oraz spódnicy, która teraz wydaje mi się totalnie niepotrzebna. Znów się całujemy, a moje ciało opanowuje dreszcz, świdrujący każdą pojedynczą komórkę mego ciała. Uśmiecham się pomiędzy jednym i drugim pocałunkiem, oddając każdy z nich z wielkim oddaniem. Lekko przeciągam dłonią po jego szyi, aż po klatkę piersiową i brzuch, prawie schodzę niżej, jednak w ostatniej chwili się cofam, bo mi przeszkadza tymi swoimi słowami o zapędzaniu i przystopowaniu. Nie słyszę go wyraźnie, więc spoglądam na niego takim nie ogarniętym wzrokiem - Co? - śmieje się lekko i kręcę głową na boki, bo mnie to rozczula maksymalnie - Dobra, nie gadaj tylko wróć do tego co masz robić, bo sobie pójdę - prycham w jego usta, składając na nich ostatni lekki pocałunek i unoszę swe ciało do góry, żeby łatwiej mu było zrzucić ze mnie tą koszulkę. Westchnięcie pełne zadowolenia wyrywa się spomiędzy mych warg, gdy całuje moje piersi, jedną z pięści zaciskam na białym prześcieradle, drugą wplatam w włosy Kostka, by pieścić tył jego głowy, co jakiś czas zahaczając o szyję. Powoli rozpala mnie do granic możliwości, budząc tą część mnie, której nie znam zbyt dobrze. Nie myślę, nie mówię, w stu procentach oddając uczuciom, jakie przeze mnie przemawiają. Chce żeby zrobił ten kolejny krok, pozbawił bielizny, wspólnie zatopił w przyjemności płynącej z tej chwili.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Sro Maj 13, 2020 5:39 pm
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 7:18 pm
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 7:52 pm
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 8:25 pm
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 9:03 pm
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 9:26 pm
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 9:54 pm
Cieszyłem się, że po tym wszystkim Fatima naprawdę czuła się dobrze, nawet nie wyglądała na niezadowoloną więc cieszyło mnie to podwójnie. Miałem nadzieję, że dałem jej tak dużo rozkoszy jak i ona dała mi, że czerpała tyle samo przyjemności z tego wszystkiego co i ja, bo naprawdę było cholernie dobrze, czułem się całkowicie spełniony i wciąż miałem ją blisko siebie, nie uciekała tylko łaknęła mojej bliskości, to było niesamowite uczucie. Kiedy byliśmy już pod prysznicem i usłyszałem jej pytanie, uśmiechnąłem się szeroko i pokiwałem głową na znak zgody. - No w sumie mogłabyś. - stwierdziłem żartobliwie i cmoknąłem ją w nos, a wtedy ona znowu przyciąga mnie do siebie by złączyć nasze usta w pocałunku. Pachniała teraz moim żelem pod prysznic, co powodowało, że jeszcze bardziej czułem, że jest tylko moja i nikogo innego nie będzie, a przynajmniej nie miałem zamiaru do tego dopuścić. Zrobię tym razem wszystko by mi nikt jej nie odebrał, nie wiedziałem, jaki popełniłem błąd w relacji z Tereską, ale tutaj postaram się nie popełnić żadnego. Teraz po tym wszystkim, jak się kochaliśmy, czułem, że naprawdę mi na niej zależy, bardziej niż myślałem, bardziej niż nawet tego chciałem, ale nie potrafiłem już tego cofnąć, a nawet nie miałem na to ochoty. Sięgnąłem po żel i namydliłem swoje ciało, co by samemu też się umyć, oczywiście czekając na to, aż Fatima zabierze się za umycie moich pleców, ja umyję te jej, a przy okazji mogę zrobić jej delikatny masaż. - Czyli zostajesz na noc? - zapytałem, śmiejąc się przy tym i spoglądając na nią swoim błyszczącym ze szczęścia spojrzeniem, ogólnie nocy już i tak nam niewiele zostało, ale skoro miałem popołudniową zmianę, to mogliśmy przecież pospać nawet do dwunastej, nikt nam nie zabroni. Ogólnie wolałbym mieć jutro wolne i przeleżeć z Fatimą cały dzień w łóżku, ale cóż, niestety nie mogłem sobie na to pozwolić. Stanąłem za dziewczyną i odsunąłem jej mokre włosy z jej pleców, a następnie ucałowałem jej ramię, po czym namydliłem dłonie i zacząłem myć jej plecy, wykonując przy tym delikatny masaż, co by rozluźnić jej ciało po tych wszystkich doznaniach. Miałem jedynie nadzieję na to, że jutro, kiedy obudzi się obok mnie, nie będzie żałowała tego, co zdarzyło się tej nocy i że nigdy brunetka tego nie pożałuje.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 10:27 pm
Niezrozumiałe uczucia mną targały; przede wszystkim to mnie cieszyło i odczuwałam taką dziwaczną, wręcz chorą satysfakcję. Nie było żadnego wahania, czy zastanowienia, niczego takiego, tylko czyste szczęście i poczucie bezpieczeństwa, którego od dawna mi brakowało. - No to dawaj druciak, zrobimy dogłębne czyszczenie - śmieje się cicho, a jak się do mnie odwraca plecami to zaczynam go po nich miziać. Kurde, nie jest zbyt łatwo, bo jest bardzo wysoki, dużo wyższy ode mnie i żeby dosięgnąć niektórych zakamarków na ramionach muszę stawać na palcach, ale tak się wysilam przy tym myciu i skupiam żeby ładnie wyszło, że się do niego nie odzywam ani słowem skupiona na swoim zadaniu. No chłopak zasłużył po tym seksie na porządne czyszczenie podwozia to mu je oferowałam z oddaniem. Jak kończę to zmywam z niego pijanę i się czuje taka dumna z siebie, w końcu jak mnie pyta czy zostaje to w mojej głowie pojawia się jedna, możliwa w tej sytuacji opowiedź - Nie - mówię krótko i całkiem poważnie - Myję się, wycieram, nakładam gacie na tyłek i spadam na chatę na aftera z nowymi współlokatorami - wzruszam ramionami, by go trochę podpuścić, bo bardzo głupie to pytanie mi się wydawało, a szczególnie po tym co między nami zaszło. Przecież mi się nie chciało już teraz do domu wracać. Tylko papierosek mnie czekał i chciałam iść spać do niego przytulona, nic więcej. Przymykam oczy, jak mnie mizia po pleckach, bo to jest takie w opór przyjemne, mruczę więc cicho, bo woda, która powoli spływa po naszych ciałach, dotyk dużych dłoni jest takie rozluźniające. Teraz to się nie stresowałam co prawda wcale, ale to nie znaczyło, że on musiał o tym wiedzieć. - Dobra stary, czas na mnie, ja idę - uśmiecham się zaczepnie i wychodzę spod prysznica, biorąc jakiś ręcznik i owijając nim swoje ciało. Włosy związuję gumką i w takim niezwykle seksownym wydaniu, ruszam do jego pokoju, gdzie na serio wciagam na siebie swoje majty, ale iii jego bluzę co sobie gdzieś tam leży luźno na krześle. Rękawy podwijam, zarzucam na mokrą głowę kaptur i idę sobie na luzie, jakbym ja tu już mieszkała na stałe w stronę tego tarasu, w łapce już dzierżąc paczkę fajek. Pewnych rzeczy zmienić nie mogłam, on zresztą też i z moim nałogiem pogodzić się chłopak musiał.
Konstancjusz Wypijacz
Re: 4. najebana i nie dama
Czw Maj 14, 2020 11:01 pm
Wywracam teatralnie oczami kiedy znowu mi odpowiada w tym swoim stylu, jakby chociaż na chwilę nie mogła powstrzymać się od tych swoich złośliwości kierowanych w moją stronę. - I tak nigdzie Cię nie puszczę. - rzuciłem luźno, wzruszając przy tym ramionami i posłałem jej łobuzerski uśmieszek, bo no serio, nie miała na co liczyć, nawet jakby naprawdę chciała wyjść, to zatrzymam ją siłą w łóżku, dopóki nie zaśnie i będę czuwał całą noc by się tylko nie wyswobodziła z moich ramion, tyle. Kiedy jednak stwierdziła, że wychodzi, jęknąłem cicho, bo było tak przyjemnie, ale się nie sprzeciwiałem. Sam spłukałem z siebie pianę, po czym sięgnąłem po ręcznik i ruszyłem do sypialni, by też wciągnąć na tyłek bokserki, jakąś koszulkę i spodenki, a jak zobaczyłem, że Fatima to tak sobie tylko w mojej bluzie wyskoczyła na ten taras, to od razu skierowałem się w jej stronę i przytuliłem ją od tyłu, mocno ją obejmując, co by dać jej jak najwięcej ciepła ze swojego ciała. - Zwariowałaś? Chcesz się przeziębić? - zapytałem zatroskanym tonem głosu, bo zwariowała, naprawdę, wychodziła na pół goła, z mokrymi włosami, w środku nocy na taras, a pogoda jeszcze nas aż tak nie rozpieszczała. Skrzywiłem się lekko kiedy dym z jej papierosa poleciał mi prosto na twarz. - Od jutra kupuję Ci desmoxan. - mruknąłem, układając swoją brodę na jej ramieniu, chociaż raczej nie mówiłem tego poważnie. Znaczy, fajnie by było jakby chciała rzucić palenie i by to zrobiła, ale przecież nie mogłem jej do tego zmusić, mogłem jedynie jej to w taki właśnie sposób zasugerować, ale na siłę nic nie mogłem zdziałać, to i tak wtedy by nie miało żadnego sensu. - Zimno Fati, kończ i chodź do łóżka. - szepnąłem całując ją w szyjkę, na której widniały piękne malinki, które zostawiłem tak kilka chwil wcześniej.
Fatima Bielicka
Re: 4. najebana i nie dama
Sob Maj 16, 2020 12:57 pm
Zabawne, że on myślał, że ma jakąś moc sprawczą i by mnie mógł zatrzymać, jakbym naprawdę iść chciała do domu. Hahaha, bardzo śmieszne. No, ale ja nie chce, bo lubię jego mieszkanie i miękkie, ciepłe, DUŻE łóżka, nawet jeśli odwiedzam je ostatnio zdecydowanie zbyt rzadko, jak na nowe standardy i relację nasz łączącą. Sobie stoję na balkonie i odpalam fajeczkę i tak mi miło i przyjemnie, bo właśnie tego mi brakowało. Już tam zaraz po miałam ochotę puścić dymka, ale Kostek nie lubi fajek, to szanuję jego wolę nie palenia w mieszkaniu. Nikt nie powiedział, że w przyszłości nigdy się nie zgodzi, a ja nie będę próbować, ale na razie to go nawet nie pytam, bo trochę mi wstyd, trochę się boję reakcji, ale może by mi klapsa dał czy coś, to nie wiem, trochę nie kusi, hehe. - No nie chce, ale mi jest ciepło przecież - wywracam oczyma, jak do mnie leci i mnie tuli od tyłu, chociaż uśmiecham się lekko, wydmuchując dym przed siebie - Prędzej Ty zaczniesz palić, niż ja rzucę fajki - mówię wprost, bo ja próbowałam już dawno, ale miałam tych stresów i wszystkiego tak wiele, że nie mogłam rzucić. Zresztą piwko z fajką, wódka z fajką, zioło z fajką, to się wszystko pięknie ze sobą komponowało, a on się po prostu nie znał! Rzucam tego peta przed siebie nawet jeśli mu się to nie podobało, ale nie moja wina, że nie posiadał popelniczki ani niczego takiego, chyba będzie musiał nabyć i odwróciłam w jego stronę uśmiechając pięknie. Staję na palcach, by wyciągnąć w jego stronę swoje szczupłe ręce i przyciągam do siebie żeby go przytulić, tak lekko i po prostu, bo dawno mi nikt nie dał aż tyle komfortu. - Dobra, teraz już możemy iść spać - mruczę mu wprost do ucha i całuje w policzek lekko, by go puścić za chwilę, złapać za dłoń i pociągnąć w stronę mieszkania, a tam zasnąć wspólnie w miękkim łóżku i wspólnie obudzić rano. Jeny, jest tak romantycznie, że autorka zaraz się porzyga, hehe 8D