IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Karina Jagiełło
avatar
#3 I want more berries and that summer feelin'
Wto Maj 19, 2020 7:58 pm
Jak już pojawiałam się w czyimś domu po raz pierwszy, to zawsze pokazywałam tą swoją wścibską stronę. W przypadku Kordiana zrobiłam identycznie, wchodząc wgłąb jeszcze zanim sam mnie tam zaprosił, zaglądając najpierw do jednego pokoju który okazał się salonem, zaraz do drugiego, gdzie była już kuchnia, i tak naprawdę powstrzymując się tylko przed otwieraniem zamkniętych drzwi, bo halo, co jeśli ktoś był w środku? W sumie nawet nie zapytałam Kordiana czy będziemy u niego sami (bo przecież nie było mi to do niczeeeego potrzebne), więc nie miałam teraz pojęcia czy mogę bez problemu tak sobie chodzić po prawie każdym pomieszczeniu w tym domu, czy raczej powinnam uważać żeby nie przestraszyć jego ojca przez to jak wyglądałam. – Eeeejj... – zaczęłam mówić, już wracając do korytarza w którym Kordian został, kiedy ja zrobiłam sobie tą krótką wycieczkę po jego domu. – Jest tu ktoś w ogóle? – i w końcu zapytałam, dla zasady wskazując tylko na swoją buzię, bo siniaki, bo jej stan i tak dalej, z którego może musiałabym się tłumaczyć (albo nie ja, tylko Kordek) gdybym wpadła na kogoś z rodziny chłopaka. No bo raczej wolałam założyć, że widok pobitej dziewczyny nie jest w tym domu czymś normalnym, nie? – Dooobra, ja już wiem gdzie jest kuchnia, więc co, idziemy tam? – i rzeczywiście trochę się ożywiłam jak już zniknęliśmy za zamkniętymi drzwiami, czując taką ogromną ulgę, że reakcja chłopaka nie była taka zła, jak wydawało mi się że może być gdy ktoś mnie w tym stanie zobaczy. Tak naprawdę takim właśnie zachowaniem Kordian jeszcze bardziej w moich oczach zaplusował, boo... zachował się po prostu normalnie, co nie? Może trochę się skrzywił, może i pytał co się stało, ale nie oceniał mnie już na starcie i na pewno nie przekreślał przez to, że szarpałam się z jakąś laską. A chyba trochę też taką opcję brałam pod uwagę.
Kiedy już przeszliśmy do tej kuchni, oparłam się o blat czekając aż Kordek powie mi co zrobić, gdzie czego szukać, ale kiedy przez chwilę tak po prostu milczał, wreszcie ja się odezwałam. – Jak mi powiesz gdzie co jest to mogę zrobić to kakao – zaproponowałam, bo akurat tu już powstrzymałam się przed zaglądaniem do każdej szafki po kolei, skoro tak naprawdę to my się tak prawie nie znaliśmy, nie? A może jemu takie zachowanie ani trochę nie pasowało? – I co, mimo że się nudzisz to jeszcze trochę zostajesz? Wiesz w ogóle kiedy chcesz wrócić do Warszawy?
Kordian Placek
Kordian Placek
Re: #3 I want more berries and that summer feelin'
Czw Maj 21, 2020 11:11 pm
Kiedy znaleźliśmy się w końcu u mnie, a Karina zaczęła sobie zwiedzać nie miałem nic przeciwko, bo niby co mógłbym mieć? Mogła czuć się tu jak u siebie. Lubiłem takich otwartych ludzi, którzy nie zachowywali się jak ułomni kiedy przychodzili w nowe miejsce. Była moją znajomą, mogła sobie chodzić, patrzeć, zwiedzać, byleby mi bez pytania po szafach nie grzebała, bo to już raczej nie było by okey, no chyba, że w kuchni, tam to hulaj dusza, piekła nie ma co nie? Słysząc jej pytanie, pokręciłem głową. - Nie, ojciec pojechał zaraz po tym jak się tutaj pojawiłem, więc chyba jednak nie był zainteresowany moją obecnością w swoim życiu. - stwierdziłem, wzruszając ramionami i zaśmiałem się cicho, bo w sumie komicznie to wyglądało, jakby naprawdę znowu przede mną spierdolił, najwidoczniej nie było mu po drodze z rodzicielstwem i w sumie wcale się mu nie dziwiłem, matka wiecznie powtarzała, że jestem taki sam jak on, a ja też swoją byłą olałem, kiedy tylko poroniła, zrobiłbym to wcześniej, ale matka nalegała bym się ogarnął, przymusiła mnie do związku z nią, oświadczyn, małżeństwa, na szczęście to, że straciliśmy dziecko, uratowało mnie od tego wszystkiego, nie żebym był chujem bez uczuć i cieszyła mnie śmierć mojego potomka, ale po prostu wiedziałem, że nie nadaję się jeszcze do tego, że to nie powinno się w ogóle wydarzyć, więc natura rozwiązała za mnie ten problem co nie? Skinąłem głową na znak zgody, kiedy spytała czy idziemy do kuchni, bo przecież to tam miałem lody i kakao, które mieliśmy zrobić, więc no nie mieliśmy wyjścia. Będąc tam otworzyłem zamrażarkę i wyciągnąłem z niej pudełka z lodami, a słysząc jej pytanie, pokazałem na jedną z górnych szafek i wyciągnąłem mleko z lodówki. - To jak chcesz to rób. - odparłem, posyłając jej przyjazny uśmiech i podając jej mleko, a sam wyjąłem jakieś miseczki do lodów by nałożyć nam z każdych po trochu. Albo po połowie, bo to jednak na smutki, to trzeba było więcej słodkości. - Będę musiał wrócić jak znowu trzeba będzie wrócić do szkoły, wiesz, chodzę do technikum o profilu wojskowym, takiej szkoły nie ma tu nigdzie w pobliżu, więc nawet się przenieść nie mogę, a jednak przyszłość wiążę z wojskiem. - wyjaśniłem i posłałem jej delikatny uśmiech, nakładając lodów do miseczek. Jedyna chyba moja dorosła i poważna decyzja w życiu, niczego tak na poważnie nie brałem jak właśnie swojej pasji do wojska, jedynie tego byłem w życiu pewien, swojej przyszłości zawodowej.
Karina Jagiełło
avatar
Re: #3 I want more berries and that summer feelin'
Pon Maj 25, 2020 5:07 pm
Od razu z ust wymsknęło mi się takie pretensjonalne, krótkie serio, dosłownie zaraz po tym jak skrzywiłam się na słowa Kordiana. Co zresztą miałam zrobić? Na głos tego nie powiedziałam, ale oczywiście pomyślałam sobie, że mega słabo jak tak jego ojciec do którego dopiero co tutaj przyjechał już pojechał w swoją stronę. Jakby no... serio? Chyba nie tak się postępuje z własnym dzieckiem, nie? Trochę szkoda mi się nawet Kordka zrobiło, tym bardziej, gdy po chwili zaśmiał się w taki raczej gorzki niż wesoły sposób i... gdybym tylko nie postanowiła się nie wtrącać w czyjeś rodzinne sprawy, to może nawet bym go przytuliła. I może gdybyśmy znali się nieco lepiej. Ale do jego domu to już chętnie poszłaś, brawo Karina.
Zamiast tego przeszliśmy już razem do kuchni, a po chwili swobodnie zaglądałam do różnych szafek, bo w tej na którą wskazał mi Kordian wcale nie było żadnych szklanek ani tym bardziej kakao, które serio chciałam nam zrobić. W końcu za którymś razem trafiłam najpierw na jakieś kubki, a po chwili też garnki, i kiedy nasze lody powoli zapełniały miseczki, ja już czekałam aż mleko trochę się podgrzeje. – Pewnie w Rzeszowie jest coś takiego – rzuciłam w odpowiedzi, nie mając tak naprawdę pojęcia czy w ogóle ma tam czego szukać gdyby chciał tu zostać trochę dłużej, czy stąd to najbliżej i tak dopiero w Warszawie jest jakaś szkoła o profilu wojskowym. W sumie to bym się nie zdziwiła. – Ale w tym roku już do szkoły nie wrócisz raczej, wiesz? – był już w końcu maj, zaraz też matury, szkoły i tak pozamykane, więc równie dobrze mógł siedzieć tu aż do września, nie? W sumie to akurat ta kwestia średnio mnie teraz interesowała, bo bardziej ciekawa byłam jak wygląda taka klasa wojskowa i już zaraz zasypywałam Kordka kolejnymi pytaniami. – No dobra, a co robicie w takiej szkole? Macie pewnie normalne przedmioty, ale poza tym jakie? I chodzicie ciągle w mundurach? – tym bardziej interesowały mnie wszystkie takie szczegóły, bo jeszcze będąc w gimnazjum sama bardzo nastawiałam się na to, że zamiast rozszerzonej biologii w liceum w Sanoku wybiorę jakąś szkołę z profilem policyjnym i będę kiedyś taką super hot policjantką ścigającą najgorszych przestępców. I chociaż wizja tych wszystkich ciężkich ćwiczeń po drodze wcale mnie nie odstraszyła (a już powinna), to zrobił to dopiero mój wuefista, który strasznie mi nagadał i dodatowo wystawił pałę za to, że nie chciałam grać w siatkę jak złamałam sobie paznokieć. No i koniec historii, po prostu się zniechęciłam. – Okej, chyba już jest ciepłe. Zobacz – i tak podstawiłam Kordianowi prawie pod nos to zagrzane mleko, a kiedy ocenił że i jemu pasuje, nalałam je do obu kubków i dosypałam kakao. – Masz tu jakiś swój pokój czy śpisz w gościnnym? W ogóle serio jesteś tu pierwszy raz? Od kiedy twój tata tu mieszka? – bo chyba nie musiałam już mówić, że tam samo jak nazw ulic nie mogłam zapamiętać, tak większości sąsiadów po prostu dobrze nie kojarzyłam. I równie dobrze ojciec Kordiana mógł tu mieszkać dłużej niż ja, a i tak bym tego nie ogarnęła.
Kordian Placek
Kordian Placek
Re: #3 I want more berries and that summer feelin'
Sro Maj 27, 2020 9:51 pm
Totalnie miałem wylane czy ojciec tu był, czy go nie było. Dopóki przelewał mi hajs, opłacał rachunki i miałem spokój od matki to mogłem tak żyć. Nigdy nie zależało mi na poznaniu go, znajomości z nim, nawiązaniu bliższej relacji. Zostawił mnie gdy byłem dzieciakiem, przyjechałem tu tylko po to, by uciec od matki. Nie wymagałem od niego ojcostwa, więc na to "serio" Kariny, wzruszyłem tylko ramionami. Nie chciałem teraz o nim gadać bo i po co? Może kiedyś, za dzieciaka bolało mnie to, że się mną nie interesuje, ale teraz? Teraz cieszyłem się, że nie skacze mi nad głową i mówi jak mam żyć, tak jak matka, więc było spoko.
- Jakby został mi rok, więc nie będę się już nigdzie przenosił. - stwierdziłem, gdy powiedziała mi, że może w Rzeszowie coś znajdę, ale serio nie widziałem sensu. Równie dobrze mogłem dojeżdżać do Wawy i wracać tutaj na weekend. Chociaż kto wie, czy w ogóle tu zostanę na dłużej, może matka w końcu sama zaciągnie mnie z powrotem do stolicy, jeszcze do lipca miała nade mną władzę, potem jak już osiągnę pełnoletność to nic nie zdziała. - Wiem. Dlatego zostanę tutaj na wakacje. Zobaczymy czy we wrześniu wszystko ruszy już normalnie. - odparłem, bo jeśli tak będzie to siłą rzeczy więcej czasu będę spędzał w Wawie, poza tym jak tylko skończę szkołę to raczej wstąpię do wojska, chyba, że mi odjebie i będę chciał pójść jeszcze na studia, bo wszystko możliwe. Słysząc jej pytanie o moją szkołę, uśmiechnąłem się delikatnie. - No uczymy się normalnie, ale do tego mamy dodatkowe zajęcia, takie typowo związane z wojskiem, jak ćwiczenia na poligonie, spotkania z mundurowymi, nauka o sprzęcie wojskowym, chodzimy na strzelnicę, no taka typowa wojskowa wiedza, no i poza tym ćwiczenia i ćwiczenia, by wzmocnić kondycję. - wyjaśniłem, no i przecież to moje ciałko to samo się takie umięśnione nie zrobiło co nie? Dużo tego jak wyglądam, zawdzięczałem właśnie profilowi jaki wybrałem sobie na przyszłość. - Co do mundurów to nie zawsze, chodzimy w nich często, ale oczywiście mamy też dni, w których możemy ubrać się normalnie. - dodałem, bo nie przesadzajmy, nie byliśmy jeszcze w wojsku, wciąż jednak byliśmy nastolatkami, chodziliśmy tylko do szkoły, tak więc nie musieliśmy codziennie popierdalać w mundurze, jednak jak człowiek miał go na sobie, to czuł się jakoś bardziej dorosły, kiedy zakładałem mundur, stawałem się lepszym człowiekiem, tak sądzę. Kiedy podstawiła mi mleko pod nos, pokiwałem głową na znak zgody, że może już lać je do kubków, a ja w tym czasie skończyłem nakładanie lodów. Słysząc jej kolejne pytania, uśmiechnąłem się rozbawiony jej ciekawością. - Śpię w gościnnym, a teraz jak ojca nie ma to najczęściej na kanapie w salonie przed telewizorem i tak, jestem tu pierwszy raz, nigdy wcześniej tutaj nie byłem. Ojciec niby się tu wychowywał. Niewiele wiem na temat jego przeszłości, ja urodziłem się i wychowałem w Warszawie, on zwiał jak byłem mały i tyle o nim wiem. Nawet nie wiem kiedy wrócił do Niedolisek i od kiedy znowu tu mieszka. - odpowiedziałem i zabrałem miseczki z lodami, a jej pozwoliłem na zabranie kubków z kakaem i udaliśmy się do salonu. Odstawiłem lody na stół, a następnie sięgnąłem po pilota i odpaliłem netflixa, by jednak podać urządzenie dziewczynie. - Ty wybieraj. - powiedziałem wesoło, posyłając jej przyjazny uśmiech, bo skoro już ją zaprosiłem i miała się tutaj trochę odprężyć to niech ma dzień dziecka i czuje tą władzę z posiadaniem pilota w ręku.
Sponsored content
Re: #3 I want more berries and that summer feelin'

Skocz do: