IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Eryk Schroeder
Eryk Schroeder
Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Sro Maj 27, 2020 3:18 am
#outfit

Wybrał tę licytację ze względu na kolegę, który odwiedzał go w Niedoliskach. Chłopak z zawodu zajmował się strojeniem fortepianów czy coś w ten deseń, zatem Eryk chciał poznać trochę jego świata i nauczyć się chociaż podstawowych melodii. Wiedział, że nie będzie to należało do najłatwiejszych ze względu na wzrok, bo nawet w okularach zdarzało się, że obraz zamazywał się w niepożądanym momencie. Klawiszy było od groma nawet na keyboardzie, a opanowanie trzech podstawowych dźwięków graniczyło z cudem. Może powinien zostawić wygraną komuś innemu? Cóż, licytował więcej niż jedną aukcję zatem cieszył się z tej jednej szczęśliwej, ale im bliżej spotkania z Alicją tym większy lęk odczuwał. Dorosły chłop, a boi się zwykłej lekcji.
Z kuponem w dłoni przechodził między stoiskami na festynie, w poszukiwaniu dziewczyny. Nawet nie wiedział jak wygląda, co nie ułatwiało sytuacji. Organizatorzy nie pomyśleli o potrzebie zostawienia numeru telefonu albo czegokolwiek, by skontaktować się z wystawiającymi, co naprawdę oburzało listonosza. Zrezygnowany podszedł do kobiety, która wcześniej zajmowała się rejestracją losów i zaczął dopytywać o Wrzesińską. Po bardzo nieprzyjemnej wymianie zdań ze starą prukwą, prawdopodobnie matematyczką na emeryturze otrzymał pomoc, a tym samym znalazł swojego liska.
- Cześć! Jesteś Alicja, prawda? Wygrałem u ciebie lekcję gry na pianinie i chciałem się jakoś dogadać co do terminu albo miejsca albo w ogóle cię poznać, bo przed chwilą nawet nie wiedziałem jak wyglądasz - przywitał się wyciągając do dziewczyny dłoń.
- Ogólnie to u mnie w domu jest takie stare pianino, jeszcze po dziadku. Jakbyś chciała to możemy wszystko urządzić tam...a jak nie to mogę przyjść do ciebie czy coś - wzruszył ramionami, nie bardzo wiedząc jak to wszystko zorganizować. Kupienie losu było o wiele prostsze od planowania.
Alicja Wrzesińska
Alicja Wrzesińska
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Czw Maj 28, 2020 2:25 pm

Alicja nie była pewna, czy dobrze zrobiła, zgłaszając tę lekcję na licytację. Umiała grać na pianinie całkiem nieźle, uczęszczała bowiem na lekcje przez wiele lat zanim wyprowadziła się z Krakowa. Ale... Czy umiała przekazywać swoją wiedzę? Tego nie wiedziała, bo jeszcze nigdy nie miała okazji nikogo uczyć. Trochę bała się, że sprawi zawód osobie, która przyjdzie do niej na naukę, jednak mimo to chciała spróbować. No i nie mogła się już z tego wycofać.
Nie miała pojęcia, jak wygląda to wszystko od strony logistycznej. Nie wiedziała więc zbytnio czy to ona powinna odnaleźć szczęśliwego zwycięzcę, czy ktoś ich skontaktuje. Prawda była taka, że gdyby nie namowy babci, w ogóle nie pojawiłaby się na festynie. Na szczęście dłużej nie musiała się nad tym wszystkim zastanawiać, bo podszedł do niej mężczyzna, który szybko rozwiał wątpliwości.
Cześć. Tak, to ja. Podałabym rękę, ale w dobie pandemii mogłabym zostać za to zlinczowana – uśmiechnęła się przepraszająco, co na szczęście mógł zobaczyć, bo nie miała maseczki (i nie mogła wyzbyć się wrażenia, że niektórzy krzywo na nią przez to patrzą). W sumie i tak będą później dotykać tych samych klawiszy, więc jeśli mieli się nawzajem pozarażać, to było to nieuniknione, ale przynajmniej nikt nie będzie im rzucał oskarżycielskich spojrzeń.
Cóż, zwykle nie zdarza mi się chodzić do domów obcych mężczyzn, ale pianino brzmi o wiele lepiej niż keyboard, którym dysponuję w Niedoliskach. Idziemy od razu czy umówimy się na jakiś konkretny dzień?
Eryk Schroeder
Eryk Schroeder
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Pon Cze 01, 2020 10:39 am
Cofnął rękę słysząc wzmiankę o linczu z powodu istniejącej na całym świecie sytuacji. Zupełnie zapomniał o wirusie, który zagrażał głównie osobom starszym, bo w Niedoliskach było tak luźno od dawna, że nie trzeba było nawet nosić masek. Policjanci nie łapali gagatków z żądzą mandatów wymalowaną na twarzach, więc Eryk nie czuł żadnej presji otoczenia. Może zdarzały się osoby przestrzegające wszelkich zasad czystości, odległości i tak dalej, ale zazwyczaj zwracano mu uwagę jedynie w pracy.
- Ach no tak, pandemia. Wybacz - kiwnął głową w zrozumieniu. Cóż, należało więc przejść do formalności. Większy komfort zdecydowanie czułby we własnym domu, ponieważ wiedzieć mniej więcej gdzie co leży, a u Alicji mógłby potykać się o własne nogi. Może powinien uprzedzić ją, że jej cierpliwość będzie wystawiona na próbę? Ech, pewnie jak zwykle wszystko wyjdzie w praniu.
- Ludziom z Niedolisek często zdarza się przychodzić do mnie do domu, a właściwie to obok domu. Moi rodzice prowadzą hodowlę alpak, więc mamy sporo gości - odpowiedział, jakby to oznaczało mniej więcej "będzie wokoło dużo ludzi, więc nie musisz martwić się o zamknięcie w szafie i zgwałcenie". Rozumiał jej obawy, ponieważ po świecie kręcili się naprawdę dziwni osobnicy, jednakże mimo to okazywała się bardzo otwarta na wybór miejsca.
- Jeśli ci to pasuje, to możemy iść nawet teraz. Chyba, że chcesz pochodzić po tym festynie, to mogę ci nawet potowarzyszyć, chociaż szczerze mówiąc atrakcje są trochę nie w moim stylu. A jak nie, to zapraszam. - miał całe popołudnie wolne, zatem należało je jakoś pozytywnie wykorzystać. Nie chciał spędzać czasu wśród myśliwych, a Mariki nie zabrał ze sobą nie bez powodu. Może aktywności typu liczenie zwierzątek albo opowieści o lisach zaabsorbowałyby małe dziecko, ale gnuśni mężczyźni w głupich czapkach z naturalnego futra napawali Schoedera jakimś rodzajem lęku, jakby byli nieprzewidywalni w działaniach.
Alicja Wrzesińska
Alicja Wrzesińska
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Pon Cze 01, 2020 12:26 pm
Alicja sama w sobie nie przejmowała się jakoś mocno pandemią. Może gdyby mieszkała nadal w Krakowie, czułaby większy strach, bo to jednak wielkie miasto i spore zagrożenie. Tu, w Niedoliskach, nie było jednak nawet żadnego przypadku zachorowania, więc podchodziła do tego naprawdę lajtowo. Mieszkała jednak z zafiksowaną na punkcie wirusa i będącą w grupie ryzyka babcią oraz wtórującą jej mamą, więc chcąc nie chcąc, musiała przestrzegać tych wszystkich – nierzadko absurdalnych – zasad, zaleceń, obostrzeń. Uśmiechnęła się więc do Eryka przepraszająco, mając nadzieję, że nie wziął jej za nieuprzejmą albo jakąś koronawariatkę. Nie była to jednak odpowiednia pora na tłumaczenie mu wszystkich rodzinnych problemów i zawiłości.
Spojrzała na niego zainteresowana, bo przecież alpaki to chyba jedne z najsłodszych istot na świecie, więc od razu przestała się wahać i pokiwała głową, z nadzieją, że po lekcji będzie mogła poobcować ze zwierzakami.
Alpaki są taaakie słodkie. I jasne, możemy iść teraz, tylko jeśli nie masz nic przeciwko, to przejdziemy się festynem, bo obiecałam babci jakieś ciastka, tylko nie pamiętam, jak się nazywały. Takie z makiem, czy coś – spojrzała na niego pytająco, bo może bardziej ogarniał tutejsze specjały, które można było kupić właśnie na dzisiejszym festynie. Szkoda, że babcia nie mogła sobie przyjść tu sama i nakupować smakołyków, bo Ala na sto procent coś pomiesza, kupi nie to, co potrzeba i będzie na nią. Jak zwykle.
Prawdę mówiąc, ten festyn to nie moja bajka – przyznała, bo jednak szczerze gardziła myśliwymi oraz ich przekonaniami. Gdyby decydowała sama, siedziałaby dzisiaj w domu, oglądała seriale i przytulała się z Mango.
Mieszkasz w Niedoliskach od zawsze? – zapytała, uznając, że jak trochę się poznają, to lekcja będzie mniej drętwa i efektywniejsza.
Eryk Schroeder
Eryk Schroeder
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Sro Cze 03, 2020 3:52 am
Jeśli lekcja przebiegnie owocnie i nie pokłócą się do stopnia totalnej antypatii, Eryk nie przepuści okazji do pokazania hodowli. Od dzieciaka zajmował się zwierzętami, niejednokrotnie budził się skoro świt i spędzał z nimi czas do nocy, szczególnie w okresie totalnej nienawiści ze strony kolegów z klasy. Alpaki jako puszyści przyjaciele potrafiły ukoić jego nerwy, a przy okazji mógł wygadać się z nastoletnich problemów i nie był oceniany z góry za niefortunne decyzje. Większość podopiecznych dostała imiona dzięki niemu, bo początkowo rodzice w ogóle nie myśleli o jakimkolwiek zbliżaniu się do nich na tle emocjonalnym, ale jak już dopiął swego, powstała rozpiska każdego pluszaka z krótką historią, opisem barwy i charakterem. Jego zdaniem ważne by goście wiedzieli, które lubią przytulanie, a do których lepiej nie zbliżać się nawet z kubełkiem przysmaków.
- Jeśli chodzi o te takie niedoliskowe ciastka to chyba wiem, o które chodzi. Będziemy musieli iść w prawo zaraz za tym gościem od ryb, bo sprzedaje je taka jedna pani, którą widziałem prawie na końcu tego labiryntu - wskazał starego, wąsatego pana odzianego w kraciastą koszulę przysłoniętą brązowym fartuchem, który stał za blatem usłanym pięknymi okazami z pobliskich jezior. Dookoła nich znajdowały się najróżniejsze stoiska z wyrobami cukierniczymi, wytrawnymi oraz rękodziełem. Schroeder nawet zawiesił oko przez dłuższą chwilę na jednym z nich, bo kusiło kupić coś córce. Na pewno ucieszyłaby się z kolorowej bransoletki...meh, następnym razem.
- Mieszkam tu odkąd pamiętam. Rodzice postanowili otworzyć hodowlę alpak po wyprowadzce z Niemiec. Kij wie czemu akurat wybrali alpaki w Polsce, ale no na pewno są niemałą atrakcją. - wzruszył ramionami. Asymilacja do małej wsi trochę mu zajęła, bo początkowo ciężko przestroić się z niemieckiego miasta na standardy polskiego zadupia, ale jakoś dał radę zaakceptować fakt, że każdy każdego zna oraz pilnuje jak pies gończy.
- A ty? Długo tu jesteś? Nie kojarzę cię, a jestem jak encyklopedia mieszkańców.
Alicja Wrzesińska
Alicja Wrzesińska
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Sro Cze 03, 2020 12:21 pm
Na szczęście Alicja nie była niecierpliwa. To znaczy, zależy od okoliczności, ale jednak muzyka była jej ogromną pasją, więc nie zamierzała doprowadzać do jakichkolwiek niekomfortowych sytuacji. I tak była zadowolona, że jej lekcji nie wylicytowała osoba, która możliwość nauki postanowiła przekazać swojemu dziecku – temu mogłaby nie podołać. Nie, że nie lubiła dzieci (no, może te płaczliwe i niegrzeczne doprowadzały ją do szału), ale wolała raczej oglądać z nimi bajki, przegryzając żelki czekoladą, a nie pełnić rolę nauczycielki.
Jeśli z kolei chodzi o alpaki, to jeszcze nigdy nie miała okazji obcować z nimi na żywo. Niemniej jednak, te istotki wydawały jej się przeurocze i jeśli tylko będzie miała okazję je poznać, chętnie to zrobi. A jeśli dowie się, jak poważnie Eryk podchodził do tematu, to tym bardziej.
Pokiwała głową, gdy wspomniał o niedoliskowych ciastkach – pewnie właśnie o nie chodziło, bo babcia wspominała, że to takie tutejsze i nigdzie indziej nie można ich dostać, „a już na pewno nie w tym waszym Krakowie”. Ruszyła więc za Erykiem we wskazanym kierunku, oglądając kolorowe zawartości licznych stoisk. Nie chciała niczego kupować, ale oczy same wędrowały za wszystkimi barwami tęczy.
Nie dziwię się, alpaki są super. No a w takim miejscu jak Niedoliski dodatkowo cieszą się popularnością, bo jednak, nie oszukujmy się, zbyt wielu atrakcji tu nie ma – zauważyła. – W jakim niemieckim mieście mieszkałeś?
Zwolniła kroku, bo powoli zbliżali się do stoiska z ciastkami, a chciała dać mu czas na odpowiedź, bo zwykle, gdy przerywa się rozmowę, to później już się do niej nie wraca. A naprawdę ją to interesowało.
Przyjechałam w styczniu. Moja babcia choruje na raka, nie powinna być sama, zwłaszcza, że regularnie trzeba dowozić ją do lekarza. Nie chciała przeprowadzić się do nas, więc mama i ja musiałyśmy przenieść się do niej – uśmiechnęła się smutno, bo to nie za wesoła historia. – Wcześniej przyjeżdżałam tu tylko na parę tygodni na wakacje, czasem na ferie, więc zdecydowanie masz prawo mnie nie kojarzyć.
Eryk Schroeder
Eryk Schroeder
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Pią Cze 12, 2020 3:08 am
- W Dreźnie. Całkiem blisko granicy z Polską i czasem w wakacje robiliśmy małe tripy zanim się tu przeprowadziliśmy - odpowiedział, nie rozwodząc się za bardzo na ten temat, choć pewnie jakby chciał to gadałby godzinami. Czasem po prostu musiał gryźć się w język, żeby przypadkiem rozmówca nie uznał go za dziwniejszego niż jest, a ostatnio nawet usłyszał prosto z mostu, że jest dość specyficznym przypadkiem.
- Och...cóż...nie wiem co powiedzieć. Współczuję choroby babci, to musi być dla ciebie i mamy bardzo ciężkie. - odparł nieco przygaszony. Nowotwory były bardzo poważnym tematem, którego nigdy nie poruszał. W jego rodzinie na ten moment wszyscy mogli szczycić się najlepszym zdrowiem, oczywiście poza samym Erykiem i jego postępującą powoli jaskrą, i nie wyobrażał sobie cierpienia przez jakie przechodziła rodzina osoby z rakiem. Nigdy też nie użyłby tekstów typu "wiem co czujesz" albo "będzie lepiej", bo to mijało się z celem i należało do prawdopodobnie najgorszych sformułowań.
- Rzeczywiście nie kojarzę, ale to dobry moment żeby poznać się teraz, prawda? - uśmiechnął się do dziewczyny, nie chcąc za bardzo naciskać na trudny dla niej temat. Mieli się dzisiaj dobrze bawić, dlatego powinni skupić się na przyjemnościach, na przykład na poszukiwanych ciastkach. Doszli w końcu do upragnionego straganu, przez co Schroederowi załączył się typowy "listonosz pat mode".
- Dzień dobry pani Gosiu! Kopę lat, coś ostatnio mniej pocztówek do pani przychodzi. Zośka zdrowa w tym Jukeju? - spytał starszą kobietę siedzącą na krzesełku. Ta odwzajemniła uśmiech mężczyzny i od razu spytała co ich sprowadza w jej skromne "progi".
- Moja koleżanka Alicja ma do pani sprawę wielkiej wagi! Chodzi o te pani tajne wypieki - puścił babulince oczko. Gdyby mial wybrać najlepsze stoisko to prawdopodobnie pani Gosha zdobyłaby pierwsze miejsce, bo te wypieki to były nie z tej planety i nawet Elon Musk nie upiekłby lepszych.
Alicja Wrzesińska
Alicja Wrzesińska
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena
Czw Cze 25, 2020 1:40 pm
Pokiwała głową, podświadomie trochę mu zazdroszcząc, bo ona sama była raczej z tych, którzy najchętniej uciekliby z Polski, gdyby tylko mieli taką sposobność. Może i była jeszcze młoda, nawet nie miała praw wyborczych, ale orientowała się w sytuacji kraju i nie podobało jej się to, co się działo. Nie był to jednak najlepszy temat na pierwsze spotkanie, więc postanowiła go nie podejmować.
Dzięki. Właściwie rokowania są dobre, ale moja babcia lubi sobie polamentować i poużalać się nad sobą, więc pewnie pół wsi żyje w przekonaniu, że to ostatnie miesiące jej życia, czy coś – uśmiechnęła się niemrawo, bo ta cecha babci akurat ją denerwowała. Starsza pani siała panikę tam, gdzie nie trzeba było, przez co sama miała obniżony nastrój i wiecznie się martwiła. Nie wynikało z tego w każdym razie nic dobrego. Alicja na szczęście była wolna od problemów zdrowotnych, więc przynajmniej o nią nie trzeba było się martwić.
Uśmiechnęła się do pani Gosi, którą chyba widziała pierwszy raz w życiu. Początkowo nie włączyła się więc do rozmowy – zrobiła to dopiero wtedy, gdy temat zszedł na wypieki.
Dzień dobry. Chodzi mi o te ciasteczka z makiem, te niedoliskowe takie... Moja babcia je uwielbia – spojrzała na wystawione różne rodzaje ciastek, po czym wskazała na jedne palcem. – To chyba te?
Odgarnęła włosy i sięgnęła do kieszeni po pieniądze, które dostała od babci na zakup słodkości.
A ty coś kupujesz? – zerknęła na Eryka.
Sponsored content
Re: Zawsze chciałem być jak Mozart, ale bliżej mi do Beethovena

Skocz do: