IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Karina Jagiełło
avatar
Karina - Miłosz
Pią Cze 05, 2020 11:56 pm
Karina siedząc jak na szpilkach, na palcach odliczała ile sygnałów minęło już od momentu, w którym wybrała wreszcie numer telefonu Miłosza i przyłożyła słuchawkę do ucha, czekając aż ten odbierze od niej to przychodzące połączenie. Skrupulatnie przy każdym kolejnym zginała w pół jeden palec, tak jakby po ilości tych już usłyszanych sygnałów mogła za chwilę stwierdzić, czy przyjaciel jest na nią jakoś bardzo zły. Bo był, prawda? A przynajmniej powinien być, za to że przez tyle czasu nawet ani razu się nie odezwała, nie napisała ani jednej wiadomości i... tak po prostu zniknęła, nie? Ona sama za coś podobnego byłaby wręcz wściekła, a nie bez powodu przyjaźniła się z Dębskim, który wiele jej poglądów podzielał i teraz... wreszcie połączenie odebrał, bo po drugiej stronie zamiast kolejnego sygnału Karina usłyszała już tylko ciszę. – Miłosz? – dosyć niepewnie zaczęła, bojąc się trochę tego, że zaraz usłyszy jednak pocztę głosową a nie swojego przyjaciela, czy to wściekłego na nią, czy (co wydawało się teraz nierealne) zadowolonego, że wreszcie do niego dzwoni. – Miłosz ja cię tak przepraszam... – wydukała już po chwili, łapiąc nerwowo powietrze, tak jakby zaraz miało jej się ono skończyć. – Działo się strasznie dużo, wiesz? I ja chciałam ci o tym wszystkim powiedzieć, chciałam też zadzwonić ale... no zjebałam po całości. Przepraszam? Bardzo, bardzo mocno! – i chociaż to nie wszystko, co chciała Dębskiemu powiedzieć, zamilkła wreszcie na dłuższą chwilę, tak żeby chłopak też mógł coś od siebie powiedzieć. Bo miał zamiar się do niej odezwać, prawda?
Miłosz Dębski
Miłosz Dębski
Re: Karina - Miłosz
Nie Cze 07, 2020 3:51 am
Być może zapomniał z powodu ważniejszych rzeczy, być może po prostu chciał zapomnieć...tak czy inaczej nie odzywał się do Kariny po tym jak ostatni raz wymienili smsy. Nie żeby go to ruszyło, prawda, przyjaciółka ma go w dupie i nawet nie myśli o nim jak o pomocnej przystani, norma.
A tak na serio to był wkurwiony i nie wiedział czy ma chęć odbierać od niej telefon, bo akurat był w trakcie przygotowywania się na randkę, która miała odbyć się następnego dnia w mieszkaniu Krudysza. W końcu włączył głośnomówiący, bo nie będzie przerywał pielęgnacji buźki przez trzymanie telefonu w ręce i czekał na pierwsze przeprosiny.
- No, przynajmniej wiesz, że zjebałaś - podsumował lament dziewczyny. - A czemu teraz dzwonisz? Przypadkowo przypomniało ci się, że istnieję? Jak chcesz mi opowiedzieć historię to straight to the point, a nie jakieś podchody jak w eskach - zlitował się, bo to w końcu Karina, ale sarkastyczny ton jeszcze chwilę pozostanie w jego głosie.

Skocz do: