IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
10. i'm fine
Czw Cze 18, 2020 4:02 am
    25


Spokojny czerwcowy wieczór przerwało głośne wycie syren i nadjeżdżająca karetka. Połowa mieszkańców osiedla spędzała czas w swoich mini ogródkach lub na odpowiednio zacienionych ławkach, z zaciekawieniem przyglądając się funkcjonariuszom w półbiegu. Ty, ktoś nam zasłabł? Może Danusia znowu migreny dostała i robi raban niepotrzebny? Jak to w Polsce, parę osób się zainteresowało i śmiało nawet wejść za służbami na czwarte piętro, ale trzymali się z dala od drzwi do mieszkania numer sześćdziesiąt. Pukanie nie poskutkowało, ponieważ z wnętrza mieszkania nie dobiegały jakiekolwiek dźwięki. Silniejszy z mężczyzn wyjebał więc z buta w drzwi, które pękły jak na amerykańskich filmach i przestały stanowić przeszkodę. W tym czasie większość sąsiadów z piętra zdążyło wyjrzeć ze swoich mieszkań, dywagując nad tym co się właśnie działo. Ratownicy wezwali nosze do góry i po kilkunastu minutach wyszli z nieprzytomnym i bladym jak ściana Mieszkiem. Jego twarz była pokryta lekko zaschniętą krwią, a ręce były zabandażowane, ale to wcale nie ukrywało faktu, że ewidentnie leciała z nich krew. No pojebało go. Szepnął sąsiad w podeszłym wieku, odwracając z obrzydzeniem wzrok, kiedy to ratownicy go mijali. Sytuacja rozegrała się w przyzwoitym tempie, Fortuna trafił do szpitala na czas i został uratowany. Cała Stawowa z kolei pogrążyła się w plotkach, domysłach i niestworzonych historiach. Wieści rozeszły się po całej wsi w ciągu kilku godzin, a znajomi zaczęli się dobijać do niego na telefon, ale nie dane było mu odpowiedzieć. Po odzyskaniu przytomności został przeniesiony do ośrodka, a jego rodzice przyjechali i zajęli się sprawami technicznymi. Kot wylądował w rękach sąsiadów Mieszka - Cezarego oraz Karoliny. Pani Fortuna niewiele im jednak zdradziła, zbyt pogrążona we łzach i wstydzie. Zniknął całkowicie z powierzchni ziemi na okres dwóch tygodni, po czym wreszcie powrócił do Niedolisek.
***

Zmarszczył brwi na widok nowych drzwi, które musiała wybrać mu matka. Nie prezentowały się zbyt ładnie, ale mieszkając na Stawowej raczej się tym nie przejmował. Tutaj wszystko było skąpane w brzydocie i tylko wnętrze własnego mieszkania znosił bez mrużenia oczu. Szybko zorientował się, że mama posprzątała bałagan który po sobie zostawił. Mógł jej zarzucić naprawdę wiele, ale w tej chwili odczuwał wobec niej wyłącznie miłość. Całe życie biadoliła mu, że jedynie rodzina będzie przy nim trwać w najcięższych chwilach i choć stało się tak z braku innych opcji, to jednak był wdzięczny za to, że się nim z ojcem zajęli. Nawet mu nowy telefon kupili, ale nie zamierzał dać się im przekupić i wrócić do Sanoka. Jeśli miał już żyć, to na pewno nie w klatce. Odruchowo zajrzał do szafki w łazience. Ani śladu po maszynkach do golenia, żyletkach czy nożyczkach. Wow. Trochę się tego spodziewał, ale wciąż było to surrealistyczne odczucie. Zrobił to, a teraz znalazł się w takiej sytuacji. Potrząsnął lekko głową i zmierzwił włosy, nie chcąc teraz wracać myślami do tamtego dnia. Wciąż było to dla niego przytłaczające i wiedział, że czekało go parę spotkań z terapeutą nim przepracują wszystko od deski do deski. Wyszedł z powrotem na korytarz i z torby wyciągnął opakowanie psychotropów, aby uraczyć się jedną tabletką. Popił ją kranówą i zadzwonił do matki, aby zameldować swój powrót do domu. Próbowała go zagadać, ale się jej nie dał i po kilku minutach był ponownie wolny. Nagle coś go uderzyło i rozejrzał się gwałtownie po całym mieszkaniu. Szybkim krokiem wyszedł z mieszkania i zapukał do drzwi Czarka. Uchyliły się one po dłuższej chwili i jakby czytał mu w myślach, Freddy wyszedł na korytarz. - Freddy! - mruknął radośnie i kucnął, aby móc pogłaskać kota. Stęsknił się za nim i gdyby nie leki, to pewnie by się nawet rozkleił, bo czworonóg był jego najlepszym przyjacielem. Strasznie był na siebie zły za to, że pozwolił mu wtedy na siebie patrzeć. Dopiero teraz podniósł wzrok i nawiązał kontakt wzrokowy z Czarkiem. Miał na sobie szare dresy, biały t-shirt i szarą bluzę. Było ciepło jak diabli, ale chwilowo Fortuna nie czuł się jeszcze komfortowo z pokazywaniem swoich rąk, które już na zawsze zostaną pokryte bliznami. - Dziękuję, że się nim zająłeś - brzmiał niepewnie i jakoś tak...  o wiele łagodniej niż jeszcze przed paroma tygodniami, ale ciężko mu się dziwić.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Pią Cze 19, 2020 12:29 pm
2.

Czarek w przerażeniu obserwował całą sytuację. I pomyśleć, że tego samego dnia chciał udać się do swojego sąsiada pod pretekstem oddania mu szklanki z cukrem, którą pożyczył jeszcze parę dni temu. Może gdyby poszedł z samego rana, zamiast odkładać to w nieskończoność, nie doszłoby do tej sytuacji? Albo może udałoby mu się pokrzyżować plany Mieszka lub szybciej wezwać pomoc? Myśli te dręczyły chłopaka, kiedy z niepokojem, strachem i ogromnym smutkiem przyglądał się jak ratownicy wynoszą Fortunę na noszach, całego we krwi. Może nie znali się najlepiej, nie mógł o nim powiedzieć, że jest jego najlepszym przyjacielem, jednak liczył na to, że będą czymś więcej, niż tylko sąsiadami. Oczywiście, mam tu na myśli przyjaciół, nic więcej, wiadomo.
W każdym razie przez następne parę dni nie zmrużył nawet oka, bo za każdym razem, gdy próbował, pojawiał mu się przed oczami widok Mieszko na noszach. Również przy każdym wyjściu z mieszkania widział wyważone drzwi, które przypominały mu o tej chwili, a na sam koniec dostał pod opiekę kota swojego sąsiada, którego wręczyła mu zapłakana Laura, tłumacząca się tym, że ona nie może go wziąć, bo ma Browara, a Franek nie pozwoli na innego ze względów bezpieczeństwa. Oczywiście, nie jej, tylko jego kota, który nadal był na wyższej pozycji, niż ona. No ale nieważne, bo Czarek bez słowa przyjął Freddy'iego (chciałam napisać Peppę) do siebie, nawet nie pytając Karoliny o zgodę.

Po dwóch tygodniach Cezary zaczął oswajać się z ostatnimi wydarzeniami i nie myślał już obsesyjnie co, by było gdyby? Oswoił się również z kotem sąsiada, który co prawda nadal obsesyjnie wąchał i obcierał się o jego stopy, ale oprócz tego nie sprawiał żadnego kłopotu. Kłopoty natomiast miał z Karoliną, która nie mogła zrozumieć, dlaczego jej chłopak przejmuje się w gruncie rzeczy obcym facetem, przez co ona dostaje mniej uwagi i co okropnie denerwowało Czarka, jednak nie miał w sobie na tyle odwagi, aby powiedzieć to na głos. Chodził więc naburmuszony, nie odpowiadając na zaczepki dziewczyny i miał nadzieję, że odpuści w końcu ten temat.
Słysząc pukanie do drzwi, brunet z głośnym, ciężkim westchnięciem zebrał się z kanapy, przygotowując się na kolejną dawkę narzekania ze strony Karoliny, więc widok Mieszka w progu jego drzwi mocno go zdziwił. Otworzył szczerzej buzię i wpatrywał się w chłopaka, jakby właśnie zobaczył ducha. Dopiero, gdy Fortuna się odezwał, Czarek odrobinę oprzytomniał, mrugając kilka razy szybciej. Nawet nie zauważył, gdy nagle znalazł się przy kot, po którego oczywiście przyszedł Mieszko. Nawet nie wpadł na to, aby zapukać do drzwi, żeby zobaczyć, czy wrócił. Może było to odrobinę z obawy przed tym, że nikt mu nie otworzy. - Jasne, nie było problemu - wymamrotał pod nosem, spuszczając wzrok, bo jakoś dziwnie mu się patrzyło na sąsiada. I chwilę później zrobił coś, czego żaden z nich się nie spodziewał, bo najzwyczajniej w świecie objął Mieszka. Trwało to jakieś trzy sekundy, bo zdał sobie sprawy, że chyba nie powinien tego robić, więc odskoczył od niego jak poparzony. - Przepraszam, po prostu... cieszę się, że cię widzę - uśmiechnął się blado.
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Pią Cze 19, 2020 5:32 pm
Nie zdziwiła go jego reakcja, bo trochę się spodziewał po swoich bliskich, że będą w szoku gdy go znów zobaczą. Dopiero tego ranka otrzymał z powrotem dostęp do telefonu i sieci, więc tak naprawdę z nikim jeszcze nie zdążył pogadać. Nie do końca miał też na to ochotę, bo tłumaczenie wszystkim po kolei brzmiało jak tortura, a wątpił w domyślność tych ludzi. Bardzo ich lubił, ale żadne z nich nie wydawało mu się nigdy odpowiednio rozwinięte emocjonalne i empatycznie. A może po prostu sobie to wmawiał, chcąc sabotować swoje znajomości, aby tylko utwierdzić się w przekonaniu, że jest spierdolony i nikt go nie chce? Ostatnio nie potrafił określić już czy to co myślał było prawdą, czy to jego mózg sprytnie rzucał mu kłody pod nogi.
Gdy się wyprostował, Czarek objął go na krótką chwilę i Fortuna wyraźnie się spiął, mocno zaskoczony tym gestem. Od dwóch tygodni praktycznie nie miał możliwości na żaden kontakt fizyczny, więc trochę wyszedł z wprawy. Odchrząknął cicho i naciągnął mocniej rękawy na dłonie. Od zawsze miał taki nawyk, ale teraz miał on więcej sensu. - Nie szkodzi, to miłe z Twojej strony - zapewnił go, że taki gest był przez niego akceptowany, bo naprawdę się nie spodziewał po nim. Znali się w zasadzie kilka minut i niby poruszyli już parę ciekawych kwestii, ale na pewno nie plasował tak wysokiego miejsca w jego życiu jak Laura. Z nią bał się spotkać najbardziej. - Jakbym wiedział, że faceci będą mnie przytulać sami z siebie jak się spróbuję zabić, to zrobiłbym to wcześniej - zaśmiał się nerwowo i szybko zmarszczył brwi, a potem zamknął oczy. W jego głowie brzmiało to inaczej. - O matko. Okej, to nie było śmieszne, sorry - westchnął, spoglądając w dół na Freddy'ego, który tak mu się ocierał o nogi, że aż się przewrócił. Wywołało to lekki uśmiech na jego twarzy. - Był grzeczny? - zapytał, nie podnosząc jednak wzroku, bo dopiero teraz do niego dotarło jak bardzo było mu wstyd.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Pią Cze 19, 2020 7:55 pm
Ciężko było nie być w szoku, skoro Czarek czuł się, jakby Mieszko właśnie wrócił ze świata martwych prosto pod jego drzwi. Może jednak to wszystko mu się śniło? Może za moment wybudzi się, bo Karolina znowu go szturchnie albo będzie narzekać, że ten głupi kocur śpi z nimi, przez co z bólem serca będzie musiał wyrzucić Freddy'iego za drzwi. Jak można było wyrzucić takiego słodziaka, no jak? Ale mniejsza o to, bo do niczego takiego nie doszło. Nadal oboje stali w korytarzu, w progu jego drzwi i chyba nie do końca wiedzieli, jak się zachować. Z pewnością Czarek, o czym świadczył nagły przypływ jego emocji i ten niespodziewany, odrobinę niezręczny uścisk, którego zresztą pożałował. Czy on już do końca zwariował, żeby obściskiwać właściwie obcych mężczyzn?! Najwidoczniej tak. Przynajmniej upewnił się, że to Mieszko, z krwi i kości, w jednym kawałku, żywy, oddychający, a nie jakaś zjawa, która przyszła dręczyć go z powodu szklanki cukru. Perła miał do swojego sąsiada tyle pytań, tyle spraw, które chciał wiedzieć, ale czuł, że ostro nie wypada pytać go o takie sprawy. W końcu, to jego prywatne, poważne przeżycie i zapewne nie chciał o tym rozmawiać... A mimo to nagle rzucił żartem, który wprawił bruneta w osłupienie. Zamrugał kilka razy, nie mając zielonego pojęcia, co powinien teraz zrobić. Zaśmiać się? Przyznać mu rację, czy co do kurwy? I przy okazji uzmysłowił sobie jeszcze jedną rzecz, a mianowicie, że Mieszko jest gejem. No przysięgam, że w życiu na to chłopak by sam nie wpadł! - Nic się nie stało, nie przejmuj się - ponownie spróbował się uśmiechnąć do Fortuny, chociaż nie za bardzo mu to wyszło, więc podobnie jak on, przeniósł spojrzenie na świetnie bawiącego się kota. Przynajmniej on jeden był szczęśliwy i nieskrępowany. - Tak, bardzo. Gdybym mógł to bym go zostawił, chociaż Karolina trochę narzekała, ale ona chyba po prostu lubi, taki typ - wzruszył ramionami. A może to w Czarku był problem? Czasami tak właśnie myślał. - Jak się czujesz? - zapytał dosyć nieśmiało, ale odważył się przy tym spojrzeć na chłopaka. - No musisz mówić, jeśli nie chcesz. Tak tylko pytam, bo trochę się martwiłem i chyba trochę to dziwnie brzmi, ale tak było - pokiwał głową, bo na pewno to dziwnie brzmiało. Wolał nie dodawać, że nie spał przez niego kilka dni i kłócił się o niego ze swoją dziewczyną, wtedy zrobiłoby się na maksa dziwnie.
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Pią Cze 19, 2020 9:19 pm
Karolina pewnie była homofobką i projektowała na Freddym swoje uczucia wobec Mieszka. Na bank tak było i pewnie sama by się do tego nie przyznała, ale już ja swoje wiem.
Trochę go zraziły słowa, że Karolina to typ narzekającej dziewczyny, bo odebrał to jako seksistowski tekst, ale nie miał siły aby teraz go edukować. Z resztą... poznał go w minimalnym stopniu i był prawie pewien, że nie miał nic złego na myśli. Perła był jak dziecko, które zostało nauczone złych rzeczy, ale które samo w sobie było bardzo czyste i niewinne. Nie wiedział jak odbierali to inni ludzie, bo rzadko się trafiały takie przypadki jak on, ale dla Mieszko było to wybitnie kochane. - Możesz go odwiedzać - stwierdził, bo skoro już został jego wujaszkiem, to nie widział ku temu żadnego problemu. W najbliższym czasie nie planował zbyt wiele z domu wychodzić, więc obaj byli gotowi na odwiedziny.
Podniósł na niego wzrok i westchnął sobie powoli, nie dlatego, że się zirytował, a po prostu miał pierwszy raz styczność z rozmową na ten temat (poza ośrodkiem w którym był). - Nie musisz traktować mnie jak jajko, tak... jakby co. Wiem, że wiele ludzi będzie to robić, ale przez to czuję się niekomfortowo - mówił mu to dla własnego i jego dobra. Wiedział, że z jego tendencją do przepraszania będzie ciężko, ale trzymał za niego kciuki. - Cieszę się, że Freddy nie był dla Ciebie zbytnim kłopotem i co do tego martwienia - wzruszył ramionami, bo trochę kwestia ambiwalentna. - Przykro mi, że musiałeś... nie wiem no, że mieszkasz tak blisko mnie i że to w jakikolwiek sposób też na Ciebie spadło. Ale też miło mi, że nie miałeś tego w dupie. If that makes sense - ciężko było mu się teraz wyrazić, ale miał nadzieję, że chociaż tym razem Czaruś go zrozumie jak należy. Nie odpowiedział na pytanie o samopoczucie, ale było to całkiem celowe. Chyba nie wiedział jak się czuł i nie miał pojęcia jak to wytłumaczyć. Wziął czworonoga na ręce i cmoknął go łepek. Futrzak nieustannie mruczał i ocierał się o jego policzek, co wywoływało lekki uśmiech na jego twarzy. Otworzył buzię, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz zamilkł. Jego pewność siebie ucierpiała przeogromnie przez ostatnie kilka tygodni i ciężko było mu być sobą, cokolwiek to oznaczało. - Jakbyś się kiedyś nudził albo serio chciał z Freddym się zobaczyć, to... - zmarszczył brwi, uciekając gdzieś wzrokiem. Normalnie nie miałby z tym problemu, ale trochę się teraz czuł tak, jakby prosił go o towarzystwo albo atencję, a nie chciał być dla niego kłopotem. Nie chciał być dla nikogo kłopotem. - Pójdę do siebie już - przełknął głośno ślinę i zaczął się wycofywać do swojego mieszkania.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Sob Cze 20, 2020 1:53 am
Nie sądził, że Karolina była homofobką, w końcu jest z Czarkiem, nie? A gdy mówił, że z niej jest taki typ to miał na myśli, że jest po prostu taką osobą, a nie pił do tego, że hehe, kobiety wiecznie narzekają, im nigdy nie dogodzisz. Po prostu dziewczyna lubiła narzekać, na cokolwiek, w jakiejkolwiek sytuacji, więc nic dziwnego, że krzywiła się na biednego, bogu ducha winnego. Nie chciał jej obgadywać przy Fortunie, ani mówić, że jest okropną dziewczyną, bo oprócz tego było mu przecież całkiem dobrze z Karolinką. Była zabawna, wyciągała go do ludzi, ładnie pachniała i robiła niezłego loda, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo była pierwszą osobą, która kiedykolwiek mu robiła, więc nie miał zbyt wielkiego porównania. No w każdym razie, nie mógł narzekać na nią pod innymi względami. - Nie chce ci się narzucać, ale jeśli kiedyś będziesz się gdzieś wybierać to śmiało możesz go podrzucić - a może sam sobie sprawi kota? Nie byłoby to do niego podobne, bo nie podejmuje impulsywnych, nagłych decyzji, ale z drugiej strony naszła go spora ochota na małego futrzaka w domu.
- Okej, rozumiem - pokiwał głową i bardzo, ale to bardzo starał się nie przeprosić go za to, bo przecież pamiętał o co Mieszko go prosił przy ich pierwszym spotkaniu. - Po prostu nie jestem pewny, co mam mówić, a czego nie, ale pewnie już zauważyłeś - wzruszył ramionami, bo ciężko było nie zauważyć, nie? - Nie musi być ci przykro, nie przejmuj się tym. Poniekąd rozumiem, chyba, i nie oceniam tego, tylko po prostu zmartwiło mnie to - westchnął, bo nie chciał, aby Fortuna tłumaczył się mu w jakikolwiek sposób. Cezary nie chciał, aby jego sąsiad czuł się w jakikolwiek sposób do tego zobowiązany, bo przecież wyraźnie mu powiedział, że jeśli nie chciał to nie musiał mu nic mówić, a on bez słowa to wszystko zaakceptuje. Nie był tylko pewien, czy powinien powiedzieć, że jeśli potrzebowałby kogoś to wystarczy zapukać do drzwi naprzeciwko. - Nie musisz iść, jak nie chcesz. Własnie teraz mi się nudzi, więc jak potrzebujesz towarzystwa to wiesz... - trochę bał się go zostawić samego, ale tego raczej mu nie powie, tak też nie wypada, nie?
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Sob Cze 20, 2020 3:12 am
Miechu Karolinki nie znał i nie miał o niej jakiegokolwiek zdania. Uważał jednak, że musiała być interesującą osobą skoro była w związku z kimś takim jak Czarek. Za niechęć do kota złapała minusik, ale byłby jej to w stanie wybaczyć gdyby okazała się mieć fajną osobowość. Może kiedyś ją pozna, ale póki co pozostawała jedynie mitycznym stworzeniem z opowieści (no i widział ją tak w przelocie, ale to się nie liczyło).
- Ktoś tu chyba polubił mojego Freddy'ego - zaśmiał się krótko i pokiwał chwilę głową. - Jasne, będę pamiętać - wątpił aby faktycznie miał skorzystać z tej propozycji, ale miło było wiedzieć, że brunet chciał mu pomóc i że dogadywał się z jego kotem. Wbrew pozorom Fredek nie lubił każdego, nawet jeśli wąchał wszystkim stopy. - Możesz mówić co chcesz, jeśli coś będzie nie tak, to Ci powiem, o to się nie martw - bo akurat w tej kwestii niewiele się zmieniło. Nie zamierzał pozwolić wejść sobie na głowę (chyba, że dosłownie) nikomu i niezależnie od swojego stanu psychicznego. Ulżyło mu, kiedy Czarek przyznał, że go w jakimś stopniu rozumie. Tego to mu w ogóle w życiu brakowało, zrozumienia. Kiedy więc odczuwał je chociażby w maleńkim stopniu, to no... było mu minimalnie lepiej.
Zatrzymał się w miejscu i spojrzał na niego niepewnie. - Jeśli nie masz nic do roboty i serio chcesz ze mną posiedzieć... - byli okropni w tej chwili. Trochę jak para w której obie strony zarzekają się, że to one zapłacą za kolację i tak w nieskończoność. Żaden nie chciał przejąć inicjatywy, więc prosta rzecz zajmowała im niedorzeczną ilość czasu i dialogu. - Matka kupiła mi tyle jedzenia, że przyda mi się pomocna para ust - wskazał głową na drzwi swojego mieszkania i uśmiechnął się lekko. - Ale nie umiem gotować jak coś - uprzedził jeszcze. Nienawidził ślęczeć nad blatem i kroić warzyw, bo kurewsko go to nużyło. Musieli więc polegać na czymś gotowym, bo przecież nie będzie Perełce kazał sobie gotować. To byłoby już nadwyrężenie jego dobroci.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Sob Cze 20, 2020 10:29 pm
Niestety, Mieszko prawdopobnie nigdy nie będzie miał tej przyjemności poznania Karoliny, bo nawet jeśli Czarek chciałby ją poznać to niestety dziewczyna nie istnieje na forum, więc zostaje mu spędzanie czasu tylko z Cezarym, na co pewnie nie Fortuna nie będzie narzekać, hehe.
- No ciężko było nie polubić - uśmiechnął się szeroko i podszedł bliżej sąsiada, żeby pogłaskać kota, który znajdował się na jego rękach. Nie chciałabym być stronnicza, jednak Freddy wyglądał jakby bardzo mu się podobało i przesunął łepek w stronę Czarka, nadal mrucząc. Trochę szkoda było mu oddawać kota, ale mus to mus; w tamtej chwili również postanowił, że przy najbliższej okazji pójdzie do schroniska i uratuje jedno kocie życie, tyle się dokształcił w temacie kociaków przez te dwa tygodnie, że na spokojnie był już specjalistą w temacie. - Co jak powiem coś nie tak, a ty obrazisz się na mnie do końca życia? - uniósł brwi do góry, wlepiając swoje spojrzenia w Mieszka. Bardzo by chciał uniknąć tej sytuacji, bo naprawdę, naprawdę miał nadzieję, że wyniknie z tej relacji coś dobrego i nareszcie będzie miał jednego, normalnego przyjaciela w swoim życiu, do którego w dodatku nie będzie mieć tak daleko. - Pewnie, że chcę. Nie miałbym niczego innego lepszego do roboty, uwierz - uśmiechnął się do niego i pogłaskał ostatni raz kota, żeby wyminąć Mieszka i ruszyć w stronę jego mieszkania. Powoli rozluźniał się w towarzystwie sąsiada, czując się coraz bardziej komfortowo, dzięki temu wydawał się znacznie bardziej pewny siebie, niż przy ich pierwszym spotkaniu. Przynajmniej przestał się już jąkać i czerwienić. - Spoko, ja też, ale chyba kanapka wystarczy - no jakieś podstawowe dania potrafił przyrządzić, jednakże nie były one zbyt wykwintne. Raczej typu makron polany sosem, albo ziemniaki z kotletem, jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
Będąc ponownie w mieszkaniu Fortuny, zdał sobie sprawę, że wcześniej nie rozejrzał się dokładniej po wnętrzu, więc teraz wyglądał trochę jakby co najmniej muzeum zwiedzał. Ładnie, przytulnie i nawet zapach w środku się mu z czymś kojarzył, jakby z futerałem gitary, którą miał kiedyś w gimnazjum, bo chciał zaimponować jednej dziewczynie, chociaż nic z tego nie wyszło (historia oparta na faktach autentycznych, przyrzekam). - To z czym będą te kanapki?
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Nie Cze 21, 2020 1:52 am
Ich pierwszy wspólny moment z synkiem, piękne chwile się tu teraz odgrywały, ach. Nie no, tak sobie o tym nie pomyślał Mieszko, bo wyjątkowo jego nadmierne wyobrażenia i romantyzowanie każdego mężczyzny było znacznie przygaszone. Fajnie było jednak widzieć, że Freddy darzył kogoś taką sympatią i to z wzajemnością. Ku swojemu zaskoczeniu, parsknął lekkim śmiechem. Chyba pierwszy raz odkąd próbował odebrać sobie życie, ale no... nie potrafił się powstrzymać. Miłe uczucie. - Obiecuję Ci, że się nie obrażę, okej? - spojrzał mu nawet w oczy, ale niezbyt długo, bo nadal kosztowało go to sporo wysiłku. Miał ochotę skomplementować go, że jest słodki albo zapytać go wprost o to czy jest na spektrum autyzmu, ale ugryzł się w język. Nie czuł się już na tyle pewnie, aby mówić w ten sposób do ludzi. Czuł, że było to irytujące i odpychające, a nie chciał uosabiać żadnej z tych cech.
- Wierzę - skinął lekko głową i zamierzał nie kwestionować szczerości jego słów. Perła faktycznie zdawał się być osobą, która nie miała szalenie interesującego życia za drzwiami swojego mieszkania i choć nie powiedziałby tego na głos, to jednak no... takie właśnie sprawiał jego zdaniem wrażenie. - A jak Ci wyszło ostatnio? - zapytał, bo choć minęły z trzy tygodnie, to jednak nie mieli od tamtej pory okazji porozmawiać. Czy Karolince smakowało? Czy cukier się przydał, a szklanka nadal była w jednym kawałku?
Ale potężnie prychłem z tego futerału, o rany. Odstawił kota na kanapę i przeszedł do lodówki, którą otworzył na oścież. Była wypchana po brzegi i nie miał pojęcia kiedy on to wszystko zje. Pewnie trochę będzie musiał wyrzucić, bo jego apetyt był wybitnie niski odkąd zaczął brać leki. - Hummus? Pasta z suszonych pomidorów? Szynka ser? - spojrzał na niego pytająco, bo to pierwsze co rzuciło mu się w oczy. - Chcesz soku? - wyciągnął z półki butelkę litrowego kubusia i wyciągnął w jego stronę. Były aż cztery, więc jedną mógł się podzielić.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Pon Cze 22, 2020 1:04 am
Z czasem dojdzie jeszcze córeczka, bo Czarosław naprawdę postanowił, że przyganie tego kota, mimo iż była spora możliwość, że jest uczulony, ale co z tego? Przez te dwa tygodnie odkryła ile szczęścia może dać taka mała, mrucząca kulka sierści i nie mógł oddać tego szczęścia. - No skoro obiecuuujesz... Jeszcze brakuje pinky swear, nie? - zaśmiał się ze swojego świetnego żartu, do którego zachęciła go nagła, delikatna poprawa humoru Mieszka. Tak szczerze to nie spodziewał się, że cokolwiek lub ktokolwiek wywoła uśmiech na jego ustach, więc mógł być z siebie dumny, że jednak mu się udało. Nie odważył się jednak wyciągnąć w jego stronę dłoni, bo i tak pozwolił sobie dzisiaj na zbyt dużo czułości oraz bliskości względem Mieszka (a to początek, hihi).
Pokiwał głowa, gdy chłopak się zgodził z nim, ale czekaj, czekaj... - Ej, nie miałeś od razu uwierzyć - zmarszczył brwi, bo to nie tak, że był totalnym nolifem! Miał dziewczynę, pracę, zobowiązania wobec ziomków z Lola, którym obiecywał co tygodnie pojedynki (zabij mnie, nie mam pojęcia) czy tam mecze, starcia, no jak chcesz, więc można powiedzieć, że miał co robić i z tego wszystkiego wybrał spędzenie czasu z Fortuną. - Całkiem nieźle, było zjadliwe, nie było żadnych zażaleń, ale niestety nic nie zostało, więc sory - wzruszył ramionami - Ale jak chcesz to zostawię ci przy następnym razie - teoretycznie zostawił mu trzy kawałki tego ciasta, ale nie było mu dane go przekazać Mieszkowi, ponieważ... no wiemy dlaczego, nie? Czarek nie potrafił nawet o tym myśleć i jedyne, co liczył się dla niego w tym momencie to to, że Fortuna był cały i zdrowy. Sam nie był pewien, dlaczego nagle chłopak zaczął dla niego tyle znaczyć, że aż tak się przejmował, no ale cóż, bywa, nie? - No a szklankę mam w domu jak coś, nie martw się - uśmiechnął się. Tego też nie zdążył donieść, ups. - Szynka ser brzmi najbezpieczniej, nie jem takich fancy rzeczy - pokręcił głową, bo hummus? Lol, z czego to się w ogóle robi i o czym ten Mieszko mówił? Czarek to prosty chłopak ze wsi, co je tosty z serem i szynką, a nie pastami z suszonych pomidorów, cmon. - No, ale trochę, chyba, że chcesz, abym wpadł w śpiączkę - zaśmiał się, ale po chwili zdal sobie sprawę, że może jednak nie był to zbyt odpowiedni żart w tej sytuacji.
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Pon Cze 22, 2020 9:18 pm
- No nie wiem, to już by było zbyt poważne - dalej żartował, ale już się z tego nie śmiał. Zachowywał jedynie swój blady cień uśmiechu i starał się nie błądzić wzrokiem dookoła, a skupić go na jednym punkcie (nie będącym Czarkiem). - No już dobra, dobra - normalnie trąciłby go ręką i nawet jakoś drgnął w taki sposób, jakby miał się za to zabrać, ale szybko powstrzymał swoje ciało i ograniczył się do poszerzenia uśmiechu. Może i miał ciekawe życie niż Mieszko przypuszczał, ale w ogóle nie było tego po nim widać, a Fortuna to jednak polegał sporo na założeniach i domysłach.
- Naah, nie ma takiej potrzeby. Ale cieszę się, że wyszło - nie chciał zawracać nikomu głowy ani być dla kogoś obowiązkiem czy przykrym zobowiązaniem, więc stąd jego niechęć do testowania jego dalszych wypieków. Zdecydowanie nie chodziło tu o zwątpienie w jego umiejętności. - Możesz ją zachować, mam kilka w zapasie - zapewnił, wyciągając rzeczy z lodówki, ale zastygł nagle, słysząc jego słowa. - Fancy? Nie jadłeś nigdy hummusu? - zdziwił się, bo choć było to jedzenie typowo arabskie, to jednak wydawało mu się, że w Polsce stało się już chlebem powszednim. Czyżby się mylił i przeceniał pod tym względem Niedoliski? - To dostaniesz z szynką i serem, ale posmakujesz pastę i hummus - lubił poszerzać cudze horyzonty i to niezależnie w jakiej sprawie. Tym razem padło na jedzenie i lepiej żeby Cezary nie był niejadkiem. - Ahhh, no tak, zapomniałem. Mam też herbatę i wodę - no bo może nie warto było ryzykować? Nie znał się na granicach jego odżywiania, a nie poradziłby sobie z uśpieniem go. - Alkoholu Ci nie zaproponuję, bo matka wszystko wyrzuciła, calutki zapas z zamrażarki - uśmiechnął się blado. Nie sprawdzał, ale mu to już wcześniej zdradziła, więc wierzył na słowo Trochę szkoda, bo było tam sporo fajnego alkoholu, ale rozumiał i też niekoniecznie miał ochotę teraz nawet pić.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Sro Cze 24, 2020 2:31 am
- No dobra, dojedziemy do tego jeszcze kiedyś - błysnął mu nawet zębami w uśmiechu, a rzadko kto taki dostawał! Ale czuł, że Mieszkowi potrzeba jest odrobina życzliwości oraz żartów, mimo iż na dobrą sprawę nie znał chłopaka za dobrze. Właściwie to w ogóle, ale do tego też dojdą. Dojdą do wielu rzeczy, hehe. I nie ma co się łudzić, ale super interesującego życia nie miał. Przeciętne raczej, nie narzekał za bardzo, ale na pewno byli tacy, co mogli powiedzieć, że osiągnęli i doświadczyli w życiu więcej, chociaż na Czarku nie robiło to większego wrażenia.
- No będę mógł jakoś podziękować za uratowanie mojej miesięcznicy - wzruszył ramionami, bo przecież pani Perła wychowała go na porządnego chłopaka, mimo wszystkiego. Czuł się wręcz zobowiązany do tego, aby odwdzięczyć się swojemu sąsiadowi za poratowanie cukrem w czasie zarazy. Takich dobrych ludzi to normalnie ze świecą szukać w dzisiejszych czasach! Trochę się speszył, jak Mieszko tak zdziwiony zapytał o ten hummus. - No nie miałem okazji, chyba. To źle? - zmarszczył brwi, bo może było to teraz jedzenie na czasie, wszyscy je znali, a on zawsze sto lat za wszystkimi i nie wiedział co się działo. Biedny ten Czaruś jednak. Chociaż gdyby było bardzo modne, to Karolina na pewno by go wtajemniczyła i kazała spróbować, bo ta sama historia była z awokado. - Ale skoro tak namawiasz to może byś ten cały hummus - no był w stanie poświęcić się dla chłopaka! Najwyżej straci kubki smakowe przy tym. - Chyba herbata lepsza do kanapek, nie? - tak jak mamusia robiła. Ach, aż bym sobie teraz taką zjadła, z serem, pomidorem i herbata, no coś cudownego. - I tak nie piję za dużo, więc nie przejmuj się tym - machnął ręką, bo fanem alkoholu to Cezary zdecydowanie nie był. Może piwo od czasu do czasu wleciało, ale tak to raczej stronił od różnego rodzaju trunków. To grzeczny chłopiec, więc tylko woda i herbatka. No i czasami butelka coli, ale to jak grał całą noc. - Ej, to z czego w sumie jest ten hummus?
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Sro Cze 24, 2020 5:15 am
Słowo kiedyś go jakoś wybiło z równowagi. Sugerowało, że mieli jakąś przyszłość, że on miał jakąś przyszłość. Całe życie snuł nadzieje i pomysły odnośnie swojego kiedyś, ale dwa tygodnie temu postanowił oddzielić to grubą kreską i zakończyć własne teraz. Od tamtego czasu nie planował już niczego i egzystował z dnia na dzień. Słowa Czarka nieco niwelowały więc ten styl życia, ale starał się nie dać tego po sobie poznać. Widział, że ten przyglądał mu się bardzo badawczo i że stresował się mówieniem czegokolwiek, a nie chciał wzbudzać w nim takiej niepotrzebnej paranoi. Perełka niczym sobie nie zasłużył na takiego skomplikowanego sąsiada i szkoda mu go było.
- Jakbym wiedział, że wspieram heteroseksualizm, to bym Ci nie dał tego cukru - zażartował, ale widząc jego konsternację mina mu zrzedła. - To taki żart, sorka - no cóż, nie każdego mógł rozbawić. Spróbował i nie powiodło się, taka kolej rzeczy. Może lepiej jak się zamknie i już nic nie powie? Autentycznie przychodziły mu do głowy takie toksyczne myśli. Normalnie by się już zaczął nakręcać i wkurzać, ale leki robiły swoje, a on zachowywał względny spokój.
- Nie, absolutnie nie. Po prostu się nie spodziewałem, ale to ekscytujące w takim razie - zatarł łapki, gotów na pierwszy raz Czarulinka. - Jak moja mama - zauważył z uśmiechem i wstawił wodę na pyszną pożywną herbatkę, a następnie zabrał się za przygotowanie im posiłku. Perle zrobił dwie kanapki z szyneczką i serkiem, a sobie jedną z hummusem, a drugą również z wędlinką i nabiałem. On nigdy nie jadł dwóch takich samych rzeczy, bo mu się nudziło. - Jesteś moim gościem, więc będę się przejmować - zastrzegł, chociaż wcale takim super gospodarzem nie był. Chodziło bardziej o samego Czarka i chęć sprawienia mu przyjemności w ramach zadośćuczynienia za niepotrzebny stres i opiekę nad dzieckiem. - Hummus to pasta arabska z ciecierzycy, tahini, oliwy i przypraw. Nie ma wyraźnego czy ostrego smaku, chyba, że się kupi smakową i jest spoko bazą pod rzeczy. Często z falafelami się go je - zrobił mu mini wykład, a kiedy kanapeczki były gotowe, a herbatki zalane, jemu pozostało już tylko poczęstować bruneta nowymi wynalazkami kuchennymi. Nabrał na łyżeczkę trochę hummusu i podstawił mu ją pod usta, gotów go nakarmić. - Zaufaj mi - poprosił jeszcze i czekał ze spokojem aż ten otworzy buzię.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Czw Cze 25, 2020 1:09 am
Z jednej strony, Czarkowi na pewno się łatwiej funkcjonowało, gdy nie musiał się przejmować słowami i Mieszko nie dawał po sobie poznać, że cokolwiek go rusza, jednak z drugiej w obecnej sytuacji jego komfort był o wiele mniej ważny, niż Fortuny. Chciał mu to jakkolwiek oznajmić, powiedzieć, że nie musi się przejmować tym, że go zestresuje i że może mówić cokolwiek będzie chciał, ale chyba już oboje wiemy, że Perła tak otwarty nie był. Pozostała mu więc nadzieja, że jego sąsiad zdaje sobie z tego sprawę.
Oczywiście, żart Mieszka trochę go zmieszał, bo kompletnie nie rozumiał żartów z heteroseksualizmu, no niestety nie był na tym poziomie, ale nie chcąc zawieść chłopaka, posłał mu szerszy uśmiech. - Musisz mi kiedyś wyjaśnić te żarty - wiadomo, że wyjaśnianie żartu odbierało mu cały urok, ale może jeśli raz to zrobi, to następnym razem Czarek będzie mógł już się swobodnie zaśmiać, albo nawet uda mi się rzucić takimi żarcikiem. - W sumie, nie spodziewałem się, że jedzenie kanapek może wzbudzić tyle emocji - tym razem się zaśmiał, bo serio, nie pomyślałby, że dzisiaj spotka się z Mieszkiem i niczym stare małżeństwo będą robili sobie kanapeczki w kuchni, popijając herbatką. Może Perła powinien mu jeszcze usiąść na kolanach i dać buzi? - Nieee, nie chcę ci robić problemów - to ostatnie czego chciał, bo jak już wspomniał, liczył się komfort Mieszka, a nie to, jak się czuję Perła. Zresztą, jemu i tak nigdy nic w sumie nie przeszkadzało, a nawet jeśli to rzadko kiedy o tym mówił. - Serio, z ciecierzycy? Nie spodziewałem się tego w sumie - zmarszczył brwi, bo tą oczywiście jadł. Nie miała porywającego smaku, ale podobno była zdrowa, więc Karolina w fazie healthy lifestajlu co chwilę coś z niej przyrządzała. - Czekaj, a falalele to z czego? - bo to kolejny wynalazek kulinarny o którym już słyszał, ale nie miał okazji spróbować, ani nawet zobaczyć na własne oczy. On to jednak prosty chłopak ze wsi, mielone i kartofle to najlepszy obiad, wiadomo. Trochę zaskoczył go tą łyżeczką, bo do tej pory to tylko jego Karolinka mu tak podawała jedzenie i wprawiło go to w lekkie zakłopotanie, ale skoro mówił, że mam u zaufać, plus nie chciał go jakoś stresować, to w końcu grzecznie otworzył buzię i pozwolił wsunąć sobie łyżeczkę. Pociumkał, pomlaskał chwilę, aż w końcu był gotowy wydać wyrok. - No myślałem, że będzie bardziej... ciecierzycowate, ale w sumie całkiem smaczne. Gdzie się to kupuje?
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Czw Cze 25, 2020 3:35 am
- Przygotuję Ci prezentację w Power Poincie... może - uśmiechnął się lekko. Sam przyłapał się teraz na wykraczaniu w przyszłości i zwyczajnie mu się to nie podobało. Jeśli jednak chodziło o analizę żartów z heteroseksualizmu... no zwyczajnie mu się nie chciało tego robić tu i teraz. Uważał, że jednak trzeba być homo aby je zrozumieć, a tłumaczenie ich mijało się z celem. Dla niego zrobi wyjątek tylko dlatego, że był nieporadny i słodki.
- Ja też nie. Całe życie narzekam na kanapki, ale nic innego nie chce mi się robić - zdarzyło mu się przygotować sobie takie naprawdę dojebane kanapki, ale to jednak było pracochłonne i czasochłonne. W ogólnym rozrachunku po prostu się nie opłacało. - Cezary, proszę przestać, nie robisz problemów - bo już się zaczął robić irytujący, ale kompletnie rozumiał, bo sam miał teraz podobne myśli i stany. Czuł się momentami jakby Perła był jego lustrzanym odbiciem w niektórych zachowaniach i wzbudzało to w nim dziwny niepokój.
- A czego się spodziewałeś? - zapytał z zaciekawieniem, bo nie potrafił sobie wyobrazić co można było myśleć o hummusie bez jego wcześniejszej znajomości. Zbyt wiele lat minęło od momentu kiedy sam go poznał. Zaśmiał się krótko, ale szybko udzielił mu odpowiedzi na kolejne pytanie kulinarne. Czuł się trochę jak Magda Gessler w tej chwili. Kreator smaku i stylu, od tak. - Zaskoczę Cię... klopsy z ciecierzycy. Takie tradycyjne, ale są tez z fasoli, buraków, marchewki. Z wszystkiego idzie zrobić falafele. Do tego tona przypraw i ziół, jak kto lubi. Taki kebab, ale bez mięsa - nie znał osoby która nie lubiłaby falafeli, a w Krakowie po imprezach to zawsze się chodziło do budki z fast foodem na falafel box. Stare dobre czasy. - Jak kupię, to Cię zawołam na degustację - ciekawiło go czego jeszcze nie znał, bo karmienie go nowościami przyniosło mu przyjemność. Czyżby czas na włoskie danie fellatio?
Sam poczuł się trochę zakłopotany kiedy złapali kontakt wzrokowy, a Czarek zlizywał w tym czasie hummus z łyżeczki. W sensie nie tak językiem, ale chodzi mi o to, że jak się włoży łyżeczkę do buzi, to potem się tak ją powoli wyjmuje, zaciskając na niej wargi. Nie wiem jak to krótko nazwać. Przełknął więc nerwowo ślinę i wrzucił łyżeczkę do zlewu. Zaśmiał się z jego pytania. - Wszędzie. Żabka, Polo i Biedronka, w lodówce przy wejściu przeważnie - tam zawsze było skupisko zdrowszej żywności i Mieszko zakupował sporo produktów z tej strefy. - Jakie jest Twoje ulubione jedzenie? - zainteresował się i przeszli na kanapę z talerzykami oraz kubkami pełnymi pysznej gorącej herbatki. Klapnął sobie w miarę wygodnie i zaczął bardzo powoli mielić pierwszą kanapkę. Brzuch mu zasysało z głodu, ale apetyt to jakby na minusie, efekt uboczny leków. - Co sąsiedzi gadali? - zapytał po długiej ciszy, bo odgłosy mlaskania i przełykania zaczęły go irytować.
Czarek Perła
Czarek Perła
Re: 10. i'm fine
Wto Cze 30, 2020 10:36 pm
- Okej, to podam ci później maila - odpowiedział całkowicie poważnie, chociaż po chwili zdał sobie sprawę, że Mieszko chyba jednak żartował, więc cicho się roześmiał i jednocześnie zawstydził przez swoją głupotę. Chciał dodać, że jego mail to czarek-łowcaszparek69, ale chyba było już za późno na dodanie takiego żartu, aczkolwiek ja się zaśmiałam. Moja kreatywność nie zna granic. - Ej, no, kanapki są dobre. A takie przygotowane przez kogoś to już w ogóle. No i najlepsze są te pełne wszystkiego, a nie na przykład masło z cukrem albo solą. - pokręcił głową z niesmakiem, chociaż musiał przyznać, że świeży chleb z masłem miał w sobie taką moc, że byłby w stanie zjeść bochenek na raz i nawet by nie zauważył. Delikatnie zejdę z tematu, bo przypomniało mi się jak Remik zawsze chodził do piekarni po chleb i jak wracał to była tylko połowa dużego chleba, bo tak mu smakował. Za każdym razem. Potem matka kazała mu już kupować po dwa, bo nam nie starczało. Ale wracajmy do Czarka i Mieszka, bo znowu będę musiała wysłuchiwać jaki to Remiś jest cudowny. - Okej, już nic nie mówię - uniósł ręce w geście obronnym, bo jak mówił mu pełnym imieniem to czuł się jakby co najmniej jego matka przed nim stała. W przystojniejszej wersji, oczywiście. Perła po prostu nie chciał nadwyrężać Mieszka pod żadnym względem i mówił to z czystej sympatii oraz zmartwienia. - Nie mam zielonego pojęcia, nawet nie wyobrażam sobie tego smaku - w sumie nie mógł określić smaku hummusu, ja zresztą też nie, bo nie był ani słony, słodki też opadał, to coś w stylu awokado. Niby nie ma smaku, a jednak. - Klopsy z ciecierzycy? - powtórzył za nim odrobinę zaskoczony, marszcząc swoje brwi, które wołały o wyregulowanie, jednak do dzisiaj Karolinie nie udało się go przekonać do tego pomysłu. - No do ciebiena degustację to zawsze przyjdę - uśmiechnął się szeroko do Fortuny, ale po chwili doszło do niego, że słabo dobrał słowa. - W sensie falafeli, rzecz jasna. - innych zagranicznych dań.
Złapanie kontaktu wzrokowego w takiej sytuacji było odrobinę krępujące, co chyba nawet Mieszko poczuł, a przynajmniej takie wrażenie odnosił Czaruś. Ale skoro sąsiad tego w żaden sposób nie skomentował, on też nie miał zamiaru, lepiej przejść do następnego tematu. - W sensie tam gdzie jest to zdrowsze jedzeniu? Rzadko kiedy zaglądam - zaśmiał się, bo raczej nie był fanem bio, ogranic, vegan, gluten free, sugar free jedzenia. Wystarczyła mu pizza z piekarnika i był najszczęśliwszym facetem pod słońcem. - Hmmmm - mruknął pod nosem, ale nie dane było mu dokończyć, bo raz wziął się za jedzenie, a dwa Mieszko rzucił małą bombą, przez którą Perła przestał nawet przeżuwać jedzenie i po prostu wpatrywał się w Fortunę przez dłuższą chwilę. W końcu zamrugał i przełknął jedzenie do końca, aby móc mu odpowiedzieć - No mówili, żeeee... to straszne co się stało i byli ciekawi, czy no wiesz, przeżyłeś - ostatnie słowo dodał szeptem. I tak trochę naciągnął prawdę, bo przecież nie byłby w stanie powiedzieć Mieszko, że pół bloku uznało, że zwariował, niektórzy, że tacy jak on tak mają i tak dalej.
Mieszko Fortuna
Mieszko Fortuna
Re: 10. i'm fine
Sro Lip 01, 2020 7:07 pm
- Ok boomer - zażartował i też się troszkę roześmiał, a co ma se nie dać. Maila nie używał od lat, bo to był taki przeżytek spory już, ale pewnie w świecie profesjonalnym się jednak wciąż przydawał. Może nie było to wcale takim złym rozwiązaniem? Wolał nie pokazywać mu tej prezentacji osobiście, bo byłoby to zwyczajnie zawstydzające. Jakoś dziwnie by mu się krytykowało tak otwarcie i szczegółowo jego gatunek, więc może serio lepiej żeby sobie w zaciszu domowym obejrzał z Karolinką, do podusi. - Fuj, ale bieda - za dzieciaka mu matka takie robiła rzecz jasna, jak chyba każdemu, ale teraz by tego nie przełknął. Lubił jak było dużo nawalone, a najlepiej jakby to jeszcze udekorować jakimś wspaniałym sosikiem, mmm, pychotka. A Remik jest tak hot i słodki, że nie jestem w stanie tego pojąć czasami. Jedzenie chleba, bo mu tak smakował? Boże, no nie mogę, będzie bite potem. - Ta jest - skinął w potwierdzeniu, zaskoczony jego brakiem wyobraźni kulinarnej. Zacofanie było widoczne gołym okiem, ale nigdy nie należało tracić nadziei. Jeszcze zrobimy z niego człowieka światłego. Na wielu frontach, hehe. - Chętnie Cię ugoszczę na testowanie nowych rzeczy - uśmiechnął się ładnie, doceniając jego zakłopotanie i urok. Normalnie by już poleciały żarty, ale Mieszko wciąż nie był jeszcze w pełni sił, no niestety. Miałem nadzieję, że dotrwamy do tego momentu, ale użytkownicy forum mieli wobec nas inne plany. - Tak, dokładnie tam. W ogóle po Tobie nie widać, bardzo jesteś chudy - przyznał, przyglądając mu się troszkę, ale niezbyt natarczywie, żeby się chłopak nie poczuł zmolestowany. - No ale mnie i tak nie pobijesz - zaśmiał się, bo chwilowo same kości i skóra na nie naciągnięta. Aż dziwne, że nie pękała w żadnym miejscu. Depresja, sporo leków i brak apetytu zrobił swoje. Nigdy wcześniej nie było z nim tak źle, ale przynajmniej kości policzkowe miał takie, jakby sobie protezę dokleił. You better work henney. - Ciekawe ilu z nich miało nadzieję, że mi się udało - zażartował, ale chyba nikogo to nie rozbawiło, well. Reszta wieczoru przebiegła wspaniale, a oni sobie głównie pogadali o sobie, swoich pasjach i Czarek mu opowiadał o LoLu, bo się Mieszko zaciekawił. Na koniec nawet przytulili się na pożegnanie, ale tym razem Fortuna objął go kurczowo i zaciągnął się zapachem jego koszulki, dziękując mu za towarzystwo. W tym momencie uświadomił sobie, że być może zaczyna darzyć go większą sympatią niż powinien.


Niewiele osób pozostało w jego życiu na dłuższą metę. Raz po raz skontaktował się z Rafałem, który nigdy nie pozostał obojętny na losy Mieszko. Regularnie pisał też z Laurą, która pełniła funkcję jego najlepszej przyjaciółki, nawet jeśli dzieliły ich kilometry oraz odmienny styl życia. Nigdy tak naprawdę nie pogodził się z jej związkiem oraz ciążą, sam nie wiedział dlaczego. Być może był zbyt zazdrosny? Być może każda bliska mu osoba miała być wyłącznie dla niego? Starał się z tym walczyć i od czasu próby samobójczej nigdy nie przestał uczęszczać na terapię. Nie poradziłby sobie sam, ale miał przy sobie Czarka. Ich relacja rozwinęła się znacznie szybciej, niż ktokolwiek by przypuszczał. Fortuna zaczął zapraszać go do siebie coraz częściej. Przedstawiać mu swój świat, w zamian za to samo z jego strony. Tak naprawdę od samego początku czuł, że jest w nim coś wyjątkowego, że coś ich łączy. Nie potrafi tego nazwać do dnia dzisiejszego, ale patrząc w jego oczy czuł spokój, którego nie dawał mu nikt inny. Nie było im łatwo, głównie przez niepewność i strach Perły, ale po przebrnięciu pierwszych płotów Mieszko odżył. Wyprowadził się do Krakowa, gdzie wkrótce ściągnął też bruneta. Zamieszkali razem i zaczęli budować relację, której nigdy wcześniej sobie nie wyobrażał. Nie przypuszczał bowiem, że zasługiwał na kogoś cierpliwego, łagodnego i dobrego u swojego boku. Do dnia dzisiejszego uczą się od siebie wzajemnie różnych rzeczy i wspierają się w trudnych chwilach. Mieszko ma ich zdecydowanie więcej, chociaż nigdy więcej nie próbował już odebrać sobie życia. Nie mógłby tego zrobić Cezaremu, za bardzo go kochał. Może i tkwili w hermetycznym zestawieniu, ale... tak było im po prostu wygodniej. Kilku znajomych na wieczory planszówkowe i relacje w pracy były wystarczające. Najlepiej czuli się bowiem ze sobą nawzajem, w ich małym kolorowym świecie.
Influencerem nigdy nie został, stracił ku temu zapał. Przestał odczuwać potrzebę bycia sławnym czy rozpoznawalnym na ulicy. Chciał robić to co lubił, co sprawiało mu przyjemność, a następnie wrócić do mieszkania i spędzać czas z Czarkiem. Patrząc mu zza ramienia na mecz LoLa, puszczać mu kolejne odcinki Drag Race lub budować z nim zaufanie w łóżku, które choć rozwijało się powoli, to jednak stabilnie. Podejmował się wielu zawodów, przeważnie wytrzymując w nich maksymalnie dwa lata i choć nie znalazł jeszcze swojej niszy, to nie zamierza się poddawać. Czy jego życie potoczyło się tak, jakby to sobie wyobrażał? Absolutnie nie. Czy żałował jednak czegokolwiek? Również nie. Wszystko prowadziło go do momentu poznania Czarka i to on stał się jego życiem. Lepszego zakończenia nie mógł sobie wyobrazić.

[ the end of Mieszko Fortuna ]
Sponsored content
Re: 10. i'm fine

Skocz do: