IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Niedoliski
Niedoliski
Stoliki 2
Nie Paź 13, 2019 3:17 pm

Krystian Lewandowski
Krystian Lewandowski
Re: Stoliki 2
Nie Lis 17, 2019 2:53 pm
/#1 - Ubiór

Dzisiaj Krystian miał trochę pracy w Jagience, ale na samo szczęście miał chwilę przerwy i mógł odetchnąć. Więc zdjął fartuch i wyszedł z kuchni na salę aby odetchnąć trochę świeżym powietrzem i odciąć się przy tym od stanowiska pracy. Rozejrzał się po klientach chwile myśląc sobie czy to jedzenie, które im przygotowują smakuję im i czy nie będzie żadnych narzekań na to, że jego danie jest nie dobre czy coś w tym stylu. Bo oczywiste jest to, że chciałby tego uniknąć. Kto chciałby usłyszeć zresztą, że jego danie jest niedobre? Z drugiej strony to też może być pozytyw, bo przecież jak to się mówi człowiek uczy się na błędach prawda? No a jak ma to zrobić skoro nikt mu tego nie wytknie? No właśnie i tu się kółko zamyka. Krystian rozmyślał też nad zbliżającymi się egzaminami semestralnymi, które go już nie długo czekają. W sumie to nie myślał o tym czy rzuci tutaj pracę kiedy skończy studia jako ratownik medyczny. Tak chciał pomagać innym i ratować ich życie, ale z drugiej strony praca w tej karczmie mu się podoba i przyzwyczaił się do pracy tutaj. Współpracownicy też nie są wcale tacy źli, mógłby trafić przecież gorzej prawda? Jedną z kelnerek jest tu jego kuzynka, co czasami może być i plusem bo znają się bardzo dobrze jak i też minusem, bo przebywają ze sobą dużo czasu jak i widzą prawie każdy swój ruch w pracy i poza nią. A to czasami nie wpływa dobrze na relacje rodzinne. Krystian nie wiedząc co ze sobą zrobić podszedł do baru i nalał sobie soku pomarańczowego po czym oparł się o barek myśląc w sumie o wszystkim innym, ale nie o sobie. Co w sumie nie jest za dobre bo czasami warto też pomyśleć o sobie a nie o innych, bo pewnego dnia skończymy samotni w fotelu z dziesięcioma kotami w domu, niczym te straszne babcie w filmach, które tak na prawdę okazują się być bardzo samotne i nieszczęśliwe.
Wiktor Michalski
Wiktor Michalski
Re: Stoliki 2
Pon Lis 18, 2019 6:41 pm
@Krystian Lewandowski

   Gdy miał wolne, to lubił wyjść z domu i poszaleć po mieścinie. Co prawda szaleństwa to ograniczały się jedynie do wędrowania z jednego miejsca do drugiego albo na spacerowaniu po łonie natury, niemniej jednak i tak podobało mu się to znacznie bardziej niż siedzenie przez osiem godzin w aptece. Czasami nudziło mu się tam tak potwornie, że nie mógł już wytrzymać. Głupio było mu jednak siedzieć cały czas na telefonie, więc zabierał ze sobą jakieś książki czy krzyżówki, żeby móc się czymś zająć i zabić czas, który w chwilach nudy wydłużał się niemiłosiernie.
   Nie powinno więc nikogo dziwić to, że gdy już mógł to znajdywał sobie jakieś zajęcie. Dzisiejszego dnia w szczególności musiał coś zrobić. Czuł wewnętrzną potrzebę ruszenia dupska i podniesienia się z łóżka. Nie chciał, by kolejny dzień był bierny. Dlatego też wyszedł z domu gdy tylko się ze wszystkim ogarnął. Nie wiedział, jak to się stało, że w efekcie trafił do Jagienki.
   W sumie lubił tam przesiadywać. Jedzenie było dobre, atmosfera miła no i było dość dużo miejsca, więc nie było wiele okazji do wpadania na siebie. Wiktor źle się czuł w zatłoczonych przestrzeniach. Im więcej ludzi było wokół niego, tym gorzej to znosił. Nie przepadał za tłokiem i w sumie chyba większość osób miała podobnie. Dlatego też zajął miejsce w którym było najmniej osób. Dzięki temu miał też doskonały widok na to, co działo się w pomieszczeniu. Nikt mu niczego nie zasłaniał. Zaczął się więc rozglądać i robił to tak długo, dopóki nie napotkał spojrzenia Krystiana. Nie był jednak pewny, czy ten w ogóle go widział, a nie po prostu wpatrywał się przed siebie. Czasami tak się zdarzało. Nawet Wiktor mógł na kogoś patrzeć, ale nie zdawać sobie sprawy z tego, z kim ma do czynienia. Machnął więc ręką, żeby ściągnąć na siebie uwagę ciemnowłosego. Znali się w końcu ze szkoły, mieli tyle samo lat, więc sporo czasu spędzili na wspólnych lekcjach. Michalski nie miał jednak okazji do częstych rozmów ze swoimi znajomymi, więc może teraz nadarzyła się ku temu idealna okazja?
Krystian Lewandowski
Krystian Lewandowski
Re: Stoliki 2
Pon Lis 25, 2019 3:53 pm
Krystian siedział tak nie wiedząc co ma ze sobą zrobić, więc zaczął po prostu przeglądać media społecznościowe mając nadzieję, że coś ciekawego przyciągnie jego uwagę. W sumie to zauważył, że ludzie w dzisiejszych czasach nie potrafili się bez tego obyć. I nie mówił, że on wcale nie należy do tego grona, ale stara się też jak najczęściej nie używać internetu ani telefonu, aby tylko nie stać się uzależnionym od elektroniki, on woli kiedy ma kontrolę nad własnym otoczeniem oraz życiem. Chociaż jak to wiadomo nie zawsze jest to możliwe, bo przecież nie idzie wszystkiego przewidzieć w życiu. Po chwili Krystian odłożył telefon i wyjął książkę z torby którą miał na zapleczu i siadł ponownie przy barze i zaczął ją czytać, byle by się czymś zająć do końca przerwy. Nawet nie zauważył jak ktoś w jego stronę się patrzy. Miał tak często kiedy zgłębił się w pewną literaturę, która go zaciekawiła. Lecz nagle ktoś zaczął machać w jego stronę co udało mu się zauważyć jednym kontem oka. Więc uniósł głowę znad książki ze zmarszczonymi brwiami i po chwili udało mu się poznać znajomą twarz. No tak razem przecież chodzili do szkoły. Jego kącik ust lekko się uniósł w uśmiechu po czym kiwnął ręką na znak, że ten może się do niego dosiąść. A kiedy w końcu to zrobił odłożył książkę na bok i powiedział.
- Ty tutaj? Nie spodziewałem się ciebie tutaj... Podać ci coś do picia? Bo jak na razie no posiłku nie dostaniesz, jako  że obecnie mam teraz przerwę. Która zaraz zapewne się skończy bo nowi klienci się schodzą. - Zaśmiał się przyglądając się mu.
Maksym Kłopotko
Maksym Kłopotko
Re: Stoliki 2
Wto Sty 14, 2020 3:49 pm
#1

Kiedyś trzeba wyleźć z lasu do ludzi, najlepiej na piwko. Maksym starał się kontrolować swoje spożycie alkoholu, ale generalnie już nie miał z tym problemu, nie takiego jak kiedyś. Umówił się z Olą na piwo w karczmie, tak aby sobie umilić wieczór i Maks wcale nie czuł się winny, że rozpija niedoliskową młodzież w osobie panny Malinowskiej, bo doskonale wiedział, że od przyjazdu do Niedolisek Ola bywałą na różnych imprezach. Przez telefon jej głos brzmiał nieco inaczej, jakby była spięta, ale może mu się tylko wydawało? Nie chciał robić z igły widły i wieszczyć sobie niepotrzebnie kolejnych nieszczęść, w rodzaju, że go rzuci. Miała prawo, patrząc na ich różnicę wieku. Maks był rozwodnikiem, a potem, już w Niedoliskach kolejny jego związek się rozpadł, więc był dość sceptyczny jeśli chodzi o swoje powodzenie w sprawach sercowych, jednak zachował odrobinę nadziei, którą teraz zainwestował w Olę, chociaż wszystko mu mówiło, że to zły pomysł. Co z tego skoro wbrew rozumowi wszystko go do niej ciągnęło.
Stawił się pod karczmę nieco wcześniej i gdy upewnił się, że Ola nie uprzedziła go i nie czeka już w środku wolał zaczekać na nią na dworze, ignorując zimno. W końcu dostrzegł ją na horyzoncie, od razu uśmiechając się lekko, co nadawało jego twarzy całkiem inny, bardziej przystępny wygląd.
- Cześć. - przywitał się, gdy dziewczyna do niego podeszła, aby złożyć na jej wargach krótki pocałunek, po czym otworzył przed nią drzwi i oboje weszli do karczmy. Po chwili zajęli jedną z drewnianych ław.
- To co, piwko? -zapytał, spodziewając się odpowiedzi twierdzącej.
Ola Malinowska
Ola Malinowska
Re: Stoliki 2
Wto Sty 14, 2020 9:23 pm
2#

Tak, Ola zdecydowanie się stresowała, więc na pewno było to słyszalne w jej głosie. Nie wiedziała do końca jak ugryźć rozmowę z Maksymem o ciąży i... czy w ogóle chce ją przeprowadzać. Tak naprawdę spotkała się z Maksymem wcale nie po to, żeby powiedzieć o tym, że będzie ojcem. Chciała po prostu spędzić z nim trochę czasu, a że to on ją zaprosił, to głupio było odmawiać. Zresztą, tak naprawdę czuła się dość dobrze, brzuszka jeszcze dłuższy czas nie będzie widać, więc dlaczego miałaby odmawiać sobie wyjścia gdzieś "na miasto"? Poza tym, jak zje gdzieś w knajpce, to nie będzie musiała sobie gotować kolacji, a to już będzie na plus, bo zajmie się innymi, fajniejszymi rzeczami. Miała ochotę na jakieś dobre pierożki, o, a sama pierożków sobie nie zrobi.
Pojawiła się punktualnie, no, może minutę po umówionej godzinie, ale nigdy nie kazała na siebie zbyt długo czekać - jeśli już miała się spóźnić na jakieś spotkanie, jakiekolwiek, to zawsze dzwoniła lub pisała smsa z wyjaśnieniem. Nie było opcji, żeby nagle wparowała godzinę później, bez słowa wyjaśnienia wcześniej.
- Cześć, Maks - uśmiechnęła się do mężczyzny na przywitanie i przytuliła się do niego na moment, nie mogąc sobie odmówić tej przyjemności i - nawet krótkiego - poczucia bezpieczeństwa i przynależności. W tym kontekście przynależność była jak najbardziej pozytywnym słowem, po prostu dobrze było wiedzieć, że jest się "czyjąś". Nie musiał jej tego mówić, a i tak wiedziała, że w pewien sposób ją kochał - zresztą, jak najbardziej z wzajemnością. Weszli do środka i ledwie zajęli miejsce przy stoliku, a już padło pytanie, po którym Ola poczuła się lekko zakłopotana. Chciała jednak szybko wybrnąć z tego, jak się poczuła, żeby możliwie jak najbardziej odsunąć to uczucie ze swojego spojrzenia i żeby Maksym przypadkiem niczego w nich nie dostrzegł.
- Niee, wiesz, dzięki... dzisiaj nie mam ochoty. Ja wezmę raczej jakąś herbatę albo sok - uśmiechnęła się, zdejmując kurteczkę i odwieszając ją na oparcie krzesła. Omiotła wzrokiem lokal, zastanawiając się, czy będzie drążył temat, czy może jednak odpuści, zupełnie nie zauważając jej zakłopotania. - Co słychać?
Maksym Kłopotko
Maksym Kłopotko
Re: Stoliki 2
Wto Sty 14, 2020 10:08 pm
Miejmy nadzieję, że Ola nie miała jednak zamiaru ukrywać przed nim tego faktu, co byłoby na dłuższą metę niemożliwe, bo gdyby mu za kilka miesięcy wyskoczyła jak Filip z konopii z bobasem to chłop by padł na zawał. Nadal jest całkiem możliwe, że tak się stanie, bo Maksym nie był przygotowany, ai też się nie spodziewał, że zostanie ojcem kiedykolwiek, a co dopiero w najbliższym czasie.
Chętnie prytulił ją do siebie, wciąż z lekkim uśmiechem na gębie, bo tak jak ona potrzebowała bezpieczeństwa, to on też potrzebował jakiegoś rodzaju przynależności i uśmiechu losu w życiu. Chciał wierzyć, że tym uśmiechem od losu jest Ola, nawet jeśli brzmi to bardzo naiwnie.
Gdy już zasiedli i Ola stwierdziła, że nie ma ochoty na piwo, Maksym nieco się zdziwił. Głównie dlatego, że przez telefon wspominał o piwie i jakimś dobrym żarełku (nie był dobry w gotowanie, a trudno byłoby mu wymagać tego od młodszej osoby, dlatego jadali na mieście). Po chwili jednak uznał, że jeśli gadali o piwie to nie znaczy, że Ola musi to piwo pić. Jeśli miała ochotę na herbatę, czy sok, to przecież luzik.
- Nie będzie ci przeszkadzać, jak ja się napiję? - dopytał tylko, bo nie miałby problemu ze zrezygnowaniem z tego piwa. Dłużej jednak nie ciągnął tematu, jeśli tylko Ola wyraziła zgodę  (bądź też nie) na to, żeby się napił.
- Co słychać? - powtórzył jej pytanie, aby zaraz udzielić jej konkretnych odpowiedzi. - Udało mi się dzisiaj skończyć naprawę tego silnika nad którym ostatnio siedziałem. - opowiedział, bo to pierwsze, poza jego zwykłymi obowiązkami leśniczego przyszło mu do głowy. Był swego czasu zapalonym mechanikiem, ale w pierwszym okresie swojego pobytu w Niedoliskach spalił wszelkie kontakty, więc w swoim zawodzie pracować nie mógł. Zakochał się jednak w górach i w lesie (i w Kalinie, ale o tym w tej chwili nie chciał myśleć), więc wyuczył się w nowym zawodzie i został panem leśniczym. Lubił opowiadać Oli nawet o rzeczach, na których mogła się nie znać: mogły to być silniki i części samochodowe, szkółka leśna, fauna i flora tutejszych lasów, cokolwiek, przy tym opowiadał o tym zrozumiale i unikając trudnych terminów. Cieszyło go, że była gotowa go wysłuchać, zainteresować się jak spędził dzień, nawet jeśli spędził go na łażeniu po lasach i grzebaniu w wrakach samochodów. - A u ciebie? - zapytał ze szczerym zainteresowaniem, bo to wysłuchiwanie nie było jednostronne, on też mógł słuchać o czymkolwiek i był tym naprawdę zainteresowany.
Ola Malinowska
Ola Malinowska
Re: Stoliki 2
Sro Sty 15, 2020 7:50 pm
@Maksym Kłopotko

Nie, na dłuższą metę nie chciała tego przed nim ukrywać - po prostu na dany moment sama nie była do końca przekonana co czuje i jak to wszystko będzie wyglądało. Dzięki rozmowie z Drakulowiczem trochę upewniła się w tym, że chce zatrzymać i wychować dziecko, nawet mimo tego, że on sam był bardziej pesymistycznie nastawiony; tak czy inaczej przez rozmowę z Wampirem poczuła się trochę pewniej i doroślej. Być może nawet dodało jej to pewności siebie i będzie w stanie zgrabniej przebrnąć przez rozmowę z Maksymem, bo wcześniej zyskała trochę argumentów, którymi już raczyła Włodka? Zobaczymy, jak to wyjdzie, ale miejmy nadzieję, że nie będzie musiała mówić mu o ciąży już w ciągu najbliższych dziesięciu minut, bo na to raczej żadne z nich nie jest gotowe.
Pokręciła głową z uśmiechem, gdy Maksym zapytał, czy Ola nie będzie miała nic przeciwko, jeśli on się napije. Dlaczego miałaby mieć? Zwykle też piła piwa, jasne, bo zwykle była w ciutkę innej sytuacji, ale przecież to, że ona nie chciała nie oznaczało, że Maks też musiał odstawić procenty na ten wieczór. Ola zdecydowanie nie była z tych dziewczyn, które zabraniały robić swoim partnerom to, na co same nie miały ochoty. Właściwie to Ola była chyba całkiem w porządku dziewczyną, dość dojrzałą jak na swój wiek, więc miała cichą nadzieję, że Maks jednak z nią zostanie i wspólnie wychowają dziecko, ba, może nawet zdecydują się kiedyś na ślub...? Wiecie, nie liczyła na to jakoś specjalnie, w końcu brała pod uwagę nawet to, że Maks ją wystawi i zniknie, ale miała nadzieję na jakiś lekki happy end.
- O, w takim razie gratulacje - uśmiechnęła się szeroko, kładąc na chwilę dłoń na dłoni Maksa, kiedy ta znalazła się gdzieś na stole w okolicy zasięgu jej rąk. - Jestem z ciebie dumna - posłała mu szeroki uśmiech i spojrzała w stronę nadchodzącej w ich kierunki kelnerki. Zawahał się chwilę, kiedy padło pytanie o zamówienie, pozwoliwszy najpierw zamówić Maksymowi. Sama w końcu zdecydowała się na herbatę z cytryną i jakieś pierogi z mięsem, skoro tak bardzo za nią ostatnio chodziły. Gdy oboje już zamówili kelnerka poszła zanieść ich zamówienie, a Ola znów przeniosła wzrok na mężczyznę.
- U mnie... właściwie w porządku. Trochę ostatnio rysowałam w wolnych chwilach. - i tu pojawił się moment zawahania, czy aby na pewno powinna mówić Maksymowi o tym, że była u Wampira, ale uznała, że nie ma wyjścia; to i tak prędzej czy później to wyjdzie na jaw, ale jeśli Maks dowie się tego od kogoś innego, to może się wkurzyć. Wzięła więc krótki, ale głębszy oddech i dodała jeszcze:
- Byłam ostatnio u Włodzimierza Drakulowicza, nie wiem, czy go znasz... Rozmawialiśmy trochę przez internet - jezu, to źle brzmiało, serio - i zaprosił mnie do siebie, żebym mogła pokazać mu swoje prace. - a to brzmiało chyba jeszcze gorzej... - Zgodził się mnie trochę poszkolić, jeśli chodzi o rysunek.
Maksym Kłopotko
Maksym Kłopotko
Re: Stoliki 2
Czw Sty 16, 2020 8:30 pm
Za dwadzieścia minut też może być na taką wiadomość nieprzygotowany, bo zdecydowanie było to coś, czego najmniej się w życiu spodziewał.
Ze swojej perspektywy Maksym mógłby powiedzieć, że Ola jest jedną z bardziej dojrzalszych kobiet jakie poznał, jakkolwiek by to nie brzmiało. Można to złożyć na karb jego pecha w miłości. Czasem nie mógł uwierzyć, że sprawy się potoczyły, tak jak się potoczyły, pomimo tego, że Maks sobie powtarzał, że z tego nic dobrego nie wyniknie. A jednak Ola mu jakoś zapadła w to jego poranione nieudanymi związkami serduszko i wcale nie chciał jej wyganiać, ale też nie chciał patrzeć w zbyt odległą przyszłość, właśnie przez tego swojego pecha, chociaż nie chodziło o to, że nie wierzył w Olę i to, że chciałaby z nim zostać. Prędzej czy później jednak wypłynie w wielki świat - a on, facet, który w tym wielkim świecie spędził większość życia - nie śmiałby jej powstrzymywać. Oczywiście dziecko komplikowało sprawy i zmuszało do spojrzenia w dalszą przyszłość, ale póki co o małej istotce, która się rozwijała w dziewczynie jeszcze nie miał pojęcia.
- To nic takiego. - wzruszył barkami skromnie, mimo wszystko mile połechtany tymi gratulacjami. Kiedy podeszła do nich kelnerka zdecydował się na to piwo oraz hreczanyki z kaszą gryczaną. Mięso, mięsko, mięsunio. Kiedy i Ola złożyła swoje zamówienie wsłuchał się w jej słowa z równym zainteresowaniem, co ona w jego, całkiem się nie spodziewając, gdzie ta rozmowa zmierza.
- Tak, znam. - odpowiedział tonem niby obojętnym, bo czy mu się to podobało, czy nie, nie miał zamiaru robić Oli wyrzutów z powodu wizyty u niedoliskowego Wampira, chociaż może tylko odrobinkę się najeżył.
- To super. I co sądził o twoich pracach? - zapytał.
Justyna Siemaszko1
Justyna Siemaszko1
Re: Stoliki 2
Pią Lut 14, 2020 8:14 pm
Outfit

@Jędrek Jagiełło

1.
Cóż za ironia losu... Dziś dzień wszystkich zakochanych, a Justyna spędza go samotnie i to w takim miejscu jak to. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź była dosyć prosta. Aktualnie młoda Siemaszko nie posiadała drugiej połówki i to nie dlatego, że brakowało jej adoratorów, wręcz przeciwnie. Rudowłosa odganiała natrętnych absztyfikantów jak przysłowiowe muchy. Za każdym razem, kiedy o tym myślała ostatecznie dochodziła do wniosku, iż miłość nie jest dla niej, że po prostu nie umie pokochać, czy odwzajemnić uczuć drugiej osoby. A jedyne co jej w ostatnim czasie wychodzi wręcz perfekcyjnie, to krzywdzenie innych. Można by powiedzieć, że w danej dziedzinie Siemaszko nie ma sobie równych. A skoro już o tym mowa, to warto napomknąć, że w najbliższym czasie znów zapewne uda jej się wbić szpilkę nie tylko własnemu bratu, ale i kilku innym osobom po drodze. Jeśli oczywiście plan, który skrzętnie i bardzo powoli realizowała, powiedzie się. Kończąc swoją dzisiejszą zmianę na recepcji, dziewczyna zamiast udać się do domu, swoje kroki skierowała do karczmy "Jagienka" gdzie zamierzała spędzić ten cholerny wieczór w samotności z ewentualnym kubkiem pysznego napoju w dłoni.
Z tą myślą, wybrała najbardziej oddalony stolik na przestronnej, nie aż tak bardzo zapełnionej sali i własnie tam się ulokowała, uprzednio wyjmując z torby swój szkicownik. Mało kto wiedział, że Justyna dosyć często w nim bazgrze i co najciekawsze - wychodzi jej to naprawdę dobrze. Rozkoszując się cudnym smakiem świeżo zaparzonej kawy, Rudowłosa skupiła się na jednym z ostatnich swoich rysunków, którego do tej pory nie udało jej się dokończyć. Po kilku minutach z "transu" w którym trwała, wyrwała ją czyjaś obecność. Unosząc swój wzrok znad szkicownika Justyna ujrzała Jędrka.
- Jagiełło? Ty tutaj? I to jeszcze sam w ten cholernie wyjątkowy wieczór. - Mruknęła, naprawdę dziwiąc się jego obecnością w tym miejscu. - Dałabym sobie rękę uciąć, że o tym czasie powinieneś zabawiać się gdzieś w najlepsze z tą swoją blond barbie. - Dodała pół żartem, pół serio i co najdziwniejsze, dziewczyna wcale nie mówiła tego złośliwie. Po prostu droczyła się z tym chłopakiem. Lubiła to robić. Widząc, jak ten się do niej przysiada, zrozumiała że jej super plan właśnie poszedł się...na spacer.
Jędrek Jagiełło
Jędrek Jagiełło
Re: Stoliki 2
Pią Lut 14, 2020 11:08 pm
outfit

Jeszcze kilka dni temu nie spodziewał się, że walentynki spędzi w ten sposób. Najpierw ta durna walentynkowa impreza w domu kultury, podczas której trafił na przyjaciółkę byłej dziewczyny, która przynajmniej starała się go nie oceniać i zrozumieć całą sytuację, a teraz jeszcze nie chciało mu się wracać do domu, do tej całej zgrai rodzeństwa. Błąkał się kilkadziesiąt minut po ulicach wsi, wypalając prawie całą paczkę szlugów, aż w końcu zupełnie przypadkowo trafił pod Jagienkę. Cóż, godzina była w sam raz na to, by napić się czegoś mocniejszego, bo z Marysią na tych walentynkach to tak nie wypadało mu zbytnio wlewać w siebie hektolitrów napojów z procentami, dlatego jedynie kulturalnie się wódeczki napił. Ale teraz... przecież nawet, jeżeli spotka w karczmie kogoś znajomego, to trudno.
Wchodząc do baru zbytnio nie rozglądał się wokół. Miał zamiar usiąść sobie jak najdalej wszystkiego i w spokoju po prostu się najebać, jednak , gdy dotarł do najbardziej oddalonego stolika w całej karczmie, zorientował się, że ktoś już przy nim siedzi. -O, Justynka- uśmiechnął się lekko na jej widok, zajmując miejsce naprzeciwko niej. -Wiesz, mógłbym zadać ci to samo pytanie- wydawało mu się, że Ruda raczej cieszyła się dużym powodzeniem wśród przedstawicieli jego gatunku, dlatego też sądził, że będzie spędzała ten wieczór z kimś, a nie w samotności w knajpie, przy kawie na dodatek. -Nie jesteśmy już razem, jeśli chcesz wiedzieć- mruknął na wspomnienie o Nicole, chociaż myśli o niej sprawiały mu ból. Czy to znaczy, że wciąż ją kocha? No, najwyraźniej tak. -Napijesz się ze mną? Jasne, że tak, nawet nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu, młoda- i przyszedł pewnie jakiś kelner i Jędras zamówił tak na początek po dwa piwa na głowę.  -To, może powiesz mi, dlaczego siedzisz tutaj zupełnie sama, w ten, jak to nazwałaś, wyjątkowy wieczór?- spytał z tajemniczym uśmiechem na twarzy.

@Justyna Siemaszko
Justyna Siemaszko1
Justyna Siemaszko1
Re: Stoliki 2
Sob Lut 15, 2020 10:05 am
@Jędrek Jagiełło

3.
Dziewczyna była nieco zdezorientowana nagłym pojawieniem się Jagiełły. W prawdzie troszkę inaczej wyobrażała sobie przebieg tego wieczoru, ale to wcale nie znaczyło, że nie może dobrze bawić się w jego towarzystwie. Czasami warto zmienić swoje wcześniejsze plany na rzecz czegoś, co może nas całkiem pozytywnie zaskoczyć. Dlatego też zamiast go zniechęcić, czy po prostu spławić, a chęci do tego by zabawić się czyimś kosztem nigdy jej nie brakowało, ostatecznie przytaknęła z entuzjazmem, o jaki nie podejrzewałaby samej siebie. A niech to, kto by pomyślał! Może te przeklęte Walentynki wcale nie będą takie do kitu?
Zerkając z zaciekawieniem na chłopaka, w międzyczasie Rudowłosa schowała swój szkicownik z powrotem do torby, która wisiała luźno przewieszona na krześle obok. Słysząc jego pytanie, kąciki jej ust odruchowo powędrowały ku górze, tworząc całkiem przyjemny dla oka uśmiech. - Jakby Ci to wyjaśnić... - Mruknęła w zamyśleniu, mieszając od niechcenia łyżeczką w kubku z kawą. Młoda Siemaszko była w niezłej rozterce, ponieważ nie chciała aż za nadto odkrywać przed swoim towarzyszem faktów, które bądź co bądź, sprawiają jej przykrość, nawet jeśli nigdy tego po sobie nie pokazywała. - Bo widzisz ja...to znaczy wcale nie...ale tak jakoś...niech to szlag! - Zirytowana tym, że poplątała się we własnych zeznaniach, cicho pod swym nosem, wyrzuciła jeszcze z siebie siarczyste przekleństwo, które na całe szczęście słyszeć mogli tylko oni. - No niech Ci będzie. Chodzi o to, że ja się do tego nie nadaję. Chyba nie potrafię, no wiesz...- Dziewczyna miała ochotę schować się pod stołem. W końcu roześmiała się tylko, wzruszając przy tym niedbale ramionami. Cieszyła się, że kelnerka w końcu przyniosła im te piwa, zamówione wcześniej przez Jędrka.
- Po prostu, kiedy widzę te wszystkie pary chodzące ze sobą za rączkę i wyznające sobie miłość średnio raz na 5 minut, chce mi się rzygać. - Tak Justyna podsumowała swoją wypowiedź, biorąc przy tym spory łyk piwa z kufla. Nie spodziewała się usłyszeć od niego czegoś takiego. - Sorry, nie wiedziałam. Chcesz o tym pogadać?
Jędrek Jagiełło
Jędrek Jagiełło
Re: Stoliki 2
Pon Lut 17, 2020 9:07 pm
No, jeżeli zupełnie przypadkowo natknęła się na Jędrka w ten wyjątkowy dzień, to z pewnością nie będzie on tak kompletnie do kitu, prawda? Jagiełło może i nie był jakimś super wymarzonym księciem, idealnym kandydatem do spędzenia Walentynek, szczególnie teraz, kiedy jeszcze nie pozbierał się do końca po rozstaniu z Nicole, ale kto wie? Może Justyna go oczaruje jakoś swoim urokiem osobistym, którego jej przecież nie brakowało, hehe. -Nie no, wiesz, nie musisz mi się tłumaczyć, jeśli nie chcesz- powiedział, widząc jej początkowo nieudolne próby przedstawienia mu całej tej sytuacji.
Gdy w końcu jednak udało jej się wysłowić i przedstawić Jędrkowi swoje odczucia związane ze świętem zakochanych, chłopak powoli pokiwał głową. Szczerze mówiąc, w tym roku on również nie jest jakoś super zadowolony z czternastego lutego, bo zawsze jednak mimo wszystko to miał z kim iść choćby do kina czy na piwo, bez stresu i bez nerwów, tak jak to się dzieje w tym roku. -Ale wiesz, to, że niektórzy właśnie w ten sposób świętują, nie znaczy, że ty tez tak musisz. I dlaczego od razi twierdzisz, że się nie nadajesz? Może wiesz powinnaś spróbować jakoś bardziej kameralnie, w domu spędzić te walentynki z jakimś facetem, bez oglądania tych wszystkich wielce zakochanych par- przewrócił teatralnie oczami, upijając porządny łyk piwa, bo pani kelnerka akurat im je w końcu przyniosła. -Luz, nic się nie stało- machnął ręką, zastanawiając się przez moment, czy naprawdę chce mu się opowiadać Justynie całą historię od nowa?-Rozstaliśmy się, bo czuję, że Nicole coś przede mną ukrywa, że nie mówi mi całej prawdy. Niby jest chora, od prawie trzech tygodni, a nawet przez ten czas nie była u lekarza, czaisz? No i w ogóle się do mnie nie odzywała- westchnął głośno, zerkając na Siemaszko. Wziął kufel do ręki, przez moment przyglądając się jego zawartości. -Więc zerwałem z nią. Nienawidzę, jak ktoś mi czegoś nie mówi, chociaż ewidentnie widać, że ma problem.
Justyna Siemaszko1
Justyna Siemaszko1
Re: Stoliki 2
Wto Lut 18, 2020 2:41 pm
Jeżeli Justyna miała być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, bo przecież otwarcie nigdy, za nic w świecie by się do tego nie przyznała, to zmuszona była stwierdzić, że spędzanie Walentynek w towarzystwie Jędrka nie było wcale takie złe. Był takim luzakiem, wariatem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. No i jak w przypadku każdego Jagiełły zresztą, było też na czym oko zawiesić, więc jakby na to nie patrzeć, póki co były to same plusy. Dlaczego miałaby nie skorzystać, skoro okazja nadarzyła się sama? Rudowłosa odetchnęła z wyraźną ulgą, słysząc pierwszą część wypowiedzi swojego towarzysza. Nie chciała dłużej rozwodzić się nad tematem, który wyjątkowo ciężko przechodził jej przez gardło. Być może chłopak był dobrym słuchaczem, ale bynajmniej dzisiaj nie zamierzała tego sprawdzać. - Hmmm...wiem, wiem że najprawdopodobniej masz rację, ale możesz mi wierzyć lub nie. Mam powody, żeby myśleć o tym wszystkim w taki, a nie inny sposób. - Odparła uprzejmie, acz nieco tajemniczo, w tym właśnie miejscu ucinając temat, a przynajmniej tę część, która dotyczyła jej samej. Siemaszko pasowało to, że teraz cała rozmowa została skierowana w zupełnie innym kierunku i musiała również przyznać, że to co usłyszała od Jędrka wcale nie brzmiało dobrze. - Kurde, naprawdę dziwna sprawa...ale jedno mnie zastanawia. - Przerwała na moment, aby dopić pierwsze piwko do końca. - Skoro mówisz, że ta Twoja od trzech tygodni źle się czuje i nawet u lekarza nie była, to czemu sam jej tam nie zabrałeś? Kurwa Jędras, trzeba było wziąć ją za dupę i zawlec chociażby do głupiej przychodni. - Stwierdziła szczerze, dziwiąc się, że chłopak tego nie zrobił. W międzyczasie zaczęła bawić się również kosmykiem rudych włosów, który luźno opadał jej na twarz. - Jesteś absolutnie pewien, że to jest już koniec?
Jędrek Jagiełło
Jędrek Jagiełło
Re: Stoliki 2
Czw Lut 20, 2020 11:27 pm
Nie wykorzystać takiej sytuacji byłoby grzechem chyba, więc miała doskonałą okazję do tego, by sprawdzić, czy jeden z królewskiego rodu Jagiełłów był nie tylko dobrym słuchaczem, chociaż to mogła sobie odpuścić, ale no i nie tylko to mogła sprawdzić. Szczególnie, że sobie Jędrula trochę wypił w domu kultury z tego żalu i wszystkich problemów, jakie się nagromadziły, teraz poprawi piwami, więc będzie mogła z nim robić co tylko będzie chciała. No dobra, prawie wszystko. -No dobra. Każdy ma jakieś swoje powody do tego, by myśleć o różnych sprawach w rożny sposób, luz- nie będzie na nią naciskał, bo ewidentnie nie chciała odkryć przed nim wszystkich swoich kart. A Jędrek nie był tym typem osoby, która za wszelką cenę musi się czegoś dowiedzieć od kogoś. Przynajmniej jeżeli chodziło o zwykłych znajomych, a nie bliskie mu osoby. -Myslisz, że to takie proste? Jak ona nie chciała nawet, żebym do niej przychodził, to bym jej w życiu nie wyciągnął do lekarza. I tak wtedy, co do niej poszedłem, to cudem jej matka mnie wpuściła, bo ta też pewnie po stronie córuni jest i teraz po zerwaniu ma mnie za najgorszego zjeba w całej wsi- mruknął, wypijając do końca jedno z piw. Zerknął na Justynkę, która tak się bawiła tym kosmykiem włosów, tak trochę jakby go kusiła do różnych rzeczy. W sumie to, co miał do stracenia? Wolny był, młody był, to chyba powinien trochę z życia skorzystać, skoro miał teraz doskonałą okazję. -Nie wiem co będzie dalej, ale na chwilę obecną, to koniec- pokiwał głową, bo nie miał pojęcia, co będzie za jakiś czas. Czy do siebie wrócą, czy zapomną o sobie już na zawsze.
Ale Jędras żył chwilą, szczególnie po alkoholu, tak więc się przysunął trochę do Justynki, tam gdzieś w międzyczasie ją za rączkę łapiąc. -A ty w ogóle to ładnie dziś wyglądasz, wiesz? Tak ponętnie dość i w ogóle- zaczął coś tam jej tak gadać, czując jak mu ten alkohol do głowy zaczyna uderzać.
Jaromir Jagiełło
Jaromir Jagiełło
Re: Stoliki 2
Sob Cze 06, 2020 2:09 am
16
taka koszula i czarne dżiny do tego


Pierwsza randka musiała się odbyć w Niedoliskach, no po prostu musiała. Stąd się wywodzili, tutaj się poznali, to był ich dom i ich nowy randkowy zwyczaj, który Jaromir miał zamiar wprowadzić, swój początek musiał mieć na wsi. Wahał się długo nad miejscem, bo pomimo iż wybór był ograniczony, to jednak nie chciał zdecydować tak hop siup. Ostatecznie padło na Jagienkę z dwóch powodów - było tu najsmaczniejsze żarcie, a po drugie był tu na spoko osiemnastce i raczej chwalił sobie to miejsce. Powiedział o tym oczywiście Florce, bo niespodziankę to mógł zrobić jakby serio miało ją coś zachwycić. Wiedział, że doceni jego starania, ale też nie umrze z zachwytu nad tą lokacją. Jemu to pasowało, bo była to przecież ich pierwsza randka i chodziło o to, żeby spędzili czas na luzie i romantycznie, a nie spinali dupy w Sheratonie w Warszawie, gdzie lampka wina pewnie kosztowała tyle co cały obiad w Jagience. Umówili się pod knajpą, bo on polazł na Brunatną po koszulę od któregoś z braci i potem przyszedł specjalnie przed czasem, żeby już czekać na swoją księżniczkę. Kiedy dostrzegł ją z oddali otworzył lekko buzię i patrzył na nią jak na najapetyczniejszy kąsek na świecie. - O chuj - mruknął, kiedy się zbliżyła, ale szybko zakrył usta i spalił buraka. - W sensie, witaj Florentyno, pięknie wyglądasz - poprawił się, bo miał być przecież gentlemanem, a nie już na dzień dobry klął, ech ten Jaruch. Podszedł, kładąc dłoń na jej biodrze i pocałował ją na powitanie. - Możemy już iść do Ciebie? - wymamrotał i roześmiał się, ale zaraz uniósł niewinnie oczy i posłał jej swój uroczy dzieciakowaty uśmiech.
Florka Kościelna
Florka Kościelna
Re: Stoliki 2
Nie Cze 07, 2020 10:29 pm
67.

Kościelna może nie do końca się spodziewała, że serio na tę randkę pójdą. Wiadomo, dużo wtedy padło z jego i jej ust takich zapewnień i nawet jeśli rzeczywiście zrobił te naleśniki, to jednak z jakąś taką dozą ostrożności podeszła do tematu, no jasne, że za ostatnie pieniądze (dobrze, że chwilę później zaczęła pracować) kupiła sobie sukienkę, no jasne, że jak Jagiełło wychodził z mieszkania to dopiero wtedy zaczęła przygotowania na poważnie, tu coś więcej nałożyła na oko, tu pachniła się z każdej możliwej strony i z sercem bijącym, jakby ta ich pierwsza randka była niczym pierwsze spotkanie, weszła do Jagienki, w ręku trzymając zwiniętą maseczkę, bo w sumie już nie ogarniała do końca gdzie i jak można chodzić bez. Jak się można było domyślić, w knajpie nie było wzmożonego ruchu, więc na nikogo nawet nie nachuchała, a przynajmniej nie do momentu, kiedy usłyszała o chuj Jaromira, które znaczyło więcej niż najbardziej poetycki komplement. - Dobry wieczór, panie Jagiełło, ty też całkiem przystojnie - zmierzyła go spojrzeniem bez żadnego skrępowania, układając dłonie na klatce piersiowej chłopaka, kiedy ją tam na chwilę do siebie przyciągnął. - A co byś chciał robić u mnie? - równie niewinnie się do niego uśmiechnęła, siadając naprzeciwko niemu przy stoliku, poprawiając sukienkę, bo całe udo jej prawie było widać! - Jaka dzisiaj specjalność dnia? Filet mignon? - nie, żeby w ogóle wiedziała co to jest, ale kojarzyła z jakiejś piosenki Taco, że to niby było coś super, chociaż w Jagience to wszystko jest jak mielony kotlet. - Aaa nie, przecież ja muszę sałatkę! - tu tak zgrabnie nawiązała to typowego randkowego stereotypu, że dziewczyna musi sałatkę, jemu zjadać frytki jeszcze, ale czy by jej odmówił, jak już tam pod stołem przypadkiem go zaczepiała kolankiem?
Jaromir Jagiełło
Jaromir Jagiełło
Re: Stoliki 2
Pon Cze 08, 2020 12:07 am
- A dziękuję - skinął głową, posyłając jej zadowolony uśmiech. Też był zadowolony z tego jak wyglądał, nawet jeśli koszula była odrobinę za duża, to czuł się jednak jakoś tak... cool. Nie pasowali do siebie za bardzo wizualnie, ale on tego w sumie nie dostrzegał, bo nie patrzył na takie rzeczy. Grunt, że był ładny, a Florka seks bomba na maksa. Jakby mógł, to by jej udo na kolację zjadł. - A wiesz... porozmawiać, poznać się - zaśmiał się cicho, chociaż ciężko było mu się powstrzymać przez bezceremonialnym JEBAĆ CIĘ. Nie chciał zabijać klimatu randkowego i nawet jeśli oboje się trochę wygłupiali, to były pewne granice. Póki co nie chciał ich przekraczać, a co potem, to już się zobaczy. - Mam nadzieję, że homar. Dzisiaj mam ochotę na coś bardziej przyziemnego - udał ton głosu, który według niego był pretensjonalny i pasowałby do takiego typowego nowobogackiego. W życiu by nie zamówił czegoś takiego. Posmakować to jeszcze może... chociaż pewien nie był, ale tak w ciemno zaryzykować to nie. On to jednak był gościem od mielonego kotleta. Wyciągnął nieco nogę w jej stronę, chętny na te baraszki pod stołem. Dobrze, że mieli tu długie obrusy, bo inaczej przyps przed kelnerami. - Nie ma takiej opcji, głodna będziesz. A przyda Ci się dużo energii - puścił jej oczko i wyszczerzył. Miał ochotę jej powiedzieć, że podnieciłoby go gdyby zżarła steka, ale to było zbyt głupie, a on chciał być seksowny.
Florka Kościelna
Florka Kościelna
Re: Stoliki 2
Pon Cze 08, 2020 1:20 pm
- Ach, poznać się - poruszyła brwiami, bo ona tam miała pomysły jak się mogli poznać dogłębnie, Jaro pewnie dosłownie takie same, ale trzeba przecież czasem wyjść z łóżka, bo kiedyś się ich miesiąc miodowy, drugi już, skończy, Florkę zacznie boleć głowa, a on będzie zmęczony po pracy, w końcu nie samymi spotkaniami intymnymi żyje człowiek, chociaż na razie to ona nie miała nic przeciwko, bo w sumie idealnie się z nim czuła, chociaż byli zupełnie różni nie tylko wizualnie i zawsze sobie myślała, że jej ideał to taki jakiś przystojny książę na białym koniu z okładki magazynu, a Jaro by się co najwyżej mógł wspiąć na kucyka. - A na przystawkę może sałatka z camembertem - nie przyszło jej nic lepszego na myśl, bo sama za bardzo nie jadła żadnych fancy rzeczy, w końcu gdzie tu w Niedoliskach dostać coś fancy, przecież nie w Jagience, a w krakowskich knajpach trochę było wstyd jednak, jak się nie jak coś wymówić, no i jej bycie wyrafinowaną ograniczało się do kupienia w monopolu białego wina, wytrawnego, ewentualnie pół wytrawnego... najtańszego. Chciałaby niby żyć bogato i móc sobie randomowo powiedzieć, że jadła to, robiła tamto, a ludzie nie mieliby pewności, czy to jedzenie, miejscowość, klub, czy jakieś nowe hobby, ale było jej jeszcze dobrze tak, jak było. - To może jakaś kiełbaska - iks de, no generalnie Florka nie była jakaś mocno mięsna i zawsze mówiła, że mogłaby przeżyć bez, ale akurat kiełbasę to ona uwielbiała, czy to z grilla, czy z patelni, jak po maturze pojechali ze znajomymi do Lwowa, to w każdej knajpie jadła, pewnie dlatego tak ochoczo się zabierała za kiełbasę jagiellońską, grunt, że bez gryzienia. - Jeszcze czymś musimy wznieść toast, za te nasze wszystkie przyszłe randki - może nie czystą, ale takim winem ze średniej półki, czyki Carlo Rossi to już bardziej.
Jaromir Jagiełło
Jaromir Jagiełło
Re: Stoliki 2
Pon Cze 08, 2020 6:35 pm
Dobrze, że nie powiedziała tego na głos, bo by mu wszystko opadło, łącznie z chęciami na dalsze spotkanie. Mogła sobie czasem zażartować z jego wzrostu, ale gdyby przekroczyła granicę, to by się chłopak załamał i stracił poczucie swojej męskości oraz pewności siebie. - Mmmm, Francja elegancja - nie był pewien czy camembert był z Francji, ale tak mu brzmiał i zaryzykował. On to tam za takimi pleśniakami nie przepadał, bo kto to widział żeby spleśniałe rzeczy jeść, ale tym bogatszym ludziom na łeb padało, to nic dziwnego, że szukali kulinarnych wrażeń. Najwykwintniejszą rzeczą jaką zjadł Jaromir był łosoś i nie należało się po jego podniebieniu spodziewać czegokolwiek.
- No i teraz to widzisz, tak możemy rozmawiać - zaśmiał się, chociaż on to nie wiedział czy miał ochotę na kiełbasę czy na co. Musiał menu zobaczyć, ale też nie był jakoś wybitnie głodny. Jedyne czego chciał dzisiaj zasmakować to pusi ust Florki. - Zaszelejmy i dajmy sobie najdroższe wino - zafalował brwiami, ale jak się bawić to się bawić, drzwi wyjebać okno wstawić.
Florka Kościelna
Florka Kościelna
Re: Stoliki 2
Pon Cze 08, 2020 10:43 pm
Florka była mocno wyczulona na jakieś ewentualne kompleksy Jareckiego, starała się więc na głos nawet w żartach o nich nie wspominać, bo o ile jej jakoś mocno nie przeszkadzało, że był jej wzrostu, bo mały, ale wariat jednak, to absolutnie rozumiała, ze może się czuć z tym jakoś źle, kiedy wszechobecne były chociażby stronki na fejsie, że prawdziwy mężczyzna zaczyna się od stu osiemdziesięciu, a on z tym konkretnym faktem nie mógł zrobić absolutnie nic. Kościelna też miała jakieś kompleksy (chociaż to dla mnie irracjonalne, jak taka laska może mieć), ale nad brakiem mięśni w gruncie rzeczy mogłaby popracować, no nad innymi też, więc w ogóle bez porównania! - Dokładnie - kiwnęła głową, chociaż to głupie, że się ludziom tak ta Francja kojarzyła od stuleci, że kiedyś to sikali na ściany, żeby zrobić klimat jak w Wersalu, bo tak tam capiło moczem z braku kanalizacji, a teraz te sery śmierdzące, które pewnie wcale nie były z Francji, tylko z jakiejś Holandii, kraju serem w kształcie kiełbasek płynącym. - Mówisz? - niewinnie przygryzła wargę, zapatrując się w owiniętą w linoleum i jakimś cudem dalej zalaną kartę dań, na której przodowało Tyskie lane i Tyskie lane duże w promocyjnej, podobno w tym miesiącu, cenie. - Mhm, czyli rozumiem ty płacisz? - zaśmiała się przerzucając strony do tyłu, gdzie spodziewała się trochę bardziej rozbudowanych propozycji alkoholowych, no niech to najdroższe chociaż nie będzie czerwone, bo głowa to ja po nim bolała dwa razy bardziej niż po takich przezroczystych siarczynach, a taka zawsze była potem markotna. - Bo wiesz, jak teraz stawiasz... - uśmiechnęła się do niego dosyć jednoznacznie, no masakra, druga Michalska rosła we wsi, taka była napalona jakaś.
Jaromir Jagiełło
Jaromir Jagiełło
Re: Stoliki 2
Wto Cze 09, 2020 3:53 am
Dla niego Florita była idealna w całej swej okazałości. Nawet nago wszystko było perfecto, a ludzie to często mieli swoje jakieś dziwactwa, więc go zaskakiwało, że Kościelna żywcem wyjęta była z katalogu (he he he). Miał nadzieję, że nie miała dużych kompleksów i starał się ją regularnie zapewniać o tym, że była piękna i strasznie go jarała. Gdyby się okazało, że skrywała jakąś ogromną niechęć do siebie, to pewnie by mu serce pękło i zrobiły się tak słodkopierdzący, że by tego nie zniosła.
- Ta jest - miał nadzieję, że się wyrobią poniżej dwustu złotych, bo nie był pojebany i nie chciał na tę kolację wydawać więcej niż zaplanował, ale przecież nie powie jej o istniejącym limicie. Nawet jeśli prawdopodobieństwo jego przekroczenia było nikłe, to wszelakie granice zabijały jednak romantyzm sytuacji. On o nich wiedział, ona nie musiała. - Oczywiście - parsknął, marszcząc z niezrozumieniem brwi. Co ona się spodziewała, że będą na pół dzielić? Pojebało chyba. Coś tam słyszał, że teraz się dzieliło wydatki na randkach albo wymieniło, że raz koleś, a raz laska, ale on był miłośnikiem tradycji i seksizmu, więc facet musiał zawsze płacić za swoją kobietę, koniec kropka. Szczególnie kiedy była taka zajebista jak Florencja. - To co wtedy? - przygryzł dolną wargę, ocierając się o nią nogą pod stołem. Miał ochotę ją złapać za rękę i zaciągnąć do kibla na szybki numerek, ale chciał dotrwać chociaż do pierwszego dania, żeby dali sobie szansę na jakikolwiek romantyzm. Faktycznie jednak obojgu już ciśnienie uderzało do organów rozrodczych i w tej chwili to już pewnie przebijali tego brzuchatego kurwiszona.
Florka Kościelna
Florka Kościelna
Re: Stoliki 2
Wto Cze 09, 2020 4:22 pm
Leciutko uniosła brew do góry na to jego oczywiście, bo chociaż gest "stawiania" przez chłopaka był w gruncie rzeczy całkiem miły i nie należała do tych dziewczyn, które się oburzały, że ich facet chce za nie płacić, to jednak trochę zdążył poznać stosunek Kościelnej do pieniądza i tego, że chociażby o ajfona się trochę spięła, a z tym kupowaniem ciuchów też totalnie żartowała. Nie uważała, żeby to było potrzebne szczególnie, kiedy Jagiełło w Polo nie zarabiał pewnie kokosów, a ona zaczynała się powoli odkuwać w swojej pracy, bo babki po czasie posuchy rzuciły się na robienie pazurów jak pojebane, jednak problemy pierwszego świata wjechały przez ten okres izolacji mocno i niektóre jak sobie próbowały coś same porobić, to tylko wszystko poniszczyły, więc jeszcze ciągnęła dodatkowy hajs za naprawianie tego wszystkiego, szczególnie długości, sama to skakała prawie z radości, że może po prostu usiąść przy lampie i to ogarnąć, nikt jej nie musi. - To wtedy... - aż automatycznie zacisnęła uda, ściskając przy tym mocno jego kolano, wysunięta na swoim siedzeniu do granic możliwości, prawie się już z niego zsunęła. - Będę ci musiała ładnie podziękować, jak wrócimy - niewinnie tak odpowiedziała, bo zamiast dziękuję mógł się raczej spodziewać ooo tak, przynajmniej w niektórych przypadkach Florka pozostawała wiecznie mocno entuzjastyczna i chyba się jeszcze przez ten cały czas ich związku nie zdarzyło, żeby powiedziała, że no spać się jej chce, albo jest zmęczona, nie, zeby się w ogóle miała kiedy męczyć, lol. - Ale najpierw musimy coś zamówić - znów wróciła do wertowania ekskluzywnego menu, z serii tych, gdzie podaje się ekspresso, co znaczy, że kawa z ekspresu, albo rozpuszczalną nescafe 3w1, tak dawno nie miała opcji wyboru czegoś więcej, niż to, co w lodówce, że zupełnie nie mogła się zdecydować, bo też największą ochotę to miała na Jaro.
Jaromir Jagiełło
Jaromir Jagiełło
Re: Stoliki 2
Sro Cze 10, 2020 4:40 am
Westchnął niekontrolowanie, rozwierając usta i zaraz też je lekko oblizał. Normalnie tutaj odstawiali wstęp do pornosa, ale z o wiele lepszym aktorstwem, wiadomo. Powinni zacząć uprawiać seks na stole i poczekać aż kelner przyjdzie z sałatką, aby mogli odtworzyć scenę right in front of my salad?! - Ach tak... to się nie mogę doczekać - odparł mrukliwie i drugą nogą otarł się również o nią. Też w tym krześle zjechał, więc ogólnie prezentowali się jak karły na randce, no cóż. - Tak, racja - zaśmiał się i wyrwał z hipnozy pod którą wdał się przez rozmowę z Florą. Przejrzał menu i westchnął cicho, bo nic nie brzmiało tak apetycznie jak wizja wieczoru w łóżku. - Ja to chyba dewolaja, nie wiem. Albo królika? Żeby było wiesz, wystawnie. Tylko nie wiem czy należy ufać tutejszemu królikowi - jakie knajpy na wsiach były wszyscy wiemy. Niby lokalne produkty były pod nosem, ale sprzedawali największe gówno, bo ludzie w takich miejscach mieli okropne nawyki z PRLu i po prostu chcieli zarobić, mając wyjebane w jakość i klienta. Magda Gessler by tutaj kurwicy dostała. - A Ty co tam sobie upatrzyłaś? - zapytał, bo może weźmie to samo co ona? Mimo wszystko nie chciał jednak kotleta i frytek, bo taka randka to prawie jak w McDonald's.
Florka Kościelna
Florka Kościelna
Re: Stoliki 2
Pon Cze 15, 2020 9:19 pm
- Ja też - odchrząknęła, bo aż jej zaschło w gardle z tego wszystkiego, ale bardzo chętnie by się dała Jagielle wziąć tu i teraz na tym oto stole z brzydkim obrusem, nie bez powodu go tam przecież ściskała i wargi przygryzała, chociaż wtedy do granic wioski odprowadziłby ich pochód mieszkańców z pochodniami, przynajmniej tych starszych, na czele których sołtys Podarek, Albo proboszcz krzyknąłby wygnanie, jak w Królu Lwie i musieliby się tułać po świecie. Dra-mat! - Mmm, królika - zmarszczyła nos, bo chociaż nie miała zbyt dużych problemów moralnych z jedzeniem kurczaka, albo schabowego, czy kiełbaski, to takie jedzenie, które wcześniej miało futerko jakoś nie do końca jej odpowiadało, dlatego kręciła zawsze głową na dziczyznę, chociaż no kiełbasa z dziczyzny już nie do końca. Dziwna relacja. - No wiadomo, cie - bie - lęcinę może jakąś? Nie no, nie wiem, może być też dewolaj - dosłownie jakby pierwszy raz poszła do jakiejś fancy knajpy i nie mogła się zdecydować, a jednocześnie bardzo chciała, żeby wszystko było super, bo w końcu sama o tym pójściu na randkę wspominała przecież, to nie tylko po to, żeby się patrzyli na siebie i czekali, aż już skończą w łóżku, bo to mogli mieć bez tego całego wychodzenia i strojenia. - A tak w ogóle to co myślisz o Chałupach? - wlepiła znów spojrzenie w kartę i przesunęła strony na jakieś napoje. - Albo Mielnojenie - zmarszczyła brwi, bo jakoś odmiana Mielna stała się dla niej niespodziewanie trudna, ale zaraz podniosła głowę i uśmiechnęła się ładnie do jakiegoś kelnera, żeby do nich podszedł, bo szybciej zjedzą, szybciej wyjdą.
Sponsored content
Re: Stoliki 2

Skocz do: